Jeden z uczestników dyskusji w gajówce, p. Alex Sailor, wpisał poniższy komentarz w związku z dyskusją nad zapaścią demograficzną Polski.
Zamieszczamy go w formie listu otwartego do polskich kobiet.
Admin
Przypomnę.
80-100 lat temu nie było pralki, kobiety prały w strumieniu, przy studni, w balii tłukąc pranie kołkiem.
Nie było lodówki, a kobiety codziennie musiały przygotowywać żywność i codziennie się w nią zaopatrywać.
Nie było ciepłej wody, a w celu jej uzyskania kobiety musiały nagrzać ją w garnku, by była do mycia.
Nie było centralnego ogrzewania, w związku z czym zimą trzeba było napalić w piecu i utrzymywać ogień.
Nie było kuchenek gazowych i elektrycznych i aby zrobić herbatę lub coś ugotować, kobieta musiała napalić pod kuchnią, z czym wiązało się wynoszenie popiołu.
Wówczas nie było odkurzaczy, mopów, i podobnych urządzeń, w związku z czym kobiecie musiała wystarczyć miotła i ściera z wiadrem.
Ubrania były stosunkowo drogie i na przykład skarpety czy spodnie kobieta musiała cerować. Mało tego, jeszcze szyła i robiła różne rzeczy na drutach.
Nie było w dyspozycji samochodów i autobusów, więc całe zaopatrzenie kobieta przynosiła do domu ze sklepów sama.
Nie było marketów, a półprodukty, gotowe dania do podgrzania, konserwy nikomu się nawet nie marzyły.
Napoje w sklepie były kupowane niezwykle rzadko, a kobieta robiła kompoty i przetwory na zimę.
Nie było lekarzy na każdym kroku i nie stać było ludzi na leki z aptek, zatem kobieta sama musiała leczyć swoje dzieci i potrafiła to robić.
Nie było też w zasadzie łazienek, a wielu domach potrzeby załatwiało się w sławojkach za stodołą.
Nie było pampersów, bieżącej wody, tylko pieluchy.
Nie było całej chemii, proszków, gadżetów kuchennych, i wielu, wielu innych rzeczy ułatwiających życie.
Na dodatek mężczyzna zarabiał w wartościach bezwzględnych znacznie mniej niż dzisiaj.
Do tego jeszcze były zabory, wojny, zawieruchy dziejowe.
W jaki więc sposób ówczesne kobiety potrafiły temu wszystkiemu podołać, urodzić i dobrze wychować np. ośmioro dzieci, mieć czas dla męża, z domu czynić azyl i raj dla wszystkich, i jeszcze spędzać kilka godzin w kościele?
Warunki życia dzisiaj są bez porównania lepsze, dochody w przeliczeniu na siłę nabywczą znacznie większe, a czasy jednak spokojniejsze.
Bo można jeść kawior na kolację, a można kaszę jaglaną, przy czym ta ostatnia jest znacznie zdrowsza i lepsza.
Można wydawać krocie na kosmetyki, by nie nieć zmarszczek, a można się nimi nie przejmować i mieć kolejne dziecko.
Ale to małe piwo.
Kobiety w krajach zachodnich rodzą i wychowują też skandalicznie mało dzieci, a przecież mają lepiej.
Ba, w czasach PRL Polski rodziły niemal dwukrotnie więcej dzieci niż teraz mimo, że też pracowały za 15 dolarów miesięcznie, na rynku były duże braki, a szanse na mieszkanie były nieporównywalnie mniejsze niż dziś.
Na zachodzie kobiety muzułmańskie, i nie o religię tu chodzi, rodzą i wychowują rzeczone przeze mnie ośmioro dzieci.
O dziwo kobiety w Afganistanie, Iraku, czy podobnych państwach również rodzą wiele dzieci, czasem więcej niż ośmioro. Rodzą i wychowują je mimo okropnej biedy. One uznałyby to co mamy w Polsce za niewyobrażalny luksus i dobrobyt.
Nie rzecz zatem w biedzie i braku środków finansowych tylko w podejściu i mentalności.
Przy czym nie stawiam tu za wzór ludzi, którzy nie mając szans na dach nad głową i garnek z zupą płodzą dzieci bez opamiętania.
Nie o to chodzi.
Gdyby polskie kobiety rodziły i wychowywały po 6-10 dzieci, to w tych samych warunkach uznali byśmy za niedorzeczność rodzinę bezdzietną z wyboru, lub posiadającą dwójkę dzieci.
Pewnych rzeczy nie da się wyjaśnić szybko i od razu więc tylko sygnalizuję sprawę do przemyślenia.
Alex Sailor