Recenzja płyty „Oblivion” Jana Bokszczanina i Tytusa Wojnowicza
Jestem zwykłym konsumentem muzyki. W związku z tym dzielę ją zasadniczo na dwa rodzaje: dogłębną i opływającą. Dogłębnej używam jako strawy duchowej. Jest to muzyka zaborcza i zazdrosna, domaga się koncentracji na niej samej, a gdy spróbujesz odwrócić od niej uwagę, wdziera się bezceremonialnie w zakamarki twojej duszy, wypełniając ją – właśnie dogłębnie. Z kolei opływającej używam jako katalizatora nastroju, czy stanu emocjonalnego, aby optymalizowała sprawność duchowo-intelektualną w procesie tworzenia – przykładowo teraz, gdy piszę ten tekst, taka właśnie opływająca muzyka mi towarzyszy.
Rzadko się zdarza, aby utwory muzyczne mogły spełniać naraz obie te funkcje. Zwłaszcza, że zależy to nie tylko od nich samych, lecz także od ich wykonania. Nie tak dawno znalazłem płytę takie utwory zawierającą: to Komeda inspirations Jana Bokszczanina, któremu towarzyszą muzycy jazzowi: Grażyna Auguścik, Paweł Gusnar i Tomasz Szukalski, Ryszard Borowski, Robert Majewski. Zgodnie z wyśpiewanym przez Stuhra prawem któremu podlegają muzyczni profani (szczególnie jak mnie co wzruszy rzuca mnie się na uszy), moje wzruszenie zaowocowało recenzją, którą można przeczytać tutaj.
Ochoczo też sięgnąłem do kolejnej płyty tego artysty nagranej wspólnie z oboistą Tytusem Wojtowiczem, a zatytułowanej Oblivion. Sięgnąłem w nadziei, że znów spotkam kolekcję utworów „dogłębnie opływających” (ładny oksymoron mi wyszedł, prawda?).
Nadzieje nie okazały się płonne. Artyści wzięli „na tapetę” utwory bynajmniej nie zapomniane (jak sugerowałby tytuł płyty), lecz znane, choć niekoniecznie „wyświechtane” miniatury lub fragmenty większych dzieł znanych mistrzów od baroku po czasy współczesne, które łączy wspólna cecha: łagodny, nastrojowy, wręcz kojący klimat, wpadająca w ucho lecz bynajmniej nie pozbawiona finezji melodyka oraz jakiś niedefiniowalny czar skłaniający do zadumy, a chwilami wręcz do hipnotycznego transu.
Znajdziemy więc na płycie Sinfonię J.S. Bacha, Adagio A. Marcelego, urokliwą Modlitwę (Pierre a Notre Dame) ze Suity Gotyckiej L. Boellmanna, nostalgiczną Pavanę na śmierć Infantki M. Ravela, Vocalise S. Rachmaninowa, Etiudę b-moll K. Szymanowskiego, Gymnopedie nr 1 E. Satie, poruszające do głębi Adagio S. Barbera, tytułowe Oblivion A. Piazzolli, Gabriels Oboe E. Morricone i szereg innych urokliwych miniatur posiadających tę szczególną cechę opływającego kojenia i dogłębnego wzruszania.
Obój jest szczególnie wdzięcznym instrumentem do wykonywania takiej właśnie muzyki, zwłaszcza gdy używa go wytrawny mistrz jakim jest Tytus Wojnowicz. Artysta, znany przecież z bardzo szerokiego spektrum wykonawczych zainteresowań (od muzyki klasycznej poprzez jazz po muzykę pop) imponuje tu subtelnością i delikatnością, z jaką tka wiodące motywy muzyczne. Organista Jan Bokszczanin wpisuje się w tę wykonawczą koncepcję znakomicie, prowadząc akompaniament dyskretnie i kameralnie, chwilami wręcz intymnie.
Duet sprawia wrażenie doskonale się rozumiejącego. Wsłuchując się w wykonania kolejnych utworów, odnosimy wrażenie, jakby muzycy znajdowali się w jakimś tajemniczym duchowym rezonansie, jakby sami ulegli temu hipnotycznemu czarowi, który kreują w ponadczasowym porozumieniu z kompozytorami. Być może, klimat kościelnego wnętrza (nagranie zrealizowano w Kościele Podwyższenia Krzyża Świętego w Sulechowie) wyzwolił w nich ducha kontemplacji prowadzonej nie indywidualnie, każdy sobie, lecz solidarnie, w rytm nut opadających dostojnie jak jesienne liście. Mówiąc językiem aptekarzy – skojarzone działanie dwóch składników, jakimi są zrozumienie tej muzyki i rozumienie się nawzajem daje efekt, który mnie, szeregowego konsumenta muzyki zaprowadził do przedsionka sacrum.
Być może efekt ten nie byłby tak wyrazisty, gdyby nie doskonałe brzmienie organów firmy Gustav Heine z 1922 r. (szczególnie widoczne w kilku utworach na organy solo) oraz znakomita, perfekcyjna realizacja nagrania przez Jakuba Garbacza (Studio Ars Sonora), sprawdzonego już podczas nagrywania płyty Komeda Inspirations.
Artystom składam gratulacje, a Czytelników z całego serca zachęcam do zanurzenia się w tej sięgającej w swej szlachetności nieba muzyce.
OBLIVION – Tytus Wojnowicz & Jan Bokszczanin
Pro Musicae Artis’2011 – PMA 002
1. J.S. Bach – Sinfonia
2. A. Marcello – Adagio
3. J.S. Bach – Bist du bei mir *
4. G.F. Händel – Lascia ch’io pianga
5. L. Boëllmann – Prière a Notre Dame
6. M. Ravel – Pavane*
7. G. Fauré – Après un rêve*
8. S. Rachmaninow – Vocalise*
9. K. Szymanowski – Etiuda b-moll
10. E. Satie – Gymnopédie nr 1
11. H. Villa-Lobos – Bachianas Brasileiras nr 5
12. S. Barber – Adagio**
13. A. Piazzola – Tanti anni prima
14. M. Colombier – Emmanuel
15. J. Martinson – Aria on a Chaccone**
16. A. Piazzola – Oblivion
17. E. Morricone (1928) – Gabriel’s Oboe
TT: 69.07
Tytus Wojnowicz – obój [1,2,4,10,11,13,14,16,17], *oboe d’amore [3,6,7,8,]
Jan Bokszczanin – organy, **organy solo [5,9,12,15]
Nagrania dokonano w dniach 16-18 sierpnia 2011 r. w Kościele Podwyższenia Świętego w Sulechowie na wspaniałych organach firmy Gustav Heinze z Sorau (Żary), op. 100 z 1922 r.
Autor projektu: Jan Bokszczanin
Reżyseria nagrania, montaż i mastering: Ars Sonora-Jakub Garbacz
Projekt okładki: Vladimir Tsesler
Opracowanie techniczne i skład: Joanna Mościcka
Autor tekstu: dr Tadeusz Maciejewski
Niespelniony, choc wyksztalcony astronom. Zainteresowania: nauki scisle (fizyka, astronomia) filozofia, religia, muzyka, literatura, fotografia, grafika komputerowa, polityka i zycie spoleczne, sport.