Moralności nie ma w niebie – tu pozostajemy zjednoczeni, w więzach miłości i łaski, z boskością. Tu jedyną prawdą jest Miłość, jedyną drogą jest Miłość, jedynym dobrem jest Miłość, rozwijająca się w tęczowe symfonie zjawisk. Płynąca od obfitości źródła ku obfitości oceanu.
Nie sądźcie – nie będziecie osądzani. Kochajcie – będziecie kochani. Zajmijcie się medytacją, modlitwą i samodoskonaleniem poza dobrem i złem, ponad prawdą i kłamstwem. To jest właściwe. Taka jest prawda.
To nieprawdziwa prawda. Bowiem sądzicie i jesteście osądzani, nie sądzicie i jesteście osądzani; kochacie i nie jesteście kochani, nie kochacie i jesteście nie kochani. Zdarza się też, że sądzicie i nie jesteście osądzani, nie kochacie i jesteście kochani. W trybach logiki klasycznej i starej moralności siły zawsze są dwie. Zawsze są wybory. Światła i ciemności, sukcesy i porażki, prawdy i kłamstwa, dobra i zła, piękna i brzydoty…klasyczne rozdwojenie jaźni. Zawsze dwa – mnożone, dzielone, dodawane, odejmowane, potęgowane…oddzielone w działaniu, uprzedmiatawiające pustkę.
Człowiek w świecie numer dwa szuka ścieżek do wolności. Przed zniewoleniem ucieka w zniewolenie, przed winą i karą w winę i karę, przed osądzeniem w osądzanie. Stoi po kolana w rzece i pragnie wody. Świat numeru dwa wypełniony jest po brzegi pragnieniem. Niezaspokojony.
Sąd Ostateczny musiał się pojawić w ludzkich wierzeniach jako ostateczna projekcja numeru dwa. Pragnienia sprawiedliwości – niezaspokojonego przez ludzkie sądy. Pragnienia pokoju – niezaspokojonego przez wolną wolę.
Tron Sądu Ostatecznego stoi w świecie numer jeden. Ponad obłokami ludzkiej wiedzy – w królestwie niebieskim. Tam ma dokończyć się epoka niesprawiedliwości i wyzysku ludzkiej doczesności. Po śmierci. Dobrzy będą wynagrodzeni, źli strąceni w czeluście piekielne.
Niestety, to nieprawdziwa prawda. W świecie numer jeden nie ma bowiem Tronu. To świat oceanów miłości, miłosierdzia, współczucia, pokoju, harmonii i łaski. Paradoksalny świat jedności. Paradoksalny świat miłości, która przekracza dobro i zło, lecz nie jest ślepa ani ograniczona. Nie mówi, że zło jest dobrem, a dobro złem. Rozróżnia. I zawiera w sobie zarówno strumienie dobra jak i zła, harmonii i dysharmonii, światła i ciemności. I stapia w jedną większą całość każde rozdwojenie, by mogło się zintegrować w głębszym Holonie Ducha – z całością. W całości, dysharmonia stapia się z harmonią i staje się harmonią, zło rozpuszcza się w świetle dobra, by stać się dobrem.
Jedność nie niweluje różnic, ale dąży do wypełnienia każdego zakątka i każdej szczeliny światłem. Nazywa rzeczy po imieniu.
Wyjście poza moralność jest iluzją, tak długo, jak długo żyjemy na ziemi. Poza moralność można wyjść wyłącznie wprost do nieba – i nigdy do piekła.
Moralności nie ma w niebie – tu pozostajemy zjednoczeni, w więzach miłości i łaski, z boskością. Tu jedyną prawdą jest Miłość, jedyną drogą jest Miłość, jedynym dobrem jest Miłość, rozwijająca się w tęczowe symfonie zjawisk. Płynąca od obfitości źródła ku obfitości oceanu.
W piekle moralność staje się wręcz niezbędna do przetrwania – jako wielkie wołanie duszy wyrywającej się z bólu i cierpienia, by zakończyć czas rozłąki i odnaleźć siebie na łonie boskości. W piekle moralność jawi się jako wielkie łaknienie przebaczenia, by posklejać rozbite na miliony kawałków lustro umysłu przybitego do krzyża kłamstw, półprawd, wrogich uczuć i złych uczynków. W piekle moralność szuka wytrychu do kajdan, by uwolnić serce zakute w totalnych mirażach ignorancji i pokus.
Potrzebujemy jak wody moralności w piekle, jako i na ziemi zamienionej w piekło, by ugasić pragnienie. Właśnie tam musimy rozpalić iskry nadziei. Właśnie tam potrzebni są prorocy z Pismami Świętymi i katalogami praw koniecznych do wydobycia się na mniej mroczne i poranione płaszczyzny egzystencji. Właśnie tam – jako i na ziemi.
Na ziemi wychodzimy poza moralność wprost w ciszę medytacji. By nie osądzać, nie oceniać, nie naklejać etykietek, nie czepiać się i nie przywiązywać do wyroczni.
Tak! W sobie nosimy wyjście awaryjne z pułapek świata numer dwa do bezkresów wolności numeru jeden. Gdzież ono zostało ukryte? Pomyśl. Nazwij to właściwym imieniem.
Duch prawości i prostoty czeka na właściwe słowo. W ciszy i milczeniu. Gdy znajdziesz ukryte drzwi i otworzysz je właściwym kluczem, zaczniesz podróż pomiędzy światami.
Powrócisz do świata numer dwa z kluczem jedności numeru jeden. Twoja pielgrzymka pomiędzy światami nie zakończy dramatu przed powrotem kosmosu do Boga, gdyż dwa oznacza moralność i cierpienie. Rozłąkę i pragnienie.
Nie jesteś sam. Ty jako On. Ty jako ja. Ty jako my. My rozłączeni w więzach moralności.
Nie bądź więc naiwny. Odkupienia grzechów nie dostąpisz w świecie numer dwa. Żadna woda święcona i kropidło nie wypędzi diabła z rozdwojonego raju pod drzewem poznania dobrego i złego. To nie tak.
Poszukaj klucza do świata numer jeden. Twój to świat. I bezwarunkowa miłość twoja. Tu cisza i odkupienie, tu wiara i sprawiedliwość, tu zmartwychwstanie i spełnienie. Ty jako my, złączeni w więzach miłości. Amen.
sciezki duchowe w labiryncie zycia i smierci sa otwarte. Ten blog to ostatnie miejsce, gdzie bedziemy je zamykac kluczami doktryn i dogmatów.