Bez kategorii
Like

Lista Łazarza cz.14

26/11/2011
470 Wyświetlenia
0 Komentarze
34 minut czytania
no-cover

„Wy, strzelający do dzieci, które w was ośmielają się rzucić kamieniem… usłyszcie wszem i wobec, że niedługo w ich imieniu kamienie będą do was strzelać… dokoła was nic prócz pustyni i strzelających o zmroku kamieni nie stanie…”

0


 

ciąg dalszy pozanurcianej gdybanki w konwencji political fiction, we fragmencie już wcześniej na tym blogu zamieszczonym, bez jakiegokolwiek powiązania z matrycą kształtowania realności… za to pełna znaków i dwuznaczności dla tych, którzy potrafią zejść trzy piętra niżej z chodników słów i korytarzy komunikatów prasowych:

 

 Lista Łazarza część 14:

 

budynek dawnego  emesawu, 4. piętro, wydział moderowania nastrojów społecznych, stolica republiki

 

-… że co…nie zrozumiałem powodu… powodu nie ma, dla którego nie mielibyście tego zrobić!

do jutra czekam na raport i całą dokumentację tej operacji… do jutra do 16.

– jutro będzie pan wiedział o wszystkim przed 16. dużo przed 16. …

***

– czemu go wyprowadziłaś z równowagi? teraz nikomu na całym piętrze żyć przez tydzień nie da…

– jak ci powiem, że to sprawa osobista to nie uwierzysz?

– w tej branży sprawy osobiste nie istnieją… istnieją numery, akta i realizacje do wykonania… reszta to kamuflaż…

– weź mój tablet, jest zalogowany na mnie… jak wyjdziesz z budynku uruchom aplikacje backdoor i wprowadź adres budynku ministerstwa w którym jesteśmy…

– i co się stanie?

– nic… wciśnij, zatwierdź jak będziesz na końcu przecznicy, tablet wrzuć potem do pojemnika z wodą królewską w garażu pod naszym ostatnim lokalem… następnie kup jakąś komórkę jednorazową i zadzwoń na przystań do Jurgiego i powiedz mu by czekał na mnie… na nas… by czekał w motorówce, niech zatankuje i weźmie zapas paliwa.

po tych słowach otarła się delikatnie policzkiem o jego twarz… nie patrzyła w oczy…

– czy ty się żegnasz ze mną?!

– ja? mnie nie ma i nigdy nie było… idź już… nie spieprz czegoś, bo już po mnie.

***

zatrzymał służbową lancię na końcu ulicy i obejrzał się przez ramię… ruszył z wolna skręcając w prawo… gdy był już za zakrętem nacisnął potwierdzenie wykonania w tablecie… w dawnym budynku emesawu zawyły syreny alarmowe a poziomu -1 zaczęły się wydobywać kłęby czarnego doskonale widocznego dymu…

***

– co się dzieje?

– coś się pali w piwnicach przylegających do podziemnego parkingu… jadą już nasze wozy resortowe i wsparcie dla zabezpieczenia terenu…

– nie możecie tego wyłączyć i sprawdzać po cichu?

– musimy zabezpieczyć budynek i ewakuować personel… bardzo prosimy o wyjście poza budynek…

– muszę wrócić do gabinetu i schować dokumenty do sejfu… proszę iść za mną, ale nie wchodzić do pomieszczenia… rozumie pan?

– mam rozkaz ewakuować wszystkich… to nie podlega dyskusji…

– jak kurwa nie zabezpieczę tych dokumentów to jutro tu może pierdolnąć zgubiona przez przypadek atomówka przenoszona nad stolicą w ramach testów przyjaźni z Królewca, rozumiesz bucu?

