Jesteśmy otoczeni przez korporacje, które w dobrze pojętym swoim interesie wciskają nam wierutne kłamstwa. Kłamstwa, które są już tak zakorzenione w naszych umysłach, że mój tekst będzie odsadzany od czci i wiary.
Nie jestem wcale aż taki genialny, żeby wymyślać podobne hasła. Ojciec mi to kiedyś powiedział. Był wielki plakat w sklepie mleczarskim w latach 70-tych. Wielki napis brzmiał jak w tytule:
MRGARYNA TWOIM MASŁEM,
SIEJA TWOJĄ RYBĄ,
KU..A TWOJA MAĆ – ktoś dopisał farbą.
I powiem Wam szczerze nic się od tej pory nie zmieniło. No może trochę. Był tez wielki plakat Lenina patrzącego gdzieś w dal i po nim podpis: LENIN W PAŻDZIERNIKU!
Ktoś dopisał tekst ujmując cały ustrój w jednym zdaniu: A KOTY W MARCU! Dlatego właśnie napisałem że trochę się jednak zmieniło, bo w dzisiejszych czasach moglibyśmy powiedzieć: TUSK W PAŹDZIERNIKU…
Ale nie o tym dokładnie chciałem.
Chciałem o cos napisać o żywności i obalaniu mitów czy stereotypów dotyczących czegoś co jest zdrowe i niezdrowe. Otrzymałem niedawno do rąk całkiem krótki tekst o tłuszczach i mleku. Muszę przyznać, że zbulwersował mnie do tego stopnia, że zacząłem szukać i inżynierskim okiem patrzeć na informacje w necie oraz w literaturze. Moje zdumienie wzrastało z biegiem czasu, aż swój kulminacyjny moment przeżyłem podczas rozmowy z pewnym panem. Nie jestem upoważniony do podawania jego nazwiska, lecz jak najbardziej mogę poinformować Państwa o wnioskach z tej rozmowy.
Otóż podstawową konkluzją mojej owocnej dyskusji był jasny wniosek obalający wszystko co dotąd wiedziałem z reklam o tłuszczach: wszelkiego rodzaju margaryny są absolutnie niezdrowe. Margaryna to mieszanina utwardzonych olejów roślinnych. Podczas procesów estryfikacji lub uwodornienia następuje zmiana konsystencji z płynnej na stałą osiąganą w temperaturze pokojowej. Nienasycone kwasy zawarte w olejach, które teoretycznie mają służyć naszemu zdrowiu, w procesie utwardzania przekształcają się w coś, co nam szkodzi.
Chodzi o kwasy nienasycone o izomerii trans.
Komórka organizmu człowieka może być porównana do balonika przez który przenikają substancje odżywcze do wewnątrz, a wydalane są produkty przemiany materii na zewnątrz. W przypadku równowagi kwasów omega6 i omega3, procesy te są prawidłowe. Gdy następuje zaburzenie równowagi, w ich miejsce natychmiast są wpinane izomery trans. Wtedy nastepuje załamanie funkcji komórki, grupy komórek, organów i w końcu całego organizmu. Reklamowanie tłuszczów roślinnych w produktach żywieniowych, a zwłaszcza w margarynach ma swoje ekonomiczne uzasadnienie:
1. Proces produkcji jest kilkakrotnie tańszy niż np. masła
2. Starzenie się tłuszczów roślinnych jest dla zmysłów człowieka niewyczuwalne w odróżnieniu od jełczenia masła. Po prostu nie zobaczymy i nie posmakujemy „starości” w margarynie. Proszę zwrócić uwagę na to co mamy w lodówkach i porównajmy masło i margarynę: jak się starzeją i kiedy się starzeją.
Okazuje się, że w naszej cywilizacji nie tylko starość ludzka ma zabarwienie pejoratywne, ale starzenie się produktów jest traktowane przez konsumentów jako WADA PRODUKTU! A powinno być absolutnie odwrotnie. Tak daliśmy się ogłupić.
