Neil Armstrong nie żyje

Krzysztof Kolumb naszych czasów

Pamiętam poranek 20 lipca 1969 roku tak jakby to było wczoraj. Poprzedniego dnia tylko jedna wieść zaprzątała umysły: „Orzeł wylądował”. Wstaliśmy o brzasku i całą rodziną zasiedliśmy przed telewizorem, Tylko najmlodszego brata nie udało się obudzić. Z zapartym tchem wpatrywaliśmy się w migający i niekontrastowy obraz. Wkrótce wśród zakłóceń dała się zobaczyć szara sylwetka Neila Armstronga na drabince lądownika. Ostrożnie wysunął nogę delikatnie „próbując” powierzchni. Jeszcze chwila i już, mały krok człowieka ale wielki krok ludzkości.
Po chwili na powierzchnię zszedł Edwin Aldrin. Astronauci rozwinęli amerykańska flagę po czym zaczęli biegać wykonując kangurze skoki, śmiejąc się przy tym i bawiąc jak dzieci. Az poważny głos z Huston musiał ich przywołać do porządku i zmusić do wykonywania kolejnych, przewidzianych programem czynności.
Właśnie dotarła do mnie wiadomość, że umarł Neil Armstrong, chłopak z małego miasteczka Wapakoneta w Ohio, pierwszy człowiek który postawił stopę na Księżycu, Krzysztof Kolumb naszych czasów.

Na zdjeciu wprowadzającym makieta ladownika Apollo w Muzeum Armstronga w Wapakoneta. za nią makieta kapsuły Gemini