Prezydent Litwy Daria Grybauskaite uważa, że obecna „aktywność” rosyjska na Krymie stanowi zagrożenie dla Europy.
Oni próbują na nowo wyznaczyć granice określone po II Wojnie Światowej .
Zaznaczyła, że choć chodzi tu głównie o Ukrainę, to coraz większa presja wywierana jest też na Mołdawię, kraje bałtyckie i Polskę. Jej zdaniem ostatnie rosyjskie manewry na Morzu Bałtyckim pokazują, że Rosja próbuje zagrozić całej Europie i staje się coraz bardziej nieprzewidywalna.
1.
Pamiętamy falę oburzenia, jaka kilka (-naście?) tygodni temu przetoczyła się po Polsce. Oto przedstawiciel ukraińskiego marginalnego ugrupowania, co prawda głośnego zupełnie odwrotnie w stosunku do ilości członków, publicznie wyraził konieczność rewizji granic pomiędzy Polską i Ukrainą. Nagłośnienie takiej wypowiedzi miało w zamierzeniu co najmniej ochłodzić stosunek przeciętnego Polaka do riezunów i banderowców, jacy rzekomo opanowali Majdan.
A więc polityczny sens nagłaśniania tej wypowiedzi jest jasny, gdyż w przyszłości liczonej na dekady nie grozi nam oderwanie nie tylko powiatów, ale nawet pojedynczych gmin na Wschodzie. Ba, spokojnie można zaryzykować tezę, że gdyby po obu stronach granicy przeprowadzić referendum dotyczące przynależności państwowej, obszar RP znacznie by się powiększył.
2.
Prawie dokładnie 63 lata temu (15 lutego 1951 r.) Rzeczpospolita Polska (PRL zaczął funkcjonować od 22 lipca następnego roku) zawarła ze Związkiem Sowieckim porozumienie dotyczące regulacji granic. Na mocy „układu” Polska odstąpiła ok. 480 km kw. swojej powierzchni – część powiatów hrubieszowskiego i tomaszowskiego z miasteczkiem Bełz oraz XVIII – wieczną siedzibę Potockich – Krystynopol. W zamian, o dziwo ekwiwalentnie, otrzymaliśmy kawał Bieszczad, z miejscowością Ustrzyki Dolne. Fakt, że wymiana pozwoliła wybudować planowaną jeszcze przed wojną Solinę, nie może przesłaniać faktu najważniejszego. Otóż tzw. ład pojałtański dotyczył jedynie granicy pomiędzy „wolnym światem” a „demokracją ludową”. Wewnątrz „obozu socjalistycznego” granice były płynne.
Trzeba sobie jasno również powiedzieć, że w żaden sposób nie zależały od woli ludności zamieszkującej dany teren.
W przypadku sztetełe Bełz zadecydował kaprys Stalina.
3.
Obszar wielkości mniej więcej obecnej Warszawy (albo, tak z europejska, Bornholmu) został wcielony do Związku Sowieckiego zgodnie z wolą jednego tylko człowieka.
Dzisiaj natomiast stanowi część niepodległej Ukrainy.
17 lat temu pp. Anna Rogowska i Stanisław Stępień pisali:
Obecna granica polsko-ukraińska nie jest produktem historycznym, ani też nie została wytyczona na podstawie kryterium etnicznego. U jej podstaw leżały decyzje polityczne i to podjęte poza Polską i bez udziału legalnych władz państwowych.
http://www.ji.lviv.ua/n20texts/pol/rog-st-pol.htm
Pamiętajmy, że nie była to jedyna planowana korekta.
Rok później zaplanowano kolejną akcję „korygowania” granic. Tym razem w skład Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Sowieckiej wejść miało ok. 1200 km kw. polskiego terytorium z miastem Hrubieszów.
W zamian, jak najbardziej „ekwiwalentnie”, do Polski weszłaby miejscowość Niżankowice oraz linia kolejowa Przemyśl–Zagórz.
