Bez kategorii
Like

List do Redakcji NE w sprawie Jedwabnego

13/12/2012
718 Wyświetlenia
0 Komentarze
17 minut czytania
no-cover

Dotyczy propozycji stworzenia prawdziwego filmu o Jedwabnem.

0


Szanowny Pan Redaktor Naczelny „Nowego Ekranu”

Tomasz Parol

Piszę do Pana, gdyż zgodnie z naszą ostatnią rozmową, pragnę skonkretyzować moją propozycję. Jest ona związana z artykułem Pana Piotra Zychowicza z ostatniego numeru „Uważam Rze”, pt. „Polacy, Żydzi, kolaboracja, Holocoust”, który odnosi się do filmu Władysława Pasikowskiego „Pokłosie” .Sprawa tego filmu jest bardzo poważna, gdyż mimo iż zdarzają się odmowy jego wyświetlania przez właścicieli kin i sporo ukazało się bardzo krytycznych recenzji, to jednak salon czyni wszystko, by go wykreować, a co najgorsze, Ministerstwo Edukacji przymusza szkoły do wysyłania młodzieży na ten film.

W aspekcie tej sytuacji , artykuł Pana Zychowicza budzi we mnie mieszane uczucia. Bo wprawdzie odważnie i prawdziwie podnosi problem kolaboracji, dużej części kresowych Żydów z NKWD, wywołanej eksplozją nienawiści do Polaków i polskiej państwowości ( sam jestem Wilnianinem i jako chłopiec pamiętam atmosferę wywózek i towarzyszącą im milicję żydo – bolszewicką), ale podnosi go po to, by usprawiedliwić motywacje kierujące rzekomymi polskimi mordercami Żydów w Jedwabnem. Tym samym jak gdyby zrównuje winy obu stron. Jest to przyjęcie punktu widzenia Jana Tomasza Grossa i Aleksandra Kwaśniewskiego ,którzy bezdyskusyjnie i bez czekania na dowody uznali winę Polaków. Wszak takie jest zapotrzebowanie „Holocoust industry”. Pan Zychowicz pisze: „ Kluczowe pytanie, które powinniśmy zadać, brzmi nie „czy” niektórzy Polacy mordowali Żydów, ale „dlaczego”to robili?”. To bardzo odważne stwierdzenie, zwłaszcza w kontekście polemiki z „ Pokłosiem” Pasikowskiego, a więc dotyczące Jedwabnego. Odpowiadam Panu Zychowiczowi w podobnym stylu: problem nie polega na pytaniu: „dlaczego”, ale „czy” Polacy w Jedwabnem w ogóle mordowali, a zatem czy brali udział w niemieckiej zbrodni spalenia Żydów w stodole?
Panowie Redaktorzy!
W lutym 2008 roku spędziłem wraz z pisarzem Janem Marszałkiem trzy tygodnie w archiwach prokuratury IPN w Białymstoku, wertując materiały dotyczące Jedwabnego.
Jan Marszałek do dzisiaj ślęczy nad dostarczanymi mu do Warszawy dokumentami. Powstaje bowiem scenariusz p r a w d z i w e g o filmu o Jedwabnem. Wiem, że nie mogę liczyć na żadne oficjalne pieniądze. Zamierzyłem więc sobie drogę obywatelskiej zbiórki na ten film. Może „Nowy Ekran” zechce jej patronować?
 Co z naszej dokumentacji wynika?
Otóż w czasach prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego i dyrekcji Leona Kieresa, (który nota bene przedtem, na Wrocławskim Uniwersytecie wsławił się obroną ukraińsko – hitlerowskiej Dywizji SS Galizien), IPN w sprawie Jedwabnego, spełnił wyjątkowo parszywą rolę. Pracował na zamówienie, które polegało na wyeliminowaniu Niemców jako czynnika sprawczego i wykonawczego mordu. Wielka księga, która jest dokumentem umorzenia współczesnego śledztwa, cechuje się jednym: przy licznych zeznaniach zarówno polskich jak i żydowskich świadków, przy każdym, który wspomina Niemców, znajduje się ręczny dopisek : ”świadek nie wiarygodny” . Gdy zadałem pytanie prokuratorowi Radosławowi Ignatiewowi prowadzącemu to śledztwo, czym tłumaczą się dopiski o niewiarygodności świadków, uzyskałem odpowiedź, której nie przytoczę, ale która mówiła o ogromnym zewnętrznym ciśnieniu. Chodziło o obraz niemieckiej okupacji bez Niemców. Może by warto zaprosić prokuratora Ignatiewa do wywiadu, w związku z ukazaniem się filmu?
W Białymstoku ,kierownik Archiwum Państwowego, pan Leszek Kocoń, dokonał kwerendy w materiałach dotyczących zbrodni w Jedwabnem i zebrał zeznania zarówno polskich, jak i żydowskich świadków, którzy jednogłośnie mówią o niemieckim sprawstwie, o tym, że 10 lipca 1941 roku przyjechało do Jedwabnego 232 żandarmów. Materiały te są dostępne na stronie: www.bialystok.ap.gov.pl/lomzajedwabne.html
Może warto odszukać pana Koconia i zaprosić go do wywiadu?
