Właściwie to wszyscy już o tym zapomnieli.
Co prawda to było nie tak dawno temu, ale życie w Polsce charakteryzuje się dużą obfitością zdarzeń, które swym nadmiarem spychają w niepamięć to, co jeszcze wczoraj było tematem powszechnej dyskusji.
I nikt by już nie wracał do tego tematu, gdyby nie wychowawca pierwszej a, pan od historii. Na pierwszej wywiadówce w tym roku podszedł do matek jednej z uczennic i zadał niezwykle podstępne pytanie:
– No i co?
Mama uczennicy, zdumiona, obejrzała się za siebie, potem na boki, a potem spytała:
– Pan mówi do mnie?
– Tak.
– Ale o co chodzi?
– Chodzi o to, czy złożyła już pani zawiadomienie do prokuratury o popełnieniu przestępstwa?
Rodzice popatrzyli okrągłymi oczami na pana od historii, a potem na mamę uczennicy.
– Ja…? Jakie zawiadomienie? Ja? Chyba się panu cos pokręciło… – mamę uczennicy zalewał gorący rumieniec.
– Ależ skąd – upierał się łagodnie pan od historii. – Przecież to pani, na drugiej wywiadówce w tym roku szkolnym zarzuciła mi, że stosuję stalinowskie metody nauczania.
Mam uczennicy przygryzła z irytacji dolną wargę a pozostali rodzice zaczęli coś sobie przypominać.
– Aaa… Tak… Racja…
– Faktycznie, to była pani…
– Tak, tak, pani tak krzyczała wtedy…
– I mówiła, że złoży doniesienie do prokuratury…
Mama uczennicy próbowała się bronić, ale w końcu skapitulowała i przyznała, że faktycznie mówiła coś takiego. Chodziło jej o to, ze pan od historii zmusza uczniów do tego, by uczyli się po nocach, co przypomina jej praktyki stosowane w latach czterdziestych i wczesnych pięćdziesiątych. I oczywiście w latach Wielkiego Terroru lata dwa tysiące pięć do dwa tysiące siedem.
– Pan wtedy też uczył – zaatakowała mama uczennicy.
– Ta, ale ja tylko wykonywałem rozkazy – rozłożył bezradnie ręce pan od historii.
– Czyje?!
– Giermana-Rotycha.
– Co pan…?! To kłamstwo! – krzyczała mama uczennicy. – To niemożliwe, żeby ten sympatyczny młody człowiek… Przecież on występuje w Najlepszej Telewizji!
– A kto był wtedy ministrem edukacji?
– Kto, kto… Czy to ważne: kto? Ważny był system! Gorszy niż stalinizm! A wyście się mu wysługiwali! Taka postawa zasługuje na…
– …przebaczenie – wstrzelił się w jej słowotok pan od historii. – Zapomnijmy co było. Bądźmy razem!
– Taka postawa zasługuje na potępienie!!! – eksplodowała mama uczennicy. – Jak można było zmuszać dzieci do nauki o drugiej w nocy!!! Stalinizm w najczystszej postaci!!! Dziwię się, czemu w ogóle z panem rozmawiam, przecież powinnam zawiadomić prokuraturę…!!!
– Ano właśnie! – ucieszył się pan od historii. – To właśnie powiedziała mi pani pół roku temu! Że w ciągu tygodnia zawiadomi pani prokuraturę o moich przestępstwach polegających na stalinowskich metodach nauczania! I w związku z tym mam pytanie: złożyła pani to zawiadomienie?
– Co to pana obchodzi? – spytała mama uczennicy podejrzanie cichym i słabym głosem.
– No jak to, chcę wiedzieć, czy mam żyć w strachu czy też nie.
– Pan powinien żyć we wstydzie, proszę pana! Permanentnie!
– A co z tym zawiadomieniem!
– Sądzę, że zebraliśmy się w tu w innym celu niż jakiś drobiazg z przeszłości – oznajmiła z godnością mama uczennicy. – Przyszłość naszych dzieci jest ważniejsza…
I tu spotkał ją cios, bo okazało się, że rodzice ponad przyszłość własnych dzieci przedkładają chęć dowiedzenia się czy złożyła to doniesienie czy też nie.
– Proszę państwa – próbowała mitygować. – Bądźmy rozsądni…
– A może moje metody nie są tak stalinowskie jak pani sądzi? – rzucił pan od historii. – A może nawet wcale nie są?
Mamie uczennicy odebrało mowę, ale tylko na moment.
– Jak nie są, jak są?!
