Kto pisze historię, ten ma władzę nad przyszłością – parafrazując Orwella. Książka „Złote serca czy złote żniwa” jasno wskazuje na proweniencje piszących za oceanem historię Polski,. To neostalinowska wersja historii. Czego można się więc spodziewać?
Poniższy tekst badacza polskiego pochodzenia znalazł się w książce "Złote żniwa czy złote serca", był jednak rozpowszechniany jako forma reklamy książki. Ponieważ książka naszym zdaniem nie otrzymała wsparcia reklamowego adekwatnego do jej zawartości (odwrotnie niż antypolskie enuncjacje Grossa), za swój obowiązek uważamy powracać do tej pozycji i zachęcać Polaków do kupowania jej. W ten sposób nie tylko możemy zapoznać się z informacjami, których w mediach głównego nurtu nie ma, ale można także weprzeć autorów i wydawcę, skłaniając do rzetelnego pisania historii Polski.
W poniższym artykule amerykański badacz polskiego pochodzenia mówi nam, kim jest Gross i inni podobni "historycy". Okazuje się, że istnieje cała grupa podobnych osób, które nieźle mogą się utrzymywać z uprawiania nierzetelnej, ale antypolskiej narracji.
Co ciekawe, tak mocno w Polsce piętnowany jest nazizm/neonazizm (jak gdybyśmy to my byli jego twórcami a nie jednymi z głównych ofiar – dobrze zresztą wiemy, że nie nazizm jako ideologia, ale ludzie z krwi i kości byli odpowiedzialni za zbrodnie, które przyszły z Zachodu), a toleruje się współczesny stalinizm/neostalinizm. Tę właśnie proweniencję przypisuje autor poniższego artykułu antypolskiej narracji. Skoro dzieła nazistów są potępiane, czemu książki w duchu neostalinowskim są tolerowane, a nawet promowane?
Starożytni mówili, że pieniądz nie śmierdzi. Wygląda na to, że współcześnie antypolonizm nie śmierdzi. O Polakach można mówić albo źle, albo w ogóle – i można jeszcze na tym zarobić.
Jan Tomasz Gross jest czołowym przedstawicielem historyków neostalinowskich na uczelniach północnoamerykańskich. Patriotyzm, wiarę katolicką i poświęcenie na rzecz narodu zrównują z kolaboracją z nazistami, a szczególnie z antysemityzmem. Związek Sowiecki to nie morderczy wróg, lecz “bratni wyzwoliciel”.
Neostalinowska wersja historii – prof. John Radzilowski
Niniejszy artykuł ma za zadanie opisać fenomen szkoły polskich studiów historycznych, która powstała na przestrzeni ostatniej dekady w Stanach Zjednoczonych i innych krajach anglojęzycznych. Filozofię tej szkoły można określić mianem neostalinowskiej, chociaż historycy do niej należący nie akceptują tego terminu. Celem niniejszego artykułu jest precyzyjne opisanie cech polskiej historiografii neostalinowskiej w anglojęzycznym świecie akademickim, bez poruszania indywidualnych motywacji i uprzedzeń historyków do niej należących.
Znaczenia szkoły neostalinowskiej nie wolno bagatelizować, ponieważ różni się ona w zasadniczy sposób od innych w polskiej historiografii. W przeciwieństwie do nich, celem historiografii neostalinowskiej nie są bezinteresowne badania, poszukiwanie obiektywnej prawdy lub bardziej klarowne spojrzenie na dzieje Polski. Celem neostalinizmu jest całościowe przepisanie od nowa historii Polski, a następnie całkowita zmiana polskiej kultury i tożsamości. Praktycy neostalinizmu dążą do stworzenia nowej, “świeckiej” polskiej tożsamości, którą uważają za bardziej oświeconą, postępową i ogólnie górującą nad wszystkim, co przeszłe – w sumie chodzi więc o nowego, postmodernistycznego Polaka.