Na dwa dni przed 10 lipca 1941, a więc na dwa dni przed zbrodnią w Jedwabnem, a kilkanaście dni po spaleniu 27 czerwca około tysiąca Żydów w białostockiej synagodze, przyjechał do Białegostoku Heinrich Himmler w towarzystwie Reinharda Heidricha. Po co?
Himmler wygłosił przemówienie do zgromadzonych morderców Żydów z Einsatzengruppen:
„Dla obserwatora z zewnątrz, powinno to wyglądać tak, że sama ludność miejscowa, zareagowała w sposób naturalny, przeciwko dziesiątkom lat opresji dokonywanej przez Żydów, oraz przeciwko terrorowi stworzonemu ostatnio przez komunistów”  
W 1974 roku sąd niemiecki w Ludwisburgu, skazał na sześć lat(!) Hermana Shappera, Hauptsturmfuehrera SS, dowódcę Einsatzengruppen Gestapo w Ciechanowie, za masowe egzekucje w Radziłowie, Tykocinie, Rutkach , Zambrowie, Jedwabnem i Wiźnie.
Sprawa Jedwabnego została otwarta 5 kwietnia 1945 roku, przez funkcjonariusza najpierw NKWD w Jedwabnem, potem UB w Łomży – Szmula Wasersztajna vel Całki, który podając się za naocznego świadka zbrodni w Jedwabnem, złożył na ten temat przed Wojewódzką Żydowską Komisją Historyczną w Białymstoku, zeznanie, przetłumaczone „dowolnie” (!) – tak jest w oryginale przez M. Kwatera ( kopię maszynopisu posiadam, poświadczoną przez mgr. M.Turka, przewodniczącego komisji i protokolanta E. Sztajmana ), a która jest konfabulacją w charakterze horroru, oskarżającą Polaków o niemiecki mord, z odcinaniem piłą głów, zabawy nimi itp. Tam też znajduje się podana po raz pierwszy a potem powielana przez Grossa i Kwaśniewskiego a obalona przez ekshumację, liczba 1600 zamordowanych Żydów, Tylko, że według zeznań wielu świadków, ten „naoczny świadek” znajdował się w chwili zbrodni 1.5 km dalej, w Janczewku, w piwnicy Państwa Wyrzykowskich, którzy wraz z nim ukrywali siedmiu Żydów .
W 1949 roku odbył się w Łomży proces prowadzony przez sędziego Eljasza Trokenheima poprzedzony aresztowaniem dwudziestu dwóch osób. Wszystkie były torturowane w celu przyznania się do udziału w pogromie. Jedna z nich zmarła w celi po przesłuchaniu ( Antoni Karaś). Mimo tych tortur, wyroki jak na czas stalinowski były stosunkowo nie wielkie i dotyczyły jedynie współsprawstwa, pod niemieckimi karabinami, które polegało na pilnowaniu Żydów by nie uciekali. Mimo to z zeznań świadków wynika, że kilkanaście osób zdołało się wymknąć, z pomocą zmuszonych do eskortowania Polaków. Wyroki, jak na sąd stalinowski, złożony z Żydów były nie wielkie. Wprawdzie zapadł jeden wyrok śmierci na Karola Bardonia, Niemca, który natychmiast po wejściu Niemców wstąpił do żandarmerii i rzeczywiście krwawo zapisał się w Jedwabnem,a Któremu Bierut w ułaskawieniu zmienił wyrok na dożywocie. Inną osobą aktywną w gromadzeniu Żydów na rynku był przywieziony i mianowany przez Niemców burmistrz Karolak, który przyjął listę reichsdeutcha i na jego rodzinie partyzanci dokonali wyroku a on sam uciekł i nie pojawił się po wojnie. Dwaj główni oskarżeni Polacy – bracia Jerzy i Zygmunt Laudańscy, otrzymali wyroki 15 i 12 lat. Ciekawe, że Szmula Wasersztajna sąd nie wezwał na świadka! Uzasadnienie wyroku brzmiało: „ w morderstwie tym wzięli udział Niemcy w liczbie kilkudziesięciu w tym samych gestapowców 68 i miejscowa ludność , która do działania została wciągnięta przemocą. Żydzi zostali zgromadzeni na placu, skąd po wielu ekscesach, jak noszenie pomnika Lenina, odprowadzono ich na cmentarz, gdzie wielu rozstrzelano (temu faktowi zaprzeczyła ekshumacja) i do stodoły Śleszyńskiego, gdzie ich podpalono. Miejscowa ludność, a więc w tej liczbie i oskarżeni, wzięci byli do udziału pod terrorem, jak to widać ze wszystkich wyjaśnień oskarżonych”. Dziesięciu oskarżonych sąd uniewinnił – w tym ojca Jerzego i Zygmunta Laudańskich.
