SPOŁECZEŃSTWO
Like

Nadzieja musi umrzeć

18/12/2013
1038 Wyświetlenia
1 Komentarze
17 minut czytania
no-cover

Mam przed sobą zieloną książkę księdza Wacława Hryniewicza „Nadzieja leczy”. Teolog ten opisuje w niej, jak nadzieja daje siłę przetrwania w chorobie nowotworowej, czego doświadczył na sobie. Jeszcze kilka lat temu uznałbym te słowa za niezwykle mądre; wiadomo przecież, co zauważył także ksiądz, jak wielki wpływ na ciało i jego mechanizmy obronne ma nastawienie psychiczne. Jeśli się poddasz, koniec z Tobą; ludzie których małżonkowie umierali, sami szybko odchodzili. Poddali się, ne wyobrażali sobie dalszego życia bez osoby, z którą utożsamili swoje szczęście. Ciało podążyło za ich wolą, wygaszając reaktor życia.   Och, umieram!   Z drugiej strony chęć walki także nie daje żadnej pewności; oddziały onkologiczne są pełne ludzi, którzy walczą i umierają. Nie wiem co lepsze; trochę więcej szans […]

0


Mam przed sobą zieloną książkę księdza Wacława Hryniewicza „Nadzieja leczy”. Teolog ten opisuje w niej, jak nadzieja daje siłę przetrwania w chorobie nowotworowej, czego doświadczył na sobie. Jeszcze kilka lat temu uznałbym te słowa za niezwykle mądre; wiadomo przecież, co zauważył także ksiądz, jak wielki wpływ na ciało i jego mechanizmy obronne ma nastawienie psychiczne. Jeśli się poddasz, koniec z Tobą; ludzie których małżonkowie umierali, sami szybko odchodzili. Poddali się, ne wyobrażali sobie dalszego życia bez osoby, z którą utożsamili swoje szczęście. Ciało podążyło za ich wolą, wygaszając reaktor życia.

 

Och, umieram!

 

Z drugiej strony chęć walki także nie daje żadnej pewności; oddziały onkologiczne są pełne ludzi, którzy walczą i umierają. Nie wiem co lepsze; trochę więcej szans przy walce, ale cóż to za śmierć? pełna strachu, żalu i walki. Czy naprawdę złym jest poddanie, spokój, przyjęcie pocałunku śmierci bez szarpania się, wściekłego miotania? Warto zaakceptować nieuchronne; umierają dzieci, młodzi, zwierzęta (które czują śmierć i także się jej boją, spytajcie rzeźnika o reakcje świni) do nas także z jakichś względów przyszło doświadczenie nowotworu. Skąd takie zdziwienie? człowiek ma czterdzieści czy pięćdziesiąt lat, i nagle dostaje wiadomość – umrze. Och, jaki to szok! wokół niego umierają niezliczone formy życia, ale on udawał że to go nie dotyczy. Umiera zawsze ktoś inny, prawda? prawda, ale tylko do czasu… człowiek rozsądny rozgląda się wokół siebie; widzi że wszystko co żyje musi umrzeć, i jeśli to go przeraża, powinien oswoić się z tym, próbować zrozumieć. To wymaga pewnej odwagi, a jeśli jej braknie pozostaje być głuchym na to, w jakim miejscu żyjemy.

 

Stado bezmyślnych owiec

 

I gdy przychodzi TA wiadomość, panikujemy. To konsekwencja klapek na oczy, nic więcej. Wszystko umiera, więc i my musimy stąd odejść. Dla mnie  ten strach i zdziwienie jest motywacją do tego by poznać, rozwikłać te zagadki. Szukam sam, nie interesują mnie opinie innych, śmiertelnych ludzi. Po to mam swój umysł, by z niego korzystać a nie podążać w stadzie. Doświadczenie uczy, że stado idzie zawsze na rzeź; stado ma pasterza, więc milion indywidualności musi dopasować się do jednego trybu myślenia. Pójście w stadzie to zagłada wolnej woli, ludzkiej godności. Szczęście narodzić może się jedynie ze związku wolności (od cudzych wspływów) i lubieżnej ciekawości życia. Nie powstanie ze spłaszczenia własnej wrażliwości i poglądów, by jak najbardziej pasować do lidera, pasterza stada. Historia uczy, że niemal wszyscy liderzy byli psychopatami i łotrami; a że posiadali władzę, sprzedajni wierszokleci tworzyli o nich łzawe historyjki. To wszystko wychodzi dopiero po latach.