– ma Pan 3 minuty, panie pułkowniku… będę czekał na pana przed drzwiami…

***

– kurwa… kurwa… kurwa… zablokować wyjścia! odwołać ten pieprzony alarm! to fałszywka… kurwa… blokuj wyjścia przez radio, rozumiesz człowieku… kurwa jasna twoja mać… moje serce… o żesz w mordę… nie mogę… jeżeli ktoś podpierdolił papiery z akcji "Dunaj"… nikt nie może opuścić budynku ministerstwa bez rewizji przez moich ludzi… nikt nie może wynieść stąd nawet pieprzonego telefonu z kartą pamięci… bez mojej zgody…

ściągaj całe wsparcie jakie macie w stolicy, gówno…  w całym okręgu… jesteśmy ugotowani…

***

– co mamy? nic… 120 osób ewakuowało się w ciągu pierwszych 3 minut z budynku… wszyscy czyści i bez jakichkolwiek dokumentów czy też nośników pamięci… mieli przy sobie tylko bezpieczne telefony służbowe… sprawdzamy teraz gdzie i z kim rozmawiali… no i oczywiście, czy w rozmowie padły jakieś słowa istotne ze względu na problem jaki zaistniał…

– czy?

– nie… żaden z Pana ludzi nie wychodził po ogłoszeniu alarmu z budynku… nikt też nie wchodził na piętro…

– a kamery na korytarzu?

– po wzbudzeniu alarmu pożarowego z 3 niezależnych źródeł, na moment była awaria zasilania głównego i system się przestawił na agregaty… w momencie przestawiania się mamy uszkodzenie kamery przed Pana biurem…

– jak?

– hmm… coś jak pianka do golenia na szybie osłaniającej obiektyw…

– potem system pokazuje, że otwiera pan drzwi do gabinetu i po 15 sekundach zamyka pan drzwi…

– jak kurwa mogłem wchodzić do siebie jak w tym czasie jadłem lunch…

– ma pan kartę dostępu przy sobie?

– oczywiście, że tak… przecież wchodziłem tam już w czasie alarmu… znaczy zaraz po, żeby zabezpieczyć dokumenty…

– czy zawsze pan je lunch o tej samej porze?

– a wy kurwa, kim wy myślicie, że jesteście, żeby mnie przesłuchiwać na korytarzu mojego własnego ministerstwa kurwa wasza jebana mać… nie, nigdy.

– to pan naraził struktury na ryzyko poważnych komplikacji międzynarodowych… już pan tu nie pracuje… panie pułkowniku… panie eks… pułkowniku… proszę się nie oddalać z tego piętra, a do pomieszczeń wchodzić wyłącznie w towarzystwie tych dwu miłych panów…

– a co to za chuje? nie znam?

– to panowie bardzo sympatyczni… do towarzystwa…

acha… coś jak atrament…

numer pana człowieka, który ma te dokumenty… i kto go może znaleźć w tym burdelu?

– powtórzę po raz ostatni…

– czy zawsze pan jada lunch o tej samej porze?

– nie, zdenerwowałem się nieco i poszedłem do stołówki na dół…

– dokumenty zostawił pan na biurku? czemu nie schował ich pan do sejfu?

wkurwiłem się… przecież mówię?

– kto pana wkurwił tak mocno panie pułkowniku?

– hmm… to może być ważna informacja… jeden z moich agentów porosił o urlop właśnie przed tym pieprzonym fałszywym pożarem…

– czy miał pan dokumenty na biurku podczas tej rozmowy personalnej?

– tak… czekałem na wizytacje z biura ministra… mieli być 3 godziny temu…

– proszę wezwać tego pracownika, który poprosił o urlop…

– nie wiemy, gdzie jest…

– opuścił budynek? wypuściliście go z budynku?

blisko pół tysiąca osób kordonu, a wy jednej osoby nie potraficie upilnować na swoim terenie?!

– zaraz będzie raport w tej sprawie… analizujemy obrazy z kamery i tracking identyfikatorów…

– chyba już wiemy co się stało…

– proszę nas oświecić…

– mogę mówić przy tych panach?

– teraz już tak… to panowie do towarzystwa… i od teraz oni wydają ci rozkazy synku…

– ale szefie…

– proszę nas oświecić… co więc się stało?

