Notka jest obarczona ryzykiem, wynikającym z tego, że autor siedzi na prowincjonalnym krześle przed prowincjonalnym monitorem.
Od kilku dni słyszę/czytam, że został sprzedany komplet biletów na mecz z Portugalią. Od58 158 do 60 tysięcy, w zalezności od źródła.
Jak mam rozumieć tekst, który jakiś dobrodziej zawiesił przed chwilą na stronie "gazeta.pl"?
Ilu bedzie kibiców, zobaczymy o 21 – 15, 30, 40 czy 60 … tysięcy. Zupełnie jak zapis tenisowego gema. Po tym info obstawiam 30. Po co te bujdy?
Osobiście chciałbym by stadion wypełnił się po brzegi, ale zasiano we mnie ziarno wątpliwości.
Piszę o tym, ponieważ z kumplami mieliśmy taki głupi pomysł, by busikiem śmignąć na meczycho, ale zniecheciło nas info, że mecz został wyprzedany.
Teraz zda się, że to była zwykła propaganda "okeju i rulezika"
Ps.
Słucham w TVN24 bandy idiotów, która wespózespół każe mnie się cieszyć, że stadion stoi. Za dwa miliardy wybudowano niepotrzebne nikomu gówno i okazuję się, że z tego gówna muszę się cieszyć. Mam się cieszyć z tego, że banda łotrów nachlała się kasy, budując to coś? Oczywiste jest to, że trzeba było budować stadion Narodowy na Łazienkowskiej.
Reprezentacja + Legia + koncerty.
Może by się jakoś utrzymał, ale to coś? Za kilka lat zgnije, ale przy tym gniciu polityków nie będzie.