 

Rewolwer w dłoń

 

Śmierć jest jak sen. Kładziesz się i tracisz świadomość. Kładąc się do snu wiesz że powstaniesz, ale przecież nie zawsze tak się dzieje. Są bezdechy senne, zawał, udar… skąd wiesz że kładąc się spać, powstaniesz? optymista! zasypianie gdy jesteś w silnych emocjach, zasypianie gdy Twoje myśli krzyczą a Ty jesteś pełen emocji, to coś okropnego. Lubię zasypiać w ciszy i rozkoszy, którą daje odprężone po ciepło – zimnym prysznicu ciało. Gdybym miał umierać, wolałbym się poddać. Jest wtedy czas na przygotowanie się, przemyślenie najważniejszych spraw, zdecydowanie czy wziąć rewolwer w dłoń i wyrównać kilka porachunków – o ile nie przeszkodzi w tym piekielny, przeszywający jak błyskawica ciało ból i otępienie od morfiny. Gdy ludzie umierają, rodzina nie może się z tym pogodzić – krzyczy „walcz!”. Nie chcą cierpienia, nieuchronnie nadchodzącego po śmierci bliskich. Sam go nie chcę, bardzo się go boję. Czy nie lepiej jednak by było, gdyby umierający mógł przygotować się, pogodzić z faktem że podąży tą ścieżką co miliardy przed nim i miliardy po nim? zmarły odchodzi do lepszego świata, a wszyscy płaczą. Cóż to za wiara? a może pójdą do piekła? skąd wiesz co nabroili? to straszna myśl; ukochana mama na wieki w piekle, wrzeszczy z bólu katowana przez demony. Straszne, przerażające.

 

Ale jeśli wierzysz w piekło i niebo, musisz przyjąć taką ewentualność. Ja mam łatwiej – nie wierzę w te bujdy, wierzę w reinkarnację (czyli bujdy dla katolików).  W głowie mi się nie mieści że człowiek uksztaltowany przez patologię, mający uszkodzony ośrodek empatii w mózgu (psychopatia) i podążający ścieżką zła (innej nie zna) ma iść do piekła. Jaki on miał wybór? ktoś kto zna zasady działania podświadomości, wie że tego wyboru praktycznie nie ma. Kara? i owszem, na ziemi, dotkliwa i okrutna, najlepiej śmierć, ale po niej? piekło na wieki? nie łykam tego.

 

Nadzieja to gazik na postrzał

 

Teraz wiem, jak subtelnym i perfidnym kłamstwem są słowa o nadziei, a ksiądz być może pełen pozytywnych intencji, ugrzązł w stworzonym mu modelu świata. Po to jest wychowanie katolickie a później seminarium – by utrwalić w księdzu odpowiednie widzenie świata. Od tej pory wszystko nie będzie takie jest, a takie jak księdza nauczono. Im więcej stopni naukowych, tym większe oderwanie od prawdy – i więcej coraz bardziej ko(s)micznych wyjaśnień pierwotnego kłamstwa.

