Już od dawna wiem, że wielu Polakom jest naprawdę wstyd za swoją Ojczyznę.
Nie wiedziałem jednak, że jest to uczucie jakie odczuwają chyba wszystkie nacje, dla których słowo Ojczyzna nie jest pustym dźwiękiem, ani sztucznym tworem (nie mylić z potworem).
Dopiero dzisiaj, gdy poszedłem na pocztę nadawać przesyłkę do Polski (z książkami), miałem okazję naocznie stwierdzić, że ludzie mogą przeżywać nie tylko za swoje osobiste sprawy.
Oddałem książki do zapakowania, wypisałem adresy na przesyłce i … zaczęło się. Pani coś długo sprawdzała w jakiś tabelkach. Potem zaczęła wydzwaniać po różnych urzędach pocztowych – do innych pracowników zajmujących się przyjmowaniem posyłek.
W końcu nie wytrzymałem i pytam – Co się stało? Dlaczego to tak długo trwa?
Mam cenniki, ale w nich jest chyba jakaś pomyłka, więc wydzwaniam do koleżanek, żeby sprawdziły w komputerze – usłyszałem.
Minęło kolejne 15 minut i moja cierpliwość zaczęła się kończyć.
Lekko podwyższonym tonem poprosiłem, żeby poinformowano mnie co tam wychodzi z tych tabel.
Tego nie może być – odpowiedziała pracownica poczty. Tego nie może być – powtórzyła, i … zaczerwieniła się (po tym rumieńcu zrozumiałem, że jej wstyd za Ojczyznę).
Zacząłem się śmiać, gdyż faktycznie sytuacja była komiczna. Chcę wysłać książki do Polski, ale ponieważ pracownica poczty doszła do wniosku, że ktoś przesadził z taryfami, to stoję przy ladzie jak ten ćwok i niczego nie mogę zrobić.
Dopiero druga pracownica podeszła do nas i odczytała z tabel kwotę, którą powinienem zapłacić informując jednocześnie, że mogę zabrać książki, ale muszę zapłacić kilka grywien za opakowanie.
Zapłaciłem za przesyłkę.
Ta druga pracownicy do pierwszej: on się nawet nie zająknął, a Ty się przejmowałaś.
Januszu z Gorzowa!
Czekaj swoich książek. Z trudem, ale … posłałem.
Fizyka dla tych, którzy chca zrozumiec! Polityka dla tych, którzy zrozumieli!