Proszę się przyłączać z własnymi pomysłami. Bohaterami limeryków mogą być wszyscy POlitycy z przyległościami. Tu w odróżnieniu od partii Donek nie ma monopolu. Zaczynam od Donaldziego gniazda – Sopotu. Zapraszam!
Całą noc wietrzną, wczoraj w Sopocie
Donald Tusk jeździł wierzchem na kocie.
Lecz mizerne to dzieło,
bo go szybko zdmuchnęło.
Nawet to nie wychodzi miernocie.
W rzadkich krzakach, w mieście Sopocie
Donald Tusk uległ starej kokocie.
Lecz nie sprawił się dzielnie
więc kokota bezczelnie
"Tusk to flak" napisała na płocie.
Gdzieś na molu, w mieście Sopocie
Donald T. stał na wietrze, w łopocie.
Nagle mocniej dymnęło
i pierdołę zdmuchnęło.
Nawet śladu brak po miernocie.
Na Monciaku, w mieście Sopocie.
Donald T.był zapewniał o cnocie.
Polska, Polski, Polacy
Polsce…aż go po glacy
palnął rodak, w dziurawej kapocie.
Dziś w Operze Leśnej w Sopocie
z Tuska ludzie mają sto pociech.
Bo objaśnia na scenie
swoje stąd pochodzenie,
lecz Kaszubi nie wierzą idiocie.
Śniłem: Tusk premier mądry z Sopotu
pełen stał się dowcipu, polotu.
I do zgody skory państwowiec
erudyta i postępowiec
A to wszystko po łyżce blekotu.
Donald Tusk, wielka duma Sopotu,
wczoraj w cyrku był ozdobą namiotu.
Chlastał lwice wytrzeszczem
a tygrysy złowieszcze
swą wymową wiódł do wymiotów.