Swobodne rozważania o wspólnocie narodowej ponoć którą stanowimy (Polska wspólne dobro!)….
Z kim budować kraj?
Codziennie gdy włączamy telewizor, słuchamy radia, czytamy prasę, wchodzimy do internetu oglądamy te same twarze, słyszymy te same głosy, czytamy te same teksty. Osoby te wpływają na nasz światopogląd, emocje, zabierają nam cenny czas a nade wszystko rządzą naszymi pieniędzmi i decydują o naszej przyszłości. I są to osoby których nie mamy ochoty oglądać, słuchać, czytać, osoby często beż żadnych kwalifikacji, przygotowania. Nade wszystko osoby skompromitowane jako politycy, eksperci, intelektualiści czy dziennikarze z bożej łaski. Mówią co jest dobre a co złe, kto jest dobry a kto zły, czego nie powinno a co powinno. Mówią, że razem budujemy Polskę, naród, przyszłość. Ale co mam z nimi budować jak nic mnie z nimi nie wiąże, nie czuję do nich żadnej sympatii, zaufania, złości ani nawet nienawiści. Bo nienawiść jest jakąś formą uczucia, ale dla mnie są wiatrem w oczy którego nie mogę nie zauważyć i całkowicie zignorować, jednak w żaden sposób nie jest mi z nim po drodze, mało tego jest to wiatr z odorem…. Co wspólnego mam z Tuskiem, Palikotem, Niesiołowskim, z dinozaurami takimi jak Kwaśniewski, Miller, Oleksy, Kalisz i młodym narybkiem jak Olejniczak czy Napieralski. Co wspólnego mam z autorytetami jak Bartoszewski, Kutz, Nałęcz, sławny aktor Olbrychski czy Owsiak. Nie czuję również żadnej więzi z dziennikarzami Gazety Wyborczej: Michnikiem, Blumsztajnem czy gwardią TVN jak Miecugow, Wojewódzki itd. którzy napawają mnie odrazą! Slogan „jeden wspólny naród” jest bluźnierstwem…. Ja czuję bliskość z wielkimi Polakami w historii dalszej i bliższej, z żołnierzami września, AK, „wyklętymi”, tysiącami innych którym strzelano za polskość w tył głowy lub nieludzko katowano.
Bierność społeczeństwa.
Bardzo trudno jest przeprowadzić rzetelną diagnozę społeczeństwa polskiego oraz tkz. polskiej inteligencji. Pytanie podstawowe dlaczego oni rządzą? Banda nieudaczników. Po tym co zaprezentowali po blisko 4 latach rządów propagandy, afer niebywałego wręcz chamstwa, po katastrofie smoleńskiej za którą odpowiadają, za katastrofę gospodarczą którą gotują. Dlaczego społeczeństwo nie reaguje? Czy jest to skutkiem wyniszczenia najlepszej tkanki narodu podczas II wojny światowej a potem podczas kilkudziesięciu lat komunizmu? Czy nauczyło się patrzeć na życie poprzez pryzmat komedii czasów PRL jak „Miś”, „Alternatywy”, „Poszukiwany, poszukiwana”? Czy pogodziło się rzeczywistością, stwierdziło że ze złem można się ułożyć, funkcjonować? W końcu w PRL-u dało się żyć, 50% społeczeństwa ułożyło sobie życie… może więcej. Ci co nie ułożyli zostali zgładzeni, byli szykanowani lub wyjeżdżali za granicę. Może dzięki temu poziom naiwności społeczeństwa jest wyższy niż w jakimkolwiek innym kraju. Dlatego tak łatwo uwierzyli w Zjednoczoną Europę i w NATO. Nie bez znaczenia jest poziom egoizmu i kombinatorstwa w społeczeństwie. To też cecha wyniesiona z PRLu czy wrodzona Polaków? Umiejętność ukręcenia czegoś na boku była postrzegana jako pozytywna cecha a kombinator oceniany jako „obrotny” (wszak walczył z systemem). Podobnież w późnym PRL-u wyjazdy za granicę, można było przywieźć trochę baksów, franków, marek, wystawić okazały dom czy zaszpanować kilkunastoletnią zachodnią furą na którą tu w Polsce nikogo nie było stać!. Wracamy w tym przypadku również do postawy ideologicznej „ze złem można się ułożyć”. Polacy jako naród bez państwa bez mała 200 lat z małym epizodem Polski międzywojennej zatracili pojęcie państwowości, znaczenie państwa. Nie ma wzorców demokracji ani innych form struktur państwowych bo te które były w okresie międzywojennym na skutek powojennej historii Polski nie miały kontynuacji. Zarówno Rosja jak i Niemcy schemat funkcjonowania państwa mają wyrobiony: w pierwszym przypadku rządy totalitarne w drugim silna władza państwowa i dyscyplina. Nawet Węgrzy mają na czy się wzorować – tradycje imperialne z okresu Austrowęgier. Równocześnie przez „postępowe” media Gazetę Wyborczą i TVN lansowany jest model liberalny, w którym patriotyzm jest przeżytkiem a nawet faszyzmem. Obowiązującym ma być model liberalny bez własności społecznej gdzie wszystko ma regulować „niewidzialna ręka wolnego rynku”. W efekcie rola państwa jest sprowadzana do „zera”. Nie bez znaczenia jest również nagromadzenie w świadomości narodu kompleksów i fobii zacofania, zaściankowości umiejętnie podsycane przez powyższe media. Społeczeństwo karmione papką popkultury, natłokiem telenowel, programów „rozrywkowych” w stylu „Tańca z gwiazdami” ma zawężony horyzont postrzegania i myślenia w „realu”.
Gospodarka.
