Obywatel 5 (37) (2007) 43-45
Teresa Grabińska i Mirosław Zabierowski
otrzymałem mailem
1. Błąd pierwszy – eliminacji
W dyskusji medialnej o lustracji, jak również w perspektywie uregulowań prawnych procedury lustracyjnej, akcentowany jest wyłącznie negatywny aspekt lustracji. Zgodnie z częścią warstwy znaczeniowej słowa lustracja owa negatywność lustracji oznacza usunięcie (eliminację) przeszkód. Po roku 1989 oznacza usunięcie osób, które nie są wiarygodne z racji ich agenturalnej działalności.
W pełnej warstwie znaczeniowej słowa lustracja jest obecny równorzędny pozytywny jej aspekt. O ile aspekt negatywny ma po części konsekwencje dekonstrukcji, tak ochoczo podnoszone, w sposób przerysowany, przez przeciwników lustracji, o tyle aspekt pozytywny lustracji jest twórczy i rozwojowy. W pełnym znaczeniu słowa lustracja jest ona przeglądem tego, co nastanie, pod kątem realizacji zamierzonych celów. Lustracja ma realizację celów przybliżyć poprzez eliminację elementów nieprzydatnych lub będących przeszkodą, ale równocześnie lustracja koniecznie ma zidentyfikować te elementy, które są szczególnie przydatne w realizacji celu. Twierdzimy, że obie strony – oponenci i zwolennicy lustracji – błędnie prowadzą wyjaśnianie celu lustracji. Cel lustracji nie może się bowiem sprowadzać do eliminacji. Eliminacja (lustracja negatywna) ma być wyłącznie środkiem do właściwego celu, podobnie zresztą jak lustracja pozytywna. Właściwie rozumianym celem, w którego osiągnięciu mają pomóc negatywna i pozytywna lustracja, jest przebudowa struktur państwowych w taki sposób, aby najlepiej służyły polskiemu społeczeństwu. Skoro dotychczas w Polsce dyskutowana (i równocześnie blokowana) była tylko lustracja negatywna, to wolno na tej podstawie twierdzić, że nie ma dotychczas strategicznego planu uzdrowienia państwa polskiego.
Aspekt negatywny lustracji realizuje się w eliminacji tego, co nieprzydatne. Lustracja musi wskazać i wyeliminować ze struktur państwa (polityki, mediów, zarządzania zespołami i dużymi przedsiębiorstwami państwowymi, kierowania finansami, kulturą etc.) takie osoby, grupy czy korporacje, które żerując na dobru wspólnym wykazały się dominantą samolubną, egoistyczną, antyspołeczną, zdradą interesów państwa, przystąpiły do praktyk szkodliwych społecznie dla korzyści partykularnych. Już to odsunięcie jest ozdrowieńcze. Skoro jednak lustracja negatywna ma się odbywać w 18 lat po formalnym zakończeniu 44-letniej państwowości PRL, to negatywną lustrację należy rozszerzyć o osoby i korporacje, które, choć niepowiązane wprost z agenturą PRL, działają na szkodę III RP.
Twierdzimy, że niewykorzystany potencjał lustracji polega na wzmożeniu działań w aspekcie pozytywnym, tzn. w odnalezieniu osób niezwykle przydatnych i sprawdzonych w realizacji właściwych zadań budowania zdrowych struktur państwowych, kompetentnych, oddanych służbie społeczeństwu. Tymczasem w wyniku dokładniejszej analizy 18-lecia III RP daje się zauważyć, że istotą tego zjawiska jest takie sterowanie procesem lustracji po roku 1989, aby nie zauważono i nie wdrożono pozytywnego potencjału lustracji.
Pozytywnym celem lustracji powinno być dotarcie, wyłonienie i wciągnięcie do dalszej służby RP wielkich osobowości, ukrytych przez III RP. Gdyby te wyjątkowe osobowości, występujące w każdym zawodzie i branży, przywrócić życiu publicznemu, wtedy automatycznie zrealizowałby się cel negatywny, o który toczony jest bój w mediach i Trybunale Konstytucyjnym, tzn. odsunięcie osobowości wadliwych z punktu widzenia interesów państwa i polskiej racji stanu.
2. Błąd drugi – wyłącznej weryfikacji kręgów Kościoła rzymsko-katolickiego
Drugim błędem lustracji jest położenie nacisku na kręgi Kościoła jako z jednej strony szczególnie ważny przedmiot lustracji, z drugiej zaś – jako szczególnie narażone na cierpienia od aparatu bezpieczeństwa w okresie PRL. Mamy tu do czynienia z podwójnym fałszem. Po pierwsze – kręgi kościelne zostały postawione przed prawdziwym pręgierzem powszechnej lustracji negatywnej, księża zostali zweryfikowani (często publicznie) na tyle, na ile jest to obecnie możliwe, podczas gdy inne grupy społeczne nie zostały poddane w ogóle lustracji, z wyjątkiem poszczególnych osób. Po drugie – księża katoliccy, jakkolwiek poddani silnej presji aparatu bezpieczeństwa, nie byli jedyną grupą społeczną dotkliwie uciskaną przez ten aparat – prześladowano przedstawicieli wszystkich zawodów (dziedzin życia, branż). Wielu przedstawicieli setek zawodów miało na tyle silną osobowość i intelekt oraz kręgosłup moralny, że odmówiło współpracy SB, PZPR itp., a często – dodatkowo, i ci są najcenniejsi – włączali się do walki przeciw agenturze.
