List do Grażyny Niegowskiej

Po uważnej lekturze Pani listów otwartych miło mi zapewnić, że nie tylko PolandLeaks i redakcja Nowego Ekranu zainteresowała się Pani sprawą. To sprawa również tysiąca anonimowych internautów. Też powalczymy.

Na pewno poznaje Pani na zdjęciu swojego, jakże walecznego, przeciwnika Krzysztofa Badeję. To funkcjonariusz publiczny, tajny agent, którego wizerunek był raczej strzeżony. Podobnie, jak dane osobowe.

Jednak skoro pan Badeja dał się złapać na tak wulgarnej inwigilacji li-tylko po to, żeby pokazać Pani „jej miejsce w szeregu”, skoro podniósł rękę na wolność obywatelską – co może dotyczyć nie tylko Pani, ale każdego z nas – wierząc głeboko w bezkarność służb specjalnych, których rodowód sięga WSI, czas ujawnić pana tajnego agenta.

Jeśli będzie potrzeba sprawdzimy jego dossier, przyjaciół, kontakty. Łatwo jest bowiem uderzyć człowieka mając doskonały pistolet i najnowszą technologię do dyspozycji. Jak jednak strzelać do celu, który jest niczym więcej, niż mgłą?

Mamy więcej zdjęć pana Badei. I jak sądzę, będą mu je robić internauci jak Polska długa i szeroka. A, że znajdą się przy nim jego podwładni, przełożeni, przyjaciele… cóż. Niechże mają pretensje do niego – to on bowiem, niczym Judasz będzie zdradzał swoich towarzyszy. Aż do momentu, kiedy zorientują się, że mają pośród siebie czarnego Piotrusia.

No i oczywiście nie odpuścimy żadnego posiedzenia sąd, jakie się będą odbywać w Pani sprawie. Sąd nigdy nie będzie wiedział, czy rozmawia z anonimowym internautą, czy może to proktokolant, czy kolega z wydziału obok.

Będziemy publikować dokumenty – jeżeli tylko cokolwiek będzie zmierzać w stronę tuszowania sprawy.