– nastąpił samozapłon kilku miniaturowych rac oświetleniowych po sygnale z nadajnika gdzieś tu w budynku, ale aktywowanego sygnałem spoza budynku… race te wytworzyły temperaturę paru tysięcy stopni… tuż koło czujek systemu p – poż… i z materiału, którym były izolowane, gigantyczne ilości dymu… ktoś miał dostęp do naszych instalacji związanych z klimatyzacją i wentylacją…

– pięknie…

– gdzie jest teraz pracownik, który pana zdenerwował, a którego nie ma?

– gdzie jest madam?

– … szukamy madam?!

– o kobieta… jeszcze piękniej… co za burdel na tym czwartym piętrze… istne wykopaliska mentalne…

– gdzie jest funkcjonariusz "madam"? a nazwisko?

– madam Zbarska… Kuklin – Zbarska…

– numer służbowy, numer identyfikatora, lokalizacje znane… czy ta pani Kuklina – Zbarska wiedziała, że gdy się pan zdenerwuje to idzie pan coś zjeść? czy ma jakąś rodzinę? adres tej rodziny…

– kto jeszcze ma dostęp do pana gabinetu?

– nikt…

– i co wiemy na temat lokalizacji pani Kukliny – Zbarskiej?

– jej lokalizator wskazuje jej położenie gdzieś pod ubikacją na poziomie – 1…

– wedle obrazu z kamer ktoś przemieszczał się w dymie w stronę pomieszczenia konserwatora windy na poziomie – 2 od strony szpitala…

– czy szpital był ewakuowany również?

– sprawdzamy…

…tak… tam jest korytarz ewakuacyjny… na wypadek ataku jądrowego, do schronów pod szpitalem… w czasie ewakuacji dostęp do niego został częściowo odblokowany systemowo, a blokadę zdjęła osoba posługująca się kartą dostępu szefa…

– moją? co tu kurwa jest grane?

– otoczcie szpital i zablokujcie całkiem ruch osobowy oraz jakikolwiek transfer informacji z… i do szpitala…

– szpital jest ewakuowany w tym momencie…

– czemu nikt nie przerwał ewakuacji?

– nie było rozkazu…

– jak to nie było a co wam kazałem zrobić… !?!

– kazał pan zablokować ewakuację ministerstwa… szpital to osobna działka… oni tam mają swoich ludzi… istną załogę dżi… wiecie… transplanty te sprawy…

***

kilka minut wcześniej, szpital koło dawnego budynku emesawu, poziom -2

Kiedy zobaczyła teczkę z opisem operacja "Dunaj 2013" z odręcznym dopiskiem szefa 68 vs 56 zrozumiała, że to, o czym bredził przez sen jej informator z monru niestety nie jest majakiem śniącego pijanego bufona na ministerialnym stołku… a miało być tak pięknie… profesjonalizacja armii… pełne uzawodowienie  przy najlepszym usprzętowieniu i ograniczonych wydatkach… i parę miliardów zaoszczędzonych na cichych kontach okołoprzetargowych… zmiana zadań i celów długofalowych wojska… zmiana optyki… wykorzystanie northforsu do wyszkolenia grupy pacyfikacyjnej rebeliantów i terrorystów… wyszkolenie grupy niezdolnej do obrony własnego terytorium, ale za to posiadającego ogromne doświadczenia w wojnie z powstańcami na ulicach ich zniszczonych miast i wiosek… dumną niegdyś armię zmieniono w kilkunastotysięczną grupę szybkiego reagowania przygotowaną do tłumienia zamieszek opozycji…

żeby upiec jednocześnie trzy pieczenie na jednym wystrzale jakichś chuj opracował strategię:

"Dunaj"– 1968 kontra 1956… Anno domini 2013.

założenia operacji: do pacyfikacji buntu Madziarów w czasie zbrojnej rebelii przeciw Związkowi Eurosowieckiemu wysłać doświadczone w Iraku i Afganistanie oddziały nadwiślańskie jako główną siłę operacyjną wzmocnioną sztabami i logistyką krajów dominujących w związku

cel główny: pacyfikacja całkowita radykalnej opozycji narodowo – chrześcijańskiej w Madziarii

cel poboczny: skłócenie sympatii pomiędzy dwoma narodami i uniemożliwie w ten sposób potencjalnych sojuszy rebelianckich grup opozycyjnych w przyszłości

cel poboczny uzupełniający: eliminacja północnych placówek służb specjalnych Madziarii, które niewątpliwie uaktywnią swoje kontakty w momencie oficjalnego ogłoszenia kraju pochodzenia kontyngentu pacyfikacyjnego użytego do stłumienia rebelii.

