Każdy ma prawo zapytać, dlaczego w instytucji, gdzie prawo powinno być cnotą, dochodzi do tak wielu nieprawości. Dlaczego ludzie, którym powierzyliśmy los naszego kraju są wobec bezprawia tacy obojętni i jedynie czasem formalni?
Milczenie wobec bezprawia
Milczenie wobec bezprawia, to przyzwalanie,
przyzwalanie na bezprawie-to współudział.
. Zrozumiałym jest, że żołnierze oczekują od sądu wojskowego sprawiedliwości. Niestety coraz częściej musimy oczekiwać wyjaśnień od tych, co mają stać na straży tej sprawiedliwości. Na forach internetowych ciągle zwraca się uwagę na panujące w siłach zbrojnych bezprawie. Wiele uwagi poświęcono bezprawiu panującemu tam, gdzie prawo powinno być cnotą. Chodzi o wojskowy wymiar sprawiedliwości. Dobrze znamy sprawę żołnierzy z Nangar Khel oskarżanych od dłuższego czasu o „zbrodnie wojenne”. Pamiętamy dobrze, jak na wniosek wojskowych prokuratorów, przy obecności kamer telewizyjnych, na kilka miesięcy aresztowano naszych żołnierzy, a następnie przedłużano areszty. Jaki to był wielki news, wywiady prasowe, konferencje prasowe prokuratorów, a wszystko po to by przekonać społeczeństwo do marnych powodów? Obecnie rozprawę odroczono … na czas nieokreślony!!! Jest to zapewne efekt braku odpowiednich dowodów, które z jednej strony nie przeszkadzały sędziom wojskowym na wydanie nakazów aresztowania i kolejne ich przedłużanie, ale jednocześnie ci sami sędziowie wojskowi dzisiaj widzą braki postępowania dowodowego uniemożliwiające prowadzenie rozprawy. Czy jednak to wszystko, co dzieje się w sądach wojskowych jest zupełnie przypadkowe i nie posiada swoich źrodeł w codziennej działalności.
Sprawy zaszły tak daleko, że zmusiły parlamentarzystę do osobistego zainteresowania się tematem. Poniżej pozwalam sobie przedstawić interpelację posła Mirosława Pawlaka do premiera D. Tuska w sprawie wojskowego wymiaru sprawiedliwości
Interpelacja(nr 19021)do prezesa Rady Ministrów w sprawie niepokojących zjawisk występujących w sądownictwie wojskowym 7.10.2010 r.
W roku 2009 skierowałem na ręce ministra obrony narodowej interpelację
poselską, w której zasygnalizowałem wiele nieprawidłowości w funkcjonowaniu
sądownictwa wojskowego, lecz otrzymana odpowiedź była nie tylko lakoniczna,
ale na przestrzeni ostatniego roku sytuacja pogorszyła się dramatycznie, o czym
kilkakrotnie informowali mnie sędziowie wojskowi.
O niedopuszczalnych, a wręcz karygodnych zjawiskach donosiła prasa –
„Dziennik Gazeta Prawna” nr 154 z 10 sierpnia 2010 r. tytuł: „MON zapłaci
wojskowym sędziom za nicnierobienie”.
Z apelem do Pana Premiera zwrócił się w dniu 11 września 2010 r. sędzia w
stanie spoczynku ppłk M. L. Niestety i to nie wywołało żadnego
zainteresowania.
W tej sytuacji proszę Pana Premiera o pilne ustosunkowanie się do
następujących kwestii:
Czy żołnierz zawodowy (sędzia) przeniesiony w stan spoczynku uchwałą
Krajowej Rady Sądownictwa może nadal pełnić zawodową służbę wojskową?
Który organ po zniesieniu sądu wojskowego uprawniony jest do wypłaty
świadczeń sędziemu pozostającemu nadal w zawodowej służbie wojskowej?
