Bez kategorii
Like

Lucas nie ma pojęcia

30/03/2012
452 Wyświetlenia
0 Komentarze
23 minut czytania
no-cover

To co mówi Lucas zdumiewa mnie nie tyle z powodu jego mądrości, co raczej z braku ekonomicznego zrozumienia, dlaczego ten kryzys nie tylko nadal trwa, ale zdaje się nawet przyspieszać.

0


 

 

 

 

Autor: William L. Anderson

Tłumaczenie: Marek Fijałkowski


 

Reprezentanci szkoły austriackiej toczą teoretyczny bój z keynesistami dotyczący w przeważającej części przyczyn bieżącego kryzysu i jego trwania. Jak dotąd keynesiści odpierają ataki, jak również sami atakują. (Polecam lekturę Paula Krugmana, Brada DeLonga i innych przedstawicieli tego nurtu w ekonomii). Z kolei szkoła chicagowska jest raczej w defensywie.

„Wall Street Journal” opublikował ostatnio wywiad przeprowadzony przez Holmana W. Jenkinsa Jr. z Robertem Lucasem, laureatem nagrody Nobla z 1995 roku, znanym dzięki teorii racjonalnych oczekiwań. Jeżeli ten wywiad faktycznie reprezentuje poglądy ekonomistów z jednej z najbardziej prestiżowych uczelni,  to wydaje się, że być może „sól i świeża woda” zostały zmieszane, aby stworzyć niedobrą solankę, która nie dość, że obrzydliwie smakuje, to jeszcze jest całkowicie szkodliwa dla gospodarki. Jednej rzeczy można być pewnym — ani ekonomiści „słonowodni” (czyli ci związani z następującymi uczelniami: BerkeleyHarvardMITUniversity of PennsylvaniaPrincetonColumbiaStanford oraz Yale, których nazywa się tak ze względu na lokalizację tych uczelni na wybrzeżu — przyp. red.) ani „słodkowodni” (związani z Carnegie Mellon UniversityUniversity of ChicagoUniversity of Rochester i University of Minnesota, zwani tak ze względu na położenie w pobliżu Wielkich Jezior Północnoamerykańskich — przyp. red.) nie rozumieją, co się wydarzyło w gospodarce. Być może nastał czas, aby głos zabrali ekonomiści, których Murray N. Rothbard nazywał „bezwodnymi”.

Wywiad z Lucasem zdumiewa mnie nie tyle z powodu jego mądrości, co raczej z braku ekonomicznego zrozumienia, dlaczego ten kryzys nie tylko nadal trwa, ale zdaje się nawet przyspieszać (oryginalna wersja artykułu została opublikowana 6.10.2011 r. — przyp. red.). Aczkolwiek nie wszystko, co on mówi, jest nieprawdą. Mimo to jego poglądom brakuje spójności.

Przykładowo, wspomniany noblista poprawnie zwrócił uwagę na wysokie obciążenia podatkowe w większości krajów europejskich, mówiąc Jenkinsowi: „Państwo opiekuńcze jest tak drogie, że zakłóca relację między nakładem pracy a tym, co otrzymujesz w zamian. I to jest to, co im najbardziej szkodzi”. Zanotuj jeden punkt po stronie Chicago i umieść minus w rubryce keynesistów.

Co więcej, Lucas nie wydaje się przedstawiać powodów, dlaczego rozmaite keynesowskie programy stymulujące nie przyczyniają się do zmniejszenia bezrobocia lub długotrwałego przyspieszenia gospodarki. Jenkins pisze, parafrazując Lucasa:

 

Oni [keynesiści] upierają się, że nasze przytłumione ożywienie gospodarcze jest wynikiem niezdolności rządu do pożyczania i wydania wystarczającej ilości pieniędzy, by na nowo zatrudnić wolne czynniki produkcji. W keynesowskim świecie, gdy rząd znacząco zwiększa popyt serią wydatków budżetowych, oczywistością jest, że „ludziki” zabierają się do pracy, przedsiębiorcy zaczynają zwiększać zatrudnienie i inwestycje, zaś konsumenci kupują więcej.

A co się stanie, kiedy „ludziki” nie zachowają się w sposób przewidziany przez model? Co będzie, jeśli firmy zareagują na to, co postrzegają jako tymczasowe i sztuczne ożywienie popytu, zwiększeniem nakładu pracy ich obecnych pracowników oraz wykorzystywaniem sprzętu w większym stopniu albo podniesieniem cen? A co będzie, jeśli odpowiedzią przedsiębiorców i konsumentów na szaleństwo pożyczania przez sektor publiczny będzie obawa o stabilność finansową państwa? Co się stanie, gdy oni uciekną i przyłączą się do Tea Party ugrupowania, które jest rzeczywistą manifestacją konsumentów oraz pracodawców niezachowujących się tak, jak przewidują to keynesowskie modele?

