Levon Minassian
07/10/2012
592 Wyświetlenia
0 Komentarze
9 minut czytania
CZTERY STRUNY ŚWIATA (34) Jeśli ktoś jeszcze nigdy nie słyszał gry na duduku, to właśnie ma okazję zachwycić się tym ormiańskim instrumentem sprzed 3000 lat. Zapraszam na koncert wirtuoza Levona Minassiana.
Z dudukiem spotkamy się na tym blogu jeszcze wiele razy, bo ten instrument uwielbiam, a ponadto mam słabość do Ormian, podobnie jak do wielu innych przez historię skrzywdzonych narodów, zwłaszcza tych o wysokiej kulturze. Na pewno poświęcę też dudukowi obszerny wpis historyczno- techniczny i osobno przedstawię jeszcze kilku największych wirtuozów (Dżiwan Gasparian, Geworg Dabaghian itp.). Chciałbym też powrócić jeszcze kiedyś i do dzisiejszego mistrza i przedstawić np. jego koncert z Armandem Amarem. Z pewnością będę też zamieszczał utwory na duduku lub z dudukiem jako desery muzyczne pod różnymi moimi tekstami, co zresztą już ze dwa razy zrobiłem.
Duduk to bardzo stary, narodowy instrument muzyczny Ormian. Według klasyfikacji europejskiej jest to rodzaj oboju (flet ze stroikiem). Wspominają o nim kroniki już z VI wieku pne. nazywając go tradycyjną staroarmeńską nazwą tsiranapogh(morelowa różdżka), bo rzeczywiście do dziś wyrabia się go tylko z drewna morelowego. Nazwa duduk jest rosyjska, powstała i przyjęła się powszechnie, także wśród samych Ormian, dopiero w XIX wieku. O historii i naturze tego instrumentu, technologii jego wyrobu, technikach grania i szczegółach muzycznych będzie mowa w osobnym wpisie, który właściwie jest już gotowy, ale musi czekać w kolejce, bo są przecież inne pilne tematy muzyczne, które także obiecałem. Przeważne na tematy muzyczne publikuję tylko dwa teksty w miesiącu.
Levon Minassian jest Ormianinem z Marsylii. Ormianie to naród żyjący głównie i od wielu pokoleń w diasporze, ale we Francji (najpierw właśnie w Marsylii) pojawili się masowo w następstwie wielkiego Holokaustu Ormian (po ormiańsku Medz Yeghern) w latach 1915-23, czyli ich rzezi z rąk Turków i Kurdów, zarządzonych i kierowanych przez kierownictwo masońskiej rewolucji młodotureckiej. Wyrżnięto wtedy ręcznie, w stylu jaki my, Polacy znamy w wykonaniu rezunów z UPA/OUN, około półtora miliona Ormian, a kilka razy więcej ratowało się ucieczką z odwiecznych miejsc zamieszkania w ich historycznej ojczyźnie, której lwia część – etnicznie oczyszczona niczym polski Wołyń lub Podole – należy obecnie do Turcji jako nagroda za zbrodnię. O Holokauście tym mówi się i pisze bardzo mało, głównie z uwagi na bardzo drażliwą i czujną postawę Turcji, która blokuje wszelkie inicjatywy zmierzające do przypisania jej winy za to odrażające barbarzyństwo stojące u narodzin nowoczesnego państwa tureckiego.
Dziś we Francji żyje największa w Europie Zachodniej diaspora ormiańska, szacowana na ok. 600.000 osób. Ormianami byli lub są takie znane we Francji postacie jak: śpiewacy Charles Aznavour, Sylvia Vartan, Vincent Baguian, Helene Segara, muzyk i kompozytor Andre Manoukian, politycy Edouard Baladour i Patrick Devedjian, kierowca i pilot rajdowy Alain Prost, aktor Francois Berleand, lub poeta i bohater ruchu oporu Missak Manouchian, rozstrzelany przez Niemcow w 1944 w wieku 37 lat. Ze względu na ich liczbę i spore znaczenie, także w życiu politycznym, ale zwłaszcza w kulturze, Francja przoduje jeśli chodzi o podnoszenie kwestii rzezi Ormian na forum międzynarodowym. Jest więc przez wielu Ormian otaczana szacunkiem i sympatią i uważana za ich drugą ojczyznę. Stąd Levon Minassian na początek naszej znajomości z dudukiem.
