KULTURA
1

„Misjonarz” z Brooklynu?

19/01/2014
1004 Wyświetlenia
1 Komentarze
27 minut czytania
„Misjonarz” z Brooklynu?

Co zawdzięczamy kościelnej Inkwizycji?

Najkrócej:

– sądy ławnicze;

– obrońców i w ogóle prawo do obrony;

– odstąpienie od karania ludzi niepoczytalnych (wprowadził inkwizytor Bernardo Gui);

– poręczenie majątkowe;

– poręczenie osoby godnej zaufania;

– areszt domowy;

– prawo łaski;

0


Przyznam, że z niekłamanym podziwem obserwuję upór niejakiego roux w krzewieniu jedynego słusznego obrazu świata. Problem w tym, że za bardzo odstaje on od faktów.

1.

 

Nie ukrywam, że przed kilkoma laty dałem sobie solennie słowo, że jakiekolwiek fora internetowe zwane religijnymi to tylko strata czasu. Bo przecież zamiast rzeczowej dyskusji trwa tam nieustanne polowanie sekt na nowych adeptów i zgodne pohukiwanie na katolików. I tak zamiast próby argumentacji przynajmniej pozornie opartej na Biblii apostołowie jedynie słusznych religii miotają wyzwiska. I pieprzą bez sensu albo sami nie mając pojęcia o historii, albo licząc na to, że potencjalni kandydaci do sekty są z lekka niedorozwinięci. A rzeczowa odpowiedź w oparciu o fakty okaże się za trudna percepcji jakiegoś cymbała.

2.

 

Trudno określić, do której kategorii zalicza się bloger roux. Ale przyjrzyjmy się faktom. Pisze bloger:

Inną formą pokuty była pielgrzymka, krótsza obejmowała 19 sanktuariów na terenie Francji, w każdym pątnik poddawany był chłoście, dłuższa z Langwedocji do Santiago de Compostela, Rzymu, Kolonii czy Canterbury. Pielgrzymkę należało odbyć pieszo, co zajmowało parę lat, nikogo nie interesowało, że rodzina skazanego może w tym czasie umrzeć z głodu. Czasem celem pielgrzymki była Ziemia Święta.

Wrzucamy do google’a i szybciutko otrzymujemy oryginał:

Istniały dwie różne odmiany pielgrzymki. Krótsza obejmowała szlak 19 sanktuariów rozsianych po całej Francji, a w każdym z nich pątnik musiał poddawać się chłoście. Większa wiązała się z dłuższą podróżą – z Langwedocji do Santiago de Compostela, Rzymu, Kolonii czy Canterbury. W XIII wieku pielgrzymom nakazywano niekiedy wyprawę do Ziemi Świętej, niczym krzyżowcom, na okres od dwóch do ośmiu lat.

http://www.rumburak.friko.pl/ARTYKULY/historia/techniki_inkwizycji.php

3.

 

Praktycznie cała reszta „rewelacji” rouxa pochodzi ze stronek rUmBuraka.

I pewnie dlatego, by zarzut plagiatu nie był widoczny od razu podaje pozycje literatury, których nie widział na oczy, sądząc po cytowanych rewelacjach.

Może więc warto zapamiętać, co zacz ów osobnik ten (rum)Burak?

4.

 

Oficjalnie Rumburak zaprzecza, jakoby był Świadkiem Jehowy, ale w rzeczywistości jego ”własne przemyślenia” są wykazem haseł przeklejonych wprost z periodyków propagandowych Towarzystwa Strażnica. Nawet ”skany” zawarte na stronie pochodzą z publikacji Brooklynu (np. ,,Czy wierzyć w Trójcę?”).

5.

 

Pamiętajmy więc, że wg wspomnianego Towarzystwa kłamstwo stosowane wobec osób niezrzeszonych w tej organizacji jest jak najbardziej dopuszczalne.

6.

