Sprawa Rity Gorgonowej – 3obieg HISTORIA
KTO ZAMORDOWAŁ LUSIĘ ZAREMBIANKĘ?
LWOWSKI I KRAKOWSKI PROCES RITY GORGONOWEJ
W lwowskim Sądzie Okręgowym w maju 1932 roku rozpoczął się słynny proces Rity Gorgonowej oskarżonej o zamordowanie swojej wychowanki Lusi Zarembianki.
Rita Gorgonowa z pochodzenia była Serbką, bądź Chorwatką, urodzoną w Dalmacji, w ówczesnym Cesarstwie Austro-Węgierskim. Jej ojciec był lekarzem, zmarł przed jej narodzinami; jej matka powtórnie wyszła za mąż, a ona sama od czwartego roku życia wychowywała się poza domem rodzinnym (najpierw u krewnych, potem w sierocińcu). W wieku 15 lat Margerita de domo Ilić wyszła za mąż za porucznika Armii Austro-Węgier Erwina Gorgona, po czym w 1917 roku urodziła ich syna i zamieszkała u rodziców męża we Lwowie. W 1921 r. Erwin Gorgon wyjechał szukać pracy do Ameryki, a wkrótce Margerita (Rita) Gorgon popadła w konflikt ze szwagrami, oskarżającymi ją, zresztą niesłusznie, o niemoralne prowadzenie się i została zmuszona do wyprowadzenia się, pozostawiając syna na wychowaniu teściów. Początkowo pozostawała bez pracy, później uczęszczała na kurs pielęgniarski i zarabiała opieką nad dziećmi. Według relacji, była piękną kobietą.
Rita Gorgonowa, właśc. Emilia Margerita (Małgorzata) Gorgon, z domu Ilić (ur. 7 marca 1901 w Oćestowie koło Knina w Dalmacji, ówcześnie Austro-Węgry, zm. po 1939) – guwernantka, skazana w jednym z najgłośniejszych procesów Polski międzywojennej XX w. za zabójstwo 30 grudnia 1931 Elżbiety (Lusi) Zaremby, córki lwowskiego architekta Henryka Zaremby, któremu prowadziła dom. Zabójstwo, a następnie proces poszlakowy były szeroko komentowane i uznane za „najgłośniejszy proces sądowy II Rzeczypospolitej”. W latach 1932–1934 sprawą żyła cała opinia publiczna. Rita Gorgonowa miała syna oraz córki Romanę (ur. 1928) i Ewę (zwaną Kropelką – urodzoną 20 września 1932 jako druga córka.
ZBRODNIA GORGONOWEJ?
W 1924 roku Rita Gorgonowa przyjęła posadę guwernantki u 41-letniego wówczas lwowskiego architekta Henryka Zaremby i zamieszkała w jego willi, w Łączkach koło Brzuchowic pod Lwowem. Henryk Zaremba rozstał się wcześniej bez formalnego rozwodu z żoną, która od 1923 cierpiała na schizofrenię paranoidalną i przebywała w lwowskim zakładzie zamkniętym dla chorych psychicznie w Kulparkowie. Mieli wspólnie z żoną dwoje dzieci – Elżbietę (Lusię) ur. w 1914 i Stanisława (Stasia) ur. w 1917. Oprócz opieki nad dziećmi, z którymi stosunki układały się początkowo dobrze, Gorgonowa zajmowała się nadzorem nad prowadzeniem domu, w którym Henryk Zaremba przebywał jedynie co pewien czas. Po około roku, pomiędzy Gorgonową a Henrykiem Zarembą nawiązał się romans, po czym pozostawali w konkubinacie, z którego urodziła się w 1928 roku córka Romana. Sformalizowanie tej relacji nie było możliwe, gdyż oboje pozostawali oficjalnie w swoich związkach małżeńskich (ponadto sama Gorgonowa wolała związek bez zobowiązań). Nie mogąc nazywać Rity żoną, Zaremba przedstawiał ją jako „swoją panią” – wiele osób myślało, że w istocie są oni małżeństwem. Bliskie stosunki Gorgonowej z Zarembą stały się prawdopodobnie przyczyną konfliktu i awantur z jego dorastającą córką Elżbietą(Lusią). Skutkowało to także pogarszaniem stosunków pomiędzy Gorgonową a Zarembą, który zdecydował zamieszkać na stałe z dziećmi w mieszkaniu lwowskim od 1 stycznia 1932 roku.
