Kibice płacący comiesięczne składki na rzecz klubu i zyskujący dzięki temu przedstawiciela we władzach – taka idea zaczyna zyskiwać popularność wśród fanów Lecha Poznań. Czy ,,Kolejorz” może pójść śladem hiszpańskich klubów?
Ostatnie porażki Lecha Poznań (odpadnięcie z europejskich pucharów i Pucharu Polski) plus niezadowalająca kibiców polityka klubu w ostatnich dwóch latach spowodowały falę protestów. Kibice "Kolejorza" uważają, że po mistrzostwie Polski z 2010 roku ich ukochany klub popełnił masę błędów, które doprowadziły do spadku jakości drużyny i jej znaczenia w Polsce.
Poza krytyką w internecie pojawił się jednak pomysł na uzdrowienie sytuacji w Lechu – to pomysł zorganizowania się tzw. socios.
Tą pochodzącą z języka hiszpańskiego nazwą określa się w Hiszpanii fanów, którzy płacą regularnie składki na rzecz klubu i w ten sposób zyskują prawo do decydowania o jego losach. W ten właśnie sposób zorganizowane są najsłynniejsze kluby hiszpańskie – Real Madryt i FC Barcelona, które nie mają jednego właściciela. Właścicielami są właśnie socios. W wypadku Barcelony to 170 tys. osób płacących po 155 euro rocznie, a w wypadku Realu Madryt – 94 tys. fanów, którzy uiszczają po 125 euro rocznie. Hiszpańscy socios wybierają w głosowaniu prezydenta klubu, decydują też poprzez referenda o najważniejszych sprawach dla klubu. – Głosowanie odbywa się przez internet. Mailem przychodzi informacja, że mogę oddać głos w takiej i takiej sprawie – mówi Krzysztof Kaczyński, który do niedawna był członkiem socios FC Barcelony.
Idea, która została zaproponowana na forum internetowym Wiary Lecha, nie jest zakrojona aż tak szeroko. Mówi jednak o zawiązaniu się organizacji socios Lecha, ustaleniu przez nią i płaceniu składki (2 zł niemowlaki, 5 zł dzieci, 10 zł miesięcznie dorośli) na rzecz klubu w zamian za stanowisko np. w radzie nadzorczej czy wiceprezesa. Jak czytamy, w pomyśle nie ma mowy o przejmowaniu własności klubu czy jego części. Chodzi jedynie o "wpływ na sposób prowadzenia klubu w pewnych aspektach, realizację pomysłów kibiców". Właściciel zyskałby – zdaniem kibiców – dodatkowe pieniądze, siłę pomysłów kilku tysięcy osób, większe przywiązanie do klubu kibiców bez utraty władzy i udziałów. Jako przykład podawany jest angielski klub FC Darlington, który został w taki sposób dokapitalizowany przez wiernych fanów. Wedle wstępnych obliczeń, przy dużej dyscyplinie kibice Lecha zdołaliby zgromadzić ze składek 2 mln zł rocznie, co w czasach kryzysu spokojnie pozwala ubiegać się w,,Kolejorzu" np. o miejsce na koszulkach piłkarzy.
Idea ta przypomina nieco zasadę funkcjonowania istniejącego już Lech Business Club – tworu, w którym zrzeszonych jest kilkudziesięciu średnich i mniejszych przedsiębiorców wspierających w ten sposób klub. Opiera się jednak na innym fundamencie – społecznym, a nie biznesowym. Ma nie być związana z istniejącym stowarzyszeniem kibiców Wiara Lecha.
Pomysł został poddany na forum pod dyskusję i wzbudził spore zainteresowanie. Wielu komentujących podchodzi jednak do sprawy sceptycznie. O ile sama idea się podoba, o tyle fani "Kolejorza" nie mają raczej wątpliwości, iż właściciel klubu Jacek Rutkowski nie zgodzi się na takie rozwiązanie.
Oficjalnej wypowiedzi klubu w tej sprawie nie udało nam się zdobyć – pojawi się ona wtedy, gdy idea kibiców nabierze realnych kształtów. Nieoficjalnie jednak ustaliliśmy, że Lech… nie powiedziałby ,,nie"! Prezes Jacek Rutkowski jest znany z tego, że ma swoje zdanie na temat sposobu kierowania klubem, jednakże nie przejdzie obojętnie obok podobnej idei wyrastającej ze społeczności kibiców. Fani ,,Kolejorza" musieliby jednak wystąpić z konkretnymi propozycjami.
więcej: http://www.poznan.sport.pl/