Odżegnywanie się od polityki czy unikanie służby wojskowej, choć często motywowane biblijnie, w istocie wypływa ze specyficznej eschatologii tej wspólnoty. Uznaje ona, że żyjemy w czasach poprzedzających Sąd Ostateczny, w których ścierają się dwie totalne siły: armia Jehowy i armia szatana. Nietrudno się domyślić, że na armię Boga składają się wyłącznie Towarzystwo Strażnica (oficjalna reprezentacja świadków Jehowy) i jego członkowie; wszystkie pozostałe Kościoły, społeczności czy wspólnoty uznawane są za narzędzia szatana. To on stoi za Kościołem katolickim („wielką nierządnicą”), Światową Radą Kościołów, ONZ oraz wszystkimi państwami i narodami. – „Świadkowie Jehowy wierzą, że to sam szatan pozakładał wszystkie państwa i ustanowił w nich swoje rządy” – podsumowuje doktrynę organizacji ojciec Elizeusz Bagaiński, karmelita, autor kilku książek o jehowitach.

Ich programowy pacyfizm bierze się więc nie z odrzucenia przemocy jako takiej, lecz przeświadczenia, że nie wolno współpracować z żadną instytucją państwa. Można je co najwyżej ignorować, do czasu gdy rozpocznie się Armagedon, czyli ostateczna rozprawa ze światem diabła. Z podobnych przesłanek wypływa apolityczność jehowitów.

W tej walce niemal wszystkie chwyty są dozwolone. Można kłamać, fabrykować dokumenty, skazywać ludzi na śmierć, a nawet czerpać zyski z handlu technologiami wojskowymi – Towarzystwo Strażnica jest udziałowcem kilku firm, w tym Rand Cam Engine Cap., które obsługują amerykańską armię, na przykład testując części broni. Jeden z liderów sekty Frank Franz otwarcie stwierdził na łamach książki Aid to Bible Understanding (Rozumienie Biblii), że aby bronić organizacji i Ciała Kierowniczego (tak nazywa się zarząd sekty), dopuszczalne jest mówienie nieprawdy, nawet w sądzie. Aby jednak nie nazywać rzeczy po imieniu, twórcy doktryny jehowickiej zmienili definicję kłamstwa. Dla świadków jest nim „niemówienie prawdy osobom, które mają do niej prawo”. Jeśli zatem okłamujemy ludzi czy sądy, które do prawdy prawa nie mają, nie robimy nic złego, przeciwnie – uczestniczymy w ten sposób w świętej wojnie przeciwko państwu szatana.

 

7.

Skąd taka definicja? Ze specyficznej interpretacji Pisma Świętego. W pochodzących z lat sześćdziesiątych numerach Strażnicy (ogólnoświatowego miesięcznika jehowitów) znajdziemy takie wyjaśnienie: z twierdzenia „odrzuciwszy kłamstwo, mówicie prawdę, każdy z bliźnim swoim” (Ef. 4, 25) wcale nie wynika nakaz bezwarunkowego mówienia prawdy, lecz jedynie, że należy ją przekazywać swoim bliźnim, a zatem ludziom do jej posiadania uprawnionym. Inni powinni, dla dobra organizacji, pozostawać w błędzie. Aby ostatecznie rozwiać wszystkie wątpliwości, w amerykańskiej edycji Strażnicy (Watchtower) z lipca 1960 roku anonimowy autor (w żadnej wersji językowej pisma teksty z zasady nie są podpisywane) stwierdził: „Jako żołnierz Chrystusa, którym jest każdy świadek, uczestnicząc w ostatecznej walce, musi się podporządkować Boskim celom. Jak pokazuje Pismo Święte, chronienie interesów Boga może być czasem konieczne nawet za cenę okłamywania Jego wrogów”. Rezygnację z osobistej uczciwości autor porównuje do postawy Chrystusa, „nikt bowiem nie ma większej miłości niż ten, kto życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J. 15, 13).


Kłamstwo stało się więc w dokumentach ruchu „teokratyczną strategią prowadzenia wojny”. A w czasie wojny, jak wiadomo, panują inne zasady niż w czasie pokoju, dlatego dopuszczalne jest „wprowadzanie wroga w błąd”, „dostarczanie mu fałszywych informacji”, by chronić dzieło Boże.


8.