W nocy z 30 na 31 grudnia 1931roku doszło do zabójstwa śpiącej w łóżku Elżbiety (Lusi), która tego dnia przyjechała ze Lwowa. Zbrodnia została dokonana przez uderzenia jej w głowę tępym narzędziem. Poniosła śmierć na miejscu. Narzędziem był najprawdopodobniej żelazny dżagan (kilof) do rozbijania lodu, który następnie odnaleziono w basenie na tyłach domu. Zbrodnię odkrył w nocy Staś Zaremba, którego obudził skowyt psa, po czym zaalarmował domowników. Przybiegł inżynier Zaremba w piżamie, a za nim Gorgonowa w futrze. Sprowadzono od razu lekarza, dr. Ludwika Csalę, a następnie wachmistrza żandarmerii nazwiskiem Trela, który dokonał pierwszych oględzin (dom Zarembów sąsiadował z posterunkiem żandarmerii, podczas gdy najbliższa placówka policji znajdowała się dwa kilometry dalej – stąd też na miejscu zbrodni zjawił się żandarm, a nie bardziej kompetentny w takich sprawach policjant.
Poszlaki wskazywały najsilniej na Gorgonową, która została szybko aresztowana. Sześć tygodni w areszcie spędził też Henryk Zaremba, podejrzewany początkowo o współudział i pomoc w ukrywaniu. Podejrzewano też, że mógł to zrobić ogrodnik Zarembów, albo chłopak, który podkochiwał się w Lusi bez wzajemności .
Grób Lusi Zarembianki znajduje się na cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie
Rita Gorgonowa konsekwentnie nie przyznawała się do zabójstwa. W toku postępowania ustalono na podstawie poszlak najbardziej prawdopodobną wersję wydarzeń. Ustalono, że zbrodni dokonał ktoś z domowników, gdyż nie odnaleziono śladów na śniegu po obu stronach ogrodzenia, ani na parapecie okna, a otwarta część okna była za mała, jak też brak było śladów włamania na drzwiach. Nadto, pies Lux – „mieszaniec wilczura z dobermanem”, nie szczekał. Według wersji przyjętej w śledztwie, Gorgonowa przeszła w nocy ze swojego pokoju przez hall do pokoju Lusi i zabiła ją uderzeniami dżagana. Upozorowała wtargnięcie sprawcy przez okno w pokoju, otwierając je, ponadto upozorowała gwałt, dokonując penetracji pochwy Lusi palcem. Biegłym sądowym w ponownym procesie (krakowskim) był prof. Jan Stanisław Olbrycht.
Według ustaleń prokuratury Gorgonowa otworzyła następnie drzwi werandy w celu upozorowania ucieczki sprawcy i tam natknęła się na psa Luxa, którego uderzyła w łeb. Pies zaskowyczał, co obudziło Stasia Zarembę, który spał w jadalni. Zobaczył on wówczas sylwetkę w kącie hallu, koło choinki, którą podczas procesu zidentyfikował jako Gorgonową w futrze. Nie mogąc dostać się z powrotem do swojej sypialni przez jadalnię, Gorgonowa miała uciec przez frontowe drzwi. Dostając się do sypialni, stłukła szybę w małej werandzie w celu otwarcia drzwi od środka i przy tym skaleczyła się w rękę. Kiedy Staś podniósł alarm, wyszła z sypialni i dołączyła do domowników. Ponieważ po zabójstwie ze zdenerwowania oddała kał, stojąc w hallu przy ścianie (w rzeczywistości kał był najprawdopodobniej psi), brudząc koszulę nocną, zmieniła ją po krótkim czasie na świeżą białą, a tamtą spaliła w piecu. Doktor Csala jednak zapamiętał, że początkowo Gorgonowa była w seledynowej koszuli nocnej pod futrem. Ponadto w opinii policjantów biała koszula była zbyt świeża, by Gorgonowa mogła w niej spać w nocy.
Wychodząc kilka razy z domu po wodę, do domu ogrodnika Kamińskiego i po lekarza, miała możliwość wyrzucenia dżagana do basenu, gubiąc przy tym świecę. Ponadto w piwnicy odkryto mokrą chusteczkę do nosa Gorgonowej, ze śladami prania krwi. Ślady krwi stwierdzono także na futrze Gorgonowej. Krew denatki należała do grupy A, krew Gorgonowej należała do grupy 0. Czynnik A wykryto zarówno na chusteczce, jak i na futrze. Ustalenia ekspertów sądowych w tej kwestii podważał prof. Ludwik Hirszfeld, odkrywca dziedziczenia grupy krwi. Henryk Zaremba przyznał w trakcie śledztwa, że kochanka zapowiadała w złości, że zabije jego, dzieci i samą siebie.
