Marcin Wolski: Wiosna wasza, jesień…?
30/06/2011
413 Wyświetlenia
0 Komentarze
4 minut czytania
Odwrotna strona ekranu
Najbardziej charakterystyczną cechą polskiej sceny politycznej jest jej nieprzewidywalność. Kompletnie nie wiem, co zdarzy się jesienią (chyba wybory- ale ilu dniowe, jedno, dwu, trzy dniowe, a może do skutku, aż PO wygra?) i jedynie jakieś mgliste przeczucia podpowiadają mi, że będziemy bardzo zaskoczeni.
Choć nie wiem już czy na minus czy na plus.
Najgorsze, że nie mogę dopatrzeć się w tym co się u nas dzieje jakiejkolwiek racjonalności – może pozadziałaniami Platformy ("Zgarnąć wszystkich potem niepotrzebnych się wyrzuci").
Kibicowałem PJN-owi niestety zamiast orlego lotu był to podskok kulawej kury, która wylądowała na cudzej grzędzie. Nie musiało tak być – istnieje całkiem pokaźny elektorat krytyczny wobec PO który jednak głosuje na nią ze strachu przed PiS-em. Sądziłem, że propozycja spokojnej prawicy z dobrymi nazwiskami i talentami medialnymi wystarczy na sukces. Nie wyszło. Raport MAK-u ponownie spolaryzował scenę, krusząc "środek" a "czerwonemu kubraczkowi" puściły nerwy najpierw zaatakowała swoją Babcię (PiS) a potem porzuciła koszyczek z przyjaciółmi i dołączyła do Wilka. Nie wytrzymali tez syjamscy spindoktorzy Bialan i Kamiński gubiąc rozeznanie i zrywają łączącą ich pępowinę. Najbardziej byłoby zabawne gdyby te strat wzmocniły PJN i pozwoliły trzymając się wersji Centrum – zdystanowanego do PiS (ale bez otaczania go "kordonem sanitarnym" a zarazem arcykrytycznego wobec rządu.
Nerwy puściły również Napieralskiemu, który zgubił swój złoty róg mozolnie wypracowany w trakcie kampanii prezydenckiej.
Wydawało się że logika poniesie go w stronę merytorycznej krytyki rządu, spokojnej rywalizacji z PiS-em – hasło my jesteśmy fachowi, przewidywalni i nie kłócący się, z Arłukowiczem, jako "twarzą kampanii", mogło przynieść wynik rzędu 15-20% a przy pozyskaniu elektoraty socjalnego odbudować dawna pozycję w Rzeczpospolitej . Obecna twarz może przynieść co najwyżej wynik na miarę Kalisza. Epatowanie sprawa Blidy – (odpowiedzialność z jej śmierć Ziobry i Kaczyńskiego jest akurat mniej więcej sto razy mniejsza niż Tuska i jego propagandzistów za mord w Łodzi) zamyka możliwość jakiejkolwiek politycznej alternatywy pozostawiając SLD rolę przystawki do Platformy, jeśli taka będzie potrzebna. Może znowu wystarczy PSL. Zresztą PO grając brutalnie
sprawozdaniem Krajowej Rady (najbardziej zdumiony jest jej prezes "dworak doskonały") pokazuje lewicy, że jej rola w mediach się kończy. I jak nie będzie grzeczna to nawet ochłapów nie dostanie.
Oczywiście może jeszcze wiele się zmienić – pani Kluzik wpaść do PSL-i lub SLD, Bielan poprowadzić kampanię prezesowi, inflacja skoczyć do 10 % a Tusk ogłosić taki raport smoleński ze naród uzna go drugim Żółkiewskim lub Batorym ale jakie to przyniesie wyniki nie wie nikt, a najmniej ośrodki badania opinii publicznej.