Według religioznawcy i psychologa Jerry’ego Bergmana, walka nie jest wyłącznie teoretyczna. Gdy w 1993 roku jeden z byłych jehowitów wniósł do sądu o zniszczenie wszystkich intymnych informacji, jakie organizacja gromadziła na temat swoich członków, w tym ich życia rodzinnego i seksualnego, sąd nakazał usunięcie tych danych. Jehowici zapewniali, i to pisemnie, że zastosowali się do tego wyroku. Jednak niespełna rok później wyszło na jaw, że dokumenty nadal istnieją, a liderzy ruchu świadomie wprowadzili sąd w błąd. W rozmowie z dziennikarzami były adwokat świadków Jehowy powiedział, że ci, uzasadniając kłamstwo, powoływali się na doktrynę „teokratycznej strategii wojny”.

Ofiarą „sakralnego kłamstwa” paść mogą jednak nie tylko urzędy państwowe, ale i zwykli ludzie. Na przykład dzieci mają prawo okłamywać ojca, jeśli ten nie należy do ruchu.
Bergman tłumaczy to w pracy Deception in Court. Jevovah’s Witnesses on the witness stand („Oszustwo w sądzie. Świadkowie Jehowy na pozycji świadka”): ojciec pozostający poza sferą działalności jedynej organizacji Bożej na świecie jest we władzy szatana, a zatem nie należy mu się prawda.


Taka postawa obowiązuje też w działalności misyjnej. W materiałach szkoleniowych dla pozostających w „służbie głosicielskiej” (tak określa się chodzących od domu do domu jehowitów) ich autorzy instruują, że na pytanie o to, kto może być zbawiony i przeżyć Armagedon, należy odpowiadać, że wie to tylko Bóg. Chociaż według doktryny jehowitów, ostateczny pogrom przeżyją tylko świadkowie. Wszyscy inni zostaną unicestwieni. Kłamstwo to jest jednak dopuszczalne, bowiem może się przyczynić do zdobycia kolejnego członka organizacji.

( http://www.brooklyn.org.pl/?action=showarticle&id=301)

9.

 

Czytając „sakralne łgarstwa”  roux warto pamiętać słowa, jakimi ongiś Alexis de Tocqueville zakończył swoje dzieł o Kościele i Inkwizycji:

rozpocząłem badania pełen uprzedzeń przeciwko papieżom – skończyłem je pełen szacunku i podziwu dla Kościoła!

 

10.

 

Co zawdzięczamy kościelnej Inkwizycji?

Najkrócej:

– sądy ławnicze;

– obrońców i w ogóle prawo do obrony;

– odstąpienie od karania ludzi niepoczytalnych (wprowadził inkwizytor Bernardo Gui);

– poręczenie majątkowe;

– poręczenie osoby godnej zaufania;

– areszt domowy;

– prawo łaski;

– uznanie, że zeznania uzyskane w czasie tortur nie stanowią dowodu sądowego. Musiały być powtórzone dobrowolnie przed sądem, ponadto istniał zakaz dwukrotnego torturowania (w tym czasie tzw. świeckie sądy torturowały do skutku, czyli najczęściej do śmierci podejrzanego nie chcącego uznać swojej winy);

– tortury można było zresztą stosować jedynie na wniosek całego składu sądzącego oraz po uzyskaniu opinii lekarskiej. Zgodę na tortury wyrażał właściwy biskup;

– postępowanie wieloinstancyjne. Np. wyroki inkwizycji hiszpańskiej (najbardziej chyba uzależnionej od świeckiej władzy) musiał zatwierdzać sam papież;

– osobne cele dla mężczyzn i kobiet. Przy czym te ostatnie były umieszczane po kilka razem, a to w celu zapobieżenia nadużyciom ze strony służby więziennej. Wprowadzone w Anglii w XIX wieku dopiero;

– nieznana nawet w starożytnym Rzymie instytucja wyłączenia sędziego na wniosek oskarżonego!

Ważne. Tortury były normalną procedurą stosowaną w ówczesnych sądach od czasów starożytnej Grecji prawie do I wojny światowej (kolonie nawet do II). Przy czym największe nasilenie tortur wiąże się z reformacją i utratą przez Kościół roli europejskiego moderatora. Najbardziej widać to w przypadku tzw. polowań na czarownice. Tam, gdzie istniała Inkwizycja kościelna, prawie nie występowały. Tam, gdzie jej nie było, ofiar było dziesiątki tysięcy (protestanckie landy niemieckie, Anglia).