Ten cel najlepiej ilustrują słowa Jana Tomasza Grossa – naukowca, którego twórczość zaczęła wręcz definiować neostalinizm. W wywiadzie udzielonym w 2008 r. stwierdził, że jednym z jego celów jest zmuszenie nacjonalistycznych i katolickich Polaków do wyspowiadania się ze swych grzechów, a szczególnie z antysemityzmu. O swej książce “Strach” Gross powiedział: “Mam nadzieję, że książka ta po prostu pomoże Polakom być samymi sobą oraz samooczyścić się”. Podczas niedawnego wykładu w Instytucie Yad Vashem jeszcze bardziej jednoznacznie potwierdził swe dążenia. “Cele jego [Grossa] pracy badawczej są, wyjaśnia, ambitne i obszerne: stworzyć nową historiografię, a przez to napisać na nowo historię holokaustu”. Polska tożsamość jest, według Grossa, oparta na “kłamstwach”. Musi więc być zmieniona wedle formuły przez niego ułożonej.
Wykorzystywanie nauki o przeszłości w celu przerobienia teraźniejszości i “ulepszenia” przyszłości, niezależnie od szlachetności czy też niegodziwości tejże wizji jest podstawowym składnikiem mentalności totalitarnej, nawet jeżeli osoby tak czyniące same nie są wyznawcami totalitaryzmu. Historia, dowody i nauka stają się wyłącznie środkami do celu, instrumentem wykorzystywanym do czynienia rzekomego wielkiego dobra. Opis olbrzymich pokus metodologicznych wynikających z tego podejścia leży poza zakresem tego artykułu. Jednakże rzut oka na ostatni wiek w dziejach Europy unaocznia niebezpieczeństwo przyzwalania na manipulację przeszłością w służbie teraźniejszości – niezależnie od celu i ideologii. Stąd też istotne jest, aby nie tylko naukowcy, ale również opinia publiczna zrozumiała i poddała uczciwej dyskusji tenże neostalinowski zwrot w opisywaniu dziejów Polski.
Komunizm jest dobry
Jakie są główne cechy neostalinowskiego podejścia do historiografii? Większość naukowców należących do tej szkoły skupia się przede wszystkim na stosunkach polsko-żydowskich, II wojnie światowej i holokauście na terenie Polski. W związku z tym lwia część przykładów dotyczy tej właśnie tematyki.
Historycy neostalinowscy często wykorzystują na jednym poziomie zarówno pierwotne, jak i wtórne źródła z epoki stalinowskiej. Przy czym nie wspominają, lub czynią to w sposób niewystarczający, o ideologicznych i społecznych warunkach, w których powstały te dokumenty. I tak, w “Sąsiadach” Gross powołuje się na zeznania rzekomych sprawców masakry w Jedwabnem, nie ujawniając, że uzyskano je w wyniku tortur. Czyni to świadomie i bez żadnych wyrzutów sumienia, opierając się na wielu takich niepotwierdzonych i niepoddanych szczegółowej analizie źródłach. W “Strachu” Gross uparcie podaje jako fakt liczby Żydów zabitych wkrótce po zakończeniu II wojny światowej – mimo że zostały one wygenerowane przez komunistów w celach propagandowych i podważone (na podstawie dowodów) przez historyków Davida Engela (z Izraela) i Marka Jana Chodakiewicza. Lecz Gross nie jest jedynym badaczem znanym z bezkrytycznego podejścia do źródeł z epoki stalinowskiej. Niemiecki pisarz Klaus Peter-Friedrich oskarżający Polaków o masową kolaborację z okupantem niemieckim, znajdujący wielu zwolenników wśród neostalinistów w krajach anglojęzycznych, również opiera swe twierdzenia na źródłach z epoki Stalina.
