Wystąpienie premiera dotyczyło w dużym stopniu systemu emerytalno-rentowego i kwestii demograficznych, więc warto zastanowić się nad konsekwencjami realizacji pomysłów premiera. 1. Demografia.
Premier zaproponował likwidację becikowego oraz ulgi na 1 dziecko dla osób o dochodach powodujących przekroczenie pierwszego progu podatkowego oraz podwyższenie o połowę ulgi na trzecie i kolejne dziecko.
Kogo dotkną cięcia? Przede wszystkim klasę średnią, dobrze opłacanych pracowników najemnych. W efekcie system będzie bardziej skomplikowany (skoro dochodzi także kryterium dochodowe), a sygnał przekazywany podatnikom przestaje być klarowny – bo ulga zamiast być wyrazem prorodzinnej i pronatalistycznej polityki państwa, staje się elementem polityki socjalnej, staje się sygnałem, że także państwo traktuje dzieci wyłącznie w kategoriach obciążenia i dlatego chce „pomagać” kierując się kryterium dochodowym. A skoro do ulg związanych z posiadaniem dzieci zastosuje się kryterium dochodowe, to kto zagwarantuje, że ograniczenie to zatrzyma się na poziomie drugiego progu podatkowego? Zawsze można dobrze uzasadnić przyjęcie innego niższego kryterium (średnia płaca, płaca minimalna etc…) .
Kto miałby zyskać rodziny wielodzietne, ale nie będzie to zmiana jakościowa, bo niska ulga zostanie podniesiona tylko o połowę od 3 dziecka. Czy to zachęci do posiadania dzieci? Tak niska podwyżka ulgi raczej przejdzie niezauważona.
W efekcie tych zmian będziemy mieli jednak dzieci lepsze (uprawniające do becikowego czy wyższej ulgi) i gorsze – (nie uprawniające do niczego).
Pokazuje to dobitnie, że państwo nie prowadzi polityki prorodzinnej i nie zamierza jej prowadzić. A wydaje się, że najtrudniej jest podjąć decyzję o posiadaniu pierwszego dziecka – bo to zmienia cały styl życia, zwłaszcza jak ma się dobrą pracę i wysokie dochody. Tymczasem właśnie takie osoby zostały całkowicie wyłączone z mechanizmów zachęt stosowanych przez państwo. Dzieci mają kojarzyć się tylko z ubóstwem i pomocą socjalną państwa… A jak to wpłynie na dzietność i narastający kryzys demograficzny?…