Pamiętacie tajemnicze pokoiki w centralach telefonicznych?
Oni robią wszystko, byśmy nie zapomnieli.
Już jakiś czas temu, wkurzony odebraną przypadkowo informacją o fakcie obserwacji mojej skromnej:) osoby przez Służby, miałem skrobnąć notkę.
Powiedzmy, przeszło mi, gdy dowiedziałem się, o obligatoryjności takich działań wobec blogosfery, po zabójstwie Marka Rosiaka.
Rozumiem, Panowie monitorują nas, paskudnych prawicowców, w poszukiwaniu "mowy nienawiści".
Godne to i sprawiedliwe, a dla wielu słuszne i zbawienne.
Jednak pozostaje pewien zgrzyt, pomijam oczywiście wybiórczy zapis treści z netu, spowodowany preferencjami monitorującego(ludzie są tylko ludźmi) oraz chęcią zasłużenia się aktualnej ekipie.
Otóż, obawiam się, że przy obecnych możliwościach technicznych i mnogości słuzb uprawnionych, nadużycia są gigantyczne.
Dlaczego?
Jeden przykład: przypomnijcie sobie wszystkie głuche telefony, nieodnotowane w bilingach połączenia, wreszcie te wszystkie"omyłkowo zestawione rozmowy" ha, ha, ha!
To mogło byc w czasach central na kabelki!
A dziwne awarie kont email, nie mówiąc o bardziej wyrafinowanych sposobach.
Teraz, to tylko objawy smrodu otaczającego polską telekomunikację i infostradę, względnie samowolek spowodowanych chęcią dorobienia sobie, lub głupoty z nudów.
Pamiętam z czasów Stanu Wojennego opowieść, jak pewien mieszkaniec Wrocławia po połączeniu telefonicznym, usłyszał nagranie swojej poprzedniej rozmowy z kochanką.
Nawiasem mówiąc, partyjny.
Nu wot takaja malieńkaja szutka.
A teraz?
Panowie, to , do cholery, służba, nie jaja.
Was też kontrolują, dużo dyskretniej, niż wy nas.
I zbierają haki.
Zastanówcie się, czy warto.
Tomasz Kolodziej,zaprzysiegly kociarz, dzialacz zwiazkowy, pisowiec, zoologiczny antykomunista, co nie znaczy ze nie pogadamy