Istnienia sowieckiego terroru w Polsce i innych krajach neostaliniści nie uznają za istotne. W najlepszym wypadku naukowcy neostalinowscy mocno bagatelizują terror sowiecki w Polsce, ignorując go lub racjonalizując. Komunizm postrzegają jako zjawisko neutralne lub nawet odrobinę pozytywne. W “Sąsiadach” Gross w dużej mierze ignoruje rolę władz sowieckich w dramatycznie pogarszających się stosunkach między grupami narodowymi w Polsce wschodniej, chociaż we wcześniejszej Rewolucji z zewnątrz wziął tę rzeczywistość pod uwagę. Po publikacji “Sąsiadów” większość neostalinowskich naukowców zaczęła podążać jego tropem i ignorowała rolę Sowietów. W “Strachu” Gross opisuje narzucony przez Sowietów w latach 1939-1941 reżim oparty na terrorze jako “sowietyzację”. Powojenny terror stalinowski nazywany jest “wyzwoleniem”, a komunizm przedstawiany jako godna alternatywa polityczna dla demokracji. Inni naukowcy przyjęli podobną postawę w odniesieniu do stalinizmu w Polsce, ignorując masowy terror, egzekucje, tortury i represje. Na przykład polsko-amerykańska historyk Małgorzata Fidelis wychwala stalinowską politykę pracy, która pozwalała kobietom przezwyciężyć ucisk płciowy poprzez pracę w przemyśle ciężkim.
Kolejną podstawową cechą literatury neostalinowskiej jest traktowanie Polaków jako sprawców w pełni lub częściowo odpowiedzialnych za holokaust. Przypomina to propagandę stalinowską lat 40. i 50., obwiniającą “polskich faszystów” za śmierć każdego zabitego w Polsce Żyda. Chociaż niewielu neostalinistów otwarcie przyzna, że uważa Polaków za współodpowiedzialnych za holokaust, to cała ich twórczość zdaje się to potwierdzać. W niektórych wypadkach oskarżenie to jest dość prymitywne. Przykładowo, Gross otwarcie powołuje się na prace Goldhagena, przedstawiając sprawców mordu w Jedwabnem jako “ochoczych katów”. W wywiadzie udzielonym “Rzeczpospolitej” powiedział, że “Polacy, podobnie do Ukraińców, Litwinów, Białorusinów uczestniczyli w holokauście”. Czasami tego typu poglądy wygłaszane są w sposób bardziej subtelny, np. pewien recenzent “Strachu” opatrzył recenzję tytułem “Zwykli Polacy” (Ordinary Poles), co stanowi aluzję do książki Christophera Browninga pt. “Ordinary Germans” – o roli niemieckiego batalionu policyjnego. Chociaż Gross i inni neostaliniści nie negują udziału nazistów w holokauście, ich rola w masakrach Żydów jest jednak umniejszana, a działalność polskich kolaborantów, niezależnie od jej zakresu, stawiana w centrum uwagi. Jak zauważył Gross, dla neostalinistów polskie doświadczenia z czasów II wojny światowej niewiele różnią się od doświadczeń Litwinów i Ukraińców.
Trzecim elementem neostalinizmu jest ignorowanie, pomniejszanie lub relatywizowanie masowych mordów popełnianych przez Niemców i Sowietów na polskich chrześcijanach. Pomijane są również wszelkie wzmianki o oporze lub próbach ratowania Żydów pod auspicjami Armii Krajowej, o ile zamiarem nie jest oskarżenie AK o antysemityzm lub zbrodnie antyżydowskie. Równocześnie zbyt wiele wagi przywiązuje się do minimalnej i wątpliwej roli takich prosowieckich grup, jak Armia Ludowa czy Gwardia Ludowa. Żaden neostalinowski historyk w przeciągu ostatnich 15 lat nie zainteresował się prowadzeniem rzetelnych badań dotyczących bardzo zróżnicowanych zachowań w okupowanej Polsce. W najlepszym przypadku zachowują oni obojętność wobec działań i prób ratowania Żydów przez podziemie niepodległościowe. Nigdy nie usiłowali skorygować szeroko rozpowszechnionego na Zachodzie przekonania, że Polacy kolaborowali z nazistami. Ich opór i wysiłki na rzecz ratowania ludności żydowskiej pozostają białą plamą zarówno dla naukowców, jak i opinii publicznej w świecie anglojęzycznym.
