Moskoe-ström nieodmiennie kojarzy mi się z Moskowią
10/09/2011
458 Wyświetlenia
0 Komentarze
2 minut czytania
Tylko głupcy i POmyleńcy mogą myśleć, że z czymś takim, naturalnie zdradzieckim, można się przyjaźnić, obdarzać zaufaniem.
„…przepływającym tamtędy statkom grozi roztrzaskanie o skały (…) ryk jego burzliwego odpływu nie ma sobie równych nawet wśród najhałaśliwszych i najstraszliwszych wodospadów (…) wiry zaś czy leje są tak wielkie i głębokie, że gdy okręt znajdzie się w ich zasięgu, niechybnie zostanie pochłonięty i ściągnięty na dno, a tam rozbity na kawałki o skały…”. Straszny, okropny, potworny, przerażający żywioł.
Jak Rosja, czerpie swą potęgę z węglowodorów, tak i on bierze ją z natury. Fasadowa demokracja, bardzo ograniczone prawa człowieka stanowią dzikość i nieokrzesaność Moskowi, która jest agresywna i bezlitosna dla swych wrogów, których węszy i widzi wszędzie. Jest bezwzględnym i bezlitosnym mordercą, pochłaniającym w odmęty swej ogromnej przestrzeni wszystkich, którzy ośmielili się przeciwstawić jej potędze.
Tylko głupcy i POmyleńcy mogą myśleć, że z czymś takim, naturalnie zdradzieckim, można się przyjaźnić, obdarzać zaufaniem. Coś, co w swej naturze ma tylko agresję i destrukcję nie zna w ogóle pojęcia przyjaźń. Żadna POkora, oddawanie POla tu niczego nie zmienią, nie spowodują zmiany natury żywiołu, a u padającego przed nim na kolana wywołują jedynie iluzję przyjaźni i harmonii.
Rozpaczliwymi zatem będą wszelkie próby podjęcia walki, ustawienia się w pozycji równorzędnego gracza? Zdecydowanie nie. Potrzebna jest odwaga, stanowczość i rozum, by pokazać własną wartość i siłę. I dopiero wtedy potęga tego żywiołu okaże się jedynie wielką grą pozorów.
(cytat i inspiracja do tekstu-opowiadanie E.A. Poe „W bezdni malströmu”)