cest la vie, czyli zło ma się całkiem dobrze
Wczoraj przeczytałem ten tekst na salonie24. Ten tekst:
http://jedrek76.salon24.pl/454943,bogdan-wlosik-6-vii-1962-13-x-1982
I przyznam się szczerze, że trochę ten tekst jawi mi się jako wołanie na puszczy. Byli tacy, co rwali bruk, byli tacy co rzucali kamieniami w zomowskie szpalery troglodytów z hełmami na głowach. które przykrywały durne gęby. Durne gęby zomowców. I byli tacy, którzy wówczas dzielili włos na czworo, rozpamiętywali za i przeciw, albo na odwrót, robili salto mortale, żeby uzasadnić swoją nędzną kapitulację, usprawiedliwiali swój strach i swoją obawę.
Wtedy, w tych czasach, miałem przekonanie, że zło jest udziałem tylko i wyłącznie tej drugiej strony. Tej od Urbana i Jaruzelskiego. Oni byli po stronie zła. My byliśmy po stronie dobra. Po stronie dobra był Przemyk, Popiełuszko, Włosik, no i Papież. Po tej drugiej stronie było zomo. Napierdalałem w to zomo przy każdej okazji. Przy okazji pierwszego maja, przy okazji trzeciego maja, i przy okazji jedenastego listopada. Napieralałem jak mogłem, kostką, krawężnikiem, brukiem, tak mocno, jak tylko mogłem napierdalać, rzucałem z całych sił w ich stronę. W stronę zła.
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=idbvMgCZoCg#!
I wiecie co? c.h.u.j im w d.u.p.ę. I przypuszczam, że Bogdan Włosik się ze mną zgodzi.