 

11.

 

O czym musimy pamiętać?

Pisał Waldemar Łysiak, nasz największy współczesny pisarz, że Inkwizycję zmitologizowała jako symbol bestialstwa wroga katolicyzmowi reformacja tudzież historiografia protestancka bądź historiografia ślepo powielająca kłamstwa protestantów. „Współczesne badania źródłowe dowodzą, ze Inkwizycja była dużo bardziej humanitarna od sądów cywilnych, (gminnych, miejskich, państwowych), ze tortury stosowała nader rzadko i w formie nader ograniczonej, a więźniowie cywilnych lochów z premedytacją rzucali bluźnierstwa, aby dać sobie szansę przenosin do jurysdykcji inkwizycyjnej. Kliniczny przykład manipulacji, to płótno w muzeum Narodowym Budapesztu, długo tytułowane (katalogi, przewodniki, albumy itp.): „Inkwizycja”, mimo, że obraz ukazuje ewidentnie scenę torturowania przez sądy świeckie! Dopiero ostatnio zmieniono tytuł na: „Izba tortur”. (Malarstwo białego człowieka)

Pisał hr. Józef Tyszkiewicz o ponoć najkrwawszej i najokrutniejszej inkwizycji hiszpańskiej:

„znajdujemy zaledwie 216 (wyraźnie: dwustu szesnastu!) faktycznie straconych, w ciągu całych trzech wieków trwania Inkwizycji w Hiszpanii!.,, Mniej niż jeden na rok! Porównajmy te cyfry z innymi, – mniej popularnymi w naszych demokratycznych czasach; rewolucja francuska w ciągu trzech lat (a tam są trzy wieki!) zamordowała na mocy wyroków trybunatów rewolucyjnych trzysta tysięcy ludzi, rewolucja rosyjska również w ciągu lat trzech i również na „mocy wyroków sądu”, zamordowała prawie dwa miliony ludzi! (…) O tych 216 straconych herezjarchach i burzycielach ładu społecznego, od przeszło stu pięćdziesięciu lat, piszą tomy za tomami, przedstawiając w najstraszniejszych barwach grozę wiejącą Z postaci okrutnych mnichów, ale o mordercach i łotrach noszących nazwisko Robespierrów, Dantonów i Maratów od lat stu trzydziestu, pieją ciż sami pisarze hymny pochwalne!”

 

12.

 

Ile dzieci ginie co roku tylko dlatego, że ich rodzice, gorliwi Świadkowie Jehowy, odmawiają za nich transfuzji krwi, która może uratować im życie?

Czym różni się to od składania ofiar z dzieci przez starożytnych Filistyńczyków swojemu bóstwu?

Bo chyba nie ilością, prawda?

Odstępcy (czyli byli Świadkowie Jehowy) oceniają, że może to być nawet 300 ofiar rocznie. 50% więcej, niż liczba skazanych przez hiszpańską Inkwizycję przez ponad trzysta lat!

 

13.

 

W ówczesnej Europie Inkwizycja była jedyną instytucją sądową, która, jak byśmy dzisiaj powiedzieli, przestrzegała praw człowieka.

Było tak, i to często, że osadzony w więzieniu „cywilnym” złodziejaszek zaczynał głośno bluźnić po to tylko, by trafić przed sąd Inkwizycyjny.

A ten, zamiast powieszenia go za miastem na wzgórzu, skazywał na pielgrzymkę, albo na cotygodniowe słuchanie mszy.

Ba, co światlejsi łotrzykowie uczyli się na pamięć jakiegoś psalmu, aby, w przypadku złapania, udawać księdza lub zakonnika, który zwątpił np. w istnienie Trójcy Świętej. A wtedy przyzwoity wikt i opierunek był zagwarantowany na kilka miesięcy. Z perspektywą, w najgorszym razie, pobytu przez jakiś czas w klasztorze.

 

14.

 

Jakoś dziwnie misjonarze pokroju roux’a milczą o Inkwizycji francuskiej. Czy może dlatego, że przez 137 lat istnienia nie wydała ani jednego wyroku skazującego? Czy też wystraszeni hekatombą wandejską? Choć wątpię, aby w ogóle o niej słyszeli.

