Dzięki Ci Toyah za piękną wieść o Matce Kodeńskiej. I redakcji za umieszczenie Jej na topiku. ILUMINACJA ( po mszy na Jaworzynie) Z jakim trudem dociera tu słońce ślizgiem blasku po czubkach drzew Ile drew trzeba w lecie ususzyć, z jakim trudem dociera tu chleb Kiedy bracia rozwieszą już pranie czas rozpocząć skalne nabożeństwo Będą strzec nas groźne duchy śmiałków, co nad życie przełożyli męstwo Jeszcze nie wiesz stojąc u drewutni – tylko czujesz, wietrzysz, co cię ceko Gdy świątynia uchyli swe odrzwia, tajemnica uchyli swe wieko I błękitny motyl Bożej Matki zatrzepoce jak źrenica wiatru Gdzie krucyfiks? Jezus z wielkim taktem oddał centrum swojej pięknej matce A sam zawisł z boczku na gałęzi będąc […]
Dzięki Ci Toyah za piękną wieść o Matce Kodeńskiej. I redakcji za umieszczenie Jej na topiku.
ILUMINACJA
( po mszy na Jaworzynie)
Z jakim trudem dociera tu słońce ślizgiem blasku po czubkach drzew
Ile drew trzeba w lecie ususzyć, z jakim trudem dociera tu chleb
Kiedy bracia rozwieszą już pranie czas rozpocząć skalne nabożeństwo
Będą strzec nas groźne duchy śmiałków,
co nad życie przełożyli męstwo
Jeszcze nie wiesz stojąc u drewutni –
tylko czujesz, wietrzysz, co cię ceko
Gdy świątynia uchyli swe odrzwia, tajemnica uchyli swe wieko
I błękitny motyl Bożej Matki zatrzepoce jak źrenica wiatru
Gdzie krucyfiks?
Jezus z wielkim taktem oddał centrum swojej pięknej matce
A sam zawisł z boczku na gałęzi będąc jakby jej fragmentem skrytym
Jakby witał wchodzących po schodkach,
jakby spieszył się, aby być przy tym,
Który stanie na progu na końcu
Wtedy widzi ciżbę na podworcu,
co przez wieki ciągle tutaj stoi
I jest tarczą dla niego, ostoją –
On już wtedy śmierci się nie boi
Jeszcze tylko komunia herbatą, obie dłonie na kubku splecione,
Hostię każdy przynosi w chlebaku,
słowo Boże równo podzielone
Jeszcze tylko święty Domenico
w biały mundur z fasonem przybrany
Grzbietem zbocza, rosyjską maszyną wwiezie wiotką babuńkę
O RANY!
I już koniec całego misterium – tylko jakoś nie wiadomo czemu
Kościół kłania się tu jarzębinie, albo może jarzębina jemu
Czemu ziemia nasiąkła tu wodą, choć nad głową ciepłe lato wzlata
Jakby Bóg się rozpłakał z radości –
no i diabłu z rozmachem dał mata
Makary Anarchanioł