Legia poległa. Radość w Polsce – nie dotyczy Warszawy i Sosnowca. Takie i jeszcze bardziej złośliwe komentarze słychać i widać na portalach po egzekucji największego polskiego klubu piłkarskiego.
Tymczasem prawda jest banalna do bólu.
Futbol, ten oglądany na ekranach telewizorów, już dawno się skomercjalizował. Widać to zresztą nawet podczas rozgrywek ligowych w RP. Ot, niby walczą ze sobą dwa polskie kluby, a na murawie ganiają za piłką obywatele różnych państw. Raz bodaj się zdarzyło, że dwunastu!
Ten klub, który przeznacza więcej pieniędzy na zakup zawodników i odpowiedniego trenera jest po prostu lepszy.
Porównanie finansów Legii z Borussią tłumaczy środowy wynik. Otóż najbogatszy polski klub dysponuje budżetem w wysokości 120 mln zł. To niespełna 30 mln euro. Tymczasem jej rywal, Borussia, tylko na wynagrodzenia przeznacza aż 55 mln euro(220 mln zł). Sam budżet to około 136,4 mln Euro (546 mln złotych!).
Jeśli więc przyjąć, że udział wynagrodzeń Legii w budżecie ogólnym jest podobny do Borussi (40,32%) polski klub na płace wydaje około 48 mln zł (12 mln Euro).
Legia, krajowy potentat, na rynkach zagranicznych nie stanowi więc konkurencji dla klubów zza Odry.
A przecież Borussia wcale nie jest najbogatszym niemieckim klubem.
Mistrz, Bayern Monachium, tylko na płace przeznacza 160 mln Euro (640 mln złotych!)
(dane ze strony:
Można więc wstydzić się za środowy wynik.
Można też się z niego cieszyć, choć radość taka to tylko schadenfreude.
Ale przede wszystkim trzeba pamiętać o pieniądzach, jakimi dysponują oba kluby.
Czasy amatorskiego sportu bowiem minęły bezpowrotnie, przynajmniej na wielkich arenach.
Borussię stać na to, by kupić sobie lepszego trenera i zawodników.
’
’
’
’
15.09 2016