POLSKA
Like

Mail czyli obrabianie dupy

18/05/2013
2284 Wyświetlenia
19 Komentarze
8 minut czytania
Mail czyli obrabianie dupy

Niżej przedstawiony dokument trafił do wielu katolickich wspólnot, stowarzyszeń i ruchów (gdzie rodzina Magdziaków mogłaby szukać wsparcia), do kurii diecezjalnej w Gliwicach, archidiecezji łódzkiej i krakowskiej, a także na Jasną Górę.

0


 

By mógł uchodzić za wiarygodny został wysłany przez Sabinę Druch, która prócz prowadzenia rodzinnego domu dziecka zajmuje się także poradnictwem rodzinnym w parafialnym ośrodku w Koszęcinie. Tym samym uznana została za autorkę maila.

Nie sprostowała go do tej pory.

 rdd_header_website_05

1.

 

Oto treść maila. Duże litery zgodnie z oryginałem, jedynie wyboltowanie moje:

 

Kilka zdań na temat Magdziaków

 

Fundacja nie bardzo chce i może tłumaczyć się z zaistniałej sytuacji, ponieważ sprawa jest delikatna i dotyczy poważnych małżeńskich problemów państwa Magdziak. Poczekajmy na oficjalne informacje, ale nieoficjalnie wiadomo to:

 

  1. Podstawowym powodem, który sprawił, że Fundacja nie chce współpracować z państwem Magdziak, jest ich rezygnacja z opieki nad czwórką dzieci, które rzekomo tak bardzo kochają. Pod koniec ubiegłego roku państwo Magdziak pytali prezesa Fundacji (i nie tylko), czy mogli by „wymienić” te złe dzieci na inne. Nie uzyskali akceptacji. W październiku pani Magdziak poinformowała Prezesa, że rezygnuje z opieki nad tą „złą” czwórką dzieci i natychmiast wyjeżdża z Sierot. Po wielogodzinnym perswadowaniu rodzina Magdziak zgodziła się zakończyć opiekę nad Kubą, Marzenką, Danielem i Natalią w „cywilizowany” sposób – wystąpić o rozwiązanie rodziny zastępczej. Są na to dokumenty podpisane przez oboje p. Magdziak.
  2. Fundacja nie mogła zaakceptować metod wychowawczych stosowanych wobec dzieci, typu wywożenie nocą kilkuletniego chłopca za wieś i wyganianie go z samochodu. (Kto nie wierzy, niech zapyta ludzi w Sierotach). Wyjaśnienia wymaga też poparzenie Marzenki – czy prawdziwa jest wersja, którą opowiedziało dziecko w szpitalu czy też jedna z dwóch odmiennych wersji opowiadanych przez Magdziaków. Co dziś czują te dzieci, gdy Magdziakowie mówią wokół, że dzieci niepełnosprawne, że nikt ich przecież nie zechce.
  3. Dom jest własnością Fundacji i nigdy nie będzie własnością Magdziaków o czym wielokrotnie państwo Magdziak byli informowani.
  4. Cały remont domu sfinansowała Fundacja są na to dokumenty. Magdziakowie kłamią, że to oni zapożyczyli się na remont. Mają co prawda część faktur na swoje nazwisko, ale pieniądze na zapłatę faktur otrzymywali przelewami z konta Fundacji.
  5. Większość wyposażenia domu została zakupiona za pieniądze, które PCPR przyznał na zagospodarowanie w chwili przyjęcia dzieci.
  6. Oprócz pomocy jaką otrzymują Magdziakowie (takiej samej jak wszystkie inne rodziny zastępcze w Polsce) otrzymali od Fundacji pomoc idącą w dziesiątki tysięcy złotych oraz materiałową – laptopy, telewizor, wyposażenie placu zabaw za wiele tysięcy złotych. Fundacja posiada na wszystko dokumenty.
  7. Prezes twierdzi, że chciał chętnie porozmawiać z mediami, ale fakty ich nie interesowały. Tak w ogóle fakty a zwłaszcza dramatyczne sprawy związane z opieką nad dziećmi interesują niewielu. Film, który widzieliśmy w „interwencji” został zrobiony w niegodziwy sposób. Nikt wcześniej z Prezesem Fundacji nie umawiał się. Dziennikarze wtargnęli na prywatną posesję w niedzielne popołudnie, kiedy Prezes miał pod opieką dzieci na basenie. Wielokrotnie pytano Go, dlaczego wyrzuca Magdziaków z domu w Sierotach. Odpowiedź Prezesa, że to nie czas i miejsce i że chętnie się umówi i wyjaśni nikogo nie interesowała. W końcu przecież nie chodziło o prawdę, ale o zrobienie sensacyjnego materiału, który by potwierdził przyjęte wcześniej tezy.
  8. Sposób oczerniania Prezesa Fundacji znanego od lat jako Człowieka promującego zastępcze środowisko, angażującego swój czas i prywatne środki na pomoc dzieciom i rodzinom zastępczym, odbieranie Mu dobrego imienia na skalę niespotykaną, angażowanie w to, niczego nie świadomych, ludzi, jest po prostu podłe.

