Muzyka XXI wieku oraz jej twórcy i słuchacze. Jedni zafascynowani inni typowe „dziwaki”. Jak teraz to wszystko wygląda i czym się kieruje?
Witam. Jest to mój pierwszy post, dlatego nie obiecuję iż będzie idealny. Swoje wprowadzenie rozpocząłem słowami "Muzyka XXI wieku (…)". Dlaczego? Ponieważ pobudza to do myślenia takiego jak np. "Jak to muzyka XXI wieku? Co on nie normalny jest? Przecież muzyka istnieje od bardzo bardzo dawna, a nie od XXI wieku!" Tak, muzyka istnieje od bardzo dawna, lecz od bardzo nie dawna istnieją pewne grupy osób, które można przyrównać do znanych na cały świat "pseudokibiców". Dlaczego? A dlatego, że jak pseudokibice nie idą na mecz, po to żeby wspólnie z innymi kibicować swojej drużynie i przeżywać emocje z tym związane, tylko żeby robić rozróbę, tak ludzie słuchający muzyki nie idą z pasji, miłości do zespołu czy chociażby zabawy, tylko też na robienie przysłowiowego "bajzlu". Szczególnie chodzi mi o subkulturę metalowców. Sam słucham muzyki metalowej, jeżdżę na koncerty jakie tylko są w Polsce, kupuję płyty, koszulki i inne gadżety. Ale to tak na prawdę nie w tym rzecz. Ja mogę się uważać za metala i być sobą. Słuchać muzyki, jeździć na koncerty z po prostu czystej pasji i uwielbienia dla tego typu muzyki. Większość ludzi, którzy uważają się za metali nie umiała by nawet odpowiedzieć gdzie i kiedy powstał rock (bo przecież metal powstał w oparciu o brzmienia rockowe), a ja mogę głośno powiedzieć iż zdażyło się to w 1940 roku w 3 Amerykańskich miastach: Claveland, Detroit, Nowy Jork. Większość ludzi uważających się za metali nie odpowie na to z prostych przyczyn; ponieważ są właśnie takim rodzajem pseudokibiców. Kiedy rock "przeżywał" swój rozkwit, a było to mniej więcej w latach 1967-1990(ale głównie w Polsce) zespoły grały dla ludzi, dla siebie i z miłości do tego, a ludzie, ktorzy ich słuchali, wielbili ich ponad wszystko! I nie było to spowodowane tym że panujący wtedy PRL w Polsce zawsze miał jakieś "ale" i ludzie potrzebowali dreszczyka adrenaliny, tylko dlatego iż oni kochali tą muzykę i byli jej "wyznawcami"; prawdziwymi "kibicami". Prawdą jest iż rock wtedy przechodził swój rozkwit w Polsce w największym stopniu i praktycznie dopiero wchodził do kraju ale jest to fakt mało znaczący. Zespoły, które zna każdy, nawet nie słuchający metalu, rocka, punku itd to "Depeche Mode" i "AC/DC". Pierwszy powstał w 1980 roku, a drugi w 1973. Patrząc na te daty można łatwo policzyć i bez kalkulatora że do dziś, do 2012 roku minęło już (licząc od 1973) 39 lat. Zaokrąglając daje nam to 40 lat. Wyobrazić sobie tylko możemy jak nasi ojcowie i dziadkowie także bawili się na ich koncertach, a to tylko dwa zespoły z naprawde ogromnej ilości. Wtedy nikt nie robił "bajzlu" z koncertu. Moim zdaniem jest to złe co wyczynają teraz te nowe zespoły. Black, Death…skąd to się wogóle wzięło? WTF?! Nie rozumiem ludzi, którzy ubierają się np. w czarne płaszcze, koszulki z diabłami, mażą sobie twarze i pazury na czarno i zakładają kupe pentagramów gdzie tylko zdołają je jescze upchaći wychodzą na miasto! A jeszcze potem się za metali uważają. Bo według takich ludzi metal to tylko zło, szatan i inne badziewie. I jeszcze co najśmieszniejsze zawracają ludziom gitary, że "babcie moherowe" tak tempią i nie lubią metali i tej muzyki. Dlaczego? Bo jak się na nich napatrzą to odpowiedniego zdania nabierają nie tylko babcie ale i inni. A co najśmieszniejsze już wogóle w tym wszystkim to oni czepiają się babci o to że one widzą w metalu szatana i zło a sami robią to samo. To jest chore. A skąd to wogóle się bierze? Właśnie z tych durnych nowych zespołów, które już nie są tak dobre i kultowe jak było to kiedyś, tylko grają tylko dla pieniędzy i w swoich teledyskach i tekstach pokazują durne życie dla bandy nieokrzesańców, czyli ćpanie, chlanie, jaranie zielska, super samochody, imprezy i całe tabuny panienek. Potem wychodzą tacy, co to się napatrzą na to i idą na marsz wolnych konopii i inne badziewie po to żeby im zalegalizowali trawe. Jest to po prostu upadek godności człowieka, pranie mózgu, któremu większość się poddaje i zniewolenie umysłu i woli. Na prawdę..jako metalowi przykro mi jest patrzeć na takich ludzi, którzy się przebierają i "upiększają" i myślą że są metalami, a nie potrafią być metalem jako sobą. Tak samo przykro jest patrzeć na te coraz nowe zespoły, które psują i reputację i całą pracę i trud, jaką założyciele rocka włożyli w to, aby ten rodzaj muzyki zaistniał i został pokochany. Teraz to wszystko staje się nie nawidzone i ginie już to co w rocku było najlepsze.