Nie poszedłem dziś do szkoły. To znaczy poszedłem, ale tylko po to, żeby się zwolnić u wychowawcy. Oddałem mu list, w którym ojciec, powołując się na „przyczyny rodzinne”, prosi o zwolnienie mnie do domu. Zapytał: Cóż to za przyczyna? Odparłem, powołali do służby pracy; wtedy już się więcej nie czepiał. „Los utracony” Imre Kertész Czy mogę zaproponować panu swoje usługi, jeśli nie wyda się to panu natręctwem? Obawiam się, że szacowny goryl, który czuwa nad losami tego lokalu, nie rozumie pana. „Upadek” Albert Camus Pod koniec tygodnia sępy wdarły się przez balkony pałacu prezydenckiego, uderzeniami dziobów rozszarpały oczka drucianych siatek w oknach, skrzydłami poruszyły czas, zastały wewnątrz i w poniedziałek o świcie miasto zostało przebudzone z wiekowego letargu ciepłym i świeżym podmuchem […]
Nie poszedłem dziś do szkoły. To znaczy poszedłem, ale tylko po to, żeby się zwolnić u wychowawcy. Oddałem mu list, w którym ojciec, powołując się na „przyczyny rodzinne”, prosi o zwolnienie mnie do domu. Zapytał: Cóż to za przyczyna? Odparłem, powołali do służby pracy; wtedy już się więcej nie czepiał.
„Los utracony”
Imre Kertész
Czy mogę zaproponować panu swoje usługi, jeśli nie wyda się to panu natręctwem? Obawiam się, że szacowny goryl, który czuwa nad losami tego lokalu, nie rozumie pana.
„Upadek”
Albert Camus
Pod koniec tygodnia sępy wdarły się przez balkony pałacu prezydenckiego, uderzeniami dziobów rozszarpały oczka drucianych siatek w oknach, skrzydłami poruszyły czas, zastały wewnątrz i w poniedziałek o świcie miasto zostało przebudzone z wiekowego letargu ciepłym i świeżym podmuchem wielkiego zmarłego i zgniłej wielkości.
„Jesień patriarchy”
Gabriel Garcia Marquez
Szli i szli, śpiewając Wieczne odpoczywanie, kiedy milkli, zdawało się, że nadal śpiewają odruchowa nogi, konie, porywy, wiatru.
Przechodnie przepuszczali kondukt, liczyli wieńce, żegnali się. Ciekawscy przyłączali się do orszaku, pytali: „Kto umarł?”.
„Doktor Żywago”
Borys Pasternak
Na górskiej łące pasł się kiedyś baran. Dostrzegł go z nieba orzeł, który wracał do gniazda z nieudanego polowania. Rzucił się w dół jak pocisk, pochwycił szponami barana i zadowolony wzbił się w powietrze. Pochłonięty myślami o czekającej go wieczerzy, nie zauważył, że celuje w niego ze strzelby myśliwy. Bach! – strzelił myśliwy i trafił orła prosto w serce. Orzeł runął na ziemię, a baran… poleciał dalej. Bracia! Wypijmy za to, by do orłów nigdy nie strzelano, a barany – żeby nie latały!
Toast gruziński.
Bóg rządzi graczem, on figurę trzyma.
Jakiż bóg spoza Boga znów spisek zaczyna?
„Szachy”
Jorge Luis Borges
Stojąc w drzwiach “Kroniki”, Santiago patrzy z niechęcią w aleję Tacna: samochody, bezbarwne budynki, z których każdy jest inny, szkielety świetlnych reklam unoszące się we mgle, szare popołudnie. W jakim to momencie Peru tak się skurwiło?
„Rozmowa w Katedrze”
Mario Vargas Llosa
Szanowni Panstwo jest mi bardzo milo, ze tu wlasnie na Nowym Ekranie debiutuje w formie elektronicznej moja druga powiesc, pierwsza czesc trylogii Operacja K. - Ostatni Lot. W kazdy czwartek publikacja jednego rozdzialu.