Co do gospodarki zanosi się na katastrofę. Niegdyś w dyskusji, podczas jeszcze rozkręcania kryzysu w Grecji, jakiś dziennikarz zauważył nieopatrznie, że „tam (czyt. Grecji) nikt nie płaci podatków”. Potem sprostował, że chodzi o wielkie koncerny światowe które funkcjonują w Grecji. Jeżeli w chwili obecnej wziąć pod uwagę przychody Skarbu Państwa w Polsce to, wg. tego co miałem możliwość się zorientować, mają one następującą strukturę : 66% pochodzi z podatku Vat i akcyzy, 22% z podatku PIT, a reszta czyli 12 % to między innymi podatek CIT! Nie wiem kto go płaci (CIT), ale chyba właściciele zakładów fryzjerskich czy warzywniaków. Przypomniała mi się w tym momencie „wielki” Plan Hausnera uzdrowienia finansów publicznych. Toczyły się obrady w Sejmie. W pewnym momencie sprawa tyczyła sieci supermarketów. Zaproszony Minister Skarbu relacjonując zapytanie poselskie stwierdził „dochody sieci supermarketów w Polsce 27 mld pln, koszty uzyskania przychodu 27 mld 200 mln pln”. Na pytanie z sali poselskiej czy nie można wyegzekwować należnego podatku minister przyznał z rozbrajającą szczerością, że „oni mają lepszych prawników niż Ministerstwo Skarbu”. Plan reform Hausnera skończył się wówczas wstrzymaniem rewaloryzacji rent i emerytur w wys. 25 zł na osobę. Reasumując, budżet państwa opiera się można rzec, na wszelkiej maści kontrybucjach uiszczanych przez szarych obywateli a w szczególności tych najuboższych (bo najistotniejszy czynnik składkowy w postaci Vat i akcyzy jest jednakowy dla wszystkich). Idąc tropem Hausnera (a właściwie Hausner ich tropem) kuglarze i rozbójnicy ekonomiczni w osobach Balcerowicza, Bieleckiego, Belki, Boniego, Lewandowskiego, Rostowskiego i innych pomniejszych zapewniają o wspaniałych planach i pomysłach zarządzania i gospodarowania naszym budżetem. Budżetem, czyli pieniędzmi takich leszczy jak emeryci czy najniżej zarabiający czyli jakieś 90 % podatników. Wielcy „liberałowie” nie wyciągają więc swoich łapsk po pieniądze wielkich korporacji i „inwestorów” którym przekazali majątek narodowy po cenach wyprzedażowych a który lepiej zarządzany miał przynosić państwu wyższy zysk. Nie mogą i nie chcą wyegzekwować od nich należnych profitów. Natomiast pieniądze od leszczy są w zasięgu ręki i łatwo jest roztaczać wizje ekonomiczne ich pomnażania. Już są pierwsze projekty, czyli składka ubezpieczeniowa przez całe życie i praca od najmłodszych lat aż do śmierci. W kontekście tego ostatniego rodzi się pytanie po jakie licho w tym wszystkim jeszcze „eksperci” ekonomiczni i składki, ale nie dla przeciętnego wyborcy. Całe pomysły tkz. „ekspertów” to pozoranctwo, bicie piany. Jest oczywiste, że nie mają żadnego planu bo pracują dla innych pracodawców, praca w strukturach państwa jest tylko przerywnikiem i ich dobrostanie. Dla nich Polska to jak stwierdził niedoszły magister „uboga panna na wydaniu”. W rzeczy samej jeżeli wcześniej tej pannie młodej rozszabrowało się cały posag!.
Szansa na zmianę.
Nachalna, pozbawiona wszelkich reguł propaganda medialna wyryła duży ślad w światopoglądzie obywateli. I nie ma znaczenia status społeczny, środowisko, wykształcenie czy miejsce zamieszkania. Spotkałem się z wieloma środowiskami ludzi. W pamięci mam zacietrzewienie niektórych w czasie przygodnych dyskusji o polityce gdy mieli pianę na ustach na samo wspomnienie osoby ś.p. prezydetna Lecha Kaczyńskiego, którego obwiniali za całe zło w tym gospodarkę. Na uwagę, że przecież on nie rządzi nie mając żadnych argumentów powtarzali w kółko „ale blokuje….”. Kiedyś w rozmowie jeden z kolegów stwierdził, że w zasadzie nie interesuje się polityką i nie rozróżnia braci bliźniaków Kaczyńskich jedynie interesują go podatki (dlaczego płaci). Pół żartem pół serio rzucił pomysł: „a żeby tak jednego zabić…”. Gdy za niedługi czas przyszedł 10 kwietnia w kolejnej rozmowie nadmienił, że nie żałuje że tak powiedział i tego że zginęli! Inny z kolei kolega zaraz po katastrofie zauważył, iż to że zginęli to kara boża za rządzenie (do tej pory powątpiewałem w jego wiarę w Boga…). Jeszcze inny powiedział, że sam by ich strącił…. To co miało miejsce z „krzyżem” na Krakowskim Przedmieściu ten kto widział to wie! Jakikolwiek komentarz jest zbędny. Nie wspomnę o ciągłych drwinach pod adresem Kaczyńskiego czy Rydzyka. Szczególnie utkwił mi w pamięci jeden „niewinny żart” Wojewódzkiego na falach eski pod adresem oczywiście wiadomo kogo: „o jego obyczajach wieść światowa niesie jak strzały w katyńskim lesie”. Cytaty takich „osobistości” jak Palikot, Niesiołowski, Kutz długo by przytaczać… Oczywiście społeczeństwa obywatelskiego, tolerancyjnego i liberalnego takie i inne wypowiedzi nie zrażały, ba nawet weszły do kanonów moralnych III RP! Są to bardziej jaskrawe przykłady postaw ludzkich z którymi się spotykamy. Inne z bardziej typowych to postawy typu „nie interesuje się polityką”, „polityka jest brudna”, „jak sam sobie nie poradzisz to nikt ci nie pomoże”, „prawdy nigdy nie poznamy” (tak