W notkach wcześniejszych* informowałem, że specjalne i utajnione badania wykonane na zlecenie PO wskazują, iż realne poparcie dla tej partii wynosi 20%. Z drugiej strony Mirosław Szreder, profesor w Katedrze Statystyki Uniwersytetu Gdańskiego
przypomina, że w obu kampaniach ostatnich dwóch lat średnie przeszacowanie kandydatów Platformy wynosiło od 10 do 12 %. Nie należy jednak zakładać – pisze dalej statystyk – że grupa osób niezdecydowanych stanowi główny element niepewności sondaży przedwyborczych. Równie ważni są bowiem w próbach badawczych ci, którzy odmawiają udziału w badaniu, a stanowią oni kilka razy większy odsetek niż niezdecydowani oraz respondenci, którzy zamiast rzeczywistych preferencji podają ankieterowi „politycznie poprawne" wskazania.
Niestety, nie podjęły się tego do tej pory ośrodki badania opinii publicznej, które posiadają najodpowiedniejsze dane statystyczne. Niemniej jednak informacje z ostatnich kampanii wyborczych, które są dostępne nam wszystkim, dają szansę przynajmniej na przybliżone oszacowanie wspomnianego łącznego efektu niepewności w odniesieniu do Platformy Obywatelskiej – pisze badacz.
Skalę przeszacowania popularności PO da się w przybliżeniu wyliczyć na podstawie danych z kampanii wyborczych dwóch ostatnich lat: kampanii do Parlamentu Europejskiego z czerwca 2009 r. oraz z kampanii prezydenckiej z czerwca 2010 r. Przed wyborami 7 czerwca 2009 r., w których PO zdobyła 44,4 proc. głosów, trzy ośrodki – CBOS, OBOP i GfK Polonia (dla „Rz") – przewidywały odpowiednio: 49,3 proc., 48 proc. i 51 proc.
Przeszacowanie popularności PO wyniosło więc średnio ok. 12 proc. rzeczywistego wyniku PO (nie należy mylić tego z punktami procentowymi). Innymi słowy, z sondażowego wyniku PO należy „zdjąć" 12 proc. tej liczby, aby uzyskać przybliżony rzeczywisty wynik popularności partii. Co ciekawe, mniej więcej takie było też niedoszacowanie PiS, który zdobył 27,4 proc. głosów, a wymienione ośrodki dawały mu średnio 23,3 proc.
W wyborach prezydenckich 2010 r. warto się z kolei przyjrzeć innemu badaniu, które chyba jak żadne inne pozwala oszacować łączny wpływ czynników nielosowych (w tym „poprawności politycznej" respondentów) na wynik sondażu. Mam na myśli badanie MB SMG/KRC 6 tysięcy respondentów 20 czerwca 2010 r. (dzień pierwszej tury wyborów).
Otóż, po pierwsze, błąd losowy dla tak dużej próby wynosi niewiele ponad 1 proc. (w stosunku do typowego 3-proc. błędu w próbie 1000 respondentów). Po drugie, liczba odmów była w tym badaniu niewielka (7 proc.), a badająca jego metodologię specjalna komisja nie stwierdziła uchybień formalnych (raport OFBOR). Kandydat PO Bronisław Komorowski zdobył w tym badaniu 45,7 proc. wobec rzeczywistego poparcia wg PKW – 41,5 proc. Przeszacowanie, spowodowane przede wszystkim czynnikami innymi niż losowe, wyniosło więc 10 proc.
Pisze dalej profesor: podsumowując, w obu kampaniach ostatnich dwóch lat średnie przeszacowanie kandydatów PO wynosiło od 10 do 12 proc. Oznacza to, że korekta sondażowego wyniku PO polegająca na zmniejszeniu go o 10 – 12 proc. (czyli pomnożeniu wskaźnika poparcia tej partii przez 0,9 lub 0,88) pozwala zbliżyć się do rzeczywistego obrazu poparcia Platformy Obywatelskiej. W ostatnich sondażach sondażowe poparcie dla PO wynosi 38 proc. (wg GfK Polonia) oraz 34 proc. (wg OBOP). Biorąc pod uwagę oba te wyniki, a także konieczność wskazanej wyżej korekty, można twierdzić, iż rzeczywiste poparcie dla PO waha się w granicach 30 – 34 proc. Skorygowane liczby uwzględniają łączny efekt niezdecydowania wyborców, podawania nieprawdziwych odpowiedzi, a także odmów odpowiedzi w badaniu sondażowym.
Warto jednocześnie dodać, że uświadomienie ogółowi wyborców, iż lider sondaży ma mniejsze poparcie, niż pokazują słupki, nie przekłada się w sposób jednoznaczny i łatwy do przewidzenia na postawy wyborców. Może to mobilizować do działania zarówno tych, którzy popierają lidera i oceniają, iż jest on w potrzebie, jak i tych, którzy dostrzegają szansę na zniwelowanie nie tak dużego, jak mogłoby wynikać z sondaży, dystansu do lidera.
Jednak osłabiony korektą lider staje się mniej atrakcyjny dla tych wyborców, którzy najbardziej cenią sobie bycie po stronie zwycięzcy – kończy profesor.
za rp.pl
Skromnym zdaniem autora te rozważania specjalisty obarczone są trudnym do oszacowania błędem metodologicznym, ponieważ nie uwzględniają skali oszustw wyborczych, jakie zostały ujawnione już po wyborach.
Istnieje jednak nadzieja granicząca z pewnością, że wspólna akcja Ruchu im. Lecha Kaczyńskiego i Solidarnych 2010 zapobiegnie oszustwom w jesiennych wyborach, dlatego wejdź na stronę http://uczciwewybory.pl/ i dołącz do akcji:
PS. Niestety, próba wklejenia bannera aktywnego <a href="http://uczciwewybory.pl/" target="_blank"><img style="border-style: none;" src="http://uczciwewybory.pl/vis/uw_bilb.png"></a> nie powiodła się i trzeba klikać w podany link.
KLIKNIJ w nick, potem w slowo 'WIeCEJ', wreszcie w BANNER i DOL¥CZ do nas!