Pogrzeb Elżbiety Zaremby odbył się 5 stycznia 1932 na lwowskim Cmentarzu Łyczakowskim. Aresztowani Zaremba i Gorgonowa nie wzięli w nim udziału, uczynił to natomiast Staś.
Wychodzące we Lwowie „Słowo Polskie” 25 kwietnia 1932 roku wydaniem specjalnym rozpoczęło reportaż z rozprawy sądowej, która do 14 maja tegoż roku przykuła uwagę nie tylko mieszkańców Lwowa, ale i całej Polski – poświęconej sprawie Rity Gorgonowej.
Na rozprawę sprzedawano specjalne bilety wstępu, ponieważ sala sądowa nie była w stanie pomieścić wszystkich chętnych. Ci, którzy nie mieli szczęścia, aby dostać się na salę sądową, tłumnie oblegali gmach sądu przy ul. Batorego i swe wiadomości o przebiegu przewodu czerpali z lwowskiej prasy. Wszystkie dzienniki poświęcały temu wydarzeniu na swych łamach wiele miejsca. Przodował w tym dziennik „Słowo Polskie”, który podawał prawie stenograficzny reportaż z rozprawy, dodając wiele interesujących faktów do śledztwa, ale nie odpowiadając jednoznacznie czy sprawczynią mordu była Rita Gorgonowa. Pomimo wszystko w tych warunkach zapaść miał tylko jeden wyrok – winna.
PROCES GORGONOWEJ
Przed bramą Sądu Okręgowego ruch, w budynku sądowym ścisk. O godzinie wpół do 9-tej rano, a więc na pół godziny przed rozpoczęciem rozprawy, szerokie schody sądowe są aż do I. piętra zapełnione tłumem ludzi, w 90. procentach wytwornie ubranych kobiet, stojących cierpliwie i potulnie, niczym batalion skazańców. Na twarzach rumieńce, oczy błyszczą. To ciekawość ludzka czeka na żer.
AKT OSKARŻENIA
Tymczasowo aresztowaną Emilję Margaritę dwojga imion Gorgonową, córkę Jana Ilica i Johanny, urodzoną 7 marca 1901 w Ociestowie (Jugosławia) narodowości polskiej, państwowo przynależną do Polski, zamężną, matkę Romany, zamieszkałą w Łączkach ad Rzęsna Polska, piśmienną, religii grecko-katolickiej, oskarżam o to: że w nocy z 30 na 31 grudnia 1931 roku w Łączkach ad Rzęsna Polska w zamiarze zabicia Elżbiety Zaremba w taki zdradziecko-podstępny sposób przeciw niej działała, że skutkiem tego śmierć tej ostatniej nastąpiła. Czynem powyższym dopuściła się zbrodni skrytobójczego morderstwa… – odczytywał formułki prawnicze prokurator Alfred Laniewski.
UZASADNIENIE
Lwowski architekt, Henryk Zaremba, miał chorą umysłowo żonę(schizofrenia paranoidalna), którą z tego powodu w roku 1923 umieszczono w Zakładzie dla umysłowo-chorych w Kulparkowie. Zaremba pozostawszy sam z dwojgiem nieletnich dzieci, a to około 6-letnim synem Stanisławem i około 9-letnią córką Elżbietą, postanowił wziąć do swojego domu kobietę, która zajęła by się gospodarstwem domowym, a zarazem wychowaniem jego dzieci. Wtedy to napotkał oskarżoną Emilję Gorgonową, którą też w tym charakterze do siebie zaangażował.
Gorgonowa była zamężną z lwowianinem, Erwinem Gorgonem, który jednak po krótkim czasie trwania związku małżeńskiego opuścił żonę i wyjechał do Ameryki. Gorgonowa była kobietą młodą, dwadzieścia kilka lat liczącą. Po krótkim stosunkowo czasie zaczął się wiązać między Gorgonową a Zarembą romans. Owocem tego romansu była dziewczynka, imieniem Romana.