jakby próbował ją znaleźć) itd.. Ale najbardziej popularna jest chyba postawa „relatywistyczna” czyli „kto by nie rządził zawsze będzie kradł, tu się nic nie zmieni” a co za tym idzie „trzeba wyjeżdżać z tego chorego kraju”. Niestety z drugiej strony są dobrze sprecyzowane cele i środki najczęściej pod postacią bezstronności. Przy takiej konfrontacji postaw ludzkich i propagandy nie wygląda to różowo. W obecnym układzie politycznym mamy tylko jedną partię opozycyjną, która jest zwalczana wszelkimi możliwymi środkami nie wyłączając, jak ostatnio w Łodzi, nawet fizycznego działania. Kładąc działalność opozycyjną na barki jednej partii, która ma przypiętą przez prorządowe media łatkę z wszelkimi możliwymi epitetami nie gwarantuje to partycypowania w rządzeniu. Nawet w przypadku całkowitej zapaści gospodarczej nie wierzę, że stać jest części społeczeństwa na przewartościowanie postaw i myślenia. Najbardziej prawdopodobna staje się koalicja PO i SLD co nie wróży nic dobrego dla części społeczeństwa. W chwili obecnej tej części społeczeństwa która wynosi 30 – 40 % odmawia się podstawowych praw należnych im jako obywatelom tego państwa! Jak wyraził się o tej części jeden „szanowany” magister z wieloletnim stażem „czas przestać nazywać wreszcie bydło niebydłem” (przy tej okazji może warto przestać nazywać nieprofesora profesorem?). Dobrze jeżeli jest to tylko bydło pociągowe a nie rzeźne. Rolą bydła jest więc spełnianie roli do jakiej zostało przypisane i niedyskutowanie z gospodarzem. Za posłuszeństwo gospodarz nagrodzi dobrym wyżywieniem (dobrze, że jest gospodarz a nie świnie jak w „Folwarku zwierzęcym” Orwella). I takie tendencję obserwujemy w chwili obecnej: eliminowanie niepoprawnych, dociekliwych dziennikarzy, obcinanie dotacji partyjnych, uniemożliwianie prowadzenia kampanii wyborczej itp., bydłu nie potrzeba zbytku. No bo jaka sytuację mamy obecnie? Jest lato, bydło swobodnie skubie trawkę na poletku na którym od lat pasły się jego rodzice od kilku pokoleń. Nagle znajduje się jakiś gospodarz nie wiadomo skąd. Słuchy niosą, że był właścicielem działek na bezkresnej prerii na zachodzie i rozległych stepów na wschodzie. Jednak jak to ludzie, podszepnęli mu że lepiej będzie opędzlować te działki sąsiadom tym bardziej, że gospodarowanie mu nie wychodziło. Jak powiedzieli tak zrobił. Jednak coś w tym życiu trzeba robić więc maszerując zobaczył stado bydła wolnopasącego. Rzekł do bydła: będę wami się opiekował bo lepiej wiem gdzie smaczniej się najecie. Bydło uwierzyło, dobrze mówi, ale po jakimś czasie stwierdziło, że w zasadzie to on w niczym im się nie przysłuża, trawkę skubią cały rok a gospodarz to je tylko zdaja i opija się mlekiem. Współczesne bydło się ucywilizowało, nie płaci daniny w mięsie i mleku lecz za pomocą wszelkiego rodzaju podatków i składek. Wszystkie datki na poczet gospodarstwa (państwa) pochodzą tylko i wyłącznie od społeczeństwa, bo jak wcześniej napisałem majątku społecznego z którego miałby pochodzić dodatkowy budżet nie ma!. Majątek, spuścizna PRL , zgodnie z liberalną linią Balcerowiczowską został przekazany w ręce „prywatnych inwestorów” za lichy grosz jako, że „nowy właściciel” będzie zarządzał lepiej a przy okazji to i państwo będzie miało profity z podatków. Ale ten profit to mieści się w tych 12% (CIT) budżetu a tak po prawdzie to wynosi zero! No więc nie ma majątku, nie ma dochodu i nie ma budżetu.
Dla rasowych liberałów za jakich chcą uchodzić Tusk, Rostowski, Balcerowicz wszelkie elementy struktur państwowych jak chociażby wojsko, edukacja, kultura, polityka socjalna to zbędny balast niewarty rozważania. Najchętniej pozbyliby się tych niepotrzebnych elementów jak onegdaj Balcerowicz PGR-ów. A wiadomo w liberaliźmie balcerowiczowskim „każdy sobie rzepkę skrobie….”. W aspekcie tego co powiedziałem dziwi nadprzeciętna troska wyrażana przez Balcerowicza losami przyszłych emerytów, chodzi oczywiście o składki na OFE, w sytuacji gdy emerytury z funduszy emerytalnych mają być przeciętnie 30% niższe od ZUSowskich. Niezrozumiała jest również, z punktu widzenia liberała, nieokrzesana chęć sprawowania władzy. Stoi to w sprzeczności z doktryną liberalną, w której rząd narodowy jako taki traci rację bytu na rzecz ponadnarodowej trudnej do zdefiniowania formy wyższej określanej jako „niewidzialna ręka wolnego rynku”. Przychodzi na myśl tylko jedno wytłumaczenie, mają oni być obecnie w tkz. okresie przejściowym „strażnikami” owej proliberalnej linii do chwili gdy liberalizm w Polsce nie przybierze właściwej formy. Czyli coś na podobieństwo „strażników rewolucji” z minionego upiornego czasu? Tu powstaje pytanie, czy w warunkach rozmycia więzi narodowej z tytułu ograniczenia roli państwa, w tym wyprzedaży wspólnego majątku narodowego, istnieje miejsce na powstanie struktur społecznych czy obywatelskich? Tak więc czy budowany liberalizm przez elity postpeerelowskie poddaje się regułom demokracji czy wyznaje zasadę „liberalizm albo śmierć”.
