„The long game” , tak Jan Cienski zatytułował swoją analizę dotyczącą Polski opublikowaną w Financial Times z 4 stycznia 2012.
Jak przystało na analizę – Financial Times przeznaczył na jej opublikowanie całą stronę. W zasadzie jest to laurka wystawiona rządowi Donalda Tuska i jego polityce. Tekst, choć koncentruje się na kwestiach politycznych, to w dużym stopniu analizy te oparte są na rozważaniach dotyczących sytuacji gospodarczej Polski i jej zdolności zaadaptowania się do nowych, kryzysowych warunków. Autor wychwala polskie dążenie do przyjęcia euro i cytuje Ryszarda Petru (kiedyś współpracownika, czy asystenta Leszka Balcerowicza, dziś partnera PWC), wg którego Polska powinna zyskać 0,2-0,5% dodatkowego wzrostu GDP po przyjęciu euro , głównie dzięki niższym stopom procentowym. Warto się bliżej zatrzymać nad tym zagadnieniem, zwłaszcza teraz w środku kryzysu zadłużeniowego państw strefy euro. W debacie o strefie euro „odkryto” ostatnio wczesne prace J.Mandela dotyczące optymalnego obszaru walutowego i jego kryteriów. Przypomniano, że strefa euro ich nie spełnia, ze względu na różny stopień rozwoju krajów wchodzących w skład tej strefy, istniejące wciąż bariery uniemożliwiające płynną alokację zasobów w ramach tej strefy, brak wspólnej polityki fiskalnej i właśnie nieadekwatność prowadzenia jednej polityki pieniężnej dla wszystkich tak zróżnicowanych krajów. Zatem argument, że przystąpienie do strefy euro przyspieszy wzrost GDP dzięki obniżeniu stóp procentowych, to albo teza, że Rada Polityki Pieniężnej prowadzi błędną politykę stóp procentowych i utrzymuje zbyt wysokie stopy procentowe, albo wiara w cudowną konwergencję polskiej gospodarki do gospodarek eurolandu przez sam fakt przyjęcia euro i spełnienia „kryteriów konwergencji”. Tego pierwszego jakoś nikt nie potwierdza, w to drugie chyba już nikt nie wierzy po doświadczeniach krajów PIIGS. Ciekawe zatem dlaczego tezy takie serwuje się czytelnikom Financial Times, których raczej trudno posądzić o brak orientacji w sytuacji strefy euro…