Czarny obraz Polski
Czwartą cechą historiografii neostalinowskiej jest głoszenie poglądu stawiającego znak równości pomiędzy polskim nacjonalizmem lub patriotyzmem a antysemityzmem. Historycy tego nurtu wydają się wrogo nastawieni do przekonania, że polska przeszłość zawiera jakiekolwiek pozytywne pierwiastki. Tysiącletnie dzieje Polski sprowadzają się do Jedwabnego i Kielc. I tak chociażby, pewien historyk sarkastycznie nazwał kryminalistów mordujących Żydów “dzielnymi patriotami”. Większość twórczości neostalinowskiej, tak jak propaganda stalinowska lat 40. i 50., sugeruje powiązania pomiędzy nazizmem a polskim nacjonalizmem. Szkoła ta jest równie wrogo nastawiona do polskiego chrześcijaństwa i utożsamia katolicyzm z antysemityzmem. Gross twierdzi, że “Żyd był diabłem w kulturze chrześcijańskiej”. Dodaje, tym razem używając czasu teraźniejszego, “w wyobraźni polsko-katolickiej Żydzi są Bogobójcami używającymi krwi chrześcijańskiej do macy”. Innymi słowy, według Grossa, polscy katolicy nie tylko w przeszłości byli antysemitami, ale antysemityzm jest uniwersalną cechą wszystkich Polaków wyznania katolickiego.
Termin “neostalinizm” najcelniej opisuje ten nurt w historiografii, bowiem historycy tej szkoły wykazują podobieństwo do grupy polskich historyków i publicystów komunistycznych aktywnej w okresie po narzuceniu Polsce komunizmu przez Sowietów. Nie sugerujemy tutaj, że dzisiejsi historycy neostalinowscy są zwolennikami sowieckiego dyktatora Józefa Stalina, ani tym bardziej że są ortodoksyjnymi marksistami sensu stricte. Większość pozostaje jednak pod silnym wpływem podkreślającego różnice rasowe i płciowe “marksizmu kulturowego”, który stał się dominującym paradygmatem historiografii północnoamerykańskiej od lat 60. XX wieku. Stalinowscy pisarze i historycy lat 40. i 50. całkowicie odrzucili wartości i wierzenia właściwe polskiej tradycji kulturowej. Patriotyzm, wiara katolicka i poświęcenie na rzecz narodu zostały zrównane z kolaboracją z nazistami, a szczególnie z antysemityzmem. Związek Sowiecki nie był morderczym wrogiem, lecz “bratnim wyzwolicielem”. Sprzeciwiający się dominacji sowieckiej mieli być nie tylko zdyskredytowani, ale również zniszczeni intelektualnie, o ile nie fizycznie. Jak powiedział pewien komunistyczny klawisz więźniom pod swym nadzorem: “Naszym celem jest nie tylko zniszczyć was fizycznie, ale zdruzgotać was moralnie przed oczyma całego społeczeństwa”.
Neostaliniści na dzisiejszych północnoamerykańskich uczelniach nie torturują i nie mordują. Nie ponoszą odpowiedzialności osobistej za zbrodnie stalinowskie. Od tamtej krwawej i czarnej epoki oddzielają ich dziesięciolecia. Niemniej jednak, argumenty stosowane przez dzisiejszych historyków neostalinowskich często w dużym stopniu przypominają argumentację pisarzy stalinowskich okresu powojennego, szczególnie gdy chodzi o ich stosunek do narodu, nacjonalizmu i polskiego katolicyzmu oraz podstawowych wartości polskiej tradycji kulturowej. W wyniku zajmowanych stanowisk neostaliniści często powtarzają, świadomie czy też podświadomie, podejście metodologiczne oraz język i frazeologię pierwszych polskojęzycznych stalinistów. (Należy zwrócić uwagę, iż ci wcześniejsi autorzy tworzyli pod intensywnym nadzorem służb bezpieczeństwa, których kierownictwo przykładało wielką wagę do monitorowania nauczania, badań i publikacji historycznych.)