Niezależna państwowość.
To o czym ja myślę to równoległa struktura społeczna z własną administacją, budżetem, polityką, światopoglądem….. Czyli mówiąc wprost dwie struktury państwowe w obrębie jednego państwa. Polityka światopoglądowo jest widocznie rozgraniczona i z tym nie byłoby żadnych problemów: z jednej strony „postępowe i nowoczesne” środowisko „młodych i wykształconych z dużych miast” z drugiej „zaściankowy, zakompleksiony ciemnogród” z „wiosek i miasteczek” w skrócie „pisiory” czyli „mohery” lub odwrotnie. Jak powiedziałem te grupy społeczne w zasadzie nic nie łączy poza wspólną administracją czyli i rządem…. Z administracją i budżetem byłoby gorzej, ale sprawa nie jest beznadziejna… Administracja mogłaby pozostawać częściowo wspólna w tych dziedzinach gdzie nie jest możliwy lub niewskazany całkowity rozdział struktur: np wymiar sprawiedliwości czy policja!. Co do edukacji i służby zdrowia mogłyby być częściowo rozdzielone lub całkowicie tam gdzie sytuacja na to pozwala. Każdy musiałby się zdeklarować, do którego systemu ma należeć i gdzie odprowadzać podatki. Z podatkami sprawa byłaby dosyć prosta bowiem jak dowiodłem na początku na budżet państwa składają się w zasadzie podatki pośrednie (z VAT i akcyzy) oraz podatki od osób fizycznych. Robiąc jakiekolwiek zakupy, jeszcze przed transakcją musielibyśmy oznajmić sprzedawcy pod jaki system podatkowy podlegamy a w związku z tym skąd otrzymamy paragon. Innym rozwiązaniem byłyby oddzielne sklepy… Z podatkiem od osób fizycznych czy działalności gospodarczej rozliczalibyśmy się również we właściwym Urzędzie Skarbowym…. Jest to oczywiście jedynie bardzo uogólniony zarys, wizja takiej egzystencji odseparowanych struktur w obrębie jednego państwa. Nie słyszałem nigdzie o żadnym odpowiedniku takich równoległych, konkurencyjnych struktur państwowych na świecie co nie znaczy, że nie było prób ich tworzenia. W przeciwnym wypadku byłyby to prekursorskie doświadczenia co utrudniałoby sprawę. Cały pomysł, powie ktoś, wydaje się być abstrakcyjny, całkowicie nierealny, nonsensem. Lecz jakie są inne propozycje w obecnym stanie rzeczy? Z jednej strony społeczeństwo w większości bierne, egoistyczne, nastawione na wygodnictwo, karierę, „nowoczesność”, wyalienowane z historii, tradycji i kultury, ukształtowane przez tendencyjne media…. Z drugiej strony Polska jako państwo w dalszym ciągu postpeerelowskie, które się do tej pory nie oczyściło jak miało to miejsce w innych krajach jak chociażby w byłym NRD. No ale tam było dużo prościej bowiem przyszła „siła zewnętrzna” w postaci RFN z dużym kapitałem i zasobem środków, która zdefiniowała na nowo co jest dobre a co złe, co należy rozliczyć. Duża część społeczeństwa nie bierze żadnego udziału w „życiu politycznym”. Jeżeli już mają wyrazić jakiekolwiek zdanie to sprowadza się to do następujących postaw : „kto by nie rządził to wszyscy tak samo kradną….”, „nic my tutaj nie zmienimy….”, „brzydzę się polityką”, albo w ostateczności (młodzi) tupią nóżką i mówią „ja wyjadę z tego kraju, tu się nic nie zmieni….” itp. Takie rozumowanie ma ich usprawiedliwiać od najprostszych decyzji, uważają że nie zajmując jakiejkolwiek postawy postępują suwerennie w stosunku do siebie jak i do innych. Rzeczywistość przeczy jednak takiemu światopoglądowi. Jednocześnie jakakolwiek polemika przypomina kopanie się z koniem. Dzięki więc takim a nie innym postawom nadchodzące wybory nie zapowiadają się różowo, jeżeli założyć że w sejmie mamy tak naprawdę tylko jedną partię opozycyjną. Prawo i Sprawiedliwość nie ma szans zdobyć większościowej liczby głosów (nawet jakby odbyły się uczciwie) , natomiast PO, SLD czy wreszcie PSL, okrągłostołowe towarzystwo wzajemnej adoracji, zrobi wszystko aby nie dopuścić PiSu do władzy. Jedni jak PO i PSL mają już przyrośnięte tyłki do stołków a SLD jest rządne krwi więc koalicja jakaś na pewno wypali.
Od czego zacząć?