– Bo gdyby były to na pewno złożyłaby pani to zawiadomienie – kontynuował zamyślony pan od historii. – A pani go nie złożyła.
Rodzice zachichotali.
– Skąd pan wie, że nie złożyłam?
– Bo poszedłem do prokuratury i tam nie było śladu po takim dokumencie…
– To co pan mnie pyta, skoro pan wie! – wzburzyła się znowu mama uczennicy. – To są stalinowskie metody, wie pan!? A powiem panu, że spisałam wszystkie pana metody, na papierze, czarno na białym!
– To proszę mi to też przesłać. Przejrzę i prześlę do prokuratury z wnioskiem o pomówienie…
– Jeszcze czego! – sapnęła mama uczennicy. – Nie będzie mi stalinista wytaczał procesu za nazwanie stalinistą! Poza tym ja tam napisałam, że odniosłam wrażenie, wie pan?! Nie można w tym kraju karać za odnoszenie wrażenia!
– Jeszcze nie.
– Jeśli to miał być dowcip, to naprawdę nieśmieszny. Na szczęście u steru jest partia liberalna, która nie chce rządzi obywatelami za pomocą kar i strachu!
Rodzice się ożywili i zaczęli dawać przykłady kar i strachu.
– Ale to wszystko wina opozycji! – oświadczyła z mocą mama uczennicy. – Widocznie nie da się inaczej. I na pewno tak też jest w całej Europie!
– To co z tym pismem? – upierał się pan od historii.
– Nie mam go już! Wysłałam!
– Ale nie do prokuratury, bo…
– Co to pana obchodzi gdzie wysłałam?! Doniosłam o pana wstrętnych występkach!
– Zaraz… To jest ten list do redakcji, który wysłała pani do kobiecego tygodnika "Rauty I Gwałty"?
Rodzice innych dzieci spojrzeli na mamę z dezaprobatę i przypomnieli, że miała być prokuratura a pan od historii miał być przykładnie ukarany przez właściwe organy.
– Sąd pan o tym wie? – wyszeptała pobladłymi ustami.
– Od pani córki.
– Tego już za wiele – mama uczennicy powiedziała głuchym głosem i wstała. – Nie pozwolę wciągać mojego dziecka w pana rozgrywki. Nie pozwolę zrobić z niej Pawki Morozowa! To co pan robi jest obrzydliwe! Tak, obrzydliwe! to grzebanie się w życiorysach, a czy pani wysłała, a czy pani nie wysłała… Skandal! To są metody stalinowskie! Złożę na pana doniesienie do prokuratury! Niech się pan nie śmieje! Tym razem naprawdę złożę! I państwo niech się też nie śmieją! A zresztą… – mam uczennicy podeszła do tablicy ze szkolną gazetką i wyjęła z niej szpilkę. – Proszę, aby wszyscy opuścili to pomieszczenie. Natychmiast!
Wszyscy wyszli z klasy, łącznie z panem od historii.
– Czy to rozsądne? – zapytał tata Łukaszka. – Widział pan w jakim ona jest stanie.
– Może popełnić samobójstwo! – rzuciła mama Grubego Maćka.
– Szpilką??? – skrzywił się ojciec okularnika z trzeciej ławki i wtedy powietrze przeszył potworny krzyk. Runęli do klasy. Na podłodze leżała mama uczennicy.
– Zabiła się! – krzyknęła mama dziewczynki, która często odzywała się jako pierwsza.
– Usta usta! – rzucił tata okularnika i oblizał się łakomie. Mama uczennicy momentalnie usiadła.
– Żyje, przecież oddycha – zirytował się pan od historii. – Proszę państwa, proszę pomóc jej wstać i zaprowadzić do gabinetu lekarskiego…
Rodzice pomogli mamie uczennicy wstać. Pojękiwała cicho. Z przekłutej szpilką małżowiny usznej sączył się cieniutki strumyczek krwi.
kiedy rodzice wyprowadzili ją na korytarz zaczęła krzyczeć, że stalinowskie metody są najgorsze, co może być.
Nazajutrz okazało się, że do prokuratury faktycznie trafiło zawiadomienie, Ale nie napisała go mama uczennicy, za to przewijała się w jego treści. Jeden z rodziców (z innej klasy) poczuł się urażony jej okrzykami "Metody stalinowskie to najgorsze co może być!!!".
Nazywał się Metody Stalinowski.
Poznaniak. Inzynier. Kontakt: brixen@o2.pl lub Facebook. Tom drugi bloga na papierze http://lena.home.pl/lena/brixen2.html UWAGA! Podczas czytania nie nalezy jesc i pic!