Obok księży represjom poddano przedstawicieli wszystkich innych grup społecznych i zawodów, często bardziej dotkliwym dla jednostki (i jej rodziny) niż w przypadku duchownych, których Kościół nie pozostawiał bez wsparcia. Inaczej niż w przypadku nękania świeckich przez SB – usuwania z pracy, wytaczania spraw sądowych czy dyscyplinarnych – Kościół jako instytucja o szczególnej pozycji miał możliwość utrudniania nacisków na księży (zwłaszcza w późniejszym okresie PRL) i powstrzymywania represji procesów dyscyplinarnych czy sądowych, podczas gdy tymi procesami (pozbawianiem pracy, represjami zawodowymi) nękano całe zastępy profesji. Wobec reżimu cywile stawali sami, bez żadnego instytucjonalnego pancerza, zdani na własne siły. Warto też zwrócić uwagę na to, co jest nieobecne w dyskusji massmedialnej o lustracji, mianowicie na milczenie w kwestii agenturalności duchownych innych wyznań niż rzymsko-katolickie.
Przeakcentowanie lustracji w Kościele oraz kwestii kolaboracji Kościoła z komunistyczną władzą jest nie tylko kolejnym instrumentem przewrotnej walki z wiarygodnością osób duchownych, lecz jest zasłoną ważności (istotności) lustracji innych grup społecznych. Pogłębia ono 17-letni stan ignorowania osób cywilnych, sprawdzonych pozytywnie w PRL, osób o ważkim potencjale intelektualnym i osobowościowym. Bardziej cennych osób w różnych zawodach być już nie może, nie istnieją w żadnym kraju (z wyjątkiem walczących z najeźdźcą) doskonalsze egzaminy obywatelskości.
3. Błąd trzeci – trywializowania ciągłości pokoleniowej
Przyjmijmy, że deubekizacja jest celem działań władzy od 2006 r., tym bardziej, że tego dowodem jest niebywały opór tzw. autorytetów z okresu 17-lecia, które inspirują wszystkie media. Jeżeli ten cel ma być osiągnięty, to będzie on celem wyłącznie dla siebie, jeśli nie zadba się o ciągłość historyczną. Wskazywanie (jakże częste na prawicy) na to, że to postkomuna właśnie ową ciągłość z PRL kontynuuje i że trzeba to wreszcie przerwać, wytycza ograniczony (negatywny) cel lustracji. Ciągłość historyczna i kulturowa nie realizuje się li tylko w ciągłości występowania nazwisk występnych polityków czy tzw. autorytetów moralnych, od PRL po dzień dzisiejszy. PRL była równocześnie inkubatorem ogromnej większości wartościowych Polaków, żyjących w czasach opresyjnych, lecz świadomie (choć często po cichu) walczących o przetrwanie dobrych obyczajów i rozwijanie dóbr kultury, o właściwe (niekomunistyczne) wychowanie dzieci. Wśród nich była niemała rzesza autentycznych (niekoncesjonowanych) bojowników, jawnie przeciwstawiających się władzy na różnych szczeblach i nadzwyczajnych kobiet-bojowniczek, które poświęciły dla dobra sprawy życie osobiste i rodzinne.
Ukazywana i akcentowana postkomunistyczna ciągłość jest tylko i wyłącznie ciągłością przemocy osób i grup uzurpujących sobie prawo do władania Polską, a także ciągłością mechanizmów władzy, które te grupy przeniosły na III RP. Z kolei, narzucenie społeczeństwu przez prawicę wyłącznie negatywnego obrazu życia narodu w PRL jest kolejnym fałszem, godzącym ubeckim rykoszetem w najlepszych przedstawicieli narodu. Na takie odrzucenie i zapomnienie zbiorowego wysiłku, aby przetrwać obcą okupację (tym razem sowiecką), nigdy w dziejach Polski się nie odważono! Ponad stuletnie czasy zaborów są historią przede wszystkim pozytywną – bohaterskich zmagań z zaborcami, mężnej, acz mniej eksponowanej, walki o poziom życia kulturalnego, naukowego i społecznego. Komu zatem zależy, aby 44-lecie PRL, czyli walki narodu polskiego z sowieckim centralizmem, postrzegać wyłącznie negatywnie?
Siedemnastoletnie władanie w sposób celowy:
a) zerwało ciągłość w produkcji wybudowanych trudem społeczeństwa zakładów pracy i zdobytych rynków,
b) poważnie nadwątliło ciągłość kulturową poprzez narzucanie języka gazety, kreowanie mody na wyśmiewanie polskiej kultury i równocześnie propagowanie, w o wiele większym stopniu niż w PRL, szmiry, destrukcji i dekadencji,
c) poważnie zagroziło ciągłości pokoleniowej (biologicznej) poprzez masowe bezrobocie (a ostatnio powszechny exodus) młodych i utrzymywanie zarobków często nawet dziesięciokrotnie niższych w porównaniu z krajami UE.