Jak przy każdej państwowości nieodzowna jest administracja… Jak mogło by to wyglądać? Można byłoby zacząć skromnie, na przykład od wydania członkom coś na wzór dokumentów tożsamości ogólnie mówiąc Nowego Państwa. Inne nazwy to „Polska od podstaw”, „Polska od Nowa”, czy też „Związek Polaków w Polsce”. Byłby to przede wszystkim chwyt propagandowy jak również dałoby sposobność policzenia się nawzajem, poczucie jedności czy własnej siły. Na podstawie ewidencji członków można byłoby tworzyć administrację na początku działającą niejako w tle, nieformalnie (coś na miarę rządowego gabinetu cieni) zbierającą pierwsze szlify i doświadczenia. Mile widziani byliby wolontariusze, szczególnie młodzi dla których stanowiłoby to sposobność do zbierania doświadczeń. Na pewno ujawniłyby się osoby bardzo wartościowe, państwowcy na miarę śp. Władysława Stasiaka czy Aleksandra Szczygło. Na samym początku można byłoby uzgodnić coś w rodzaju symbolicznego składki (podatku) wnoszonego solidarnie przez wszystkich. Miałoby to na celu pozyskanie pewnych środków oraz doskonalenie działania administracji. W miarę coraz sprawniej działającej administracji można byłoby naciskać na oddanie części uprawnień z administracji państwowej odnośnie tych obywateli którzy wyrazili na to chęć. Miałoby to się odbywać łącznie z częścią podatków przez nich wnoszoną. Dość radykalnym środkiem byłoby ostentacyjne wymeldowanie się z miejsca zamieszkania dając do zrozumienia że z tym krajem pod takimi rządami nie chcemy mieć nic wspólnego. Wszelkie powinności obywatelskie wobec kraju zostałyby scedowane na nową strukturę, ustalenia co do inwestycji w infrastrukturę, prawodawstwo (i wszystko co wspólne) miałyby odbywać się między dwiema strukturami państwa a nie pomiędzy partiami. Wkład w postaci podatków w funkcjonowanie państwa miałby być proporcjonalny do liczby osób. Należy w tym punkcie zauważyć, że obecnie zgodnie z „duchem liberalizmu” rola państwa sprowadza się przede wszystkim do administracji (w tym ściąganiu daniny), a następnie wymiaru sprawiedliwości czy edukacji (w coraz mniejszym stopniu). Inne funkcje państwa jak chociażby zapewnienie rozwoju gospodarczego, nauki, rolnictwa, obronności, polityki zagranicznej, bankowości, bezpieczeństwa obywateli, ochrony zdrowia czy polityki historycznej zostały rozmontowane! Skoro więc nastąpiła dobrowolna rezygnacja państwa z wielu ważnych elementów funkcjonowania narodu nie powinno być przeszkody w przejęciu tych funkcji przez samozwańczą grupę ludności która dostrzega potrzebę więzi społecznej i narodowej oraz wzajemnego solidaryzmu. Równocześnie państwo nie rezygnuje z daniny, która jest nakładana w sposób niesprawiedliwy na zasadzie „kto się popadnie”, w tym przypadku niestety najuboższa część społeczeństwa ponosi najwyższe koszty za sprawą podatku VAT…Alternatywna struktura państwowa (nazwijmy ją „Polska od podstaw”) miałaby rolę upominania się o istotne sprawy dla dużej grupy społecznej narodu która to jest całkowicie ignorowana. Chociażby dajmy na to dostęp do środków masowego przekazu. Jaką oto mamy obecnie sytuację: 30 procent społeczeństwa (może więcej) nie ma reprezentacji w mediach publicznych, w prywatnych tym bardziej! I to pomimo tego, że w równym stopniu a nawet śmiem przypuszczać że w większym, płaci osławiony abonament RTV. Ostatnio nawet, w celu zwiększenia wpływów z abonamentu w firmach, zaangażowano BCC by ten wpłynął na przedsiębiorców. Płacąc ową daninę nie ma się wpływu na nic: na programy, filmy, reklamy…. kompletnie na nic. Nikt z kierownictwa telewizji nie pofatygował się o najmniejszą ankietę określającą preferencje widzów. Mają tylko płacić według reguły „płać i płacz”. Za to usunięto nawet niewygodnych dziennikarzy. Apolityczni, niezależni włodarze telewizyjni decydują komu przydzielić program. A jak to się odbywa w praktyce wiemy na przykładzie młodego dziennikarza który otrzymał kontrakt powołując się na akredytacje prezydencką a ostatecznie został skatowany przez „nieznanych sprawców”. W prywatnych mediach dla odmiany wiadomo jak potraktowano młodego uczestnika w programie muzycznym, który odważył się wykonać patriotyczny utwór. Należałoby wystąpić do zarządu Telewizji Polskiej z wnioskiem o równoprawny dostęp do przekazu telewizyjnego dla wszystkich partii (zależnie np. od poparcia społecznego), czas antenowy miałby być dzielony na wszystkie partie. Skoro już każdy ma obowiązek płacić niech ma też przywilej oglądać kogo chce. Innym rozwiązaniem mogłoby być rozesłanie odpowiednio zredagowanej ankiety odnośnie preferencji programu TVP skierowanej do płacących abonament z prośbą o wypełnienie i odesłanie do zarządu telewizji (jeden z punktów mógłby np. dotyczyć warunków zatrudnienia red. Tomasza Lisa!). Następnym krokiem mogłoby być wezwanie do bojkotu płacenia abonamentu radiowo- telewizyjnego (zgodne z radą o obywatelskim nieposłuszeństwie autorstwa Donalda Tuska). Równocześnie należałoby podjąć próbę stworzenia niezależnego kanału telewizyjnego (oraz radiowego): określenia niezbędnych kosztów i otrzymania pozwoleń. W grę wchodziłoby uruchomienie kanału w telewizji naziemnej, kablowej lub poprzez przekaz satelitarny. Czy są to naprawdę ogromne koszty nie do przeskoczenia jeżeli w tym samym czasie ubodzy emeryci i renciści są w stanie zapewnić funkcjonowanie telewizji Trwam? Stworzenie kanału telewizyjnego byłoby równocześnie odebraniem części rynku reklamowego wrogim mediom i umożliwienie reklamowania się reklamodawcom w preferowanej stacji.
Inną sprawą, coraz bardziej palącą, staje się sprawa szykanowania przeciwników rządu i publicystów przez sądy za niewłaściwe wypowiedzi, opinie i oceny. Kary za to wymierzane są bardzo dotkliwe, finansowo niewspółmierne z „wykroczeniem”. Znane są egzekucje sądowe w sprawie Jacka Kurskiego a ostatnio wobec Wyszkowskiego czy Jachowicza. Powstaje pytanie do jakiej kwoty może zasądzić sąd za nieprawomyślne sformułowanie. Należałoby powołać grupę osób która by czuwała nad przebiegiem takich spraw. Równocześnie na zasadzie wzajemności należałoby pozywać drugą stronę za oszczerstwa i nieprawdę domagając się wyroku skazującego przez tych samych sędziów.
