Gorzej z polityką i światopoglądem. Bądź co bądź – jestem fanem. Po drugie – od jakiegoś czasu przemykają mi wiadomości na temat budowanego Muzeum Historii Żydów Polskich- bardziej spory personalne, czy jakieś problemy inżynieryjno-budowlane, niż koncepcja Muzeum, którą w sposób naturalny powinna narzucić już sama nazwa placówki.
Z obydwu tych powodów wsłuchiwałem się w każde słowo z krótkich rozmów amerykańskiego prezydenta z przedstawicielami środowisk żydowskich, jakie udało się wyłapać mikrofonom. A B.Obama powiedział mniej więcej tak: widzę, że powstaje tu nowoczesne Muzeum Zagłady.
Wizyta na terenie byłego getta miała bardzo duże znaczenie, ale dla B.Obamy i Tel-Awiwu. Wypowiedź mieszkańca Białego Domu na temat granicy Izrael-Palestyna wymagała ciepłych gestów wobec sześciomilionowej społecznośći amerykańskich Żydów. Słychać było to także we wspomnianych krótkich wymianach zdań. Ja dosłyszałem m.in.: B. Obama "Zostaniemy tam na zawsze"; przedstawicielka środowisk żydowskich: "Boże błogosław Ameryce, błogosław Izraelowi" (o Polsce nie słyszałem). Środowiska żydowskie wykorzystały więc możliwość spotkania do lobbingu w sprawie Izraela. Tylko brać z nich przykład.
Wróćmy jednak do poruszonej w tytule notce kwestii: Muzeum Historii czy Muzeum Zagłady? NIe rozpatruję tej kwestii jako wpadki B. Obamy. Niestety, takie panuje w USA przekonanie – historia polskich Żydów to Zagłada. Muzeum podobno (mam takie głębokie nadzieje) ma to zmienić. Wyobrażałem sobie ten projekt jako Muzeum Życia. Muzeum Zagłady powinno stanąć u naszych zachodnich sąsiadów, a także wschodnich (1946, 1968). To bolesne, że dwa wrogie Polsce totalitaryzmy XX wieku, jeszcze po swojej śmierci swoim cieniem kładą się na teraźniejszości. Nie budujmy drugiego Yad Vashem czy Muzeum Holocaustu. Niech Muzeum Historii Żydów Polskich będzie świadectwem tysiąca lat symbiozy, a nie nazistowskich i komunistycznych zbrodni. Z dzisiejszej wizyty B. Obamy mam jeden konkretny wniosek – przyjrzyjmy się projektowi Muzeum. W 2013 roku będzie już za późno.