Może mija moda na ministrów ignorantów i Nobla nie będzie…
Za ministrem Bonim nigdy nie przepadałem. Taki jakiś śliski facet. Jednak, gdy się dowiedziałem, że w Polsce kulturoznawca będzie odpowiadał za cyfryzacje to wymiękłem.
W informatykę bawiłem się ponad 40 lat. Kiedyś nawet wydawało mi się, że byłem na bieżąco. Teraz po kilku latach przerwy, tematów informatycznych z synem, też informatykiem, nie poruszam, boję się kompromitacji. Frustracja moja jest tym większa, że dałem się wyprzedzić przez kulturoznawcę. Widać to wszystko jest banalnie proste, tylko ja jakiś buc i głupi i niekumaty.
Widzę teraz Boniego intensywnie dyskutującego w sprawie ACTA. Ministerstwa ponoć jeszcze nie ma, więc musi czymś czas wypełnić i nie dziwta się, że szef zleca mu zadania, w których jedynym orężem jest argumentowanie ślicznie i bez sensu.
Wyobrażam sobie rozmowę ministra Boniego z fachowcami wciąganymi do ekipy. NIE, NIE WYOBRAŻAM SOBIE TAKIEJ ROZMOWY, bo niby o czym by rozmawiali.
No cóż. Miałem wczoraj satysfakcję jak audytorium programu „Młodzież kontra” potraktowało innego specjalistę od PR Adama Szejnfelda. Może mija moda na ministrów ignorantów i Nobla nie będzie….