Dorastające z czasem dzieci Zaremby z jego legalnego małżeństwa, niechętnym okiem patrzyły na stosunek, łączący ich ojca z obcą kobietą, która uzurpując sobie prawa małżonki i gospodyni domu, wyciskała swym despotyzmem piętno na całym ich życiu. Stosunki wzajemne między nią a dziećmi, stawały się coraz gorsze i coraz przykrzejsze. W ten sposób zwolna uczucie Gorgonowej do dzieci, a przede wszystkim do Elżbiety, przerodziło się w nietajoną niczym nienawiść.
ŚWIADEK W PROCESIE JEZIERSKA – SŁUŻĄCA ZAREMBÓW
Stosunek Gorgonowej do śp. Elżbiety Zarembianki.
Oto dorastająca Elżbieta uświadamiała sobie coraz wyraźniej stanowisko Gorgonowej w domu ojca oraz mogące z tego wyniknąć konsekwencje. Widziała, że Gorgonowa dąży wszystkimi siłami do tego, by słabej woli i słabego charakteru Zarembę skłonić do rozwodu z ich matką i do ulegalizowania stosunku z Gorgonową w formie małżeństwa. Zrozumiały sentyment do ciężko chorej i nieszczęśliwej matki, uzasadniona nieufność żywiona do narzuconej opiekunki, powodowały, że aż nazbyt często Elżbieta czyniła ojcu odpowiednie przedstawienia. O tym wszystkim wiedziała Gorgonowa, co umacniało w niej – słuszne zresztą przekonanie, że Elżbieta Zarembianka jest przeszkodą w takim ukształtowaniu się jej przyszłego życia, jakiego pragnęła.
Henryk Zaremba, kochając bardzo swoje dzieci, a szczególnie swoją córkę, ulegał jej wpływom. Na skutek tych wpływów, jak też na skutek własnego rozumowania, począł skłaniać się do szukania dróg, wiodących do rozwiązania jego stosunku z Gorgonową. Doszło już do tego, że z początkiem grudnia 1931 roku wynajął nowe mieszkanie przy ul. Potockiego we Lwowie z myślą aby w nim zamieszkać wraz z dziećmi, ale bez Gorgonowej.
ZEZNANIA HENRYKA ZAREMBY
Henryk Zaremba zeznał, że od chwili, kiedy Gorgonowa zaszła z nim w ciążę, datuje się silny rozdźwięk między nią a Lusią. Stosunki między nimi doznawały czasami takiego naprężenia, iż był nawet zmuszony wysłać Lusię na pewien czas do Szwajcarii, gdzie ją oddał do Zakładu wychowawczego.
Stanisław Zaremba zeznał też, że z opowiadania swej siostry Elżbiety, wiedział o tym, iż oskarżona Gorgonowa groziła jej nieraz pozbawieniem życia, a siostra stale też była w obawie przed zemstą oskarżonej. Inni świadkowie zeznali również, że Gorgonowa przeklinała stale Lusię, twierdząc, że ona jest przyczyną jej nieszczęścia i że dobrze by było, gdyby jej nie było na świecie.
NOC ZBRODNI
Dzień 1 stycznia 1932 roku, miał być dniem przełomowym w stosunku między Zarembą a oskarżoną. W tym dniu miała nastąpić przeprowadzka do nowego mieszkania, do którego nie miała już więcej wejść oskarżona. Miała nim zawładnąć bezpowrotnie ta, która w przekonaniu oskarżonej wykopała przepaść pomiędzy nią a Henrykiem Zarembą, ta która z długoletniej walki o pierwszeństwo w domu i o osobę Zaremby wyszła zwycięsko.
Jak już wiadomo, Zaremba posiadał w Łączkach, przylegających z jednej strony do Rzęsny Polskiej, a z drugiej do Brzuchowiic, willę. Do tej willi na kilka dni przed świętami Bożego Narodzenia w roku 1931, zjechała cała rodzina, więc Zaremba, oskarżona i dzieci. Elżbieta dzień w dzień wyjeżdżała do Lwowa, by dokończyć robót związanych z przeprowadzką do nowego mieszkania. Tak było i w dniu 30 grudnia.
I tej właśnie nocy, po godzinie 24.00 zaalarmowane zostało otoczenie willi Zaremby wiadomością, że Elżbieta(Lusia) Zarembianka została zamordowana.