Jedną z form samoorganizacji byłyby inicjatywy gospodarcza jak : działające pod szyldem „Polska od podstaw” sklepy, warsztaty lub inne zakłady których właściciele mieliby odwagę i czuli potrzebę przynależności do nowej struktury państwowej. W pewnym sensie byłoby to z korzyścią dla nich bo mieliby zadeklarowaną rzeszę stałych klientów bowiem niejeden byłby zdeterminowany pojechać 10 km dalej po to by załatwić usługę „u swojego”. Z czasem można byłoby się domagać od tak zwanego „prawowitego rządu” rozliczania się z zysku (w tym Vat) owych firm we własnym systemie fiskalnym. Zrzeszanie się pod jednym szyldem mogłoby dać również korzyści negocjacyjne. Na przykład ciągle rosnąca składka ubezpieczeniowa OC. W przypadku zrzeszenia się stawki przy ubezpieczeniu grupowym byłyby zdecydowanie łatwiej negocjować! Na początku chodziłoby przede wszystkim o efekt propagandowy. Takim wydarzeniem mogłoby uruchomienie zamkniętej cukrowni, wydzierżawienie terenów stoczniowych czy odkupienie Twierdzy Modlin…
Daleko nie szukając mamy już przykład praktycznej inicjatywy gospodarczej pod nazwą SKOK. I jest to na domiar inicjatywa skuteczna świadcząca że można jeśli się chce. Należałoby tylko wypełniać pozostałe nisze przestrzeni gospodarczej czerpiąc z ich doświadczenia.
Stworzenie nowej struktury państwowej umożliwiłoby zadanie konkretnych pytań : dlaczego polscy przedsiębiorcy i handlowcy płacą podatki a zagraniczni nie. Dlaczego w tym przypadku Trybunał Konstytucyjny nie wydał orzeczenia niezgodności z Konstytucją podczas gdy w przypadku dofinansowywanie ubezpieczeń rolniczych KRUS dopatrzył się takiej niezgodności ?! Wreszcie dlaczego jedni są szykanowani przez US, ZUS, UOKiK, Sanepid a inni jak wielkie korporacje zagraniczne nie. Również w sprawach gospodarczych jest o czym się zastanawiać. Choćby dlaczego limit na emisję CO2 nie uwzględnia areału leśnego poszczególnych państw i dlaczego Francja jako orędowniczka Sowietów sama nie zaproponuje przedłużenie rurociągu Nord Stream do siebie aby podnieść rentowność tej inwestycji.
Na początku więc istotnymi czynnościami jakie należałoby podjąć to: określenie własnego statutu i poinformowanie o nim włodarzy państwa i parlamentu (poprzez przekazanie jego kopii władzom poszczególnych klubów parlamentarnych do zapoznania się), stworzenie zrębów administracji, tworzenie własnej telewizji, podejmowanie w miarę możliwości inicjatyw gospodarczych i społecznych, opiniowanie decyzji rządowych… Priorytetem powinno być stworzenie inicjatywy o charakterze społeczno-gospodarczym o liczącej się sile nacisku będącej podstawą do czegoś większego. Jeżeli zaistniałaby taka potrzeba należałoby zarejestrować stowarzyszenie „Polska od podstaw” jako partię polityczną, spróbować wystartować w nadchodzących wyborach parlamentarnych a jeżeliby się udało zdobyć miejsca w parlamencie również z ław sejmowych walczyć o swoje prawa. Zrzeszanie się w partię polityczną jest o tyle niewłaściwe, że na wstępie wszelkie podejmowane działania stwarzają podejrzenie chęć uzyskania wymiernych korzyści politycznych.
Można byłoby domniemywać, że pomysł z alternatywną strukturą usatysfakcjonuje wszystkich! Na przykład SLD i szeroko pojęte środowisko Gazety Wyborczej i TVN przeciwne lustracji mogłoby bez przeszkód płacić wielotysięczne emerytury emerytowanym funkcjonariuszom służby bezpieczeństwa oraz wysławić dokonania gen. Jaruzelskiego, Kiszczaka, Geremka, Michnika i innych „zasłużonych w walce o demokrację”. Ochoczo też przyjęliby do wiadomości chęć pozbycia się „ludzi niezaradnych (ludzkiego robactwa)”. Warunkiem byłoby tylko zebranie odpowiedniej rzeszy społeczeństwa podzielających ich poglądy. A z tym nie mieliby większych problemów. Mnóstwo jest osób, nie tylko wśród sportowców, o wyjątkowo giętkim kręgosłupie (moralnym).
Podsumowanie.
