Dla 31-letniej Jennifer Lawson ten pocałunek miał być jej ostatnim pożegnaniem z umierającą córką.
Lekarze już wcześniej uprzedzili ją, że dziewczynka umiera i nie da się jej już pomóc. Kiedy lekarze odłączyli dziewczynkę od respiratora, a matka pocałowała ją w czoło, stało się coś nieprzewidywalnego – dziewczyna zaczęła sama oddychać. To był cud !
Problemy ze zdrowiem 14-miesięcznej Alice zaczęły się ponad miesiąc wcześniej. To wtedy zachorowała na złośliwą postać zapalenia opon mózgowych, którego skutki były katastrofalne. Choroba spowodowała niewydolność nerek i przykuła dziecko do łóżka. Lekarze musieli też podłączyć Alice do respiratora i ją dializować.
Kilka dni temu lekarze nie mieli już złudzeń. Dziewczynka była w tak złym stanie, że postanowili odłączyć ją od aparatury podtrzymującej życie, a także namówić matkę, by oddała organy dziecka do przeszczepu. – Byłam oszołomiona. Powiedzieli mi, że moja córka umrze tego ranka. Próbowałam sobie wytłumaczyć, że ona już nie żyje, że obok mnie leży tylko jej małe ciało, ale to nie działało – opowiada w rozmowie.
Szkoda że tego cudu ja nie zaznałam kiedy to umierał mój synek…