Ofensywa kulturowa marksistów
Geneza neostalinowskiej historiografii wymaga uczciwej dyskusji i większej liczby badań. Należy jednak zauważyć, że wyłonienie się tejże szkoły po upadku komunizmu w krajach Europy Środkowo-Wschodniej zbiegło się z ciągle powiększającą się liczbą dokumentów o zbrodniach sowieckich i komunistycznych. Przed 1989 r. i zaraz po nim dominującym poza Polską paradygmatem w badaniach nad holokaustem i II wojną światową było podkreślanie polskiej obojętności wobec Żydów oraz pewnego stopnia kolaboracji. Główni badacze holokaustu i historii Europy Wschodniej niemal całkowicie ignorowali polski opór wobec nazizmu, a opór stawiany Sowietom traktowali jako kolaborację z Hitlerem. Z kolei działania sowieckie i komunistyczne rozpatrywano w świetle raczej pozytywnym, nawet gdy zbrodnie epoki komunistycznej nie zostały przemilczane, poddane są relatywizacji i są bagatelizowane. Można postawić hipotezę, że przynajmniej częściowo wyłonienie się dyskursu neostalinowskiego jest reakcją w obronie istniejącego w świecie anglojęzycznym od dziesięcioleci paradygmatu o polskiej podłości, który podważały nowo otwarte archiwa komunistyczne.
Neostalinizm można postrzegać także jako ofensywę stanowiącą odpowiedź na zamieszanie panujące w polskim życiu intelektualnym, kulturowym i społecznym po 1989 roku. W związku z tym, warunki debaty i sposób patrzenia na nowożytną historię Polski były lub wydawały się być uchwytne dla każdego, kto tylko pragnął uczestniczyć w walce o “rząd dusz”. W sferach polityki i ekonomii nowe polskie elity otwarcie mówiły o “dogonieniu” Europy, a w wielu wypadkach usiłowały wyzbyć się zewnętrznych znamion tożsamości polskiej na rzecz “europejskiej”. Duch czasów sprzyjał więc polskiej wersji “długiego marszu poprzez instytucje”, wylansowanej przez takich marksistowskich ideologów, jak Antonio Gramsci, a następnie przez tzw. szkołę frankfurcką, która przeniosła marksizm ekonomiczny na płaszczyznę kulturową. Oznaczało to, że wąska elita intelektualna była w stanie zmienić społeczeństwo i kulturę, chcąc przygotować grunt pod nadejście prawdziwego socjalizmu poprzez zdobycie wpływów w mediach, szkołach, uczelniach i wszelkich instytucjach kulturowych. Literatura i historia były ważnymi elementami owego “długiego marszu”. Ruch ten zdominował wyższe uczelnie na Zachodzie, a szczególnie w Ameryce Północnej. Jest to istotne, albowiem lwia część neostalinowskich historyków żyje, wykłada i/lub studiowała w Stanach Zjednoczonych lub innych krajach anglojęzycznych. Tak więc neostalinizm funkcjonuje w rzeczywistości, w której “długi marsz” jest już faktem dokonanym.