 

Nie ma nic niepoprawnego w tym, co powiedzieli Jenkins i Lucas. W rzeczy samej keynesiści widzą ludzką aktywność w ujęciu Pawłowa — wszystko, czego potrzeba to oparcie gospodarki na krótkoterminowych wydatkach, obniżenie stawek podatkowych na rok albo dwa. Nie potrafią pojąć, iż przedsiębiorcy oraz konsumenci mogą myśleć inaczej. Według keynesistów wszystko, co jest potrzebne, to „bodziec nakręcający gospodarkę” o odpowiednio dużych rozmiarach, aby mogły zajść pozytywne procesy, dzięki którym maszyna zwana „gospodarką” zacznie znowu poprawnie działać. Obalenie tego poglądu oznacza umieszczenie siebie w akademickim, dziennikarskim oraz politycznym celowniku z dużą ilością osób chętnych do otworzenia ognia.

Warto zauważyć, że Lucas pominął dwa ważne powody, dlaczego rządowe pakiety stymulacyjne nie przyniosły oczekiwanego rezultatu oraz dlaczego wysiłki Prezydenta Obamy i Przewodniczącego Rezerwy Federalnej Bena Bernankego nie spowodują, że gospodarka zacznie funkcjonować właściwie, a tak naprawdę jeszcze spowalniają jej działanie. Pierwszy z nich to obecność tzw. błędnych inwestycji, które zdają się przeczyć teorii racjonalnych oczekiwań autorstwa szkoły chicagowskiej oraz jej hipotezy „rynku doskonałego”. Drugą kwestią jest hipoteza „reżimowej niepewności”, którą Robert Higgs przedstawił w licznych artykułach oraz wpisach na swoim blogu. W czasie, gdy ekonomiści związani ze szkołą chicagowską mogą czuć się bardziej komfortowo z tą hipotezą niż keynesiści, brak spójnej teorii kapitału stanowi dla nich przeszkodę w poprawnym zrozumieniu, dlaczego brak inwestycji kapitałowych powstrzymuje wzrost gospodarczy.

Przykład tego, że Lucas nie do końca pojął, co się dzieje obecnie w światowej gospodarce, znajduje się w tekście Jenkinsa. Mianowicie, pisze on, że Lucas nie tylko wspierał rządowe dofinansowanie dla Wall Street, ale również popierał politykę Rezerwy Federalnej:

 

Tętniący świeżością, a nawet wzmacniający jest sceptycyzm Lucasa dotyczący zjawiska delewarowania jako przyczyny wszystkich naszych gospodarczych nieszczęść. „Jeśli ludzie rozpoczynają budowę dużej ilości apartamentowców w Chicago lub w innym miejscu i nikt nie kupuje w nich mieszkań, to branża budowlana będzie ponosić przez pewien czas straty. Jeżeli pobudowałeś za dużo, to nie jest to problem, a nawet stanowi to w pewnym sensie rozwiązanie. Można tobie współczuć, ale to nie jest sytuacja, w której albo przyjmuje się ofertę bez zastrzeżeń, albo odrzuca ją całkowicie, czyli nie jest to przykład bańki spekulacyjnej na rynku nieruchomości”.

Zamiast tego nadszedł wstrząs, gdyż papiery wartościowe powiązane z hipotekami stworzonymi przez Wall Street oraz wysokie ratingi nadane przez agencje ratingowe stały się „częścią systemu zapewniającego płynność” — powiedział. „Niespodziewanie cały pakiet tych papierów staje się bezwartościowy. To finansowy aspekt był kluczowy dla wybuchu kryzysu w 2008 roku. Nie sądzę, aby rynek nieruchomości mógł samodzielnie — tj. gdyby nie odgrywał określonej roli, poprzez instrumenty finansowe, w systemie płynności — zadać paraliżujący cios gospodarce.

Lucas wierzy, iż Ben Bernanke postępował właściwie w celu wspierania systemu. Nie dopatruje się nawet błędu w pierwszym pakiecie stymulacyjnym Obamy. „Jeśli myślisz, że Bernanke wykonał dobrą robotę, rozdając biliony dolarów, dlaczego złym pomysłem miałoby być podobne działanie, przeprowadzone tym razem przez rząd? To nie jest niewłaściwa decyzja, by w okresie recesji wpompowywać pieniądze oraz starać się zapobiegać spadkowi wydatków, a to przecież zrobiliśmy”.

 

Częścią problemu jest to, że teoria racjonalnych oczekiwań, rozpowszechniona przez szkołę chicagowską, uniemożliwia próby wyjaśnienia, w jaki sposób powstaje bańka finansowa. (W tym wywiadzie Eugene Fama reprezentujący szkołę chicagowską kwestionuje w ogóle sam fakt istnienia bańki).