Czy zastępca prezesa wojskowego sądu okręgowego jest uprawniony do
przyznawania dodatków funkcyjnych i kształtowania ich – prezesom
wojskowych sądów garnizonowych, czy to, aby nie stanowi wyłącznej
prerogatywy ministra sprawiedliwości?
Kiedy po zniesieniu sądu powinna zapaść decyzja o ustaleniu uposażenia
sędziego w stanie spoczynku?
Czy Wojskowe Biuro Emerytalne jest uprawnione do wypłacania sędziom
żołnierzom uposażenia, gdy ci nadal pełnią zawodową służbę wojskową i nie są
emerytami ani rencistami wojskowymi?
Jakie stanowisko zajął minister obrony narodowej w odniesieniu do
problemów opisanych w „Dzienniku Gazeta Prawna”, a chodzi o co najmniej
nieetyczne zachowanie zastępcy dyrektora Departamentu Sądów Wojskowych
w Ministerstwie Sprawiedliwości w sprawie przeniesienia sędziego (prywatnie
syna) z sądu w Gdyni do Bydgoszczy na kilka miesięcy przed jego zniesieniem,
czego miał pełną świadomość?
Jakie konsekwencje i czy w ogóle zostaną wyciągnięte w stosunku do osób
winnych sytuacji opisanej przez sędziego ppłk. M. L. w liście do Pana Premiera
z dnia 11 września 2010 r.?
Czy następują rozliczenia – i jakie – z tytułu najmu lokali przeznaczonych na
siedzibę Departamentu Sądów Wojskowych w Ministerstwie Sprawiedliwości,
należących do Ministerstwa Obrony Narodowej?
Czy jest możliwe i prawnie dopuszczalne, aby żołnierz sędzia skierowany do
pracy poza MON (do Departamentu Sądów Wojskowych w MS) mógł otrzymać
z MON kwaterę mieszkalną, w przypadku, gdy jest właścicielem lokalu
mieszkalnego na terenie m.st. Warszawy, a następnie kwaterę tę podnajmować
osobom trzecim (spoza wojska)?
Czy jest dopuszczalne używanie przez Departament Sądów Wojskowych w
MS wyposażenia technicznego pozostającego prawnie na stanie Wojskowego
Sądu Okręgowego w Warszawie?
Czy sędzia wojskowy (okręgowy lub garnizonowy) powołany do pełnienia
służby w Departamencie Sądów Wojskowych w MS staje się z urzędu sędzią
apelacyjnym wraz ze wszystkimi dodatkami?
Czy prawdą jest, że oficerowie sędziowie, którzy przechodzili na emerytury
wojskowe (a nie w stan spoczynku), otrzymywali legitymacje „sędziego w
stanie spoczynku”?
Czy urzędnicy w Departamencie Sądów Wojskowych w MS mają
uprawnienia do dokonywania wizytacji sądów wojskowych, wkraczając
niejednokrotnie w niezawisłość sędziego?
Dlaczego wbrew opinii Krajowej Rady Sądownictwa w procesie
opiniowania projektu budżetu dla sądów wojskowych nie uczestniczą prezesi
tych sądów, a jedynie czyni to wyłącznie dyrektor Departamentu Sądów
Wojskowych w MS?
Czy w obecnym stanie prawnym istnieje ustawowy obowiązek prowadzenia
działalności mobilizacyjnej w sądach wojskowych?
Czy wobec zniesienia trzech sądów wojskowych oraz licznych, radykalnych
ograniczeń budżetowych istnieje potrzeba utrzymywania komórki
organizacyjnej w Ministerstwie Sprawiedliwości w randze Departamentu Sądów
Wojskowych, a nie na przykład biura czy wydziału przy jednym z
departamentów?
Poseł Mirosław Pawlak
Warszawa, dnia 7 października 2010 r.
Do pytań zawartych w interpelacji można dopisać jeszcze kilka innych. Jednak każdy ma prawo zapytać, dlaczego w instytucji, gdzie prawo powinno być cnotą dochodzi do tak wielunieprawości.