W pierwszej chwili rzucił Henryk Zaremba przypuszczenie, że jakiś napastnik widocznie wtargnął do willi i dokonał tego czynu. Przeprowadzono w tym kierunku skrupulatne badania, dały one jednak wynik zupełnie negatywny. I tak przeprowadzone oględziny miejsca czynu stwierdziły, że na drzwiach tak wewnętrznych jak i zewnętrznych werandy, wiodącej do wili nie ma żadnych śladów uszkodzenia. Żadnych takich śladów nie było też na parapecie okna.
W samym zaś pokoju denatki nie było śladów ani śniegu, ani pozostałej po nim wody, co musiałoby chyba pozostać po sprawcy, który by wtargnął w śnieżysty czas do wnętrza. Ustalono więc, że sprawca musiał znajdować się w obrębie willi. Czynu dokonać mógł tylko ktoś z domowników.
ZEZNANIA STANISŁAWA ZAREMBY
Opowiedział Stanisław Zaremba prowadzącym dochodzenia funkcjonariuszom policji, że owej nocy zbudził go nagle skowyt psa. Zaciekawiony wyjrzał przez okno, a gdy psa nigdzie nie zauważył, zawołał instynktownie swoją siostrę. Gdy nie doszła do niego żadna odpowiedź, zerwał się z łóżka i wyjrzał przez szklane drzwi, wiodące z jadalnego pokoju w którym spał, do małego przyległego pokoiku, w którym stała ozdobiona
choinka. Wtedy to zauważył przy padającym od śniegu blasku postać kobiecą, w której w pierwszym momencie dopatrywał się swojej siostry. Wnet jednak zorientował się, że to nie ona. Wtedy przyjrzawszy się dokładnie, rozpoznał w tej postaci oskarżoną Gorgonową.
Tknięty jakimś złym przeczuciem wbiegł Stanisław Zaremba do pokoju siostry, gdzie oczom jego przedstawił się straszny widok. Głowa siostry zalana była krwią. Z krzykiem wbiegł do jadalni, skąd prowadziły drzwi do pokoju, w którym spała Gorgonowa.
Zaremba wraz z synem pospieszyli do pokoju Lusi, usiłując ją ratować. Tuż za nimi zjawiła się ubrana w futro oskarżona. Przybył wkrótce na miejsce dr. Csala i stwierdził śmierć. Przeprowadzone później oględziny stwierdziły, że śmierć denatki zadana została szeregiem uderzeń w głowę narzędziem twardym, które spowodowały pęknięcie czaszki.
TRAGICZNA NOC W OPISIE GORGONOWEJ
W pierwszy dzień po świętach pojechali do Lwowa Zaremba i Lusia, on do biura, ona dla dopilnowania przeprowadzki. Ja zostałam w domu ze Stasiem i Romą.
Zaremba przyjechał do domu o godz. ok. godz. 3.00, a Lusia ok. godz. 8.00. Po Lusię na dworzec wyszedł Staś i wrócili razem do domu. Gorgonowa czytała w jadalni książkę, Zaremba czytał gazetę, czy też bawił się z Romą. Lusia po powrocie zjadła obiad w jadalni.
Po jakimś czasie podano kolację. Przy kolacji rozmawiano o przeprowadzce. Kiedy przyszła pora spoczynku, mała Roma nie chciała iść spać z matką, ale „z tatusiem”. Lusia zaproponowała jej, by z nią poszła, ale oskarżona nie przystała na to, gdyż dziecko nigdy z nią nie sypiało. Następnie Gorgonowa poszła sama do swego pokoju, położyła się do łóżka i czytała książkę przy lampie. Za chwilę udał się do swego pokoju Zaremba. Lusia i Staś, udając się do siebie, wstąpili jak zwykle do pokoju ojca „na dobranoc”.
Zaremba, idąc do swego pokoju, przeszedł przez pokój Gorgonowej, później do niej nie przychodził. Drzwi do niego były stale otwarte.
Po paru godzinach wszystkich obudził krzyk Stasia: „Lusię zabili, Lusię zamordowali!”
Oskarżona zerwała się z łóżka i pobiegła do drzwi jadalni w nocnej koszuli. – Owiało mnie zimno, więc wróciłam, wzięłam brązowe futro z fotela, który stał koło łóżka, i pierwsza otworzyłam drzwi. Staś wpadł z krzykiem do pokoju ojca. Zaremba wypadł bosy, w koszuli, ze świecą w ręku. W pokoju Lusi i jadalni było ciemno. Weszliśmy razem do pokoju Lusi. W pokoju zobaczyłam na łóżku Lusię, oblaną krwią – zeznała Gorgonowa.