Jednym słowem tłuszcze roślinne stosowane w w margarynach i dodatkach są źródłem kwasów nienasyconych trans. Co najważniejsze ( żeby być dobrze zrozumianym), dopiero przetworzenie daje ten efekt. A więc tłuszcze roślinne spożywane na zimno oraz nie rafinowane tylko tłoczone są trochę lepsze. Dlaczego tylko „trochę”, o tym później.
Czy zatem nie powinniśmy spożywać tłuszczów roślinnych?
Odpowiem tak: całodobowe zapotrzebowanie człowieka na nienasycone kwasy z tłuszczów roślinnych pokrywa zaledwie 5,5 grama oleju, czyli jedna łyżeczka od herbaty. A zatem możemy, ale tłuszcz ten jest stosowany praktycznie we wszystkich produktach spożywczych, popatrzmy na etykiety. A zatem pochłaniamy ogromne ilości tych tłuszczów i sa to właśnie tłuszcze roślinne poddane obróbce termicznej, a więc kwasy nienasycone o izomerii trans.Oleje, podobnie jak margaryna, powszechnie traktowane są jako źródło nienasyconych kwasów tłuszczowych, ale mówienie w liczbie mnogiej to wyjątkowe nadużycie. Zawierają kwas omega-6, ale zaledwie śladowe(!) ilości kwasu omega-3. Teraz najważniejsze: optymalne dla zdrowia proporcje kwasów omega-6 do omega-3 wynoszą 4 do 1. Jak to jest w olejach roślinnych ( nawet tych najlepszych)? Proporcje te są wyjątkowo niekorzystne, zawartość kwasu omega-6 w oleju słonecznikowym, kukurydzianym, z pestek winogron jest odpowiednio: 335, 140 i 173 razy większa niż zawartość kwasu omega-3. Ten prawidłowy stosunek jest katastrofalnie zaburzony. Przypominam: powinien być 1 do 4.
Optymalne proporcje tych kwasów występują w oleju rzepakowym oraz lnianym ( a więc w tych „najgorszych” i niemodnych) i te oleje w niewielkich ilościach powinny znajdować się w naszej diecie. WARUNEK: BEZ ŻADNEJ OBRÓBKI TERMICZNEJ.
Co się dzieje, gdy podgrzejemy olej? Popatrzmy jaka jest informacja na butelkach: podana jest temperatura dymienia. Im wyzsza tym większy powód do dumy dla producenta, no bo NIE DYMI i nie czujemy ( my konsumenci) , ze przygotowujemy sobie zwyczajna truciznę.
Spożywanie tego wszystkiego w poczuciu bezkarności „zdrowego żywienia” a zwłaszcza w słodyczach, wyrobach garmażeryjnych czy odżywkach dla niemowląt grozi nowotworami. Istnieje wyraźna zależność zachorowalności na nowotwory od spożycia olejów roślinnych. Potwierdzona w badaniach epidemiologicznych.
Nie do uwierzenia? A jakże. Gdzie jest haczyk? Gdzie jest manipulacja?
Jak podałem wcześniej: brak wyczuwalnych oznak jełczenia, taniość w produkcji oraz kosmicznie nieprawidłowy stosunek omega6 i omega3, stosowanie dosłownie prawie w każdym produkcie, nawet tak niewinnym jak mleko dla niemowląt. Jest jeszcze jeden fakt, a mianowicie idiotyczne przekonanie (wbijane nam dosłownie codziennie w głowy przez reklamy), że tłuszcze roślinne są „mniej tłuste”. Otóż 1g takich tłuszczów ma dokładnie tyle samo kalorii co zwierzęce: 9 kcal.
To co? W ogóle nie można jeść tłuszczu? Nic bardziej błędnego.