 

Co to jest nadzieja? to wiara w optymistyczną wizję przyszłości. Optymista stworzy w głowie obrazek pozytywny (hurra, pożyję jeszcze kilkanaście lat!) pesymista smutny, pełen rozpaczy i zła (za kilkanaście lat umrę!). Ksiądz zaleca dzięki wierze katolickiej przejść od obrazka negatywnego do pozytywnego, co pomoże w chorobie. Ten pozytywny ma zawierać w sobie padanie na kolana przed zwłokami torturowanego z Twojej winy Boga – Żyda… ach, cóż za optymizm! Jednak oba obrazki to tylko myśli, koncepcje, idee… człowiek czyli nieśmiertelne, Boskie Ja nadal utożsamione jest z przemijającym ciałem i iluzorycznymi, uwarunkowanymi myślami. By człowiek przestał cierpieć, wypadałoby:

 

 

1. Uświadomić sobie kim naprawdę jestem. Ciałem nie, ponieważ po amputacjach nadal istniejesz jako osobowość. Mózgiem? żyją ludzie z dużymi jego ubytkami, ale to nadal jest osobowość. Biorą nawet udział w życiu społecznym popierając Korwina.
Ego, Markiem? nie, to tylko naklejki na słoiki, nazwy na odróżnienie mnie od innych ludzi. Nie jestem etykietką, słowem ani cyframi.  Więźniowie obozów koncentracyjnych skarżyli się, że uczyniono z nich tylko cyfry – a czymże innym jest imię i nazwisko? Jestem czymś, co może ego (Marka) i jego głupoty obserwować. Jeśli mogę siebie obserwować, nie jestem Markiem – jestem tym obserwatorem. Brawo! tym jesteś, a nie przemijającym ego tworzącym obrazki w które wierzy… idee nazywane religiami mogą zmienić tylko ego. Nie sięgają obserwatora, więc religie robią wszystko co w ich mocy, by utrzymać człowieka na poziomie ego. Gdy ten wzniesie się wyżej, gdy uświadomi sobie kim naprawdę jest, ego z myślami przestaje mieć nad nim jakąkolwiek kontrolę. Ego katolickie, żydowskie, muzułmańskie, buddyjskie; ego kibica legii, arsenalu, ego gangstera i świętego.

 

Medytacja to diabeł?

 

To tylko maski, to nie my – stąd taka nagonka na medytację i rozwój duchowy. W medytacji nie poznajesz dziejów świętych męczenników za wiarę, którą tysiąc lat temu narzucono nam siłą (wyrzynając i paląc stare wierzenia) ale to kim naprawdę jesteś. I jeśli masz wielkie szczęście, doświadczasz przebudzenia; budzisz się ze snu, iluzji jaką jest życie. Wtedy widzisz świat takim, jakim jest naprawdę a nie egotyczne interpretacje. Piekło i niebo to stany umysłu. Piekło to zwykłe, normalne życie – pełne lęków i nadziei że kiedyś coś tam się poprawi; jest także niebo, a więc uświadomienie sobie swojej prawdziwej istoty, Boskiej, wiecznej, nieśmiertelnej świadomości  – wtedy ego staje się sługą, a my nie utożsamiamy się z nim i jego wygłupami. Świat staje się wtedy rozkoszą, błogością nieporównywalną z żadnymi narkotykami. Ogarnia nas zdumienie i poczucie zimowej magii, której doznawaliśmy w dzieciństwie, gdy ego nie było jeszcze tak potężną fortecą. Istnienie staje się pełne miłości, radości, niezwykłej ciszy i spokoju. Myśli? są, gdzieś w oddali. To nie nasze. Trudno opisać to, jak wielką rozkoszą jest trwanie w tym stanie. Nie trzeba Ci w nim nadziei, wiary, bogów i świętych relikwii… po co? a ponieważ ich nie potrzebujesz, kapłani – egzorcyści oskarżają że jest to stan diabelski, opętanie przez Lucyfera. Dobro, miłość i radość stają się diabelstwem, a cierpienie, lęki i życie na najniższym poziomie ego dobrem. Człowiek chcący zrozumieć kim jest, staje się opętanym przez diabła – ksiądz gwałcący dwulatka osłabł duchowo… wszystko jest totalnie pomieszane, pokręcone. Wybieram radość, cudowne, pełne ekscytacji i przygód życie. A po nim położę się by moje ciało odeszło, a ja – wieczna, nieśmiertelna świadomość podążę za swą prawdziwą naturą, obudzę się w mym prawdziwym, duchowym świecie, który ma tyle wspólnego z religijnymi mrzonkami, co krzesło z krzesłem elektrycznym.