Ciągłość kultury i tkanki biologicznej narodu nie będzie zabezpieczona stroną negatywną lustracji, przeciwnie – dać ją może tylko strona pozytywna.
4. Marnotrawstwo dziedzictwa
W Polsce żyje sporo osób, zbyt silnych i wybitnych nawet jak na wielkie możliwości łamania karier przez aparat bezpieczeństwa. Trzeba to wyraźnie powiedzieć: większość z nich żyje na marginesie życia publicznego i zawodowego w III RP. Program lustracji negatywnej nie daje im (bohaterom, niezłomnym, najzdolniejszym) żadnych szans na służenie krajowi na miarę ich wielkich kompetencji, energii, możliwości. Odmowa współpracy z SB, PZPR przez uczonego, technika, inżyniera, konstruktora oznaczała poważne ryzyko kariery zawodowej. Czasami władzom (PZPR, SB) nie udało się złamać kariery uczonemu, nauczycielowi, ponieważ osobowość była zbyt wybitna. Dotyczyło to zwłaszcza ludzi urodzonych po wojnie, którzy zaczęli tworzyć w latach 70., a potem zorganizowali opozycję lat 80. Jest to pokolenie „najgorsze” dla celów nowej indoktrynacji, najodporniejsze na nowe werbowanie. Ci, którzy w latach 70. mieli 18-25 lat, byli pełni entuzjazmu w naprawie bytu politycznego, materialnego i narodowego. Niejednokrotnie poświęcili się temu całkowicie.
Rekonstrukcja kraju po 1989 r. mogła z powodzeniem włączyć AK-owców, Powstańców, przedstawicieli emigracji patriotycznej, bowiem wielu jeszcze wiek i stan zdrowia na to pozwalał. W 1989 roku 16-latek z 1945 r. miał zaledwie 60 lat, 20-latek – 64 lata, 26-latek – 70, 30-latek – 74. Można służyć krajowi jeszcze po 70-tce i to bardzo czynnie, często nawet operacyjnie, zwłaszcza w polityce, nauce, ekonomii, wojskowości, technice, edukacji wszystkich szczebli, kulturze etc.
Obecnie marnujemy pokolenie urodzone po wojnie. Także w budowanej IV RP nie widać zdecydowania w pozytywnej lustracji, która mogłaby się toczyć bez ustaw sejmowych. Chodzi wszak o wymianę kadr na różnych szczeblach na ludzi sprawdzonych i wybitnych profesjonalistów. Niewybaczalnym błędem budowniczych IV RP będzie zmarnowanie tego pozytywnego dziedzictwa pokolenia żyjącego w PRL.
Najwyższy czas, aby zawody i funkcje oddać ludziom, którzy przeszli pozytywnie egzamin służenia państwu i społeczeństwa. Nich oni kształtują młodych następców, nie zaś wegetują na przyspieszonych świadczeniach socjalnych. Stawianie po prostu na młodych jest zabiegiem władzy, która programowo (błędnie czy celowo?) zrywa z ciągłością. Stalinowcy czy hitlerowcy postawili wyłącznie na młodych – na podatnych na sterowanie przez wyspecjalizowane agendy. Teraz do tych agend dołączają wszechwładne media.
Kraj jest w tej szczęśliwej sytuacji, stworzonej, paradoksalnie, represjami SB, że posiada dużą kadrę ludzi niezwykle inteligentnych, psychicznie silnych, przeszkolonych w „podziemiu” lat 80. Młodzi nie przeszli jeszcze egzaminu historycznego i ich nabór będzie prawidłowy dopiero po rozpoznaniu, a nie przed. Absolutnie błędna jest norma korzystania z kadry gorszej w sytuacji, gdy jest do dyspozycji kadra sprawdzona – a tu chodzi o niezwykle drogie szkolenie kadry w walce o godne życie, w sytuacji obcego namiestnictwa i w walce z nim. Mądra władza nigdy nie lekceważy kadry wyselekcjonowanej w tak kosztownym Laboratorium Historii. Lustracja ma służyć wszechstronnemu wykorzystaniu tego potencjału danego przez Historię.
Pierwsza wersja artykułu pt. ”Pozytywna kontynuacja lustracji” ukazała się w materiałach Międzynarodowego Seminarium „25-lecie Solidarności Walczącej”, red. J. Chmielowska, P. Hlebowicz i in., Warszawa 2007.
Zagladam tu i ówdzie. Czesciej oczywiscie ówdzie. Czasem cos dostane, ciekawsze rzeczy tu dam. ''Jeszcze Polska nie zginela / Isten, áldd meg a magyart'' Na zdjeciu jest Janek, z którym 15 sierpnia bylismy pod Krzyzem.