POLSKA
Like

Mandat karny od ITD? Nie masz się czym martwić!

22/04/2015
2016 Wyświetlenia
0 Komentarze
15 minut czytania
Mandat karny od ITD? Nie masz się czym martwić!

W białej kopercie najcześciej nie znajduje się zdjęcie sfotografowanego pojazdu (chyba że wezwanie jest od straży miejskiej nie GITD) wraz z numerami tablic rejestracyjnych, z oświadczeniem in blanco o przyjeciu mandatu oraz wezwaniem do zapłaty. To wezwania nazywane mylnie „mandatem” przychodzi do nas zazwyczaj kilka miesięcy po popełnieniu ewentualnego wykroczenia, a nie kilka dni po nim, w związku z czym mamy prawo nie pamiętać, gdzie wówczas jechaliśmy, czy rzeczywiście przekroczyliśmy dozwoloną prędkość oraz najważniejszego – czy to my prowadziliśmy pojazd.

0


Biurwokasa

XXI wiek jest okresem, który socjologie nazywają „okresem walki szczurów”. Początkowo to sformułowanie było używane w stosunku do pracowników korporacyjnych, z biegiem czasu zaczęło się odnosić do nas wszystkich. Każdy z nas, codziennie, w pośpiechu podąża za niezałatwionymi sprawami. Śpieszymy się na ważne biznesowe spotkanie, na które już jesteśmy spóźnieni, do pracy, w której już dawno powinniśmy być czy po dziecko, które czeka na nas w przedszkolu. Załatwiamy te wszystkie sprawy zazwyczaj przy pomocy samochodu. Często, zmuszeni losowymi wydarzeniami łamiemy przepisy ruchu drogowego, w szczególności przepis mówiący o dozwolonej prędkości, z jaką powinniśmy się poruszać na danym obszarze. Nierzadko kończy się to mandatem karnym wystawionym przez Inspekcję Transportu Drogowego, który w białej kopercie przychodzi wraz z wezwaniem do zapłaty.

Nie znam kierowcy jeżdżącego zawsze przepisowo, zgodnie z wszystkimi ustalonymi wytycznymi. Sam nim nie jestem. Nagminnie, zmuszony okolicznościami i najzwyczajniej w świecie brakiem czasu, nie dostosowuje się do ograniczeń prędkości. Nie robię tego celowo, sytuacja mnie to tego zmusza i oczekuję, że Państwo spojrzy na mnie jak na człowieka, a nie jak na przestępcę.

Nieoznakowane samochody Inspekcji Transportu Drogowego oraz przydrożne fotoradary nie znajdują się w miejscach szczególnie niebezpiecznych, przy wąskich drogowych serpentynach czy w okolicy placówek oświaty, nie znajdują się także w miejscach szczególnie uczęszczanych przez pieszych. Nic z tych rzeczy. Znajdują się one zazwyczaj tam, gdzie najbardziej prawdopodobne jest, że kierowcy przekroczą dozwoloną prędkość tj. kilkadziesiąt metrów za znakiem ograniczającym prędkość przy dwupasmowej drodze z dobrą widocznością i nowo położoną nawierzchnią. Spóźnieni pędząc na spotkanie chcemy nadrobić stracony czas nie w terenie zabudowanym wokół domów i skupisk ludności, ale właśnie poza miastem na dobrej kilkupasmowej drodze, gdzie nie stwarzamy zagrożenia dla kogokolwiek. Większość usytuowanych fotoradarów, czy to mobilnych czy stacjonarnych, nie wpływa na podniesienie bezpieczeństwa kierowców, pasażerów oraz pieszych, tylko na zwiększenie wpływów do budżetu państwa, a więc nie spełnia swojej ustawowej roli. Wszystkie fotoradary, których jedynym celem jest zwiększenie wpływów do budżetu instytucji, powinny zostać zlikwidowane jako niespełniające ustawowych zadań.