Korekty nie dokonano ze względu na śmierć Stalina.
4.
Czy dzisiaj powinniśmy zgłaszać roszczenia do tych ziem, zabranych (co prawda „ekwiwalentnie”) na podstawie kaprysu największego zbrodniarza wszechczasów?
Skoro bowiem na Ukrainie istnieją grupy pragnące przesunąć granice aż pod Kraków?
5.
Jednym z pierwszych traktatów międzynarodowych, podpisanych przez Polskę i Ukrainę, oba kraje wyzwolone spod sowieckiej dominacji, był podpisany w Warszawie dnia 18 maja 1992 r. Traktat między Rzeczpospolitą Polską a Ukrainą o dobrym sąsiedztwie, przyjaznych stosunkach i współpracy. Czytamy w nim: Istniejącą i wytyczoną w terenie granicę międzynarodową strony uważają za nienaruszoną i potwierdzają jednocześnie, że nie mają wobec siebie żadnych roszczeń terytorialnych i nie będą ich wysuwać w przyszłości.
6.
Tak samo przecież nienaruszalność granic wschodnich Ukrainy była gwarantowana przez inne państwa.
Przypomnijmy.
Po uzyskaniu niepodległości Ukraina nagle stała się…TRZECIM MOCARSTWEM ATOMOWYM ŚWIATA.
Po USA i Rosji.
Ukraina zdecydowała się zostać państwem bezatomowym. Cała broń uległa zniszczeniu.
W zamian za to trzy największe potęgi atomowe świata zagwarantowały bezpieczeństwo i nienaruszalność granic Republiki.
5 grudnia 1994 roku zostało podpisane tzw. Memorandum Budapeszteńskie:
1) Stany Zjednoczone Ameryki, Federacja Rosyjska oraz Zjednoczone Królestwo Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej potwierdzają swoje zaangażowanie w stosunku do Ukrainy zgodnie z zasadami Aktu Końcowego KBWE by respektować Niezależność i Suwerenność oraz istniejące granice Ukrainy. (The United States of America, the Russian Federation, and the United Kingdom of Great Britain and Northern Ireland, reaffirm their commitment to Ukraine, in accordance with the principles of the CSCE Final Act, to respect the Independence and Sovereignty and the existing borders of Ukraine.)
.
2) Stany Zjednoczone Ameryki, Federacja Rosyjska oraz Zjednoczone Królestwo Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej potwierdzają swoje zobowiązanie do powstrzymania się od groźby lub użycia siły przeciwko integralności terytorialnej lub niezawisłości politycznej Ukrainy oraz to, że żadna z ich broni nie zostanie kiedykolwiek wykorzystana przeciwko Ukrainie za wyjątkiem samoobrony lub w inny sposób zgodnie z Kartą Narodów Zjednoczonych. (The United States of America, the Russian Federation, and the United Kingdom of Great Britain and Northern Ireland, reaffirm their obligation to refrain from the threat or use of force against the territorial integrity or political independence of Ukraine, and that none of their weapons will ever be used against Ukraine except in self-defense or otherwise in accordance with the Charter of the United Nations.)
7.
Powyższy dokument świadczy nie tylko o tym, że putinowska Rosja go zlewa.
Świadczy również o tym, że we współczesnym świecie gwarancje dawane przez wielkich nic nie znaczą, jeśli konflikt wywołany jest przez jednego z nich.
Przecież samolot zwiadowczy USAAF latający nad Polska to nie jest nawet demonstracja. Zasięg jego radarów nie pozwala bowiem na obserwowanie tego, co dzieje się na południowym wschodzie Ukrainy.
8.
Nie zapominajmy o jeszcze jednym. Tak naprawdę problem Krymu nie istniał by w przestrzeni publicznej, gdyby nie gest Chruszczowa. Ten gensek, obejmujący schedę po „wodzu postępowej ludzkości” Stalinie, w 1954 roku włączył Krym w obszar Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Sowieckiej.
