Niemcy oddali w czwartek hołd pamięci ofiar grupy neonazistowskich
terrorystów, którą wykryto w 2011 roku. Kanclerz Angela Merkel przestrzegła przed obojętnością wobec ekstremizmu.
Przeprosiła też rodziny zamordowanych za błędy policji i fałszywe podejrzenia.
"Te morderstwa były również atakiem na nasz kraj. Są one hańbą dla naszego kraju" – powiedziała Merkel podczas uroczystości w berlińskim Domu Koncertowym.
Kanclerz wymieniła nazwiska dziesięciu ofiar zabójców z neonazistowskiej grupy Narodowosocjalistyczne Podziemie (NSU): dziewięciu drobnych przedsiębiorców o tureckich i greckich korzeniach oraz niemieckiej policjantki. Zapalono dla nich dziesięć świec, a jedenastą – dla wszystkich innych, również nieznanych ofiar skrajnie prawicowej przemocy.
Merkel przypomniała, że sprawcy morderstw nie zostali wykryci przez ponad 10 lat. "Okoliczności tych czynów zbyt długo były niewyjaśnione. To gorzka prawda" – przyznała szefowa rządu. "Szukano tropów w narkotykowym półświatku i mafii, a nawet wśród rodzin ofiar. Niektórzy krewni zamordowanych przez lata byli podejrzewani. To szczególnie przytłaczające. Za to proszę was o wybaczenie" – powiedziała Merkel.
"Nie jesteście sami w waszym żalu – zapewniła. Obiecuję, że zrobimy wszystko, by wyjaśnić morderstwa, wykryć wspólników, aby wszystkim sprawcom wymierzyć sprawiedliwą karę" – dodała.
Merkel zaapelowała również do mieszkańców Niemiec, by nie pozostawali obojętni wobec nietolerancji, nienawiści i przemocy. "Bardzo często zbyt mało uwagi poświęcamy takim zdarzeniom. Zapominamy zbyt szybko" – przyznała kanclerz. Jak podkreśliła, obojętność ma "niszczycielskie konsekwencje".
"Walka z uprzedzeniami, pogardą i wykluczeniem trzeba prowadzić codziennie – podkreśliła Merkel. – Groźni są nie tylko ekstremiści, ale też ci, którzy podsycają uprzedzenia i tworzą atmosferę pogardy".
Podczas uroczystości głos zabrali również krewni ofiar neonazistowskich terrorystów. Ismail Yozgat, którego syn Halit został zastrzelony w 2006 roku w Kassel, powiedział, że nie przyjmie oferowanego przez niemieckie władze odszkodowania, ale prosi o duchowe wsparcie. "Chcemy aby mordercy zostali schwytani" – powiedział.
Semya Simsek, córka zamordowanego w 2000 w Norymberdze Envera Simseka, zaapelowała o wspólną walkę z nienawiścią i przemocą. "Straciłam mego ojca. Postarajmy się zapobiec temu, by to samo spotkało inne rodziny" – powiedziała. Przez wiele lat policja sądziła, że Ener Simsek zginął w wyniku porachunków grup przestępczych albo konfliktów rodzinnych. "Przez 11 lat żyliśmy z tym ciężarem. Dziś wiemy, że te zarzuty były wyssane z palca. Mój ojciec został zamordowany przez neonazistów. Ale to żadne ukojenie" – mówiła Semya Simsek.
W południe w wielu niemieckich instytucjach i zakładach pracy uczczono pamięć zamordowanych przez neonazistowskich terrorystów minutą milczenia.
Przypadkowe wykrycie jesienią 2011 roku złożonej z trojga terrorystów grupy Narodowosocjalistyczne Podziemie wstrząsnęło opinią publiczną w Niemczech. Od 2000 roku jej członkowie zamordowali co najmniej dziewięciu drobnych przedsiębiorców o tureckim i greckim pochodzeniu oraz niemiecką policjantkę, podkładali bomby i obrabowali co najmniej 14 banków.
4 listopada 2011 roku w spalonym wozie campingowym w Eisenach znaleziono zwłoki sprawców napadu na bank w tym mieście. Jak się potem okazało, byli to członkowie NSU Uwe Mundlos i Uwe Boernhardt. Według policji Mundlos zastrzelił swojego wspólnika, po czym popełnił samobójstwo.
Tego samego dnia w domu w Zwickau, gdzie obaj mieszkali z trzecią członkinią gangu Beate Zschaepe, wybuchła bomba. Kobieta sama zgłosiła się na policję. W ruinach domu policja znalazła broń, z której w latach 2000-2007 zamordowano dziesięć osób, a także płyty DVD z filmem propagandowym NSU. W nagraniu sprawcy przyznali się do popełnionych zbrodni.
W trakcie śledztwa zatrzymano pięciu wspólników grupy z Zwickau. Beate Zschaepe nadal nie złożyła
zeznań.
(PAP)
"Szef Dzialu Ekonomicznego Nowego Ekranu. Dziennikarz z 10-letnim stazem. Byly z-ca szefa Dzialu Biznes "Wprost"."