***

… od momentu jak zobaczyła tą teczkę u szefa na biurku wiedziała, że musi coś zrobić… przecież są pewne granice skurwienia i zaprzaństwa… przypomniała sobie pierwsze lata służby, gdy myśląc, że wykonuje na rozkaz przełożonych jakieś nadzwyczaj ważne operacje zdobywania zaufania i wyciągania informacji od zadaniowanych jej figurantów robiła za ekskluzywną kurwę podsuwaną przez szefa swoim znajomym… i znajomym znajomych… nie dość, że tolerowala przez lata ich syfiaste niedomycie i brak jakiejkolwiek ogłady to jeszcze musiała się starać udając niezwykłe zafascynowanie ich głębią i władczością…  po 3 latach ktoś jej powiedział… wyróżnienie i awans dostała… za to że była lepsza niż 99% dziewczątek zza wschodniej granicy dorabiających w burdelach pod opieką służb… to była jej pierwsza lekcja… nawet śmierć dziadków, tak jej nie zmieniła jak ta rozmowa… po rozmowie poszła na groby… nie znała nikogo z prawdziwych rodziców… opiekunowie mówili na siebie dziadkowie… umarło jedno, niedługo odeszło drugie… na cmentarzu uśmiechnął się do niej jakiś nieznajomy mężczyzna… wyszeptał wtedy tylko kilka słów…

"proszę szukać grobu w czwartej kwaterze… szósty zakręt po lewej przy głównej alejce… przy dwóch dębach samotny grób z granitowym nagrobkiem bez dat… tam jest prawdziwe nazwisko…"

próbowała iść za nim, ale wtopił się tłum opodal cmentarnej kaplicy i zniknął równie niepokojąco jak się pojawił.

***

znalazła strzaskany nagrobek… obok rosły dwa ogromne dęby tworząc niespotykany na współczesnych nekropoliach potężny baldachim nad tą nieodwiedzaną z pozoru, ale jednak  zadbaną kwaterą…

napis na nagrobku był zniszczony upływem czasu w paru miejscach:

"Tu będzie spoczywać w pokoju… Anna Maria Bobrynicz… z domu Barska…"

i niewyraźnie rysikiem jakby po powierzchni granitu dodane:

"zawsze z tych  najlepszych …skich… 

przyjaciele z Kukliniady i Odzyskani…"