Na dzień dzisiejszy nie widać innego sposobu na zmianę istniejącego stanu rzeczy. Większa część społeczeństwa przyjęła postawę kibica patrząc z boku na „naparzających się wariatów siebie wartych”, jest przekonana że w Polsce nie dzieje się nic wielkiego, jakieś tam przepychanki partyjne. Zwarcie w klinczu będzie trwało długo bowiem postawa „kibica” jest bardzo wygodna: jest ciekawe widowisko, zawsze w razie zagrożenia można się oddalić a w ostateczności pozostaje odpowiedzialność zbiorowa w razie nieszczęścia. Takie nieszczęście może się wydarzyć w momencie załamanie finansów i bankructwa państwa. Ale już będzie to wówczas „musztarda po obiedzie” a za powstałą sytuację wszyscy będą „zgodnie odpowiedzialni”. Nie można również narzucać komuś angażowania się w sprawy bieżące bowiem zawsze znajdą się ważniejsze: a to wyjazd na działkę, zrobienie grilla, a to wędkowanie, grzybobranie, przejażdżka rowerem, pływanie, studiowanie prawa czy filozofii itp. Obecnie każdy wyborca pełną gębą może zupełnie bezkarnie i bezkrytycznie ogłosić iż każdy kto rządził, rządzi czy będzie rządził jest „takim samym złodziejem” a co najmniej kombinatorem przy tym nie ponosząc za to żadnej odpowiedzialności (zapewne przyznanie się wprost do oszustwa, jak miało to miejsce u komunistów na Węgrzech, nie byłoby w stanie nic zmienić w mentalności niektórych). (Nie)odpowiedzialność jednostki finalnie skutkuje jednak konkretnymi wyborami zbiorowości. Ale i tutaj jeszcze sprawa nie jest jednoznaczna dla „postępowej części społeczeństwa”. Istotą powyższego jest brak „poziomu odniesienia”…. Bo czyż człowiek wyjątkowo niski w jednym plemieniu nie będzie uważany za karła do czasu spotkania niższych osobników z innego plemienia. Z naukami uniwersalnymi jak matematyka czy fizyka już tak z naciąganiem łatwo nie jest bowiem źle skonstruowany most runie a budynek się zawali. Podobnie stało się z komunizmem, ale w tym przypadku podobnie jak i w przypadku mostu czy budynku które się zawaliły mamy do czynienia z rehabilitacją konstruktorów! No a z moralnością już tak nie musi być bowiem, powie ktoś, jest to rzecz niewymierna i o kacie można powiedzieć „że jest człowiekiem honoru….”. Moralność będzie mierzalna jeżeli przełoży się na stabilność mostu czy budynku (Katowicka Hala Targowa…). W naszym przypadku chodzi o przełożenia moralności na pełne kieszenie a nade wszystko o pełne żołądki! Są dwa sposoby remontu drogi: łatanie starej nawierzchni co może trwać w nieskończoność lub podjęcie gruntownej przebudowy z utwardzeniem i położeniem nowej warstwy. Próba udanego zbudowania czegoś w zegoizowanym społeczeństwie nie może pozostać niezauważona i musi dać coś do myślenia poprzez wymiar egzystencjalny czyli konkretniej „przez d…. do mózgu”. Również nie mogłaby być zbagatelizowana przez rządzących co wiązałoby się konkretnymi reakcjami, myślę jednak że nie w takim zakresie jak u sowietów. W Polsce bowiem, na dzień dzisiejszy, póki co nie ma takich pokładów zła jak na wschodzie a ogrom przemocy i zła który się przetoczył przez Polskę w okresie powojennym miał swoje źródło i inspirację właśnie w tamtym systemie (chyba że sytuacja polityczna wokół Polski gwałtownie się pogorszy co może się zdarzyć…).
Przedstawiona koncepcja jest też wyjściem naprzeciw wszystkim pomysłodawcą zdelegalizowania jedynej partii opozycyjnej w parlamencie! (z tym że ich koncepcja opiera się, mam rozumieć, na pozbawieniu praw wyborczych przy jednoczesnym zachowaniu obowiązków wobec tkz. państwa). Jeżeli ktoś uważa taką koncepcję ustrojową za absurdalną to można do niej wrócić po jesiennych wyborach w wyniku których buławę rządów dzierżyć będzie najprawdopodobniej jakaś egzotyczna koalicja antypisowska powstała w wyniku sfałszowania wyborów. Można oczywiście snuć wizje nowoczesnego państwa, analizowania co jest do naprawienia, co należy zmienić i jakich ludzi, ale w obecnej sytuacji jest to bujanie w obłokach – bo niby jak? W chwili obecnej ściśle rozumiana „prawica” nie dysponuje żadnym silniejszym argumentem, po tylu latach przemian jesteśmy „gołodupcami”. Idziemy sobie poprotestować (poblogować?) i pomanifestować na Krakowskie Przedmieście, ale odnosi to skutek krótkotrwały i jest skutecznie wyciszane za medialną zasłoną. Nieodzownie przy każdej manifestacji narzucany jest wizerunek marginalnej grupy ludzi zdesperowanych, oderwanych od rzeczywistości niemieszczących się w kanonach nowoczesnego społeczeństwa. Na dodatek grupa ludzi niepotrafiących nic stworzyć, szukających ciągle konfliktu, zakompleksionych itp. Byłoby to wyjście naprzeciw tym kreowanym stereotypom a równocześnie praktyczna próba budowy społeczeństwa od nowa. Z przeciwległej strony weryfikacja społeczeństwa budowanego na obłudzie i fałszu przez kolesiostwo i „pampersiarzy” którzy cały wysiłek pożytkują na ubijanie interesów, gierki z opozycją i opinią publiczną a w między czasie na grę w „gałę”, społeczeństwa dla którego prawda i przyzwoitość nie są istotne. Na pewno przewagą byłaby solidarność i inicjatywa bowiem po przeciwnej stron jest tylko bezideowa cyniczna zgraja połączona więzami interesów. W bitwie na słowa w sytuacji gdy każde słowo jest przekręcone, wyśmiane, zaprzeczone jesteśmy przegrani…. ale w konfrontacji na czyny i determinację mamy szansę. Celem organizacji nie powinno być tylko wygranie wyborów bo jest to łapanie spadającego noża. Przejecie władzy nic nie wniesie jeżeli społeczeństwo tego nie zaakceptuje, może naród powinien „zaliczyć glebę” aby podnieść się jak Feniks z popiołów?. Ale nie powinniśmy się temu przyglądać biernie bo naród to my i nasze rodziny, jeżeli wydarzy się to samo co w Grecji to na ulicę protestować wyjdziemy również my, nie wyborcy Tuska i całej tej zgrai. Doświadczenia są o tyle istotne, że kiedyś idea Unii Europejskiej się rozsypie i „na prędko” trzeba będzie mieć wypracowaną koncepcję w administrowaniu i zarządzaniu państwem. Tak więc cel powinien być dalekosiężny: tworzenie organizacji, zbieranie doświadczeń, zjednywanie ludzi i realizacja wyznaczonych zadań.
