Od patosu do śmieszności. Manipulacja i półprawdy.
Marek Jurek, towarzysz Wołka i „Miśka” Kamińskiego w londyńskiej wyprawie do Pinocheta, ZetChaeNowski kolega jednego z najbardziej plugawych „polityków” ostatnich dwudziestu lat – Niesiółkowskiej-maci, coraz bardziej oderwany od rzeczywistości, powoli staje się dla mnie wersją light tegoż ostatniego.
Gorliwy katolik, obrońca życia, operujący półprawdami i niedomówieniami, w obliczu porażki spowodowanej brakiem poparcia dla swojej kanapowej partyjki, coraz zacieklej atakuje PiS. Nie przyjmuje do wiadomości, że niezarejestrowanie na terenie całego kraju list wyborczych swojej egzotycznej partyjki, to efekt braku zaufania do jego osoby. Swoją klęskę tłumaczy „brakiem jednego dnia”. Ciekawe, że Palikotowi z RPP i Ziętkowi z PPP wystarczyło dni na zarejestrowanie swoich list.
Po raz kolejny więc wraca do niedawnego głosowania w Sejmie dotyczącego ustawy o ochronie życia i po raz kolejny swoim paluchem wskazuje PiS jako winnego tego, że ustawa nie przeszła. Nie przeszkadzają mu tacy sami zakłamańcy jak on sam, czyli Raś i Gowin, przeszkadza mu Prezes PiS i to jego obarcza wyłączną winą.
Zapomniał już, że swoją obecność w Sejmie zawdzięcza wyłącznie PiS-owi, bez niego poniósł porażki startując po 2007 roku do Senatu i euro parlamentu. Ostatnie sadzenie się na urząd Prezydenta RP i porażka (8 miejsce na 10) również niczego go nie nauczyło. Zamiast pójść śladem Ludwika Dorna i wybrać, po uprzednim pokajaniu się, współpracę z PiS-em, jako jedynej alternatywy dla monopolu PO, założył kolejną kanapową partyjkę. Efekt? Znany🙂 Zabrakło jednego dnia hi hi hi.
Jak gówno pływać nie umie, to mówi, że woda za rzadka.
Dziś na forum S24 po raz kolejny powtarza swoje kłamstewko o strasznym Prezesie, który nie zarządził obowiązkowej obecności podczas głosowania ustawy o ochronie życia. To Prezes, w ocenie Jurka, jest głównym wrogiem ustawy. Nic tylko usiąść i zapłakać nad biednym ex marszałkiem dwojga imion Markiem Jurkiem.
To nikt inny jak MJ postawił PiS w trudnej sytuacji w kwietniu 2007 roku. Osłabił PiS i ma swój, niewielki, ale zawsze, udział w skróconej kadencji Sejmu. Tego mu nie wybaczę. Dostał buławę, wybrał ROZŁAM.
Panu Jurkowi nie przeszkadza kumanie się z chorym psychicznie osobnikiem, który hitlerowskie obozy zagłady nazywa „niemieckimi obozami pracy”, odmawiającego kobietom praw wyborczych, zwolennika liberum veto, autora „kontrowersyjnej” opinii o Powstaniu Warszawskim, zwolennika legalizacji narkotyków… jednym słowem JKM. Tego samego, który odsądza od czci i wiary Marszałka Piłsudskiego. Tego, który w kwestii Smoleńska uznał, że „Rosjanie zrobili co trzeba”!!! Czyż trzeba więcej powodów żeby uznać Jurka za zwykłą bladź, jakich wiele na naszej scenie politycznej?
Niestety. Na lep jego podłej propagandy łapią się ludzie, których już dawno określono mianem „użytecznych idiotów”. Ludzie nieznający zasad funkcjonowania Państwa i powtarzający za Jurkiem wierutne bzdury o roli PiS w „uwaleniu” ustawy.
Ludzie ci nie przyjmują do wiadomości, że nawet gdyby Sejm ustawę przegłosował, to trafić musiałaby ona do Senatu, gdzie większość ma PO, a następnie na biurko Prezydenta RP. W sytuacji kiedy za 33 dni mamy wybory byłoby to po prostu NIEWYKONALNE.
Albo tego nie wiedzą, co sugeruje że są politycznymi analfabetami, albo wiedzieć nie chcą, co z kolei sugeruje, że odrzucając fakty jedynym ich celem jest atak na PiS i Kaczora.
A to już jest wg mnie ZDRADĄ, bo powielając te brednie grają w jednej orkiestrze z PO, PSL i SLD. Grają przeciw Polsce i Polakom!
Szerokiej drogi, kundle. Na zatracenie!!