W listopadzie 2007 roku przez media przetoczyła się fala alarmistycznych doniesień o przewożonych nocami aktach WSI. Sama operacja zdaniem pełnych profesjonalizmu dziennikarzy mogła naruszać prawo. Tymczasem na konferencji prasowej szef komisji weryfikacyjnej Jan Olszewski stwierdził, że akta przewożono w godzinach 8-16, ostatni transport dotarł około godziny 19. Były Premier wyraził pogląd, że sprawcami tej kampanii dezinformacyjnej w mediach są byli funkcjonariusze WSI. Skala tej akcji przypomina mi wcześniejsze działania skierowane np. przeciw „Radiu Maryja” – dziwnym trafem tego samego dnia główny temat różnych mediów był ten sam (co w przypadku prasy wymaga nie tylko koordynacji dziennikarzy, ale wręcz kontroli nad danym tytułem). Jeśli teza o kierowaniu akcją medialną przez WSI jest prawdziwa, to nasuwa się wniosek, że te przenosiny są […]
W listopadzie 2007 roku przez media przetoczyła się fala alarmistycznych doniesień o przewożonych nocami aktach WSI. Sama operacja zdaniem pełnych profesjonalizmu dziennikarzy mogła naruszać prawo. Tymczasem na konferencji prasowej szef komisji weryfikacyjnej Jan Olszewski stwierdził, że akta przewożono w godzinach 8-16, ostatni transport dotarł około godziny 19. Były Premier wyraził pogląd, że sprawcami tej kampanii dezinformacyjnej w mediach są byli funkcjonariusze WSI. Skala tej akcji przypomina mi wcześniejsze działania skierowane np. przeciw „Radiu Maryja” – dziwnym trafem tego samego dnia główny temat różnych mediów był ten sam (co w przypadku prasy wymaga nie tylko koordynacji dziennikarzy, ale wręcz kontroli nad danym tytułem).
Jeśli teza o kierowaniu akcją medialną przez WSI jest prawdziwa, to nasuwa się wniosek, że te przenosiny są nie na rękę tym ludziom – wolą, aby akta znajdowały się pod kontrolą rządu Donalda Tuska. Z tego z kolei wynika, że liczą na ukrycie lub zniszczenie najważniejszych materiałów. Czy mają ku temu podstawy lub nawet gwarancję? To możliwe, biorąc pod uwagę, że w kręgach PO ważną rolę pełnią Konstanty Miodowicz i Wojciech Brochwicz, znani z afery Jaruckiej – uznanej za prowokację służb specjalnych.
Teza ta wydaje się prawdopodobna jeśli przeanalizujemy ostatnie lata. Dziwne akcje były wymierzone głównie w „Radio Maryja”, media przychylne prawicy, ale bardzo krytyczne wobec PO. Przed wyborami w 2005 roku funkcjonariusze WSI nie mieli powodów do obaw i czyszczenia archiwów ponieważ zanosiło się na zwycięstwo Platformy Obywatelskiej i dość silną pozycję SLD. Po zaskakującym zwycięstwie PiS nie było czasu, aby akta wyczyścić o czym świadczą liczne wnioski do prokuratury skierowane przez szefa komisji ds. WSI Antoniego Macierewicza.
Moim zdaniem teraz byli oficerowie tych służb mieli nadzieje przez 4 lata dokładnie poczyścić dokumentację, tymczasem Jan Olszewski zrobił im psikusa przenosząc akta do najbezpieczniejszego budynku w Polsce – o czym zapewnia minister MSWiA z czasów budowy budynku BBN, Ryszard Kalisz z SLD. Oczywiście po zakończeniu działania komisji weryfikacyjnej spór może rozgorzeć na nowo, ale możliwe, że "stronnictwo przekręciarzy" będzie się bało nagłaśniać temat – ich wpływy są oparte na nieświadomości społeczeństwa co do prawdziwej natury transformacji ustrojowej po 1989 roku.
Filip Stankiewicz
P.S. Tekst opublikowany 24 listopada 2007, dokonałem niewielkich zmian poprawiających stylistykę.
Jestem Absolwentem Uniwersytetu Gdanskiego. Wlasna firma. Dzialam spolecznie. Naleze do Stowarzyszenia KoLiber. W wyborach do Sejmiku Województwa Pomorskiego w 2010 roku uzyskalem poparcie 1276 wyborców.