Można doszukiwać się wielu przyczyn, ale jedna jest niewątpliwie najważniejsza. Odpowiedzialne osoby i instytucje poprzez własne zaniechanie lub przyzwalanie stworzyły klimat i atmosferę bezkarności działań nie mieszczących się w kanonach państwa prawnego.
Jeżeli jednak pan poseł Mirosław Pawlak w roku 2009 składał interpelację, w której pytał:
„Czy Panu Ministrowi znane są fakty ˝bałaganu˝ i ˝łamania prawa˝ w Ministerstwie Obrony Narodowej?”- pan minister Bogdan Klich nie udzielił wyczerpującej wypowiedzi, a przede wszystkim nie zainteresował się problemem.
W tym miejscu należy również dodać, że pan minister B. Klich był wielokrotnie informowany o łamaniu prawa w prokuraturze wojskowej i sądach wojskowych, lecz niestety nigdy nie przejawiał należytego zainteresowania sprawą, a wręcz ignorował kierowane do niego niepokojące sygnały. Trudno bowiem, uznać za satysfakcjonującą sytuację kiedy osoba, której działalności skarga dotyczy sama udziela odpowiedzi na tę skargę. Działanie takie jest sprzeczne z obowiązującym prawem, jednak zyskuje pełną aprobatę ministra Bogdana Klicha.
Szczególny niepokój musi budzić brak reakcji na informacje, które doprowadziły w konsekwencji do nieuzasadnionych strat finansowych, a które były konsekwencją przyzwolenia na bezkarne łamanie prawa. Problemy nieprawidłowości w sądownictwie wojskowym były doskonale znane nie tylko samemu ministrowi, ale również jego najbliższym współpracownikom z sekretarzem stanu w MON panem gen. Czesławem P. włącznie.
Kuriozalną sprawą w sądownictwie wojskowym jest przyznanieprzez szefa sądu wojskowego nagrody pieniężnej dla podległego sobie sędziego, który wydał właśnie orzeczenie uwalniające tegoż szefa sądu od odpowiedzialności karnej za umyślne naruszenie prawa, naruszenie prawa popełnione z chęci zysku!!!
Jakie są granice zwykłej ludzkiej przyzwoitości w takim sądzie? Czy to pojęcie jest tam znane?
Można by sądzić, że takie rzeczy zaistniały z uwagi na fakt, że sądownictwo wojskowe, w zakresie orzekania, podlega ministrowi sprawiedliwości. Jednak zarówno obecny, jak i poprzedni minister sprawiedliwości o takich i tym podobnych przypadkach byli wielokrotnie informowani.
Jednym słowem, przyzwolenie na takie działania było pełne, niczym nieograniczone, a osoby zajmujące kierownicze stanowiska w sadownictwie wojskowym czuły się nie tylko pewnie ale również bezkarnie, gdy na zarzuty o własnej, niezgodnej z prawem działalności, same przygotowały odpowiedzi.
Tylko, kto ma płacić za straty finansowe? Teoretycznie powinien zapłacić sprawca tego bezprawnego działania, ale to my wszyscy podatnicy będziemy za to płacić, bo płaci Skarb Państwa.
Można odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z tzw. „ Państwem w Państwie”. Trudno się jednak dziwić, skoro poinformowany o sprawie pan premier również nie wykazuje zainteresowania. Dlaczego sędzia ma zachowywać przyzwoitość przy rozporządzaniu mieszkaniem służbowym, gdy jego szefowie na innych odcinkach nie liczą się z prawem. Czy gdziekolwiek jest możliwe i prawnie dopuszczalne, aby żołnierz sędzia skierowany do pracy poza MON (do Departamentu Sądów Wojskowych w MS) mógł otrzymać z MON kwaterę mieszkalną, w przypadku, gdy jest właścicielem lokalu mieszkalnego na terenie m.st. Warszawy, a następnie kwaterę tę podnajmować
osobom trzecim (spoza wojska)?
