– Nie ma żadnej ideologicznej przesłanki, by mówić kategorycznie „nie” inwestorom z jakiegokolwiek kraju, także z Rosji – powiedział wczoraj Donald Tusk.
Przypomnę, zatem premierowi, że po podpisaniu umowy kupna przez Orlen rafinerii w Możejkach, nieznani sprawcy podpalili tam instalację destylacji próżniowej oraz uległ „awarii” rurociąg „Przyjaźń” dostarczający ropę do rafinerii.
Jestem święcie przekonany, że europejscy przywódcy będą kiedyś musieli zapłonąć ze wstydu za wpuszczenie Putina na europejskie salony i traktowanie Rosji, jako normalny demokratyczny kraj. Oczywiście takie bicie się w pierś następuje zawsze wtedy, kiedy konsekwencje zakłamanej niemoralnej i nieetycznej polityki zostają już poniesione.
Być może dowiemy się również jakiego spustoszenia w prowadzeniu samodzielnej polityki w Europie dokonała rosyjska maszynka do korumpowania polityków o nazwie "Gazprom".
Zakłamanie europejskich elit widzimy na przykładzie rewolucji w krajach Maghrebu, gdzie upadają kolejne reżimy, z którymi europejscy piewcy demokracji i wszelkich wolności obywatelskich flirtowali przez lata całując nawet dyktatorów w mankiet.
Rząd Tuska szykuje się do sprzedaży Grupy Lotos i dochodzi do niepokojących i kuriozalnych wypowiedzi ze strony ministra Grada jak i samego premiera
– Nie ma żadnej ideologicznej przesłanki, by mówić kategorycznie "nie" inwestorom z jakiegokolwiek kraju, także z Rosji – powiedział wczoraj Donald Tusk.
Przypomnę, zatem premierowi, że po podpisaniu umowy kupna przez Orlen rafinerii w Możejkach, nieznani sprawcy podpalili tam instalację destylacji próżniowej oraz uległ „awarii” rurociąg „Przyjaźń” dostarczający ropę do rafinerii.
Przypomnę również wybitnemu premierowi, wybitnego rządu, że dzięki przeciekom z portalu WikiLeaks wiemy dziś ponad wszelką wątpliwość, że w rzeczywistości za decyzją o wstrzymaniu dostaw do Możejek stał ówczesny rosyjski wicepremier Igor Sieczin. Jednym słowem „awaria” to był tylko pretekst.
Otóż gdyby pan miał odrobinę przyzwoitości, uczciwości nie mówiąc już o kierowaniu się polską racją stanu czy patriotyzmem, bo to wymaganie najwyraźniej na wyrost, to szybko doszedłby pan do wniosku, że są przesłanki, aby inwestorom z Rosji powiedzieć kategoryczne „NIE”.
Inaczej znowu jak w przypadku budowy elektrowni atomowych pojawią się bardzo uzasadnione podejrzenia, że decydują „wziątki” zwane prowizjami, a nie polski interes narodowy.