Ale przecież to nie ma żadnego znaczenia dla teokratycznego łgarza. Jego publikacje obliczone są na czytelnika pozbawionego wiedzy historycznej nawet na poziomie dawnej szkoły podstawowej.

 

15.

 

Zadziwiające jest, jak łatwo przechodzi krytyka Kościoła za rzekome prześladowania nauki i utrzymywanie ludzi w nędzy umysłowej.

Warto więc pamiętać, że Kopernik był katolikiem, ba, osobą duchowną nawet.

Warto również zapamiętać, że krytyka poglądów Galileusza (poglądów, gdyż nie był w stanie ich dowieść), była spowodowana ostrą krytyką Kartezjusza i Rogera Bacona. Zatem hamulcowymi postępu byłyby więc umysły tęższe niż Galileusza? 😉

Inna sprawa, że był on człowiekiem mocno zaprzyjaźnionym z ówczesnymi papieżami – jeden z nich, Urban VIII, napisał nawet na jego cześć sonet! Cały zresztą problem Galileusza był wywołany tym, że nie był astronomem, ale humanistą. I dowodzić teorii kopernikańskiej zaczął za pomocą własnych interpretacji biblijnych wersów. Wspomniany już Józef Tyszkiewicz pisał przed laty:

(Galileusz)do swej pracy o obrocie ziemi, wmieszał rozmaite wnioski teologiczne, typowym modernizmem zarażone komentarze Pisma świętego, najzupełniej mylne, fantazyjne, które dziś również są potępione! – Natomiast po ogłoszeniu dzieła, wezwany przez władze duchowne do wytłumaczenia się, odwołał swój błąd i obiecał go nadal nie rozpowszechniać. Niestety, chęć dysputy filozoficznej, w tych bujnych czasach odrodzenia, zbyt była nęcącą i Galileusz w drugim dzielą swego wydaniu znowu te same teologiczne rozważania umieścił. Dopiero wtedy wezwany został jako heretyk przed Trybunat św. Inkwizycji, długo dysputował i upierał się, lecz wreszcie przekonany, publicznie, te właśnie teologiczne błędy odwołał. Nigdy nie był ani więzionym ani, tym bardziej, katowanym, a mieszkał spokojnie do końca życia, w pałacu swego przyjaciela, kardynała Piccolominiego i też dożywotnio pobierał dużą pensję od papieża.

 

16.

 

Najśmieszniejsze jest, że samozwańczy pogromcy rzekomego utrzymywania w ciemnocie społeczeństwa przez Kościół Katolicki sami z nieuctwa i, nie owijajmy w bawełnę, najzwyklejszego matołectwa uczynili cnotę rzekomo miłą ich bóstwu.

Do prowadzenia studium biblijnego nie jest potrzebne świeckie wyższe wykształcenie. Musimy zdobywać najważniejsze, duchowe wykształcenie, jakie zapewnia organizacja Jehowy (por. Dzieje 4:13).

(Nasza Służba Królestwu, nr. 8/91, str. 6)

Literatura Świadków Jehowy przytacza wiele przykładów mających świadczyć o wyższości „wykształcenia teokratycznego” (czyli opanowaniu pamięciowym materiałów zawartych w aktualnych „Strażnicach” itp.) nad wyższym wykształceniem świeckim. I jak może tak odstręcza jehowitów od zdobywania „świeckiej (szatańskiej?) wiedzy”.

Ani wyższe wykształcenie, ani skomplikowane komputery nie potrafiły wskazać ludzkości drogi do pokoju i szczęścia.

(Strażnica nr 7 z 1971 r, str. 18)

Wszelkim świeckim karierom wkrótce będzie położony kres. Po co więc nasza młodzież miałaby dzisiaj interesować się „wyższymi studiami” i przygotowywać się do przyszłości, która się wcale nie urzeczywistni? Wyższe uczelnie i tak już stoją na krawędzi chaosu. Najważniejsze wiadomości potrzebne w życiu można zdobyć pilną nauką w szkole średniej, a ponadto Jehowa przez swoją organizację udostępnia nam najwyższe wykształcenie, przygotowujące do radosnego pełnienia pełnoczasowej służby Bożej, która będzie trwała bez końca (Ps. 71:5, 17; 61:9).