Następnie zeznała, jak chodziła do stróża, potem do dr. Csali i na policję.
WAŻNE POSZLAKI
W dalszym ciągu przesłuchania oskarżonej przewodniczący przeszedł do poszlaków zbrodni – przemawiających przeciw Gorgonowej. Starano się wyjaśnić przyczyny zmiany koszuli nocnej koloru seledynowego – w której oskarżoną widzieli Zaremba w łóżku i dr Csala w chwilę po odkryciu zbrodni, na białą, w której zastała ją po przyjściu policja. Dopytywano się o ślady kału w pokoju obok miejsca zbrodni i na ciele oskarżonej. Oskarżoną pytano też o ślady, wiodące do basenu. Osobną kwestię stanowiła jej chusteczka, znaleziona w piwnicy wśród rupieci, tak jakby ukryta, mokra, ze śladami krwi, którą pospiesznie zmyto. Odpowiedzi oskarżonej konfrontowano z jej słowami podanymi w protokole policyjnym.
Prokurator dr Laniewski pytał Gorgonową o jej znajomości z innymi mężczyznami poza Zarembą. Oskarżona przyznała się do kilku. Pytano ją o nieprzyjazny stosunek do Lusi. – Tak zeznają moi wrogowie – odrzekła oskarżona.
W kolejnych dniach zeznawali arch. Henryk Zaremba i jego syn Stanisław, dr. Csala i ogrodnik Józef Kamiński i jego żona Rozalia. Sensacyjnym fragmentem rozprawy było przesłuchanie Antoniego Halemby, który sam zgłosił się do sędziego śledczego, jako świadek, gdyż, jak zeznaje, Gorgonowa namawiała go, ażeby dostarczył dowodów kompromitujących Lusię. Na spotkaniu z oskarżoną i jej towarzyszką dowiedział się, że ta pani chce jakąś młodą dziewczynę „dostać na swoją stronę”, przy tym wyraziła się niemoralnie, co mam z nią zrobić.
Następnie zeznania składali policjanci, którzy pierwsi przybyli na miejsce tragedii, służący u Zaremby i koleżanki Elżbiety Zarembianki. Ich zeznania nie wniosły nowych elementów do rozprawy. Natomiast świadek Edwin Fuks zeznał, że znał Gorgonową z jej pracy w firmie Fuks. Jakiś czas temu przyszła ona do niego i prosiła, żeby oczernił arch. Zarembę rzekomym romansem z niejaką biuralistką Ireną przed jej narzeczonym. Na co świadek nie przystał, nie znając powodów takiego czynu.
Zeznawała też Irena Kochańska, siostra męża oskarżonej, Erwina Gorgona. Irena Kochańska wyraża się o oskarżonej w samych superlatywach, twierdząc, że była doskonałą żoną i matką. Gorgon wyjechał do Ameryki, tylko dla poszukiwania pracy. Kiedy odwiedzała Gorgonową u Zarembów, zaobserwowała zupełną harmonię pomiędzy nią a dziećmi Zaremby. Gorgonowa chwaliła dzieci, że są grzeczne i nigdy się na nic nie skarżyła. Ostatni raz widziała oskarżaną 8 miesięcy temu.
W dalszej części rozprawy zeznawał biegły dr. Pirgo, który przedstawił orzeczenie o przyczynie śmierci denatki. Sensacją okazały się dane o uszkodzeniu narządów rodnych denatki. W częściach płciowych stwierdzono drobne obrażenia, przedłużające się poza błonę dziewiczą i zakończone jamką w kształcie odcisku paznokcia. Obrażenia te nie miały podbiegnięć krwawych, których brak wskazuje, że zadano je po śmierci, albo też w czasie agonii denatki. Obrażenie części płciowych nastąpiło przez wciśnięcie do pochwy jakiegoś ciała tępego ze znaczną siłą, prawdopodobnie palca lub palców.
Rany zostały zadane w następującej kolejności: najpierw rana po prawej stronie czoła, następnie słabsze uderzenia po lewej, w końcu obrażenie organów płciowych. Rana, która wywołała pęknięcie czaski, była śmiertelna.
Na pytanie obrońcy czy morderstwo dokonane narzędziem tej kategorii, z tą siłą, przy uwzględnieniu tych ran, jakie zostały zadane w połączeniu z obrażeniami części płciowych, jest dziełem mężczyzny czy kobiety? Biegły dr. Pirgo odpowiedział, że na pewno nie da się tego określić, ale raczej dokonane zostało ono przez mężczyznę.