zemdlała…

***

potem robiła swoje… miesiąc… rok… rok kolejny… trochę inaczej patrzyła już na ten cały bajzel… romans z  szefem agencji potraktowała jak przelotną znajomość na mazurach… zresztą w czasie ich spotkań na placówce w Brukseli  w kółko musiała wysłuchiwać o ciąży jego żony, i o tym jak na imię będzie miało ich dziecko… pozostała jej sklonowana karta dostępu szefa dołączona do innych, wcześniej zdobytych kart… wszystkie trzymała w swoich słynnych pozłacanych lusterkach… każdy w firmie słyszał o jej miłości do pozłacanych lusterek… nawet na kontroli na bramkach stref bezpieczeństwa nikt nie pytał, co to za przedmiot uaktywniający skanery… jak można pytać madam czym jest lusterko, które zawsze ma przy sobie… na urodziny zawsze dostawała pozłacane lusterka… od niektórych gości były to bardzo treściwe prezenty… informacja to broń… pozłacana broń u tak pięknej kobiety nie wzbudza podejrzeń… wyszkolono ją by uwodziła… wiec uwodziła… w zasadzie to wprawiała ich tylko w stan przeświadczenia, że są silni… że pociągają ją swą władczością i siłą w środowisku przylegającym do obozu zawsze rządzącego… że są niepowtarzalnymi samcami alfa… że dla nich jest gotowa czasem oszaleć i zapomnieć o reszcie świata… a im tak mało było trzeba… faceci to chamy i chuje… to tak w generalnym skrócie… świńskie ryje w białych kołnierzykach są najgorsze… gardzący innymi w swej pysze i bezdennym okrucieństwie doszukiwali się w sobie jednocześnie jakiejś nieistniejącej metafizycznej głębi, która po prostu trywialnie nie istniała… jej subtelna gra sprawiała, że te spasione, zbereźne prostaki na urzędach miały wrażenie, że ona w nich tę nieistniejącą głębię dostrzegła… i to był cały klucz do jej tajemnicy wpływu na elyty na etatach… no może niezupełnie cały… była jeszcze cholernie kobieca i zmysłowa… nienawidziły ją za to notorycznie wprost  feministki i lesbijki… nikt do końca nie wiedział dokładnie za co… potem był kwiecień… wtedy juz wiedziała, że musi coś zrobić… potem prowokacja warszawska, którą tak ładnie rozwaliły dzieciaki z internetu przystawiając w odpowiednie miejsca lustro medialnej prawdy… dzieciaki na blef wytrawnego pokerzysty odpowiedziały sprawdzam i posiłkując się obrazami z gadżetów elektronicznych niejako latających udowodniły spasionym urzędasom, że blefują i to bardzo nieładnie… przez miesiące stopniowo uwalniane były w sieci wciąż nowe nieznane wcześniej filmy i ujęcia… co się panowie miejscy przygotowali do spacyfikowania niepokornych łbów przy pomocy sztuczek prawno – wychowawczych systemu, to nowe aspekty waliły po oczach obuchem…  w sumie standard… czarę goryczy przelała delegacja na bliskim wschodzie… zobaczyła tam żołnierzy strzelających do dzieciaków rzucających kamieniami w posterunek… wkrótce potem zaczął ją nawiedzać przeraźliwy sen…

koszmarny sen o Syzyfie:

widziała starca w przepasce na biodrach wychudzonego do szczętu i wtaczającego ogromny kamień pod górę… z tyłu z dołu biegła czereda dzieciaków i wołała za starcem…

– dziadku Syzyfie… pomożemy ci ten kamień na tę przeklętą górę wtoczyć…

dziadek Syzyf odwracał się w stronę dzieci przecierając pot z czoła, a wtedy ze spoconych rąk kamień ulatywał w dół po zboczu… przerażone dzieciaki rozbiegały się na boki na widok toczącej się śmierci i przeskakiwały czasami niewidzialną czerwoną linię graniczną…

a gdy któreś przeskoczyło uciekając od kamienia granicę z drugiej jej strony padały strzały…

seria za serią…

a oszalały starzec z obłąkanym wzrokiem zaciskał chuderlawe dłonie w pięści i bezzębnymi ustami wykrzykiwał:

"Wy, strzelający do dzieci, które w was ośmielają się rzucić kamieniem… usłyszcie wszem i wobec, iż niedługo w ich imieniu kamienie będą do was strzelać… dokoła was nic prócz pustyni i strzelających o zmroku kamieni nie stanie…"

Tak narodziła się Pandora… pierwsza z sióstr.

***

sztab kryzysowy, biuro bezponu, stolica republiki

 

– i co ze szpitalem?

– nic…

– jak to nic? macie ją? wychodziła z budynku?

– z budynku w zasadzie wyleciała… nad blokadą…

– nie no… czy tu pracuje ktoś normalny? jak to wyleciała, przez okno na miotle?

– na kardiologii leżał nasz generał elwupeka i jednocześnie pułkownik gieeru… wmówiła obstawie, że to zamach terrorystyczny na generała w związku z okrągłą rocznicą grudnia…, i że ona jest zabezpieczeniem ewakuacji… miała broń i dokumenty… i ściągnęli helikopter drogą służbową… w czasie zamieszania z ewakuacją kilku tysięcy ludzi nikt nie zwrócił na to uwagi…

– co z pułkownikiem?