W białej kopercie najcześciej nie znajduje się zdjęcie sfotografowanego pojazdu (chyba że wezwanie jest od straży miejskiej nie GITD) wraz z numerami tablic rejestracyjnych, z oświadczeniem in blanco o przyjeciu mandatu oraz wezwaniem do zapłaty. To wezwania nazywane mylnie „mandatem” przychodzi do nas zazwyczaj kilka miesięcy po popełnieniu ewentualnego wykroczenia, a nie kilka dni po nim, w związku z czym mamy prawo nie pamiętać, gdzie wówczas jechaliśmy, czy rzeczywiście przekroczyliśmy dozwoloną prędkość oraz najważniejszego – czy to my prowadziliśmy pojazd. Nie powinniśmy „wierzyć na słowo”, posypywać głowy popiołem i posłusznie opłacać mandat. W kopercie nie tylko brakuje zdjęcia osoby prowadzącej pojazd, ale także podstawowych informacji niezbędnych do ustalenia czy prędkość odnotowana przez urządzenia odpowiadała rzeczywistej prędkości, z jaką poruszał się pojazd. Na zdjęciu brakuje przede wszystkim informacji, w jakim otoczeniu znajdował się fotoradar w chwili dokonywania pomiaru. Warunki atmosferyczne oraz otoczenie wpływa na dokładność dokonywanego pomiaru. Jeżeli fotoradar znajdował się w otoczeniu linii energetycznych bądź metalowych barierek prawdopodobne jest, że prędkość wyświetlona na wyświetlaczu maszyny nie odpowiada faktycznej prędkości, z którą poruszał się pojazd, albowiem linie energetyczne oraz barierki metalowe znajdujące się w pobliżu urządzenia zniekształcają wynik jego pomiaru. Istotne jest również ustalenie czy wiązka urządzenia została w sposób prawidłowy skonfigurowana z jego migawką – jeżeli zrobiono to w sposób nieudolny, urządzenie będzie robiło zdjęcie nie temu pojazdowi, który przekroczył prędkość, ale temu, który jechał kilkadziesiąt metrów za nim albo przed nim. Bez ustalenia opisanych okoliczności nie powinniśmy przyjmować mandatu. Nie powinniśmy go również przyjmować w momencie, gdy na załączonym zdjęciu znajduje się więcej niż jeden pojazd, ponieważ nie jest oczywistym, którego pojazdu prędkość była mierzona.

W białej kopercie nie znajduje się zdjęcie naszej twarzy, co tłumaczone jest koniecznością chronienia naszych danych osobowych. Tłumaczenie to ma niewiele wspólnego z prawdą. Tak naprawdę wynika to z tego, że fotoradary wykonują zdjęcia słabej jakości, które są nieczytelne nawet dla specjalistów z ITD. Zamiast zdjęcia kierowcy, w kopercie znajduje się formularz na którym nadawca chce, abyśmy zaznaczyli kto kierował pojazdem w chwili popełnienia wykroczenia. Mamy trzy możliwości: możemy przyznać się do winy i przyjąć mandat karny; wskazać osobę, która popełniła wykroczenie odmawiając tym samym przyjęcia mandatu winy bądź odmówić przyjęcia mandatu. Jest jeszcze czwarta możliwość – wyrzucenie wezwania do kosza i zapomnienie o sprawie, co odradzam, ponieważ żadna sprawa, w której grozi nam jakakolwiek odpowiedzialność czy to karna, czy odpowiedzialność za wykroczenie nie powinna pozostać bez naszej reakcji.

Po polskich drogach jeździ wiele samochodów służbowych należących do firm, w których samochód nie jest przypisany indywidualnie do kierowcy. Zakładając więc, że przedsiębiorstwo posiada 5 samochodów i 8 pracowników, którzy z nich korzystają, a dodatkowo nie jest prowadzona ewidencja pojazdów, w której wskazane byłoby kto i w jakich godzinach korzystał z samochodu, niemożliwym jest wskazanie, kto prowadził pojazd w chwili popełnienia ewentualnego wykroczenia. Podobna sytuacja ma miejsce w przypadku pojazdów prywatnych. Nierzadko zdarza się, że w rodzinie jest jeden samochód, z którego korzystają wszyscy domownicy. Po kilku miesiącach od zdarzenia, niemożliwym jest wskazanie osoby, która w chwili dokonywania pomiaru prędkości, prowadziła pojazd. Wielu właścicieli pojazdów chciałoby wskazać osobę, która popełniła ewentualne wykroczenie, jednak z winy ITD uniemożliwia im to.. Wielokrotnie wskazywano ten problem kierownictwu Inspekcji Transportu Drogowego, nie uczynili oni jednak nic, aby sytuacja ta uległa zmianie.

Inspekcja Transportu Drogowego wzywając nas do wskazania osoby, która poruszała się w momencie popełnienia wykroczenia naszym pojazdem działa bez wymaganej podstawy prawnej, co potwierdził Trybunał Konstytucyjny orzeczeniem z dnia 12 marca 2014 roku. Na tym etapie nasza przygoda z Inspekcją Transportu Drogowego się kończy, ponieważ zgodnie z ustawą o ruchu drogowym uprawnieniem Inspekcji Transportu Drogowego jest przeprowadzenie kontroli ruchu drogowego, w wyniku której może ukarać mandatem właściciela lub posiadacza pojazdu, który dopuścił się wykroczenia drogowego, nie może jednak złożyć do sądu wniosku o ukaranie właściciela pojazdu, który nie wskazał, kto kierował pojazdem w chwili popełnienia wykroczenia, co potwierdził Sąd Rejonowy dla Warszawa-Mokotów postanowieniem o sygn. XIV W 1975/12 z dnia 13 listopada 2012 roku.

