Cóż w nas jest takiego, że błyskawicznie, bez przemyśleń, odrzucamy taki czy inny czyn polityczny, albo takiego, czy innego człowieka
Cóż w nas jest takiego, że błyskawicznie, bez przemyśleń, odrzucamy taki czy inny czyn polityczny, albo takiego, czy innego człowieka?
Gdy podsuwałem na nE ideę Klubu Dyletanta, marzyła mi się grupa ludzi o umysłach otwartych, życzliwie przyglądająca się rzeczywistości, a w szczególności ludziom wokoło. Jednakże wczoraj zauważyłem, że w wielu przypadkach tych głębszych przemyśleń i tej życzliwości zabrakło.
Nawet dziecko już wie, że polityka to gra. Gra, w której prze się do przodu, ale która jednocześnie jest sztuką zawierania kompromisów i zawiązywania koniecznych koalicji. Jeżeli chcemy naprawdę coś dokonac, to musimy miec siłę i zaplecze. Często w takich dążeniach nie wszystko musi się nam podobac.
Przejdzmy do konkretów. Tu i teraz. Sytuacja w Polsce, pod rządami ekipy Tuska, stała się nie do zniesienia. A najważniejsze, że uświadamia sobie to coraz więcej ludzi. Najodważniejsi i ci najbardziej świadomi zdają sobie sprawę, że sytuację można rozwiązac na stałe tylko radykalnymi posunięciami – odsunięciem wszystkich obecnych polityków i zmianami systemu. Jednakże na razie jest to niewykonalne. Brak ku temu powszechnego poparcia.
Czy w związku z tym mamy niedopuszczac do żadnych innych działań i trwac w tym maraźmie? Na to wygląda, że wielu z nas tego właśnie by chciało.
Prawo i Sprawiedliwośc i Jarosław Kaczyński osobiście, dokładnie tak jak my, czują wagę chwili i koniecznośc działania. PiS i JK nie są moim ideałem. Mógłbym sporo im zarzucic. Przede wszystkim niewielką skutecznośc i marnowanie wielu szans. Lecz proszę, niech mi ktoś wskaże, kto inny na scenie politycznej jest zdolny przeciwstawic się reżimowi i arogancji platformy. Nie ma innego przywódcy (nazwiska proszę), który na chwilę obecną może stanąc na czele przemian. Nie takich przemian, których chcielibyśmy, ale zawsze przemian.
I oto PiS z Kaczyńskim przystępuje do ofensywy. O dziwo, ofensywy mądrej i skutecznej. I naród przygląda się temu z rosnącym optymizmem i życzliwością. Debata ekonomiczna pod patronatem PiSu odniosła sukces. Utworzony ad hoc triumwirat PiS-Radio Maryja-Solidarnośc, zaowocował najpotężniejszym marszem obywateli od czasów odzyskania niepodległości. To musi robic wrażenie.
Oto, jako krok następny Jarosław Kaczyński zapowiada konstruktywne wotum nieufności i przedstawia profesora Glińskiego jako kandydata na przyszłego premiera. Taka jest konstrukcja konstytucyjnej procedury konstruktywnego wotum.Przed oczami telewidzów staje człowiek skromny, bez wątpienia mądy, ale wcale nie akademicki i do tego z poczuciem humoru. Dziennikarze mają z nim problem, bo jego odpowiedzi są zwięzłe i konkretne, bez zwykłego w przypadku polityków wodolejstwa i owijania w bawełnę. Ot, fachowiec powołany do konkretnego zadania, pomyślałem sobie. I dobrze.
Czy on ma szansę odnieśc sukces? Raczej niewielkie. Ale czy tylko o to prezesowi Kaczyńskiemu chodzi? Też raczej nie. To jest budowanie ciągu zdarzeń pokazujących alternatywę. Przeciwstawienie spokojnego, rzeczowego człowieka medialnemu, pustosłowemu oszołomowowi Tuskowi. Niech ludzie patrzą i widzą.
Miarą wściekłości na taki scenariusz mogą byc dwie wypowiedzi: pani Kidawy – Błońskiej, pełna buty i arogancji i Palikota, przepełniona chamstwem i złośliwością. Im się taki konstrukt Kaczyńskiego bardzo nie podoba.
Ale dlaczego on się również nie podoba prawicowym blogerom? Dlaczego mądre osoby, które cenię, zaczynają nerwowo szukac dziury w całym, wyciądac jakiś epizod z przed 15 lat z Unią Wolności, przyjęcie orderu od tego nieszczęsnego prezydenta. Jakie to ma znaczenie?
Myślę sobie, że to dlatego, iż każdy z nas ma ulubionego kandydata w swojej głowie i jako, że to nie jego wskazał Kaczyński, to tego innego musimy trochę zdeprecjonowac. Tym bardziej, że Kaczyński nie ma szczęścia do wyboru odpowiednich ludzi. Już raz na fotelu premiera umieścił wyjątkowego pajaca, jakim jest niewątpliwie Marcinkiewicz. Czy to się może powtórzyc? Niewiadomo – za mało danych.
Jednakże uważam, że ataki z naszej strony, od razu na wstępie są po prostu emocjonalne i nie przemyślane. Kaczyńskiemu bardziej chodzi o dynamiczny ciąg zdarzeń i o kontrapunkt w stosunku do Tuska, niż o realne obalenie rządu. Na to jeszcze trochę za wcześnie. Przynajmniej w październiku. Ale może już w grudniu nie. Tymczasem nad ferajną, jako miecz Demoklesa, został zawieszony profesor Gliński i takie jest jego zadanie.