Po wysłuchaniu zeznań świadków i biegłych sąd zarządził przerwę do 14 maja. Tego dnia po wysłuchaniu żarliwych wystąpień prokuratora i obrońcy wszyscy oczekują ogłoszenia wyroku. Wśród grobowej ciszy przewodniczący ławy przysięgłych dr Hofmokl odczytał werdykt, mocą którego sędziowie przysięgli na pytanie czy oskarżona Rita Gorgon jest winna skrytobójczego morderstwa – odpowiedzieli 9 głosami „tak”, 3 głosami – „nie”.
Przez salę przeszedł głośny szmer, na co przewodniczący w energicznej formie zareagował. Trybunał udał się na naradę i po 10 minutach przewodniczący ogłosił wyrok, mocą którego skazano oskarżoną Emilję Margaritę Gorgonową na karę śmierci przez powieszenie.
PRZEWODY SĄDOWE
Pierwszy proces miał miejsce we Lwowie, w dniach 25 kwietnia–14 maja 1932 roku. Przewodniczącym składu sędziowskiego był Jan Antoniewicz, prokuratorem oskarżającym w procesie był Alfred Laniewski, a adwokatem oskarżonej Maurycy Axer. Łącznie adwokatami Rity Gorgonowej byli Maurycy Axer ze Lwowa, Mieczysław Ettinger z Warszawy, Józef Woźniakowski z Krakowa.
Proces był intensywnie dyskutowany w prasie; artykuły w obronie oskarżonej pisały Elga Kern i Stanisława Przybyszewska oraz – podczas procesu krakowskiego – Irena Krzywicka.
Gorgonowa nigdy nie przyznała się do winy. Początkowo została skazana przez Sąd Okręgowy we Lwowie jako sąd przysięgłych po krótkim procesie, 14 maja 1932 roku na karę śmierci, na podstawie prawa pozostałego z austriackiego prawodawstwa z 1852 roku. Po kasacji wyrok został uchylony przez Sąd Najwyższy, z uwagi na naruszenie przepisów postępowania przez odrzucenie wniosków dowodowych obrony i zbyt ogólnikowe określenie czynu przypisanego oskarżonej. W więzieniu Margerita Gorgon urodziła 20 września 1932 roku drugą córkę Ewę, której Zaremba nie uznał (otrzymała nazwisko panieńskie matki) i trafiła do sierocińca. Po ponownym rozpoznaniu sprawy przez Sąd Okręgowy w Krakowie, działający jako sąd przysięgłych, została 29 kwietnia 1933 skazana na osiem lat więzienia, na podstawie przepisów nowo wprowadzonego kodeksu karnego. Sąd uznał że była winna, ale zbrodnię popełniła „pod wpływem ogromnego wzruszenia”. Za okoliczność łagodzącą uznał to, że Lusia nie tolerowała związku ojca i to pod jej wpływem Zaremba zapowiedział, że wkrótce porzuci Gorgonową. Wyrok ten został utrzymany w mocy przez Sąd Najwyższy, który oddalił kasację 23 września 1933 roku. Odbywanie kary Gorgonowa miała zakończyć 24 maja 1940 roku, lecz opuściła więzienie w Fordonie (obecnie w Bydgoszczy) 3 września 1939 roku w wyniku amnestii z powodu wybuchu II Wojny Światowej.
Podczas okupacji mieszkała w Warszawie, Turobinie i Lublinie, wyszła ponownie za mąż (choć brak stosownych śladów w dokumentach). Jej dalsze losy nie są znane, choć z relacji córek wiadomo, że przetrwała wojnę. Według niektórych źródeł do lat 60. XX w. mieszkała na Śląsku, gdzie m.in. w Opolu prowadziła kiosk. Są również relacje, że wyemigrowała do Ameryki Południowej. Cezary Łazarewicz wysunął przypuszczenie, że Gorgonowa została zamordowana w 1946 roku na śląskiej wsi.
W 2014 roku spadkobierczynie Rity Gorgonowej (córka Ewa Ilić i wnuczka Margarita Ilić-Lisowska, mieszkające w woj. zachodniopomorskim) zapowiedziały próbę wznowienia procesu i rewizji wyroku, wskazując na słabość materiału dowodowego w procesie poszlakowym oraz atmosferę linczu w jakiej był wydany wyrok. Adwokatem rodziny jest Michał Olechnowicz.
