Uprzejmie proszę ostatnich obrzydzicieli komentujących, świeżo na moim blogu zarobaczonych, o ominięcie tego jednego maleńkiego wspomnienia.
P.s: będę usuwał niesmaczne wypocinki…
***
Miałem sen… sen o wielkiej raz kolejny Warszawie o świcie… nie była szara jak zawsze, ani w pośpiechu pędząca do pracy w rytmie zakorkowanych strumieni ulic i spalinowej muzyce wydechów… tym razem żyła pamięcią dawnej chwały… widziałem soczystą zieleń tysięcy młodych drzew w każdym zakamarku… widziałem młode dęby, sosny i brzozy na każdym placu i wzdłuż każdej niemalże ulicy… a pośród zielonych liści, maskujących niczym mundur żylaste ramiona opięte brązowymi pasami i zbyt dużymi butami z odzysku, widziałem Białoczerwone opaski opięte na konarach podtrzymujących koronę z gałęzi… powstańcy padli… nie doczekali się pomocy… opaski pozostały w ziemi… i dziś, gdy młode pędy przebiły się do słońca… te białoczerwone wstążki rosną razem z drzewami… w tym kraju, gdy zabraknie już powstańców, drzewa i kamienie dadzą świadectwo tego, co wyssały z solą tej ziemi… one nie zwracają uwagi na szczurze ćwierkania uśmiechniętych, sprzedajnych kundli… one idą na apel poległych, aby oddać hołd…
I wtedy przypomniałem sobie słowa usłyszane kiedyś z ust Kiry z Augustowa:
"Już wiem, dlaczego wciąż mam wrażenie, że cię znam… przypominasz mi chłopców z Szarych Szeregów… Tak bardzo mi ich dzisiaj brakuje…"
***
P.s: Jeżeli ktoś jeszcze nie zapoznał się z "Uprising" Sabatonu…:
Polak, Wegier, dwa bratanki, i do szabli, i do szklanki (weg. Lengyel, Magyar – két jó barát, együtt harcol, s issza borát). Boze chron Wegry i Rzeczpospolita.