 

2.

 

Czy trudno się dziwić, że po otrzymaniu czegoś takiego, autorstwa pani, która przecież cieszy się zaufaniem własnego proboszcza, po kolei różne instytucje pomocowe nabierały dystansu wobec rodziny Magdziaków?

No bo jak pomagać, skoro proszący sami są sobie winni zaistniałej sytuacji?

I, nie bójmy się tego słowa, działają na przekór interesowi dzieci?

 

3.

 

Oglądałem historię konta Magdziaków.

Przez cały czas trwania w tym dziwnym związku z fundacją Kopaniów na konto trafiło… jakieś 7.000,- zł!

Siedem tysięcy.

Od Fundacji.

A więc faktyczna różnica pomiędzy stanem faktycznym a opisanym w „opinii” wynosi… kilkadziesiąt tysięcy zł.

Jednak Fundacja nie posiada dokumenty potwierdzające tak wysoką darowiznę.

Gdzie zatem ona trafiła, jeśli uznać za prawdziwe twierdzenia?

 

4.

 

Najważniejszy jest jednak punkt pierwszy.

Już nie pada zarzut dotyczący bijatyki rodzinnej i znęcania się fizycznego i psychicznego Piotra nad własnymi dziećmi.

Kilka miesięcy później wersja o głębokim kryzysie małżeńskim upada (bo małżeństwo trwa) na rzecz istniejących w bliżej nieokreślonej przestrzeni dokumentów, i to podpisanych przez oboje Magdziaków, rzekomo godzących się na rozwiązanie rodziny zastępczej pod wpływem wielogodzinnej perswazji prezesa Ireneusza Kopani.

Gdzie są te dokumenty?

Kto i kiedy je widział?

Dlaczego od 2011 roku do teraz PCPR nie zrobił nic w sprawie rzekomo złożonego wniosku?

5.

Skąd autor opinii wynalazł takie stwierdzenie: Wyjaśnienia wymaga też poparzenie Marzenki – czy prawdziwa jest wersja, którą opowiedziało dziecko w szpitalu czy też jedna z dwóch odmiennych wersji opowiadanych przez Magdziaków.

Magdziakowie oraz Marzenka, co zresztą potwierdzone jest szpitalnym wypisem, są zgodni, co do wersji.

Oparzenie, lekkie, gorącą wodą.

Tymczasem opinia wyraźnie stwierdza, że istnieją jakoby trzy wersje.

Skąd te informacje, autorze?

6.

 

Sabina Druch nie potrafi kłamać.

Przyznała, raz w obecności świadków, drugi raz do protokołu (pouczona o odpowiedzialności karnej), że nie jest autorką szeroko kolportowanego paszkwilu.

Autorem panegiryku na cześć Kopani jest… Ireneusz Kopania!

Tak samo jest autorem wszystkich oszczerstw, zawartych w paszkwilu.

7.

 

Czy działanie Kopani wyczerpuje jedynie hipotezę art. 212 kk?

8.

 

Pamiętajmy, że angielska fundacja (wraz z polską kuzynką Ireneusza Kopani) zebrała na Magdziaków 162.000 GBP.

Jakieś 800.000,- zł.

Gdzie jest ta kasa?

Jeśli prezes fundacji bajdurzy, że prawie 100.000 zł zostało wręczone jednej rodzinie, czemu ona zdecydowanie zaprzecza i nie potwierdza tego również historia konta bankowego, trzeba zadać pytanie, czy przypadkiem w taki nieudolny sposób zostały rozliczone pieniądze, które faktycznie trafiły do prywatnej(ych) kieszeni?

Kopania nie śmieci

rdd_druchowie_logo_horizontal_colour16/17 05. 2013

0

Humpty Dumpty

1842 publikacje
75 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758