Bo przecież Ukraina przed 1991 rokiem nigdy w historii nie istniała jako państwo – jej granice zatem nie były nigdy określone.
Czym innym natomiast były republiki nadbałtyckie, istniejące jako niepodległe państwa w okresie międzywojennym.
Granica pomiędzy Rosją a Ukrainą była jedynie podziałem administracyjnym wewnątrz tego samego państwa.
Z chwilą rozpadu ZSRS stały się granicami państwowymi. Bez uwzględnienia historycznych i narodowościowych powiązań.
Krym jednak nie daje się zakwalifikować do takiego kryterium. Otóż ludność autochtoniczna została wysiedlona w 1944 roku. Na ich miejsce Stalin przysłał Rosjan, którzy po 10 latach znaleźli się w ukraińskiej socjalistycznej republice związkowej.
Zupełnie tak samo, jakby po II wojnie światowej Niemcy pozostali w Zamościu i zażądali przyłączenia do Niemiec. No , choćby do NRD, jak ktoś jeszcze pamięta…
9.
Czy wobec powyższego społeczność międzynarodowa powinna milcząco przypatrywać się rosyjskiej agresji?
Społeczność będzie protestować, co zresztą już robi.
Problemem jest natomiast reakcja rządów.
A tej najzwyczajniej w świecie brak.
10.
Nie łudźmy się, proszę państwa.
Rosja to nie tylko duży i groźny przeciwnik, uzbrojony w broń atomową.
Rosja to przede wszystkim rezerwuar surowcowy dla całkiem sporej części świata.
Przecież nawet pisząc te słowa popijam herbatę, zaparzoną wodą ugotowaną na syberyjskim gazie.
Ba, samochód przed domem napędza olej napędowy z płockiej rafinerii.
A ta przetwarza rosyjską ropę naftową.
Gaz tłoczony po dnie Bałtyku ogrzewa ludzi na zachodzie Europy.
Rosyjski gaz.
11.
Nie od dziś wiadomo, że w Chinach łamane są prawa człowieka.
Bez Chin jednak gospodarka światowa może runąć.
Dlatego więc wszystkie rządy na świecie starają się pomijać ten temat, aby przypadkiem nie zdenerwować żółtego kolosa.
12.
Dzięki Rosji Europejczykom żyje się wygodniej.
Ukraina natomiast jest rozpoznawalna głownie przez zakłócenia przesyłu gazu, co tę wygodę mogłoby znacząco zmniejszyć.
Jeśli więc w Moskwie na wiecu w proteście przeciw „ukraińskiej awanturze” Putina pojawia się więcej osób, niż na analogicznym wiecu w Warszawie, to sprawa wydaje się jasna.
Radosław Sikorski wali bez ogródek:
– Wszyscy jesteśmy niechętni, by nałożyć sankcje, bo Rosja najprawdopodobniej odpowie i w rezultacie wszyscy to odczujemy. Ale Rosja nie pozostawia nam żadnego wyboru.
(Onet.pl)
Dlatego pewnie ewentualne sankcje będą jedynie ciut ostrzejsze, niż niezalajkowanie Putina na facebooku…
13.
To było wczoraj.
A dzisiaj?
Dzisiaj znamy wyniki referendum.
Co prawda nieuznawane przez resztę świata za wyjątkiem Rosji.
Jednak w niedalekiej przyszłości uznają je Chiny i pewnie Korea Północna.
14.
Europa jest zbyt mocno związana z Rosją gospodarczo, aby faktycznie zastosować sankcje na tyle dotkliwe, aby Kreml chociaż zaczął rozważać celowość podjętej akcji.
Więc już niedługo w przestrzeni publicznej pojawią się głosy przypominające prawo do samostanowienia narodów.
I to, że w tej części świata nikt nikogo o przebieg granic nie pytał.
A to oznacza, że Krym będzie niezależną republiką.
Rosyjską.
17.03 2014