Jeżeli chodzi o „mord Smoleński” to równie ważne co żądanie ujawnienia dowodów i śledztwa jest żądanie zwrotu wraku samolotu. O ile w kwestii śledztwa mogą mieć odmienne opinie to brak wraku samolotu jest kwestią bezsporną. Tutaj mogłyby się pojawić przed wyborami hasła na bilbordach czy ulotkach przedwyborczych w stylu: „ratuj Polskę, oddaj babci dowód”, „najpierw samolot, później polityka…”, „gdzie jest wrak samolotu?”, „poproś kolegę o samolot” z wizerunkiem Tuska, czy „oddaj trofeum to nasza własność” z wizerunkiem Putina. Albo też drastycznie : reklama maszynki do mielenia z obliczem Putina i wrakiem samolotu z napisem „człowiek który niewłaściwie potrafi używać maszynki do mielenia”. Wszystko po to, aby przemówić do ludzkiej świadomości…. Można wziąć pod uwagę apel wystosowany do Dumy czy na ręce duchownych prawosławnych w kwestii zwrotu wraku polskiego samolotu przez cara Putina!. Należy domniemywać, że wrak samolotu nigdy nie zostanie zwrócony bowiem stanowi on bardzo ważny element dowodowy (nawet po tak długim czasie dewastacji). Z tego również względu dla którego nie zostały zwrócone ciała polskich bohaterów : „Hubala”, „Łupaszki”, „Nila”, Pileckiego oraz wielu innych zgładzonych przez oprawców. Nie należy antagonizować przeciwko sobie społeczeństw obu narodów bowiem w gruncie rzeczy różnimy się od siebie ze 20 % a i tak ta różnica jest pochodną wiary w Boga. Różnica może niewielka, ale ”prawie robi różnicę”…. Przy analizie tego co się stało w Smoleńsku należy tak naprawdę głównej przyczyny szukać w Polsce (tu jestem zgodny ze słowami sowieckiego prokuratora dla dziennikarzy „Naszego Dziennika”: „szczere współczucie dla Polaków, ale nie potrafiliście ochronić swojego prezydenta”). Jest oczywiste, że głównym sprawcą śmierci człowieka po wejściu do pieczary smoka czy gawry niedźwiedzia jest osobnik który tego człowieka tam wepchnął nie zaś sami zabójcy bowiem zabijanie jest w ich naturze… Podobnie z sowiecką Rosją która obecnie przypomina już tylko struktury mafijne które podporządkowały sobie struktury państwa.
Jako warunek konieczny powodzenia i klarowności „Polski od podstaw” jest aby się pod tym podpisali i to firmowali ludzie znani medialnie o uznanej wiarygodności i autorytecie, merytoryczni z fachową wiedzą ekonomiczną i społeczną uczestniczący w jakiś sposób w Radzie Programowej czy gremium opiniotwórczym. Ten fundament ruchu zapewniałoby określony, stabilny kurs ugruntowany charyzmą i niezłomnością tych ludzi a nade wszystko uniemożliwiałby manipulację podstawionymi osobami „czynników zewnętrznych” które na pewno by miało miejsce. Nie wiem czy gdzieś kiedykolwiek była formułowana podobna koncepcja, ale przede wszystkim należałoby poddać ją szerokiej analizie i dyskusji, sama wizja mogłaby stać się zarzewiem, katalizatorem jakiejś zmiany bo jak wiadomo „kropla drąży skałę”… Ostateczny werdykt i ocena i tak popłynie z „opiniotwórczych mediów” jak : Gazeta Wyborcza, Wprost, Polityki czy TVN. Jeżeli byłoby larum, że kraj ginie grozi mu destrukcja itp, wówczas koncepcja miałaby sens i jak najbardziej należałoby ją uskuteczniać!
A jak mówił poeta Marek Hłasko „jeżeli przyszło nam już żyć to powinniśmy żyć godnie”. Jak inny wielki poeta powiedział „Nasz naród jak lawa z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi". Na usta powinny wrócić takie zdania jak: „Bóg, honor, Ojczyzna”, „praca organiczna”, „w jedności siła”, „razem młodzi przyjaciele”, „młodości ty nad poziomy wylatuj”, „nie pytaj co ojczyzna zrobiła dla ciebie, ale co ty zrobiłeś dla niej”.
Inną sprawą jest aby wreszcie przestał mówić pewien nadredaktor, że „u nas w Polsce….” Nikt nie dał żadnej aprobaty aby wypowiadał się w naszym imieniu chyba, że istnieją dwie Polski i tym właśnie traktuje ta wypowiedź. Wychodzę z założenia, że uświadomienie tego współrodakom przyniesie więcej pożytku niż szkody! Jak również tego, że Kowalski musi poczuć się odpowiedzialny i podjąć decyzję…
Niech mają swoje autorytety, gwiazdy, pląsy z gwiazdami, osobistości, ekonomistów, profesorów, naukowców, filozofów, opniotwórców, aktorów, artystów, pisarzy, poetów, malarzy, sportowców, redaktorów, sędziów, prokuratorów ale niech nie musimy ich słuchać, czytać, oglądać, podziwiać, nie musimy słuchać ich mądrości życiowych!. Niech oni nie decydują o naszej teraźniejszości, przyszłości, w co mamy wierzyć, niech się o nas nie zamartwiają i dają nam święty spokój. I specjalnie dla tych autorytetów można byłoby zadedykować nieformalną zwrotkę z Pieśni Legionów: „Już skończył się czas kołatania do waszych serc, do waszych kies! Nie chcemy już od Was uznania. Ni Waszych mów ni waszych łez! Skończyły się dni kołatania Do waszych serc, jebał Was pies!”
„Czy popiól tylko zostanie i zamet, Co idzie w przepasc z burza? - czy zostanie Na dnie popiolu gwiazdzisty dyjament,Wiekuistego zwyciestwa zaranie!”