Źródłem długołańcuchowych wielonienasyconych kwasów tłuszczowych EPA i DHA o wysokiej aktywności biologicznej są tłuszcze ryb i ssaków morskich. Tak drodzy państwo: ten znienawidzony tran i mięso ryb. Właśnie te zwierzęce kwasy tłuszczowe są naturalnym budulcem mózgu, stymulują pamięć, koncentrację, chęć do nauki, koordynację ruchową oraz układ odpornościowy, a ich niedobór powoduje nadpobudliwość psychoruchową dzieci, czyli ADHD, depresję, demencję starczą, a prawdopodobnie także inne choroby neurologiczne
Kwasy tłuszczowe omega-6 i omega-3 obecne w olejach co prawda mogą być biologicznie aktywne ale po pewnych przekształceniach w organixmie człowieka. A o to jest wyjątkowo trudno gdyż występujące dosłownie wszędzie sztuczne izomery trans pochodzące z margaryn hamują przemiany zarówno kwasów omega-6, jak też omega-3. Niezależnie od tego nadmiar kwasów omega-6 hamuje przemiany kwasów omega-3. Dlatego tak ważne są ich wzajemne proporcje w naszej diecie. Przypomnijmy sobie proporcje: powinno być 4/1 a jest np. 335/1 w oleju słonecznikowym.
Ta bomba tłuszczowa (katastrofalna ilość omega6 i izomeró trans)prowadzi do miażdżycy, zakrzepów, alergii, nowotworów sutka, prostaty, jelita grubego i co najgorsze, najcenniejsze kwasy omega-3 nie będą przekształcane do biologicznie aktywnych. Ponadto powszechne niedobory cynku, magnezu, witamin naturalnych (lub nadmiar niepotrzebnych) i przyjmowanie leków na nadciśnienie lub przeciwzakrzepowych powoduje, że i tak dostarczane kwasy omega-6 i omega-3 są mało lub wcale nieaktywne. Następuje uszkodzenie błony komórkowej a w konsekwencji klęskę całego organizmu.
Ktoś powie: wzrosło znacznie spożycie margaryn i jednocześnie coraz mnie osób umiera z powodu miażdżycy, zawałów itp. To kompletnie błędne stwierdzenie. Spożycie margaryny wzrosło powyżej 10 razy w ostatnich latach, a wcale nie zmniejszyła się o tyle zachorowalność na choroby układu krążenia. Polepszenie wynika jedynie z postępu medycyny i stosowania inwazyjnych metod leczenia (bypass) oraz farmakologicznego.
Odrębnym zagadnieniem jest spożywanie oliwy z oliwek i tak zwana „dieta śródziemnomorska”. Oliwa z oliwek jest jednym ze składników tej diety, w której dominują owoce morza zawierające doskonałe połączone kwasy omega6 i omega3. Wpropwadzenie do diety oleju słonecznikowego, całkowicie zaburza i niweczy te dietę.
To wprost niesamowite.
Dowodem na to zjawisko jest tzw. paradoks izraelski. Izraelczycy eksportują drogą oliwę z oliwek, natomiast w swojej diecie stosują znacznie tańszy olej słonecznikowy. Dzięki temu przy niskim poziomie cholesterolu mieszkańcy Izraela mają najwyższy wskaźnik nowotworów. Rakotwórcze właściwości oleju słonecznikowego od 30 lat. W badaniach na zwierzętach udowodniono, że głównym powodem rosnącej zachorowalności na nowotwory jest spożywany w nadmiarze kwas linolowy omega-6, a to przecież główny składnik olejów roślinnych. Potwierdzają to wyniki licznych badań epidemiologicznych z różnych regionów świata. To przerażające, ale spożycie margaryny aż 10-krotnie zwiększa prawdopodobieństwo miażdżycy w porównaniu ze spożyciem tej samej ilości masła lub smalcu. Dodatkowo margaryna stanowi zagrożenie otyłością, cukrzycą typu 2 i nowotworami
Badania te są wprost nie do uwierzenia. To przecież wbrew tym wszystkim zdrowym ludziom oglądanym na reklamach.