– nie wiemy…

– helikopter medyczny wystartował z lądowiska zanim wzmocniliśmy kordon dokoła szpitala…

– no żesz job twoja mać!

 oni nas zajebią żywcem…

– chcę mieć zablokowane wszystkie dworce, lotniska, porty i kontrolę na każdym większym skrzyżowaniu tego piep… piep… pieprzonego kraiku… i to od teraz za 30 min! na co się gapisz durniu… już nie jesteś podsekretarzem stanu… wczoraj złożyłeś dymisję… bardzo cichą dymisję… ja pierdolę… nikt nigdy w tym zapomnianym przez historię kraju nie pogrywał generałami jako zastaw… na co ona liczy… no może nie  nigdy… ale tamci się przecież nie liczyli… to była opłata manipulacyjna za  Jałtę… no i za sojusz eurosowiecki…

– gdzie jest generał?

– generał tu nie jest istotny… zrobił tylko za medialna taksówkę… helikopter wylądował w bazie lotniczego pogotowia ratunkowego i nasza pani madam spacerkiem poszła załatwić transport… i oczywiście nikt już jej więcej nie widział…

– znaczy z generałem wszystko w porządku?

– niezupełnie… przykleiła mu odrecznie wyrysowany bilet w jedną stronę do Moskwy i dopięła na plecach oświadczenie dla prasy…

– o zaczyna się robić intrygująco…

co w nim było?

– cytuję:

"Wyrokiem Polskiego Państwa Podziemnego, zostajecie towarzyszu skazani na wieczną infamię i banicję z Republiki, degradację i pozbawienie wszystkich państwowych odznaczeń i godności… w związku z tym, że w odróżnieniu od waszych fachowców towarzyszu, my starców nie enkawudujemy strzałami w tył głowy… bilet wam zostawiam w jedną stronę… aby za utrzymanie i leczenie swoich weteranów Moskowia z własnego budżetu płaciła… trzymajcie się poza linią graniczną z 39. towarzyszu… tak z dobrego serca radzę."

– oczywiście to nie dostało się do prasy?

– do prasy nie…

– to znaczy?

– w internecie ponoć coś krąży na którymś z blogów zmiennoportalowych…

– już?

– szybcy są… udupimy ich wszystkich zatem, jednego po drugim w swoim czasie, zwołaj biuro bezponaru na godzinę 22.

o pierwszy knecht przyjechał… jakiś taki pomarszczony i puder mu odłazi z maski…

– witam panowie…. co z generałem?

– nic… to nie ten generał.

– uff… a media…?

– damy im jakąś sensację na przykrywkę… odstrzelimy kilka korupcyjności z poprzednich lat na jednego nieudacznika, co nawet orła z koszulki nie potrafił odpruć… on zresztą jest już nie do utrzymania na stanowisku.

– a ten generał o którym myślę?

– znaczy, dalej pan uważa, że chciał na pana miejsce wsadzić esde Radzieja?

– no a po cóż innego organizował by unieważnienie wyborów w tajemnicy przede mną w najwyższym?

– to nie przejdzie.

ponoć dał sennikowcom ultimatum trzytygodniowe…

– to nie przejdzie… trzy tygodnie na unieważnienie wyborów?

– termin jest teoretycznie możliwy, ale nie ma wszystkich w garści…

– on nie… ale jego protektorzy jak najbardziej…

– jednej rzeczy pan nie rozumie… przedweryfikacyjny major ma dalej więcej do powiedzenia, niż świeżo po kwietniu nominowany generał…

– coż, obecne nominacje to tylko gratyfikacja finansowa… zmiana zaklasyfikowania w drzewku z wypłatami… byle szofer dobrego pułkownika ma większe kwalifikacje zawodowe niż sznury w nagrodę za trzymanie mordy na kłódkę…

– on nie jest świeżo nominowany… przecież to żywa legenda… warte w biznesie miliardy jest samo pokazanie się w jego towarzystwie…

– a pan jak stara, zdarta płyta… nie rozmawiamy o tym generale… on ma plecy za oceanem, a pan ma chyba obsesję… na razie nie zmieniamy premiera… może być pan spokojny…

– proszę się liczyć ze słowami, mogę pana zwolnić…

– nie może pan nawet nikogo sam zatrudnić… skończmy już ten temat. zmiany w prawie gotowe?