Zgodnie z tym sposobem myślenia, ludzie reagują natychmiastowo na błędną alokację zasobów, która pojawia się w okresie boomu. W związku z tym liczba błędnych inwestycji utrzymuje się na niskim poziomie, ponieważ ludzie myślący racjonalnie w ogóle by do nich nie dopuścili — z pewnością nie pchaliby się w przepaść. Milton Friedman do opisu teorii monetarnej wykorzystywał teorię ilościową, w której mechanizm transmisji nowych pieniędzy nie ma żadnego znaczenia. Zamiast tego, pojawienie się nowych pieniędzy na rynku skutkuje jedynie proporcjonalnym zwiększeniem cen. Dlatego więc ekonomiści ze szkoły chicagowskiej nigdy nie patrzą na zaburzenia w wewnętrznej strukturze gospodarki pod wpływem inflacji, jak również nie dostrzegają zmian w relatywnych cenach, które są przyczynkiem do błędnych inwestycji. (Aczkolwiek, jeśli brak jest błędnych inwestycji, nie ma już niczego do wypatrywania, tak więc ilościowa teoria pieniądza funkcjonuje prawidłowo).

Lucas zdaje się nie dostrzegać szkodliwości działań Rezerwy Federalnej, nie mówiąc już o administracji George’a W. Busha i jej niesławnych dofinansowań w ramach programu TARP z 2008 roku. W tym przekonaniu wtórowała mu większość akademickich ekonomistów. To rozumowanie wydaje się sensowne w świetle chicagowskiej szkoły ekonomii, ponieważ, jeśli nie występuje systematyczna kreacja błędnych inwestycji, jedyną rzeczą, jaką wykonywał rząd i bank centralny, było zapewnienie, że system finansowy państwa pozostał bezpieczny.

Poprzez odrzucenie możliwości, że wpompowanie nowych pieniędzy na rynek wraz z rządowym programem zmierzającym do uczynienia jak największej liczby obywateli właścicielami domów, może spowodować kreację błędnych inwestycji o potężnych rozmiarach, Lucas nie jest w stanie wyjaśnić trwającego upadku. Jednak, jak pisał Jenkins, Lucas potrafi dostrzec, w jaki sposób obecna polityka tworzy niepewność, która co najmniej zapewnia mu niewielkie powiązanie z tezą Higgsa odnośnie do niepewności rządów:

 

Przecież to już było. Przynajmniej w Stanach Zjednoczonych pierwsze symptomy problemów z płynnością pojawiły się na długo przed 2008 r. Ale powtórzenie teraz tego manewru z tymczasowym podatkiem oraz ze sztuczkami związanymi z wydatkami oznacza spowodowanie czegoś odwrotnego od zamierzonego celu w stosunku do konsumentów i osób prowadzących działalność gospodarczą, którzy wracają do przyjęcia dłuższej perspektywy. Lucas powiedział: „Prezydent skupia się na przemijających rzeczach. On niechętnie mówi: »No dobrze, utrzymamy obniżkę podatków wprowadzoną za rządów Busha przez parę lat«. To jest dopiero fatalna rzecz, jaką można powiedzieć. Normalne bowiem jest, że martwię się o to, jaka będzie stawka podatku wtedy, gdy moje przedsięwzięcie zacznie przynosić zyski”.

 

Jednakże niepewność co do przyszłości, bez względu na to, jak racjonalne były działania, tłumaczy tylko, dlaczego nie udaje się inwestorom oraz przedsiębiorcom dokonywać długoterminowych inwestycji. Próżno szukać w wywiadzie Lucasa tego, co wyjaśniałoby powody obecnej recesji gospodarczej, pojawienia się błędnych inwestycji.

Słyszałem wiele głosów krytycznych ze strony ekonomistów ze szkoły chicagowskiej lub w jakiś sposób z nią związanych na temat austriackiej teorii cyklu koniunkturalnego (ATCK). Sugerują oni, że sztucznie niskie stopy procentowe nie powinny ogłupiać racjonalnie myślących właścicieli firm i inwestorów, wobec czego nie ma możliwości „wmanewrowania” ludzi w tworzenie „złych inwestycji” na wielką skalę, nie wspominając o irracjonalnym podbijaniu cen aktywów prowadzących do bańki. Ten pogląd jest zarówno krótkowzroczny, jak również niefortunnie sformułowany.

