Przyczynek do krytyki kometarza do protestów przeciw ACTA
Nie cierpię GieWyborowej, ale czasami dochodzi tam do głosu trafna diagnoza naszej po rzeczywistości. Uprzedzam więc czytelników, że czytając poniższe narażają się pośrednio na obcowanie z wiadomą gazetą.
Pan M. Danielewski porównuje antyACTA-protesty do wystrzału z Aurory, a zatem ostrzega przed Rewolucją Październikową-bis… Ssanie z Netowej rury w tym komentarzu staje się jakby ostatnim bastionem przed otrzeźwieniem w paskudnym Realu, w którego śmietnikowym pejzażu trudno zwłaszcza młodym wytrzymać.
Rzeczywiście: dostęp do internetowych zasobów pełni rozliczne funkcje. Pozwala odreagować przygnębiające doświadczenie Realu, w którym my jesteśmy biedni i przegrani a rządzą światem agenci megakorporacji i najbardziej przebiegli, choć płatni zarządcy masy upadłościowej.
Jak za komuny, tak i teraz ludzie muszą gdzieś odnajdować odrobinę świata sensownego, przystającego (jeśli nie do ich pragnień, to) do ich wyobrażeń, fantazji i potrzeb.
W oligarchicznym Realu liczą się układy interesów, kasa, forsa, za którą (jak pisał Marks) można sobie kupić lepszerzekomo życie (chromy pokonuje swą niedolę, bo ma samochód wyścigowy, brzydal najładniejsze panienki itd.), a na portalu te same rzeczy, tylko, że w wersji Digital, otrzymuje młodzież za friko. I tam i tu kwitnie fantazja, ultra-reality dostępna jest w dwóch wersjach jako namiastka lepszego świata. Jest w tym duża dawka kiczu, ale i wyraz ludzkiej POniewierki.
Młodzi i starzy manifestanci przeciw ACTA, często nie są zapewne najlepiej poinoformowani o oszukańczych praktykach Zarządców oraz ich Mocodawców, jednak całkiem trafnie intuicyjnie odgadują, że praktyki te są anty-obywatelskie, że stosunkowo więcej prawdy można odnaleźć na obywatelskich forach i portalach, że mainstreamowe media, łącznie z GieWu trudzą się aby ich ogłupiać, ogłuszać i obezwładniać. I że POd przykrywką obrony praw autorskich i platform łobywatelskich skrywają się zakusy na eliminację wszystkich alternatyw, łącznie z nie-istniejącą może jeszcze mocną opozycją polityczną.
Jest częścią prawdy, że młodzi ludzie jako internauci kreują własną tożsamość przez dzielenie się wybranymi przez siebie (często niesamodzielnie i niemądrze) treściami. W tej odrealnionej sferze znajdują upust dla swoich buntowniczych nastrojów, itd. itp. Niemniej jedną z przesłanek protestów przeciw ACTA jest to, o czymDanielewski nie wspomina wcale, że są oni okradani codziennie nie tylko z godziwej płacy czy stypendiów, ale nieomal ze wszystkiego: rodzice nie mają dla nich czasu, bo polip-neolib rujnuje narodowe gospodarki i wpędza 80% świata pracy w nędzę lub bezrobocie; młodzi nie mają swoich reprezentacji, bo prezydenci, kanclerze, premierzy służą bankom i oligarchom, szydząc z demokratycznej legitymizacji swych urzędów; utrudniony jest ich rozwój także w nauce, gdyż urzędnicy ministerialni wymyślają jak sterować pseudo-rywalizacją między uczelniami, tak, aby młodzież i lud szukali szczęścia za granicą, tak, aby zniszczyć narodowy przemysł, a wraz z nim naukę, może prócz biotechnologii, która ma służyć do przedłużenia woli życia i rzondzenia nieświęcie nam panującym oligarchom i ich ministerialnym POmagierom.
Prawdą jest, że nie szanuje się należycie (i) u nas (i pewnie gdzie indziej) pracy twórczej, intelektualnej własności itd. Lecz raczej z innych powodów, niż sugerują agenci libertyno-korporacjonizmu. Nasz Post-kapitalizm, nasza Post-Polityka itd. – słowem cały ten MATRIX traktuje wszelkie dobra duchowe, artystyczne jako instrument panowania nad największymi POłaciami rynku światowego czy regionalnego; dla jego beneficjentów liczy się, więc tylko zysk i wyzysk. Należy więc zapytać obrońców ACTA i itp. Mega-korporacyjnych-regulacji, Kto i na jakiej podstawie uzyskał te pseudo-prawa autorskie do okradania 80% ludzkości?
Danielewski ma więc sporo racji, że młodzi uciekają przez paraliżem, w jaki w pakuje ich hiper-bankowy- wirtualny-świat-gigantycznego kredytu na życie i jego bio-polityka.
Nie ma wszak racji pisząc o jakichś wydumanych „prawach do nieskrępowanej konsumpcji”. Można nazywać to kłamstwem czy kradzieżą, lecz trzeba dodać koniecznie, że to wyrafinowani ultr-kłamcy i mega-złodzieje – jak w sztukach Brechta – są pracodawcami, kredytodawcami i rzondzoncymi w imieniu Światowego (nie-) Pokoju.
Bitwa o ACTA to kolejne starcie na polu zastępczym, poniekąd symbolicznym, bitwa o to czyje idee i czyje interesy mają być górą a czyje będą stłamszone, zagłodzone, przemilczane na śmierć.
Powyższe uwagi powstały jako rodzaj polemiki wobec poniżej dostępnego komentarza pana Michała Danielewskiego, pt. Acta jak wystrzał z Aurory
Por.http://wyborcza.pl/1,75515,11038814,Acta_jak_wystrzal_z__Aurory_.html
znaczenie swiata wspóltworza nasze reakcje na wydarzenia w ludzkim swiecie