– tak ale, wariant lajtowy niestety… ktoś spalił zamieszki… oni wiedzieli i byli przygotowani… nie możemy na razie pchnąć pod publiczną debatę pełnego projektu zakazu zgromadzeń…

– no to przynajmniej coś na tym ugrajmy… hmm… zróbmy z pana największego pogromcę korupcji, albo nie… zróbmy jakąś spektakularną oszczędność z wielkimi cyferkami dla mediów… coś dwa w jednym… o mam… niech pan zapowie rozwiązanie borowczaków… będzie kilkanaście miliardów oszczędności w perspektywie wieloletniej a pospólstwo dostanie zbiorowego kozła ofiarnego… niektórzy z nich za dużo zaczynają chlapać ozorami…

no pomysł mi się podoba, tylko kto mnie będzie zabezpieczał przed kibolami?

– zrobimy tu placówkę związku i dostaniecie wszyscy ochronę federacji jako osoby kluczowe w procesie integracji unii z federacją… dostaniecie status w federacji i jej ludzi za kasę z unii… pasuje?

– dostaniecie najlepszą ochronę w całej Euroazji.

– oni się nie pierdolą z brakiem zgody lub wścibskimi dziennikarzami…

***

– łyknął ten bzdet z najlepszą ochroną?

on wszystko łyka, musi trochę pomarszczyć czoło, że niby się zastanawia, ale zawsze się na wszystko zgadza, bo o niczym tak naprawdę nie ma bladego pojęcia.

– a madam?

– właśnie… wiadomo już coś?

nic… zapadła się pod ziemię…

– czuję kłopoty…

– nie pierwszy i nie ostatni to raz gdy coś czujesz..

za trzy tygodnie 30. rocznica Grudnia…

 

***

ciąg uprzedni nastąpi…

 

 

odcinki wcześniejsze:

 

Rozdział I

Lista Łazarza – część 1:

tarczazadumy.nowyekran.pl/post/16519,lista-lazarza-roz-i-czesc-1 

 Lista Łazarza – część 2:

tarczazadumy.nowyekran.pl/post/17660,lista-lazarza-cz-2

 Lista Łazarza – część 3:

tarczazadumy.nowyekran.pl/post/18774,lista-lazarza-cz-3

 Lista Łazarza – część 4:

tarczazadumy.nowyekran.pl/post/19440,lista-lazarza-cz-4

  Lista Łazarza – część 5:

tarczazadumy.nowyekran.pl/post/21570,lista-lazarza-cz-5 

 Lista Łazarza – część 6:

tarczazadumy.nowyekran.pl/post/26693,lista-lazarza-cz-6

 Lista Łazarza – część 7:

 tarczazadumy.nowyekran.pl/post/27662,lista-lazarza-cz-7

 Lista Łazarza – część 8:

tarczazadumy.nowyekran.pl/post/28356,lista-lazarza-cz-8

 

Rozdział II

Lista Łazarza – część 9:

tarczazadumy.nowyekran.pl/post/29791,lista-lazarza-cz-9-rozdzial-ii

 Lista Łazarza – część 10:

tarczazadumy.nowyekran.pl/post/31614,lista-lazarza-cz-10

Lista Łazarza – część 11:

  tarczazadumy.nowyekran.pl/post/37492,lista-lazarza-cz-11

 Lista Łazarza – część 12:

tarczazadumy.nowyekran.pl/post/37648,lista-lazarza-cz-12-13-xii-2023

 Lista Łazarza – część 13:

 tarczazadumy.nowyekran.pl/post/38263,lista-lazarza-cz-13 

 

 

 

 

 

0

Avern

Polak, Wegier, dwa bratanki, i do szabli, i do szklanki (weg. Lengyel, Magyar – két jó barát, együtt harcol, s issza borát). Boze chron Wegry i Rzeczpospolita.

158 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758