Jakże delikatna. To w oparciu o to co słyszał i zapisywała tasiemka recordera TU-154 M składał zeznania Ś.P, Remigiusz Muś. A co sie okazuje?
-"Nie ma podstaw, by wznawiać pracę komisji badającej przyczyny katastrofy smoleńskiej; żaden z zebranych dowodów nie potwierdził hipotezy o wybuchu – powiedział przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Maciej Lasek. – Ustalenia naszego raportu, póki co, są niepodważalne – ocenił. Dodał, że analiza źródeł nie potwierdza zeznań technika pokładowego Jaka-40 Remigiusza Musia. – W materiałach nie ma żadnej wzmianki o pozwoleniu na zejście na 50 metrów – podkreślił Lasek. "
No więć Ś.P. Remigiusz Muś, zdając sobie sprawę ze swoich kłamliwych zeznań – popełnił samobójstwo, czy tak panie Lasek?
A może miał zwidy?
W jakich materiałach i żródłach nie ma wzmianki o komendzie zejscia na 50 m?
W opublikowanych stenogramach z rozmów w kokpicie TU-154 M – a właściwie ich kopiach przekazanych przez Rosjan.
Przestań pan pieprzyć.
Zapisy były na taśmie z JAK-40 – do tej pory nie opublikowane – choć zapewne dawno temu znane.
Remigiusz Muś siedział w kabinie Jak-40, słuchał korespondencji między IŁ-76 a potem TU-154 M – a ta się nagrywała na taśmie magnetofonowej.
Taśma znalazła się w Polsce po powrocie Jak-40.
Była bardzo ważnym dowodem, tyle tylko, że o jej zawartości cisza.
Remigiusz Muś nie żyje a taśma się pewnie zagubi,
Gardzę takimi jak pan.
Zyje dosc dlugo i staram sie myslec. W zyciu dzialam na wielu obszarach :-) Fizyka, sztuka inzynierska i logika - to podstawy myslenia racjonalnego. Ale równiez wiem sporo o duchowosci. Bo przed nia przyszlosc.