Wrogowie religii i Kościoła
Zgubne następstwa kulturowego marksizmu Gramsciego dla amerykańskiego życia akademickiego stały się przedmiotem wielu dyskusji. W niniejszym artykule ograniczymy się jednak do zidentyfikowania kilku prądów, które wywarły duży wpływ na neostalinizm. Były to w szczególności: wrogość wobec chrześcijaństwa i nacjonalizmu (w tym również wobec wszelkich form patriotyzmu lub służby Ojczyźnie), postmodernizm (wraz z odmianami – poststrukturalizmem i postkolonializmem), paradygmat dotyczący stosunków pomiędzy grupami narodowymi oparty na swoistej interpretacji stosunków rasowych w Stanach Zjednoczonych. Chociaż wrogość wobec religii w ogóle, a chrześcijaństwa w szczególności, zawsze była częścią składową marksizmu, zwolennicy Gramsciego uważają dechrystianizację za istotny element w stworzeniu “postępowej” przyszłości. W oparciu o marksizm kulturowy, historycy neostalinowscy również odzwierciedlają poglądy władz peerelowskich toczących walkę z Kościołem katolickim, m.in. poprzez przedstawianie Kościoła jako elementu kolaboracjonistycznego podczas okupacji niemieckiej. W twórczości neostalinowskiej Kościół występuje jako główny inkubator antysemityzmu w życiu polskim, a więc instytucja ponosząca główną winę za rzekomy współudział Polaków w holokauście. Jak wspomniano wcześniej, Gross pisze, że “w wyobraźni polsko-katolickiej, Żydzi są Bogobójcami, wykorzystują chrześcijańską krew do macy”. Nie przedstawia jednak żadnych dowodów na obronę swej tezy. Nie oferuje jakiejkolwiek dyskusji na temat historii, teologii i filozofii polskiego katolicyzmu. Jego podejście do religii katolickiej jest w dużej mierze ukształtowane przez antykatolickie poglądy Daniela Jonaha Goldhagena. Twórczość neostalinistów pozbawiona jest niuansów. Do materiałów dowodowych podchodzą oni bardzo swobodnie, zastępując fakty osobistymi uprzedzeniami. Dlatego też ignorują skomplikowaną naturę prądów antyżydowskich oraz powstanie antysemityzmu rasistowskiego pod koniec XIX wieku. Dla neostalinistów polski antysemityzm może funkcjonować jedynie jako swego rodzaju pierwotne wierzenia religijne i stały element istniejący niezależnie od miejsca, epoki czy okoliczności.
Inną istotną cechą dzisiejszych zachodnich środowisk akademickich jest wrogość w stosunku do nacjonalizmu. Wynikiem tego są prace wielu neostalinistów, którzy zrównują polski nacjonalizm z antysemickim rasizmem. Często skrajne inwektywy kierowane są przez neostalinistów pod adresem polskich historyków oskarżanych o odchylenia “nacjonalistyczne”.
Na przykład amerykański naukowiec John Connelly opisał polski nacjonalizm jako formę megalomanii. Tenże autor, w odpowiedzi na krytykę używanej przezeń terminologii, stwierdził: “Pierwotnie chciałem użyć terminu duma zamiast hubris [w tytule artykułu opisującego polski nacjonalizm]. Zmieniłem jednak zdanie, bowiem wyobrażałem sobie, że istnieje coś takiego, jak “zdrowa duma narodowa”. W wyniku dalszych refleksji doszedłem jednak do wniosku, że coś takiego nie istnieje”.