Ponadto chciałbym zauważyć, że o nieprawidłowościach w funkcjonowaniu prokuratury wojskowej i sądownictwa wojskowego wielokrotnie i szczegółowo był informowany przewodniczący sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka poseł Ryszard K. Niestety, jego zainteresowanie jest mniej niż formalne.
W świetle powyższych faktów każdy ma prawo zapytać, czy sąd / sędzia/, który w swoim postępowaniu rozmija się z zasadami prawa, jest w stanie / czy ma prawo / wydawać wyroki w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej?
Niezależnie od szczegółów wszyscy jesteśmy świadkami sprawy naszych żołnierzy z Nangar Khel. Przebywali w areszcie, nawet w telewizji prokuratorzy wysuwali przeciwko nim oskarżenia, aby bardziej uzasadnić swoje postępowanie, a sądy wojskowe przedłużały tymczasowe aresztowania, by teraz niedawno bezterminowo odroczyć rozprawę. Takie rzeczy nie dzieją się bez przyczyny. Takie rzeczy mają miejsce najczęściej w słabym państwie. W słabym państwie nikt nie myśli o stosowaniu prawa, ale silniejszy uzurpuje sobie prawo do jego interpretowania według własnych potrzeb.
W ustawie budżetowej na 2011 r. przeznaczono kilkadziesiąt milionów złotych (z budżetu MON) na utrzymanie sądów i prokuratury wojskowej. Czy jest to wydatek racjonalny i potrzebny?
Na zakończenie chciałbym przytoczyć wypowiedź pana posła Mirosława Pawlaka, który w dniu 08.10.2010 r. z trybuny sejmowej powiedział: „Nie chcę w tym miejscu przytaczać ogromnego rozgoryczenia i potoku gorzkich słów sędziów sądów powszechnych. Niektórzy z nich oświadczyli wprost: tak niewyobrażalnego bałaganu i sobiepaństwa nie było w sądownictwie nawet w czasach szalejącego stalinizmu. Wierzę głęboko, że po lekturze tego oświadczenia wielu młodych, zdolnych i dobrze zapowiadających się sędziów sądów powszechnych wyrazi publicznie swój najwyższy sprzeciw i dezaprobatę dla tego stanu rzeczy, zważywszy na obciążenie ponad miarę sprawami w sądach, w których orzekają. Ja zaś pozostaję w naiwnej nadziei, że pan premier wyciągnie (ale wcale nie musi) wobec obu ministrów najdalej idące surowe konsekwencje i spowoduje natychmiastowe naprawienie tego stanu rzeczy, który przecież tak bardzo bulwersuje całą polską opinię społeczną”.
Cyklicznie jesteśmy poprzez liczne konferencje prasowe karmieni wynikami toczącego się śledztwa w sprawie tragedii smoleńskiej. Chcielibyśmy wierzyć w wypowiadane tam słowa. Ale trudno w świetle powyższych faktów oraz dotychczasowego braku dostępu do wszystkich dowodów przyjmować za wiarygodne stwierdzenia, że NIE BYŁO ZAMACHU.To nie fakty przemawiają za określonymi hipotezami, ale gmatwanie sprawy, unikanie stawiania oczywistych pytań i ciągłe pozostawianie bez odpowiedzi pytań, które powinny już dawno być zadane w kraju, rodzą z każdym dniem w naszych umysłach nowe przypuszczenia. Jeżeli wojskowi prokuratorzy / dlaczego nie występują w mundurach? / są tacy pewni głoszonych przez siebie racji, to powinniśmy radować się , ale jednocześnie nie możemy nie zapytać, dlaczego tak szybko i bez dowodów, do których nie mają dostępu, bo dowody są do dyspozycji prokuratury rosyjskiej, polscy prokuratorzy wojskowi doszli do tych wniosków? Ja im nie wierzę.