Zachowania prowadzące do wykreowania bańki spekulacyjnej mogą być widziane jako racjonalne, nawet jeśli uczestnicy rynku o niej wiedzą. Ostatecznie tak długo, jak ktoś „złapie” bańkę pnącą się ku górze, kupując po niższej cenie, a sprzedając po wyższej, ten zarobi. Co więcej, bańki pękają w ściśle określonym czasie, ponieważ inwestorzy rozpoznają, że cena aktywów na szczycie bańki jest nieadekwatna do ich realnej wartości; dla takich zachowań nie ma miejsca w ścisłych i precyzyjnych modelach matematycznych, a więc wielu ekonomistów po prostu zanegowało istnienie tych faktów.

Po drugie, inwestorzy oraz przedsiębiorcy generalnie nie postrzegają gospodarki z ogólnego punktu widzenia. Zamiast tego patrzą tylko na ich szczególne możliwości. Na przykład, podczas bańki na rynku nieruchomości, powstało wiele nowych firm udzielających kredytów hipotecznych. Z perspektywy ATCK było to dolewaniem oliwy do ognia, ale dla ludzi wchodzących na rynek wydawało się dobrym i szybkim sposobem zarobienia dużych pieniędzy. W dodatku wiele osób publicznie zapewniało, że rynek nieruchomości może wchłonąć dużo więcej pieniędzy, niż okazało się to możliwe w rzeczywistości.

Innymi słowy, ludzie, a nawet duże grupy ludzi, mogą być w błędzie. Ich mylne decyzje można odbierać jako racjonalne lub mające sens w tym czasie, ale to nie oznacza, że na dłuższą metę są one właściwe. ATCK jednak nie wspomina, że błędne inwestycje nie mogą w krótkim okresie generować zysków, ale stwierdza, że po pewnym czasie te inwestycje zostaną ujawnione jako bezwartościowe, więc oczywistym jest to, co stało się w czasie trwania bańki spekulacyjnej na rynku nieruchomości.

Bez teorii kapitału i bez dobrego wyjaśnienia, w jaki sposób kapitał może być błędnie zainwestowany, Lucas może jedynie trzymać się teorii mówiącej o niepewności przyszłości jako wyjaśnienia naszych problemów. Nie ma w niej nic złego, ale nie wyjaśnia ona w sposób wyczerpujący aktualnej recesji gospodarczej oraz przyczyn, dlaczego rzeczy prawdopodobnie mają się ku gorszemu.

Lucas jest również bezradny w wytłumaczeniu, dlaczego keynesowski schemat jest chybiony. Przykładowo, kiedy Krugman tłumaczy, że pakiety stymulacyjne „pozwalają na aktywizację zasobów, które w przeciwnym razie byłyby niewykorzystane”, czy Lucas potrafi objaśnić, dlaczego ta teoria często się nie sprawdza oraz dlaczego rządowe środki zastosowane w celu pobudzania gospodarki — nawet stosowane na tak szeroką skalę, że zadowoliłyby Krugmana — nie mogą zapewnić gospodarce „siły napędowej” do poprawnego funkcjonowania.

Ponadto, w jaki sposób Lucas odpowie na artykuł wstępny, który pojawił się ostatnio w „New York Timesie” broniący licznych kredytów, które administracja Baracka Obamy udzieliła bankrutującej firmie Solyndra zajmującej się produkcją paneli słonecznych? Czy potrafi on wytłumaczyć, że państwo nie jest wstanie wspomóc gospodarki przy pomocy subsydiów, mimo stanowiska dziennikarzy „New York Timesa”, że rząd to potrafi i to właśnie zrobić powinien? A co więcej, dlaczego niemożliwym jest, by władza efektywnie przeprowadziła taką interwencję?

Teorie wygłaszane przez austriacką szkołę ekonomii mogą wyjaśnić wszystkie z przedstawionych problemów, nawet jeśli nie będą się one cieszyły popularnością. Przykładowo, gdy austriacy pragną dowiedzieć się, jakie są powody niewykorzystywania zasobów, uznają, że brak zapotrzebowania na takie zasoby nie jest przyczyną ich porzucenia, a raczej jego rezultatem. Przyczynę możemy odkryć poprzez badanie struktury błędnie zainwestowanych zasobów oraz tego, dlaczego te zasoby zostały błędnie zainwestowane.

Współczesne doktryny ekonomiczne głównego nurtu po prostu nie są przystosowane do zadawania istotnych pytań, zaś ich praktycy nie są zainteresowani znalezieniem na nie odpowiedzi. Jednak ci ekonomiści twierdzą, że ATCK „nie zdała egzaminu rynkowego”, nie z tego powodu, że nie udało się wyjaśnić rzeczywistego obrazu gospodarki, ale raczej dlatego, że wnioski, które powinny być z niej wysnuwane, nie obejmują ekonomistów wyciągających króliki z zaczarowanego kapelusza — nawet tych, którzy zostali uhonorowani nagrodą Nobla.

0

Instytut Misesa

106 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758