Wróćmy do artykułu redaktora Piotra Zychowicza. Artykuł przedstawia ludność Jedwabnego, jakby żywcem przeniesioną z fantasmagorycznego paszkwilu Jerzego Kosińskiego „ Malowany ptak”, jako pełną nienawiści, chęci mordu i rabunku dzicz. Nic bardziej fałszywego. Łomżyńskie było ziemią nasyconą patriotyzmem. Już w miesiąc po wejściu sowieckiego okupanta w bagnach wokół Jedwabnego powstał oddział partyzantki ZWZ liczący około tysiąca ludzi! Zresztą oddział ten został zlikwidowany przez NKWD naprowadzone przez żydowskich sąsiadów. Podziemie zlikwidowało głównego enkawudzistę. Większość oskarżonych w procesie z 1949 roku było żołnierzami ZWZ, w tym główny oskarżony Jerzy Laudański.
Ogromny wpływ na okolicę wywierał łomżyński biskup, sam członek konspiracji, człowiek na miarę kardynała Hlonda, czy Stefana Wyszyńskiego, sekretarz Episkopatu Polski,Stanisław Kostka Łukomski. Ojciec oskarżonych braci Laudańskich był przyjacielem i zaufanym biskupa, był bowiem budowniczym kościołów. Po wejściu sowietów stał się jedną z pierwszych ofiar. Wypuszczono go po śledztwie na interwencję mieszkańców, w tym wielu zaprzyjaźnionych Żydów, z bezwładem nóg i utratą wzroku. Jego też początkowo oskarżono o udział w zbrodni ale zwolniono, ze względu na paradoks oskarżenia człowieka, który nie podnosił się z łóżka.
Panowie redaktorzy! W mojej książce „ Obronić polskość” na stronie 360 znajduje się wstrząsający list braci Laudańskich z 2002 roku. Jest to wniosek do IPN o rehabilitację. Na Jerzym i Zygmuncie Laudańskim, ciągle wisi wyrok stalinowskiego sądu za „współdziałanie z okupantem” .Ten wyrok jest szczególnie bolesny dla Jerzego, więźnia NKWD, Gestapo, Pawiaka, Oświęcimia i Sachsenhausen. List do kieresowskiego IPN, oczywiście pozostaje jak dotąd, bez odpowiedzi. Redaktor Zychowicz powtarza za Grossem oskarżenia o cele rabunkowe powodujące działanie antyżydowskie mieszkańców. To jeszcze jeden fałsz. Według niezwykle surowego prawa III Rzeszy, mienie pożydowskie stanowiło własność państwa. Urzędem kierującym zawłaszczonym mieniem żydowskim, kierował sam Hermann Goering. Owszem, pod Jedwabnem, w nieco wcześniejszym czasie, miała miejsce próba rabunku dokonana przez wypuszczonych w 1939 roku kryminalistów: Niecieckiego, Kalinowskiego i Kubranieckiego ( wg zeznań Stefana Łojewskiego). Krótko trwała radość z łupów. Niemal natychmiast przyjechali żandarmi i wszystkich rabusi rozstrzelali. Tu warto powiedzieć, że główny motyw filmu Pasikowskiego, wywłaszczenia z domów i gospodarstw zaczął się wraz z wywózkami Polaków na Syberię. Mianowicie, żydowscy enkawudziści i milicjanci sprowadzali
swoje rodziny z ZSRR i zajmowali dla nich domostwa wywiezionych Polaków. Kiedy armia czerwona uciekała przed nacierającymi Niemcami, większość zasłużonych dla reżimu sowieckiego, uciekła wraz z nią do Rosji. Tak, że motyw zemsty za zbrodnie w służbie NKWD też jest naciągany, bowiem ci Żydzi, którzy pozostali, lub tych około dwustu, którzy zasiedlili utworzone w Jedwabnem, po egzekucji w stodole Śleszyńskiego, getto, często byli ofiarami NKWD, o czym Polacy dobrze wiedzieli. A rozbicie pomnika Lenina na rozkaz Niemców więcej miało wspólnego z rozkazem Himmlera z 8 czerwca, niż uczuciami Polaków.     
Panie Redaktorze! Głównym celem niniejszego listu jest sugestia, byście Panowie zaproponowali wywiad braciom Laudańskim. Zapewniam, że będzie wstrząsający.
Zygmunt Laudański ma dzisiaj 92, a Jerzy 90 lat. Zamieszkują w Piszu (znam adres i numer tel.)
I jeszcze jedna sprawa: ekshumacja. Dokonywał jej prof. Zakładu Archeologii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, Andrzej Kola. Prowadził wcześniej badania w niemieckich obozach zagłady w Bełżcu, Sobiborze, na cmentarzu Orląt we Lwowie i miejscach kaźni polskich oficerów w Charkowie i Bykowni.
Prof. Kola mógłby powiedzieć o okolicznościach skandalicznego przerwania na rozkaz rabinów ekshumacji w Jedwabnem, w chwili odnalezienia niemieckich łusek karabinowych i pistoletowych w stodole i wokół niej.
Uzupełnieniem wywiadu mogłoby być zaproszenie autorów świetnie udokumentowanych książek polemicznych wobec Grossa: Lecha Niekrasza – „Operacja Jedwabne – mity i fakty” i Henryka Pająka – „ Jedwabne geszefty”.
pozostaję z szacunkiem – Bohdan Poręba
0

Bohdan Por

polski re

12 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758