(Strażnica nr 19 z 1972 r., str.11)

W obecnych szybko przemijających dniach ostatnich Szatan, bóg tego świata, niewątpliwie jeszcze ponowi zaciekłe ataki na nas, lojalnych świadków na rzecz Jehowy. W rozpaczliwym usiłowaniu odciągnięcia nas od świętej służby będzie między innymi podsuwał nam bogactwa materialne tego świata i inne błyskotliwe atrakcje, wyższe wykształcenie i tym podobne przynęty. Niemniej dzięki niezawodnej pomocy Stwórcy zdołamy pozostać „bez splamienia światem” ku sławie naszego świętego Boga, Jehowy.

(Strażnica, nr 9 z 1985 r., str. 17)

Na przykład czy wyższe wykształcenie pomoże ci być dobrym ojcem lub matką, współmałżonkiem albo przyjacielem? Zdarza się, że ludzie podziwiani za osiągnięcia intelektualne przejawiają niepożądane cechy charakteru, zawodzą w życiu rodzinnym, a nawet popełniają samobójstwo.

(Strażnica z 15.10 2005 r., str. 3)

 

17.

 

Bo przecież Biblia, a raczej rzekomo pochodząca od samego Jehowy literatura Towarzystwa Strażnica stanowi najwyższą wiedzę. Znowu posłużmy się cytatem:

pewien pedagog oznajmił: „Mam wyższe wykształcenie i pracuję w poradni szkolnej, ale choć przeczytałem mnóstwo książek na temat zdrowia psychicznego i psychologii, to przekonałem się, że rady biblijne w takich sprawach, jak osiągnięcie szczęścia w małżeństwie, zapobieganie przestępczości wśród młodocianych oraz pozyskiwanie i podtrzymywanie przyjaźni, znacznie górują nad wszystkim, co czytałem lub o czym się uczyłem na studiach”. Jednakże Biblia jest nie tylko praktyczna i aktualna, lecz także godna zaufania.

(broszura Wiedza, która prowadzi do życia wiecznego, str. 16-17)

 

Ustawicznie zmieniana „prawda”, która na 3obiegu od pewnego czasu szerzy m.in. roux, jest bowiem boskim kanałem.

Wszyscy Świadkowie oddani Bogu muszą być lojalni wobec Jehowy i Jego organizacji. Nigdy nie powinniśmy nawet brać pod uwagę myśli o odwróceniu się od cudownego światła pochodzącego od Boga i zejściu na drogę odstępstwa, która teraz prowadzi do śmierci duchowej, a skończy się zagładą (Jeremiasza 17:13).

(Strażnica z 11 listopada 1992 r., str. 20)

 

18.

 

A wracając do jehowickiej agitki niejakiego roux’a. Nie wierzę, że widział na własne oczy chociaż jedną z książek, jakie podaje w zakończeniu swojego tekstu jako literaturę, a przemilcza źródło, z którego zżynał.

To tylko taki wabik, kolejne kłamstwo mające uwiarygodnić bajdy obliczone na przyciągnięcie kolejnego subskrybenta literatury z Brooklynu.

Najzwyklejsza strategia niewielkiej, ale hałaśliwej sekty (1,7 promille ludności Polski), nazywana teokratyczną.

A swoją drogą ciekawe, czy roux jest starszym zboru? A może nawet pionierem pełnoetatowym?

I czy bóg świadków Jehowy jest Bogiem chrześcijan, skoro tak łaknie krwi?

 

PS. Ci , którzy chcieliby obiektywnie przeczytać o Inkwizycji i jej roli w budowaniu europejskiego prawa powinni zapoznać się z pozycją  Polowanie na czarownice w Europie wczesnonowożytnej (autor: Levack Brian P.).

(Cytaty w tekście pochodzą z wydawnictw Towarzystwa Strażnica posiadanych przez autora)

 

 

19.01 2014

0

Humpty Dumpty

1842 publikacje
75 komentarze
 

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758