Zgodnie ze zwyczajem jaki zaczyna się już utrwalać dla tego cyklu, w treść wpisu wplatam siedem utworów, stanowiących istotę prezentacji. Są to wyłącznie obrazy żywej muzyki z koncertów maestro Minassiana. Pierwszym z nich jest stara ludowa pieśń “Aghvour Akhchik”, grana, a czasem śpiewana z tekstem przez wielu ormiańskich wykonawców. Zamieszczam ten utwór na początku nie tylko dlatego, że jest piękny i weselszy od innych (a o wesołość w duduku niełatwo!) ale także dlatego, że jest nagraniem z koncertu w Armenii, zapowiedzianym po ormiańsku i z fragmentem wypowiedzi samego Minassiana po ormiańsku, w której składa on hołd m.in. wielkiemu arcymistrzowi duduka Dżiwanowi Gasparianowi, którego przedstawię osobnym wpisem w przyszłości. Jako nacjonalista lubię taką czystą oprawę każdej twórczości, bo mam problem z zaakceptowaniem sztucznej przynależności etnicznej: nie lubię, gdy Ormianina nazywa się Francuzem (casus: muzyk Minassian), Polaka Niemcem (casus: piłkarz Podolski) albo Somalijczyka Brytyjczykiem (casus: Mo Farah, długodystansowy mistrz olimpijski). O innych nacjach nie wspomnę, bo zrobi się zaraz wiadomy rejwach.
Pozostałe sześć filmów w tym tekście pochodzi z wielkiego koncertu w Paryżu w roku 2009. W kilku częściach koncertu, zwłaszcza 3, 4 i 6 słyszymy i widzimy piękne partie wykonywane na kamanczy, tradycyjnym perskim instrumencie smyczkowym o przejmującym i niezwykłym dźwięku, który wyjątkowo dobrze współgra z dudukiem i obok np. skrzypiec, często z nim współwystępuje. Kamancza (po persku: smyczek) i jej wirtuozi też zresztą zasługują na osobną prezentację, o ile czytelnicy NE dadzą mi się zarazić raczej w Polsce rzadkim, a szkoda, zainteresowaniem dla niezwykłej, przepięknej muzyki Wschodu. W części 5 do muzyki wchodzi także śpiew w języku ormiańskim.
Duduk robi ostatnio ogromną karierę na Zachodzie, przede wszystkim za sprawą muzyki filmowej i roli Petera Gabriela w jego lansowaniu. Pojawił się na ścieżkach dźwiękowych takich filmów jak Ostatnie kuszenie Chrystusa, Gladiator, Syriana, Pasja (Mela Gibsona), Opowieści z Narnii i wiele innych. Jego archaiczny i żałobny dźwięk, oraz powiązanie z tragedią Ormian sprawia, że coraz częściej przyjmuje się także jako instrument pogrzebowy wypierając z tej roli skrzypce. Wśród Ormian znane jest przekonanie, że najlepiej na duduku grają ci, którzy grając myślą tkliwie o jakimś bliskim zmarłym. Co przypomina, że niedługo i u nas będzie dzień Wszystkich Świętych…
Bogusław Jeznach
CZTERY STRUNY ŚWIATA to otwarty cykl na moim blogu, w którym zajmuję się tematyką muzyczną. Piszę o muzykach, zespołach, utworach, instrumentach, stylach itp. Jako ostatnie ukazały się w tym cyklu:
(20) Nem as paredes confesso (4.05.2012)
(21) Zaśpiewają królowi (7.05.2012)
(22) Modlitwa ubogiego (8.05.2012)
(23) Śpiewak na dachu (9.05.2012)
(24) Nieszpory chasydów (10.05.2012)
(25) Wadził się z Bogiem (11.05.2012)
(26) Odkrycie Gurrumula (17.05.2012)
(27) Jedna łza Amalii (6.06.2012)
(28) Śpiewało Chambao (23.07.2012)
(29) Eleftheria Arvanitaki (30.07.2012)
(30) Adam Hurst (1.08.2012)
(31) Polifonia z Korsyki (27.08.2012)
(32) Wino, mężczyźni i śpiew (3.09.2012)
(33) Ali Amran (28.09.2012)
Ponadto do większości postów na moim blogu dodaję deser muzyczny w postaci jednego utworu, możliwie dopasowanego do poruszonej tematyki, czasami z krótkim omówieniem.