ROZPRAWA W KRAKOWIE
Jak powyżej wspomniano kolejna rozprawa sądowa odbyła się w Krakowie w 1933 roku. Panowała już wówczas o wiele spokojniejsza atmosfera wokół całego wydarzenia. Po ponownym rozpoznaniu sprawy przez Sąd Okręgowy w Krakowie, działający jako sąd przysięgłych, skazał 29 kwietnia 1933 roku Emilię Mageritę Gorgon na osiem lat więzienia, na podstawie przepisów nowo wprowadzonego kodeksu karnego. Sąd uznał, że popełniła ona zbrodnię „pod wpływem ogromnego wzruszenia”, wywołanego warunkami panującymi w domu Zarembów. Gorgonowa opuściła więzienie kobiece w Bydgoszczy 3 września 1939 roku w wyniku amnestii z powodu wybuchu II Wojny Światowej.
W 2014 roku spadkobierczynie Rity Gorgonowej, córka Ewa i wnuczka Margarita Ilič-Lisowska, zapowiedziały próbę wznowienia procesu i rewizji wyroku, wskazując na słabość materiału dowodowego w procesie poszlakowym oraz atmosferę panująca we Lwowie podczas pierwszego procesu.
– Prawo przewiduje możliwość wznowienia postępowania karnego nawet po śmierci oskarżonego. Muszą jednak pojawić się okoliczności rzucające nowe światło na postępowanie – twierdzi mecenas Michał Olechnowicz, który na zlecenie obu pań będzie usiłował doprowadzić do wznowienia procesu.
Jakie mogą być podstawy rewizji? – Liczymy, że postęp jaki dokonał się w sądowej medycynie i w psychiatrii rzuci nowe światło na proces – mówi Olechnowicz.
Zamierza sprawdzić, czy obrażenia zadane Lusi Zarembiance rzeczywiście mogła zadać kobieta, czy profil psychologiczny Gorgonowej pozwalałby na brutalny mord. Chce też wyjaśnić okoliczności podobnej zbrodni, która kilka tygodni wcześniej wydarzyła się niedaleko miejsca zamordowania Lusi Zarembianki, a o której podczas obu procesów nawet nie wspomniano.
Jeśli uda się zebrać odpowiedni materiał dowodowy, może dojść do rewizji wyroku, jakiego w Polsce jeszcze nie było.
UWAGI WŁASNE
Gdy Lusia Zarembianka została zamordowana ja ukończyłem pierwszy rok życia we Lwowie. Ze Lwowa wyjechałem w wieku 10 lat i pamiętam doskonale rozmowy w naszym lwowskim mieszkaniu na temat owej zbrodni. W naszym lwowskim mieszkaniu przebywały osoby różnych zawodów, m.in. prawnicy różnych aplikacji, jak również pracownicy tzw. „Dwójki”. Z rozmów prowadzonych a temat zbrodni dokonanej na Lusi Zarembiance nie wynikały jednoznaczne opinie, iż Gorgonowa była sprawczynią tej zbrodni. Był to bez wątpienia proces poszlakowy, a według zasłyszanych przeze mnie opinii prawnych oba sądy (lwowski i krakowski) nie wydały wyroków wiarygodnych. Obydwa uzasadnienia nie odpowiadały przebiegowi wydarzeń. Prokuratorzy i powołani biegli popełnili wiele merytorycznych błędów.
Od roku 2005 bywamy z małżonką corocznie we Lwowie. Zawsze na Cmentarzu Łyczakowskim składamy kwiaty na grobie Lusi Zarembianki.
Przyjaźnimy się z panią mgr inż. Weroniką Kachzą zaangażowaną w opiece nad Cmentarzem Obrońców Lwowa, wykonującą tam również prace fizyczne, jak również dbającą o prawdę o historii miasta Semper Fidelis.
Weronika Kachza posiada dowody prawdziwych sprawców zbrodni dokonanej na kuratorze lwowskim Stanisławie Sobińskim. Stanisław Sobiński został zamordowany uderzeniem noża w plecy na ulicy Zielonej we Lwowie późną nocą przez Romana Szuchewycza („Tarasa Czuprynkę”) z organizacji ukraińskich nacjonalistów OUN – UPA.
Weronika Kachza posiada również dowody, iż zbrodnię na Lusi Zarembiance popełnił ogrodnik Zarembów Józef Kamiński po zgwałceniu dziewczynki. Dokonanie tej zbrodni wyznał na łożu śmierci.