Sąd uniewinniający go dał wszystkim prowokatorom wyraźny sygnał, że nic złego im się stać nie może.
Zasada jest taka; im słabszy artysta tym więcej energii zużywać musi na prowokację, żeby go było widać. Z prowokacjami zaś sprawa ma się tak, że niektórzy są nimi zainteresowani, a inni nie. W naszym kręgu – powiedzmy – kulturowym, w największej cenie są te prowokacje, które wymierzone są w Kościół. Nergal więc w żaden sposób nie może być przez nas lekceważony.
Nie wnikam w to na ile satanizm Darskiego jest poważny, na ile o to wszystko traktuje serio. Podejrzewam, że ma to u niego związek ze sprzedażą płyt i promocją fundowaną mu przez media. No i może jeszcze trochę z seksem, na coś te stare wariatki trzeba przecież podrywać. Jaka jest dokładna opinia piekła i jego funkcjonariuszy na temat Nergala nie mam zielonego pojęcia, bo i skąd. W autentyczność jego wysługiwania się złu wątpię, ale uważam, że lekceważyć go nie wolno.
Przez to właśnie, że Nergal jest którymś już z kolei prowokatorem uderzającym w Kościół. Prowokacje te montowali kiedyś komuniści ze Związku Radzieckiego, z Polski i innych demoludów. Kto montuje je dzisiaj, trudno orzec. Znawcy tematu powiedzą pewnie, że masoneria, ale ja się na masonerii nie znam, więc nie mogę rzucać tych oskarżeń tak po prostu. Fakt pozostaje faktem – facet drze Biblię, żeby sobie podnieść sprzedaż płyt, a sąd go za to uniewinnia. Powinni go skazać nie tylko za obrazę uczuć religijnych katolików w Polsce i na świecie, ale także za stosowanie nieuczciwej konkurencji wobec innych podmiotów na rynku muzycznym. Nergal zawsze może sobie podnieść sprzedaż idiotyczną prowokacją antykościelną, a taki Stachursky już nie. I tego sąd nie wziął pod uwagę. Oczywiście kpię, bo Darski wzbudza we mnie jedynie niechęć, a jego nachalne epatowanie chorobą, śmiercią, cała ta oprawa medialna każe przypuszczać, że nawet jeśli sam diabeł nie macza w tym palców, to na pewno robi to ktoś dobrze do swojej roli przygotowany. Kto – nie wiem.
Nie sądzę też by sprawa ta kiedykolwiek wyszła na jaw. Nergal, jeśli się zużyje i przestanie bawić publiczność, zostanie odsunięty gdzieś na boczny tor, a jego miejsce zajmie inny jakiś „demon”, który do białości rozgrzewał będzie publiczność.
Sąd uniewinniający go dał wszystkim prowokatorom wyraźny sygnał, że nic złego im się stać nie może. W odróżnieniu na przykład od ludzi, którzy zakładają strony takie jak „antykomor”. Ci nie mogą spać spokojnie, bo burzą porządek i ład. Nergal, jest po prostu artystą, a artyście wolno więcej. Otóż chciałem podważyć tę obiegową opinię, słabemu artyście nie wolno więcej, wolno mniej. Pamiętajmy o tym.
Zapraszam wszystkich serdecznie na stronę www.coryllus.pl gdzie można kupić książkę prawdziwego artysty czyli Toyaha. Rzecz nazywa się „O siedmiokilogramowym liściu i inne historie”
swiatlo szelesci, zmawiaja sie liscie na basn co lasem jak niedzwiedz sie toczy