Styl argumentacji i wykorzystywanie materiału dowodowego stosowane przez naukowców neostalinowskich zostały zapożyczone z twórczości postmodernistów, a szczególnie tzw. krytyki literackiej. Jest to metodologia bardzo popularna wśród północnoamerykańskich badaczy kwestii rasowych, płciowych i tzw. teorii “dziwaków” (queer theory, czyli badań nad gejami i lesbijkami). W ramach tego podejścia dowody funkcjonują jako środki prowadzące do celu. Liczy się nie obiektywne znaczenie materiałów dowodowych (naukowcy neostalinowscy negują bowiem istnienie materiałów jako obiektywnych dowodów), lecz percepcja wykorzystującego dowody. Kierują się swego rodzaju myśleniem dialektycznym, zgodnie z którym badania naukowe i materiały dowodowe, na których się opierają, służą celowi ideologicznemu. Czołowy neostalinista Jan Tomasz Gross sam przyznaje, że chętnie czytuje dzieła z zakresu semiotyki postmodernistycznej. Przykładem może być tu chociażby recenzja, w której Gross zaatakował żydowsko-amerykańską badaczkę, Rosę Lehmann, za przedstawienie zbyt pozytywnego obrazu stosunków polsko-żydowskich. W odpowiedzi na twierdzenie Lehmann, iż w pamięci niewielu Polaków ze społeczności, którą badała, przetrwały konkretne wspomnienia o deportacji i mordowaniu Żydów, Gross stwierdził: “Po epoce Freuda niektórzy z nas są skłonni myśleć, że ludzie nie mówią o pewnych rzeczach właśnie dlatego, że są one istotne w ich życiu”. Tak więc brak dowodów świadczących o polskim antysemityzmie lub współdziałaniu z nazistami udowadnia właśnie występowanie tych zjawisk. (…)
Inwektywy zamiast dyskusji
Neostalinizm cechuje odporność na normalne procedury naukowej dyskusji i krytyki. Jest to wszak charakterystyczne dla każdej grupy intelektualistów przekonanych o wypełnianiu przez siebie roli osób przynoszących postęp i tworzących nowy, lepszy świat, mający powstać w wyniku wcielania w życie ich myśli i pism. Każdy, kto – nawet w sposób najbardziej delikatny – zakwestionuje wnioski płynące z prac neostalinistów, a szczególnie prof. Grossa, stanie się ofiarą skrajnych inwektyw.
Głównym celem ataków neostalinistów stał się czołowy krytyk twórczości Grossa, prof. Marek Jan Chodakiewicz. Padł on ofiarą otwarcie szkalujących go artykułów i cenzury, próbowano także cofnąć jego nominacje na katedry uniwersyteckie. Jeden z czołowych neostalinistów, prof. Piotr Wróbel, przyłączył się do grona szkalujących Chodakiewicza w artykule zleconym przez skrajnie lewicowy think-tank Southern Poverty Law Center (SPLC), w którym napisał: “Chodakiewicz mówi, że spędził prawie 30 lat w Stanach Zjednoczonych i nigdy nie użyłby terminu lub przymiotnika, który wyraźnie by go oznaczył jako antysemitę, ale nie ma jakichkolwiek wątpliwości, że nie lubi Żydów”. Jak w przypadku ataku Grossa na Rosę Lehmann, brak dowodów sam w sobie stanowi dowód. A więc brak dowodów na antysemityzm Chodakiewicza udowadnia, iż jest on antysemitą.
Kolejnym przykładem ataku neostalinistów jest wydarzenie, które miało miejsce w 2008 r., gdy rozdrażniły ich wyniki pracy Instytutu Pamięci Narodowej. Na stronach “Yad Vashem Studies” historyk Jan Grabowski potępił IPN jako antysemicki i nacjonalistyczny. W wielu przypadkach oszczercze artykuły są tak niespójne, że nawet pobieżna lektura wystarcza, aby obalić zawarte w nich twierdzenia. Na przykład neostalinowska badaczka Joanna Michlic zaatakowała na łamach “Jewish Social Studies” monografię Chodakiewicza pt. “The Massacre in Jedwabne”. Zacytowała kilka stronnic tej pracy, które w ogóle nie dotyczyły tematyki, jaką usiłowała poruszyć. Widocznie zakładała, że czytelnicy “Jewish Social Studies” nie pofatygują się, aby zweryfikować przypisy do jej tekstu.
