Od kilku lat trwają w polskim sejmie prace nad ustawą regulującą kwestieupraw roślin genetycznie modyfikowanych. Za zniesieniem zakazu upraw GMO lobbują ambasada amerykańska, naukowcy, polskie firmy z branży rolniczej, a także dziennikarze, którym oferuje się zagraniczne wycieczki. Przeciwko występują dysponujące znaczniemniejszymi pieniędzmi organizacje polskich rolników. Większość Polaków jest przeciwnych roślinom modyfikowanym genetycznie. Kto więc i dlaczego chce je wcisnąć na nasze stoły?
Lobbyści krążą wokół ustawy o GMO
Powszechnie wiadomo, że wokół nowelizacji prawa mamy do czynienia z zakrojonym na szeroką skalę lobbingiem. W tym kontekście pojawia sięMonsanto, amerykańska korporacja będąca największym na świecie producentem nasion roślin transgenicznych. Oskarżana przez alterglobalistów o agresywny lobbing, w samym 2008 roku wydała na na ten cel 9 mln dolarów. W interesie Monsanto jest to, by jak największa liczba rolników korzystała z ich nasion. Z powodu licencji nie mogą oni wykorzystać części plonów jako materiału siewnego, dlatego zmuszeni są kupować kolejne nasiona od Monsanto. W przeciwnym razie narażają się na procesy.
Ponadto rolnicy, którzy zaczną uprawiać rośliny modyfikowane genetycznie,zmuszeni będą kupować chemiczne środki ochrony tych roślin, gdyż inne mogą być nieskuteczne. To oznacza zysk dla wybranych firm agrochemicznych produkujących takie preparaty.
Z rynkiem biotechnologicznym wiąże się porozumienie ACTA. Mało mówi się o tym, że dotyczy ono nie tylko internetu, ale także zamienników części samochodowych, zamienników leków oraz patentów biotechnologicznych, takich jak te posiadane właśnie przez Monsanto.
Lobbing na rzecz GMO prowadzą też pracownicy ambasady amerykańskiej. Krzysztof Ardanowski, były wiceminister rolnictwa przyznaje, że spotykają się oni z przedstawicielami resortu rolnictwa przekonując, że technologie stosowane przez firmy amerykańskie sąbezpieczne i nie należy wprowadzać żadnych ograniczeń, bo jest tonielogiczne, nienowoczesne, przeczy zasadzie wolnego handlu orazdobrym stosunkom ze Stanami Zjednoczonymi.
Z ujawnionych przez WikiLeaks depesz ambasady amerykańskiej w Warszawie wynika, że amerykański rząd ma nawet odpowiednią strategię forsowania zmian w polskim prawie. Amerykanie doszli do wniosku, że kwestia roślin modyfikowanych genetycznie zależy dziś od opinii publicznej, a ta w większości jest przeciwna ich stosowaniu. Dlatego należy podkreślać korzyści dla konsumentów – na przykład spadek cen żywności czy pozytywny wpływ GMO na środowisko.
Przeciwko GMO są rolnicy ekologiczni
Ale lobbing prowadzą także organizacje dążące do utrzymania zakazu GMO w Polsce. Najczęściej przywołują argumenty ekologiczne i zdrowotne. Zdaniem obserwatorów rzadko dyskutuje się natomiast nad tym, co zdecydowało o utrzymaniu zakazu upraw roślin modyfikowanych genetycznie w wielu krajach Europy. Jest to ochrona własnego rolnictwa. Zdaniem dr. Piotra Stankiewicza, socjologa z UMK w Toruniu podstawową płaszczyzną batalii o GMO jest spór między Unią Europejską, a Stanami Zjednoczonymi. Europa, która cierpi nanadmiar produkcji żywności chce chronić własny rynek i własnych producentów.
W Polsce zdecydowanymi przeciwnikami GMO są producenci żywności ekologicznej. Ich zdaniem wpuszczenie do Polski żywności transgenicznejuniemożliwi ich funkcjonowanie, ponieważ upraw nie będzie można utrzymać w czystości. Podkreślają, że w efekcie stracą polscy konsumenci – zostaną pozbawieni możliwości wyboru produktów bez GMO.
Czy GMO jest bezpieczne?
Wśród naukowców nie ma zgody, ani na temat wpływu roślin transgenicznych na środowisko, ani wpływu na ludzkie zdrowie. Zwolennicy GMO zaznaczają, że choć rośliny modyfikowane genetycznie spożywane są od wielu lat, nie ma żadnych wiarygodnych badań na temat ich szkodliwości. Przeciwnicy z kolei podkreślają, że komplikacje zdrowotne mogą pojawić się dopiero po kilku pokoleniach. Po części zamieszanie wywołują sami naukowcy. Część z nich jestfinansowana przez koncerny zajmujące się biotechnologią.