A teraz chyba najciekawsza sprawa: CHOLESTEROL
Otóż bałagan w organizmie spowodowany spożywaniem olejów roślinnych w postaci przetworzonej w dosłownie każdy produkcie spożywczym i moda na oleje roślinne po prostu nas masowo zabija. Owszem, spożywanie tłuszczów zwierzęcych zwiększa zły cholesterol we krwi (LDL), ale zwiększa także ten dobry (HDL)! Podczas gdy przy spożyciu sztucznych izomerów trans, czyli margaryn, wzrasta poziom złego LDL i maleje poziom dobrego HDL cholesterolu.
W badaniach dietetyków francuskich (trwały 17 lat i dotyczyły 6000 osób) oraz holenderskich (trwały 25 lat i dotyczyły 30 tysięcy pacjentów) udowodniono, że niski poziom cholesterolu we krwi powoduje podwyższona skłonność do depresji, lęków, agresji, a także wyższy wskaźnik samobójstw ma związek z niskim poziomem cholesterolu. Podobnie ludzie w sile wieku, u których stwierdzono niski poziom cholesterolu poniżej 200 mg na litr krwi kilkakrotnie częściej korzystali z poradni i szpitali psychiatrycznych.
Najciekawsze jest to, że po opublikowaniu wyników badań powstało niezłe zamieszanie w branży. A więc naukowcy wyszukali dużą grupę ludzi długowiecznych i zbadali im cholesterol. Okazało się, że średni poziom cholesterolu u tych staruszków ( to miłe określenie) wynosił 360 mg na litr krwi! I to jest logiczne, bo z wiekiem, kiedy przestajemy wytwarzać hormony płciowe, to poziom cholesterolu wzrasta. Cholesterol jest niezbędny dla każdej komórki naszego organizmu, zwłaszcza dla mózgu i układu nerwowego. Jeśli go za wszelką cenę obniżamy, to niestety ryzykujemy zdrowie psychiczne. Bo jak wspomniałem na początku: właśnie te zwierzęce kwasy tłuszczowe są naturalnym budulcem mózgu, stymulują pamięć, koncentrację, chęć do nauki, koordynację ruchową oraz układ odpornościowy, a ich niedobór powoduje nadpobudliwość psychoruchową dzieci, czyli ADHD, depresję, demencję starczą, a prawdopodobnie także inne choroby neurologiczne.
Jaki jest wniosek z mego przydługiego pisania?
Jesteśmy otoczeni przez korporacje, które w dobrze pojętym swoim interesie wciskają nam wierutne kłamstwa. Kłamstwa, które są już tak zakorzenione w naszych umysłach, że mój tekst będzie odsadzany od czci i wiary.
Jak jest na to rada?
Trzeba uważnie studiować skład produktów, które kupujemy na etykietach.
Ciekawostki
Od całkiem niedawna producenci jogurtów, masła, nawet serów żółtych czyli ogólno pojętego nabiału w pogoni za zyskiem coraz chętniej dodają do swoich produktów roślinne. Dochodzi do paranoi: mamy np. śmietanę, na której jest napisane, że zawiera 36 proc. tłuszczu. Ale jakiego? Połowa to tłuszcze roślinne! Spotykamy w chłodniach sery twarde, zawierające głównie olej palmowy!. Najciekawsze jest to, że w tłuszczu mlekowym jest kilkanaście związków o właściwościach antynowotworowych. Jednym z wielu jest witamina E.
A co z masłem, w którym występuje witamina E?
Masło zawiera oczywiście mniej witaminy E niż oleje czy margaryny. Ale obecne w tłuszczach roślinnych postacie witaminy E nie są aktywne w temperaturze ciała człowieka! A więc w ogóle nie przyswajalne. Co z tego, ze występują. Natomiast witamina E obecna w produktach zwierzęcych jest biologicznie aktywna.
SMACZNEGO!