Równocześnie recenzje prac aprobowanych przez neostalinistów rzadko bywają krytyczne. Zresztą, w świecie anglojęzycznym opublikowano niewielką liczbę recenzji prac Grossa poddających je dokładnej analizie naukowej. Możliwe, że strach przed atakami i oskarżeniami o antysemityzm ze strony Grossa i jego zwolenników jest jedną z przyczyn tego stanu rzeczy. Z godnym uwagi wyjątkiem, jakim była recenzja pióra Johna Connelly´ego, który poddał krytyce metodologię Grossa, równocześnie stosując neostalinowski styl, recenzje prac tego autora pisane przez innych neostalinistów cechuje żenująca wręcz wiernopoddańczość, np. historyk Padraic Kenney, recenzujący “Strach” w “Slavic Review”, określa badania Grossa dotyczące masakry w Kielcach mianem “skrupulatnych”. Nie przywołał jednak ani jednego poważnego błędu wytkniętego Grossowi przez niemalże każdego polskiego eksperta. Określa go przy tym mianem “genialnego” i stwierdza, że “Gross wie więcej na temat okresu wojennego w Polsce niż większość naukowców”. “Strach”, według tegoż historyka, jest “pracą naukową najwyższych lotów”.
Z jednej strony, powyższe fakty wskazują na całkowite lekceważenie materiałów dowodowych (o ile nie rzeczywistości). Z drugiej strony, ilustrują sposób, w jaki neostaliniści postrzegają samą naukę – nie jako poszukiwanie prawdy, lecz jako formę walki ideologicznej. W ich opinii ci, którzy się z nimi nie zgadzają, nie tylko tkwią w błędzie, ale są również wrogami, których należy “zdruzgotać moralnie przed oczami całego społeczeństwa”. Jest to całkowite odwrócenie norm naukowych (choć, przyznać należy, że zdarza się to dość często). Cytując Zbigniewa Herberta: “Jedną z podstawowych rzeczy, której nauczyłem się w gimnazjum w II RP, było prowadzenie sprawiedliwej debaty. Debata, powtarzano nam, nie była bójką na pięści, w której wszystko było dozwolone, lecz próbą precyzyjnego objaśnienia własnego stanowiska. Liczyły się dowody, a nie siła. Uczciwi interlokutorzy są partnerami wspólnie poszukującymi prawdy”. Zwróćmy uwagę, jak bardzo duch tej wypowiedzi odbiega od podejścia stosowanego przez neostalinistów.
Przewrotowi neostalinowskiemu w historiografii polskiej należy się przeciwstawić w sposób energiczny, lecz sprawiedliwy i kulturalny. Gwałci on bowiem polską tradycję kulturową i historyczną. Próbuje wdrożyć projekt inżynierii kulturowej i społecznej przy pomocy samozwańczej elity, która – niezależnie od intencji – przejawia mentalność totalitarną. Twórczość neostalinowska pogorszyła wszakże stosunki pomiędzy Polakami i Żydami. Co więcej, poważnie utrudniła omawianie trudnych tematów w historii Polski – przynajmniej wśród naukowców północnoamerykańskich.
Prof. John Radzilowski
John Radzilowski – profesor historii w University of Alaska Southeast i naukowiec w Instytucie Piasta w Hamtrack, Michigan.
Artykuł pochodzi z książki “Złote serca czy złote żniwa”, Studia nad wojennymi losami Polaków i Żydów, redakcja naukowa Marek J. Chodakiewicz, Wojciech J. Muszyński, wydawnictwo The Facto, Warszawa 2011, która ukazała się w tym tygodniu.
Skróty, tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji.
Za: Nasz Dziennik, Sobota-Niedziela, 26-27 marca 2011, Nr 71 (4002)Patrz.
Zieloną czcionką zaznaczo śródtytuły i wprowadzenie z Naszego Dziennika, reszta to tekst J. Radziwilowskiego.
Pomimo ludobójstwa, niszczenia polskiego panstwa i kultury przez totalitaryzmy XX. wieku, problem dyskryminacji, oczerniania, zlych stereotypów na temat Polaków nie zostal w zinstytucjonalizowany sposób podjety. Problem ma nazwe: antypolonizm.