Polska jest państwem praworządnym, w którym wszystkie decyzje, w tym wyroki sądu, wydawane muszą być w oparciu o obowiązujące przepisy prawa. Aktem nadrzędnym wobec całego porządku prawnego w naszym państwie jest Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej. Art. 42 ust. 3 ustawy zasadniczej stanowi „każdego uważa się za niewinnego, dopóki jego wina nie zostanie stwierdzona prawomocnym wyrokiem sądu”. Z kolei art. 5 par. 1 kodeksu postępowania karnego stanowi, iż oskarżonego uważa się za niewinnego, dopóki jego wina nie zostanie stwierdzona prawomocnym wyrokiem sądu. Założeniem tej zasady jest domniemanie uczciwości każdego obywatela, chyba, że dowiedziona zostanie jego nieuczciwość. Domniemanie niewinności zmusza więc oskarżyciela do przedstawienia dowodów świadczących o winie konkretnej osoby. Pogląd ten znalazł odzwierciedlenie w obowiązującym orzecznictwie. Według obowiązującej procedury karnej to nie oskarżony musi udowodnić swoją niewinność, lecz oskarżyciel udowodnić winę oskarżonego, przy czym za udowodnienie przyjmuje się wykazanie wiarygodnymi dowodami winy oskarżonego w sposób nie budzący żadnych wątpliwości. Zdjęcie wykonane przez fotoradar, przy założeniu, iż zostało wykonane w sposób prawidłowy, a urządzenie nie znajdowało się w otoczeniu, które mogłoby wpłynąć na pomiar prędkości odbiegający od stanu faktycznego, może być jedynie dowodem pośrednim czyli tzw. poszlaką, która jednak jest uznawana za pełnowartościowy dowód jedynie wtedy, gdy zespół poszlak pozwala na ustalenie jednej logicznej wersji zdarzenia, wykluczającej możliwość jakiejkolwiek innej wersji. W przypadku zdjęcia z fotoradaru, taka sytuacja nie występuje. Samo zdjęcie jest jedyną poszlaką i nie wystarcza do udowodnienia winy oskarżonego.

Polska jest członkiem Rady Europy, w związku z czym zobowiązana jest do przestrzegania Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wartości, która została przyjęta przez wszystkie kraje członkowskie, a której to art. 6 ust. 2 stanowi „każdego oskarżonego o popełnienie czynu zagrożonego karą uważa się za niewinnego do czasu udowodnienia mu winy zgodnie z ustawą”. Samo uwiecznienie na fotografii pojazdu, który przekroczył dozwoloną prędkość jest niewystarczającego do ukarania właściciela pojazdu, dopóty dopóki nie udowodniono, że to on kierował pojazdem. W związku z tym, że ITD nie posiada ostrej fotografii, na podstawie której bezsprzecznie można byłoby stwierdzić, że to adresat wezwania kierował pojazdem, mandat karny wraz z wezwaniem do zapłaty uznać należy za bezpodstawne, bowiem zasada in dobio pre reo stanowi „wszystkie nie dające się usunąć wątpliwości rozstrzyga się na korzyść oskarżonego”.

Sytuacja byłaby nieco inna, gdyby Inspekcja Transportu Drogowego wymieniła fotoradary na urządzenia bardziej zaawansowane technologicznie, wyposażone w lepsze podzespoły, tak aby zdjęcie twarzy kierującego pojazdem było w odpowiedniej jakości widoczne na fotografii, ale jak wiemy taka sytuacja nie będzie miała miejsca, ponieważ zabieg ten opiewałby na kwotę wielokrotnie wyższą, niż budżet samej instytucji.

Łukasz Ziaja

Mini poradnik jak postepować po dostaniu wezwania z fotoradaru by nie zapłacić jest tutaj:

http://anuluj-mandat.pl/blog/post/10-przykazan-nekanego-za-fotoradar

A tu inicjatywa obywatelskiej kontroli poprzez mikrokamery udostepnione za darmo ludziom nawalającym się z systemem, warto poprzeć i dać 1% na KRS 0000365293 z dopiskiem „na 3obieg.pl” lub „na Anuluj-Mandat.pl”

http://www.e-pity.pl/program-pity-2014-online0000365293–https://www.e-pity.pl/oppimg/dfe13fe32c16607774c935748a6804c3–http://rozliczpit.lexnostra.pl

 

0

Redakcja 3obieg

8 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758