Matki IV kwartału 2012 żądają tych samych praw, co rodzące przed nimi matki I kwartału 2013. Logiczne i nawet zrozumiałe. Czym różni się dziecko urodzone 31 grudnia 2012 od tego 1 stycznia 2013. Tym, że jedno ma pecha, a drugie szczęście. Dziecko pewnie nie odczuje tego na własnej skórze tak bardzo jak jego rodzice. Zawsze jak wprowadza się jakieś zmiany w przepisach, musi nastąpić ten moment, kiedy zaczynają one wchodzić w życie. Gdyby rząd litował się kolejno nad każdymi matkami z poprzednich kwartałów, tym sposobem doszlibyśmy do średniowiecza i trzeba by było wypłacać zaległe macierzyńskie. Tusk na konferencji prasowej 26 kwietnia, stojąc dumnie obok matek I kwartału nie wiedział, że wiąże sobie pętle na szyję, bo jeśli się raz ustąpi […]
Matki IV kwartału 2012 żądają tych samych praw, co rodzące przed nimi matki I kwartału 2013. Logiczne i nawet zrozumiałe. Czym różni się dziecko urodzone 31 grudnia 2012 od tego 1 stycznia 2013. Tym, że jedno ma pecha, a drugie szczęście. Dziecko pewnie nie odczuje tego na własnej skórze tak bardzo jak jego rodzice. Zawsze jak wprowadza się jakieś zmiany w przepisach, musi nastąpić ten moment, kiedy zaczynają one wchodzić w życie. Gdyby rząd litował się kolejno nad każdymi matkami z poprzednich kwartałów, tym sposobem doszlibyśmy do średniowiecza i trzeba by było wypłacać zaległe macierzyńskie.
Tusk na konferencji prasowej 26 kwietnia, stojąc dumnie obok matek I kwartału nie wiedział, że wiąże sobie pętle na szyję, bo jeśli się raz ustąpi to powstanie kolejna grupa nacisku, roszcząca sobie te same przywileje.
Na facebooku założyłam stronę zrzeszającą matki I, II, III, IV kwartału bez prawa do urlopu macierzyńskiego. Są to np. kobiety pracujące przy wychowywaniu dzieci w domu, lub na umowach śmieciowych (zwłaszcza o dzieło). Takim matkom, pomimo ciężkiej pracy nie przysługują żadne świadczenia: ani ubezpieczenie zdrowotne, ani składki emerytalno-rentowe, ani chorobowe, z których to tytułu przyznaje się urlopy macierzyńskie. Póki co zainteresowanie tą stroną jest znikome. Politycy unikają rozmów na ten temat. Nie chcą przyznać się do tego, że w ich interesie jest gratyfikować tylko matki zatrudnione na etatach i to najlepiej w państwowych urzędach.
Jeden komentarz