 

 

 

2. Myśli i ego to nie my, a konstrukcja w którą odwieczny duch wkracza by doświadczać przemijania, by przebudzić się z zaplanowanej śpiączki i uświadomić sobie swoją prawdziwą naturę. Ta gra w życie toczy się przez tysiące inkarnacji.

 

 

 

3. Nadzieja i wiara utrzymują Cię w stanie komy, cierpienia. Po co Ci czekanie na coś, skoro wszystkie wspaniałości są już teraz dostępne? na Twoim czekaniu na szczęście, zarabiają egotyczni ludzie – koncerny, religie, państwa… dla nich Twoje szczęście bezwarunkowe to koniec żerowania, koniec darmowej wyżerki, nie tylko finansowej. Kto pójdzie do kościoła gdy odczuwa rozkosz istnienia? gdy Bóg jest jego odczuwaniem? co z całymi instytucjami, molochami? gdzie podzieją się bogactwa, działki i władza gdy Ty się przebudzisz? ale spokojnie. To droga dla nielicznych, cała reszta skazana jest na tułaczkę w świecie nadziei, wiary i czekania na szczęście… gdy jest ono pod ich nosem.

 

Wrzód kontrolowany

 

To co proponuje ksiądz, to danie morfiny na chorobę którą da się wyleczyć. Ale to nie wszystko. Księża najpierw tworzą cierpienie w dzieciach, uczą je strachu, poczucia winy, poczucia grzeszności – by później na powstałe dzięki temu cierpienie i choroby psychiczne dać lek, oczywiście nie za darmo. Płacisz Ty a także ja w podatkach, a przede wszystkim dzieci, których potężny potencjał marnowany i blokowany jest już na starcie. Takie państwo, jacy ludzie. Jeśli ludzie są słabi, zastraszeni, pełni poczucia winy i grzechu, państwo będzie zawsze popychadłem i kolonią, rezerwuarem taniej, niewolniczej siły roboczej dla tych, którzy nie pozwalają na niszczenie własnych dzieci.

 

Twoje dziecko z natury nie zna poczucia winy – musi mu to zostać zaszczepione przez księdza, rzekomo z powodu zabicia za grzechy Boga na krzyżu. Później z tym wrzodem będzie iść przez całe życie, a poczucie winy nie pozwoli na bogactwo, radosne życie, twórczy i pełen radości związek – co taki człowiek nie stworzy, zawsze będzie w tym smród poczucia winy. Taki zastraszony człowiek zawsze będzie płacił swym katom, którzy taką krzywdę mu uczynili… i żeby płacił naszym rodzimym łotrom, pieniądze zostałyby w Polsce. Ale on płaci obcemu mocarstwu, Watykanowi. To jest obce państwo, prowadzące swe interesy na całym świecie. Komu więc służy katolik, Polsce czy Watykanowi?

 

 

—————

 

 

Zachęcam do ściągnięcia mojej książki „Co z tymi kobietami?” jako darmowego e booka KLIK. Jeśli się spodoba, zawsze można dostać ją w każdej księgarni, na terenie całej Polski. Zapraszam wszystkich serdecznie na mój fanpage KLIK, Bardzo jestem wdzięczny wszystkim tym, którzy poczuwają się do dbania o cały ten interes i go finansują KLIK.

0

samiec http://www.samczeruno.pl

Mojemu ciału dano imię Marek. Przepchnięto je przez szkołę z tytułem ekonomisty. Teraz te ciało działa jako pisarz, ale kim tak naprawdę jestem, nie mam kurwa bladego pojęcia.

126 publikacje
85 komentarze
 

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758